Dziś druga część mojej opinii na temat przebiegu sesji
absolutoryjnej, która miała miejsce w ostatni poniedziałek. Najwięcej emocji wzbudził wniosek wójta Adriana Napierały, w
sprawie wycofania z programu Sesji, planu zagospodarowania przestrzennego dla
terenu zabudowy deweloperskiej w rejonie ul. Komornickiej w Dąbrówce.
Przyznam szczerze, że powody wycofania planu są dla mnie niezrozumiałe, chociaż
zgodnie z prawem - wójt lub radni mają prawo wycofać każdą uchwałę. Jednak
uzasadnienie i komentarze, jakie pojawiły się w czasie Sesji, były co najmniej
nie na miejscu. Po raz kolejny okazało się, że władze samorządowe gminy Dopiewo
nie chcą zaakceptować praw obywateli, zagwarantowanych przez Konstytucję RP.
Ustawa zasadnicza obowiązuje już 19 lat (uchwalona została w 1997 r.), tak więc
było dość czasu, aby zapoznać się z jej zapisami.
Jak się okazało, głównym powodem wycofania uchwały z programu był list członka stowarzyszenia
Wspólna Przestrzeń, który ukazał się na stronie „Pulsu Gminy” - link.
Konkluzja listu, jaką przedstawiono na Sesji – to, że Gmina „kupczyła” planem,
próbując wywierać naciski na dewelopera.
Jak już pisałam po Komisji Wspólnej z 20 czerwca br. -
Gmina nie ma prawa uzależniać uchwalenia planu od spełnienia przez inwestora
określonych warunków - link
. Posiada jednak narzędzia, pozwalające wywierać na inwestora naciski,
całkowicie zgodne z prawem. Zgodnie z art. 3 ust. 1 ustawy o planowaniu i
zagospodarowaniu przestrzennym, „kształtowanie i prowadzenie polityki
przestrzennej na terenie gminy, w tym uchwalanie studium uwarunkowań i
kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy oraz miejscowych planów
zagospodarowania przestrzennego..., należy do zadań własnych gminy”.
Tak więc gmina, w tym przypadku rada gminy, posiada odpowiednie narzędzia, aby
skłonić inwestora do ustępstw. Wystarczy, że nie uchwali planu zagospodarowania
lub uchwali go w wersji przez siebie wybranej. W takiej sytuacji, jeżeli deweloper
sam wystąpi z propozycją współpracy, nikt nie będzie mógł zarzucić władzom, że
stosują niedozwolone prawem naciski.
W mojej ocenie, to deweloper dopuszcza się swego rodzaju
szantażu, grożąc wznowieniem procedury ustalenia warunków zabudowy. Takie w
każdym razie sugestie padały na komisjach RG. W tym wypadku część winy spada na
UG i Wójta, jako organy, które wydały decyzje o warunkach zabudowy. Wiem, że w
przypadku Dąbrówki trudno jest wydać decyzję odmowną, ale nie jest to
niemożliwe. Mniej więcej 10 lat temu
Urząd Gminy (ale nie ówczesny wójt) próbował zablokować realizację zabudowy na
podstawie decyzji administracyjnych. Niestety, były wójt Andrzej Strażyński
nie przejawiał zainteresowania rozwiązaniem problemu i efektem jest powstanie
osiedla bez uchwalenia planu zagospodarowania.
Obecni włodarze gminy Dopiewo panicznie boją się,
powiązania uchwalenia planu z podpisaniem porozumienia z deweloperem,
dotyczącym wykonania przez niego określonych inwestycji. Jak już pisałam w w/w
artykule, obostrzenia prawne nie dotyczą
mieszkańców, którzy mają pełne prawo stawiać warunki deweloperowi.
Jednym z powodów wycofania
planu z programu Sesji był udział w rozmowach z deweloperem przedstawicieli
stowarzyszenia Wspólna Przestrzeń, które rzekomo nie ma legitymacji do udziału
w negocjacjach. Otóż Stowarzyszenie ma taką legitymację, a daje ją
Konstytucja RP. Art. 4 ust. 2 ustawy zasadniczej stanowi, że „Naród
sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio”. Tak
więc, żadna dodatkowa legitymacja nie jest potrzebna. No chyba, że członkowie
Stowarzyszenia nie spełniają, w ocenie władz Gminy, warunku bycia narodem.
Kolejny zarzut to,
że członkowie Stowarzyszenia prowadzą zakulisowe rozmowy z deweloperem, bez
udziału władz Gminy. Z tego, co wiem, przedstawiciele Stowarzyszenia
spotkali się nieformalnie z deweloperem w styczniu br., a więc pół roku temu.
Na marginesie zapytam, jaki przepis
zabrania prowadzenia rozmów przez mieszkańców z inwestorem bez udziału władz
samorządowych? Przy okazji nasuwa się kolejne pytanie, czy mieszkańcy
Dąbrówki byli zapraszani na wszystkie spotkania dewelopera z władzami Gminy?
Jak
zwykle głos zabrać musieli najwięksi harcownicy Rady Gminy: Wojciech Dorna i
Sławomir Kurpiewski, występując tym razem jako czołowi obrońcy prawa. Wypowiedź radnego Wojciecha Dorny, że nikt
z władz Gminy nie upoważnił Stowarzyszenia do występowania w ich imieniu, jest
kuriozalna. Stowarzyszenie występuje w imieniu mieszkańców, a nie władz i
nie potrzebuje do tego żadnego upoważnienia włodarzy. Radny Wojciech Dorna
chyba już całkowicie pogubił się w swoich zeznaniach i najlepiej, gdyby
przestał się wypowiadać publicznie.
Równie
oburzająca jest wypowiedź radnego
Sławomira Kurpiewskiego. Jest on zaskoczony, że ktoś z członków Stowarzyszenia
ośmielił się opublikować informację na temat negocjacji (publikacja w „Pulsie
Gminy”), prowadzonych z deweloperem.
Wygląda na to, w opinii Radnego, że treść listu powinna zostać uzgodniona z
władzami przed jego opublikowaniem. Radny Sławomir Kurpiewski wręcz obsesyjnie doszukuje
się (w prowadzonych z udziałem Stowarzyszenia negocjacjach) - naruszenia prawa
i ryzyka ingerencji organów ścigania. Ponadto domaga się przedstawienia
uzgodnień, o których informuje Stowarzyszenie, w formie pisemnej. Zgodnie z
kodeksem cywilnym nawet umowy ustne mają moc wiążącą. Być może ustne deklaracje
dewelopera nie miały tak do końca formy umowy, ale ponieważ były składane w
obecności drugiej strony, mają moc wiążącą. Strach radnego Kurpiewskiego przed
organami ścigania zaczyna mnie poważnie zastanawiać. W mojej ocenie, Radny każdą
samodzielną inicjatywę mieszkańców, nie usankcjonowaną oficjalną aprobatą władz
Gminy, zaczyna traktować jak przestępstwo. Nasuwają mi się nieodparte
skojarzenia z poprzednią kadencją, gdy wielokrotnie straszono mieszkańców
prokuratorem. Zastanawiam się, czy Radny w dalszym ciągu jest zdolny do
pełnienia swojej funkcji?
Nie
wprost, ale włodarze Gminy zarzucają przedstawicielom stowarzyszenia Wspólna
Przestrzeń, mijanie się z prawdą. Chodzi tu o składane przez dewelopera
obietnice – budowa ul. Komornickiej, dofinansowanie budowy wodociągu itp. Podobno deklaracje ze strony dewelopera
były inne, niż wymieniane przez przedstawicieli Stowarzyszenia. W poście z
21 czerwca pisałam, iż przesłanki wskazują, że to Radni dopuszczają się
mówienia nieprawdy. Trudno założyć, że osoba podpisująca się imieniem i
nazwiskiem, wszystkie przedstawione fakty, a przynajmniej ich część, zmyśliła. Jeżeli władze prezentują odmienne
stanowisko w sprawie negocjacji z deweloperem, powinny je jak najszybciej
opublikować.
Zmiany w
programie Sesji, przede wszystkim wycofanie planu zagospodarowania w Dąbrówce,
zostały przez Radnych przytłaczającą liczbą głosów zatwierdzone. Na 19 Radnych,
uczestniczących w głosowaniu, tylko 2 wstrzymało się od głosu.
Żeby już
nie przedłużać tego wątku, w moim przekonaniu władze gminy Dopiewo mentalnie
tkwią w poprzedniej epoce, która zakończyła się w 1989 r. Co ciekawe, część
osób, ze względu na młody wiek, nie może pamiętać tamtego okresu. Nasi włodarze
sądzą, że ponieważ zostali wyłonieni w demokratycznych wyborach, uzyskali tym
samym patent na nieomylność i wyłączne prawo do podejmowania decyzji. Udział społeczeństwa w rozwiązywaniu
problemów, bądź co bądź mających charakter publiczny, traktują jak zamach na
swoje niezbywalne prawa. Ze względu na fakt, że nasi włodarze nie rokują
żadnej nadziei na zreformowanie się, mieszkańcom zalecam nagrywanie wszystkich
spotkań i rozmów, zarówno z władzami, jak i inwestorami typu Nickel. Ułatwi to
z pewnością egzekwowanie obiecanych zobowiązań, a równocześnie strony będą
bardziej wstrzemięźliwe w składaniu deklaracji bez pokrycia.
„Nasi włodarze sądzą, że ponieważ zostali wyłonieni w demokratycznych wyborach, uzyskali tym samym patent na nieomylność i wyłączne prawo do podejmowania decyzji. Udział społeczeństwa w rozwiązywaniu problemów, bądź co bądź mających charakter publiczny, traktują jak zamach na swoje niezbywalne prawa.”
OdpowiedzUsuńW rzeczy samej. Trudno wtedy o dialog. Trudno o oddolne inicjatywy. Trudno o zaufanie.