niedziela, 23 października 2016

Dopiewskie smaczki (56) – drogi publiczne ważne, ważniejsze i mało ważne (Palędzie-Gołuski vs. Dopiewo-Podłoziny), kulejąca informacja publiczna



Dziś wracam do nieśmiertelnego tematu budowy i modernizacji dróg publicznych. Dotychczasowe doświadczenia wskazują, że tak jak i w poprzednich kadencjach, również obecnie włodarze kierują się nie tyle rzeczywistymi potrzebami, co doraźnym interesem własnym lub różnych grup nacisku. Przykładów takich decyzji jest wiele i niejednokrotnie o nich pisałam.
Pierwszą sprawą, do której powracam, to brak chodnika lub ścieżki pieszo-rowerowej i wynikające z tego zagrożenie dla uczestników ruchu drogowego, na drodze powiatowej Palędzie-Gołuski.


Temat ten był przeze mnie poruszany co najmniej dwukrotnie – ostatnio 14 sierpnia br. - link. Jak się okazuje, problem zaczął narastać i zainteresowały się nim również inne media lokalne, jak np. „Puls Gminy”. Opublikował on 13 października br. informację, dotyczącą bezpieczeństwa dzieci i młodzieży, korzystających z autobusu szkolnego. Konkluzja autorów jest jednak nieco inna niż należałoby oczekiwać. Wg w/w okazuje się, że za brak bezpieczeństwa dzieci odpowiedzialni są przede wszystkim kierowcy autobusów szkolnych, a nie władze samorządowe.

Postanowiłam więc, trochę podrążyć temat, aby zorientować się, czy włodarzom sprawa bezpieczeństwa, a raczej jego braku, na drodze Palędzie-Gołuski, jest znana. Jak wynika z dostępnej dokumentacji - w 2015 r. wydana została decyzja nr RPPiOS.6733.96.2015 o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego dla przedsięwzięcia, polegającego na budowie chodnika wzdłuż drogi powiatowej Nr 2391P Gołuski-Palędzie. Informuje o tym obwieszczenie z 9 grudnia 2015 r., a zostało opublikowane w BiP-ie 10 grudnia 2015 r.
Co prawda w obwieszczeniu brak jest informacji, przez kogo zostało opublikowane, kto wydał decyzję administracyjną, ani kiedy została wydana - ale znając standardy stosowane w Urzędzie Gminy Dopiewo, już mnie to nie dziwi.
Wydawać by się mogło, że wydanie w/w decyzji daje nadzieję, iż chodnik w przewidywalnej przyszłości ma szansę na realizację. Otóż nie jest to takie pewne. Decyzja o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego jest wstępnym etapem postępowania i do tego prawie bezkosztowym. Nie udało mi się znaleźć informacji, czy zlecono przygotowanie projektu chodnika. W żadnym wypadku w/w decyzja nie obliguje władz Gminy, do kontynuacji zadania.

W tym przypadku na przeszkodzie może stanąć szersze podejście Urzędu do inwestycji. Otóż zakres zadania obejmuje, oprócz pasa drogi powiatowej, także część działek, przylegających do drogi – tak przynajmniej wynika z obwieszczenia. W takiej sytuacji konieczne będzie wywłaszczenie właścicieli z części nieruchomości i wypłata odszkodowań, które obejmą nie tylko koszt wykupu gruntu, ale i infrastruktury. Niektóre działki, przylegające do drogi, posiadają kosztowne ogrodzenia, które trzeba będzie rozebrać. Bardzo możliwe, że część właścicieli nie zgodzi się na wywłaszczenie a wówczas konieczne będzie uzyskanie decyzji zrid. Pozwala ona na wywłaszczenie za odszkodowaniem bez zgody właściciela. Jednak ponieważ jest to droga powiatowa, wypłata odszkodowań będzie leżała po stronie Starostwa Powiatowego, jako właściciela drogi. A jak pokazało życie, Starostwo nie jest skłonne do ponoszenia kosztów, gdy w grę wchodzi wyłącznie bezpieczeństwo i wygoda użytkowników dróg powiatowych.

Tak więc nie wiadomo, czy sprawa budowy chodnika przy drodze Palędzie-Gołuski będzie miała ciąg dalszy, a jeżeli tak - to kiedy? Zazwyczaj decydenci zaczynają działać dopiero wtedy, gdy dochodzi do tragedii. A i wówczas postępowanie zaczyna się od szukania kozła ofiarnego. Mam nadzieję, że w tym wypadku do tego nie dojdzie, a kozłem ofiarnym nie staną się kierowcy autobusów szkolnych.

Są jednak zadania, które samorządy lokalne traktują jak priorytety. Takim przykładem jest budowa, przez Starostwo Powiatowe w Poznaniu, drogi z Dopiewa do Podłozin. Inwestycja, o której jeszcze na początku 2016 roku mieszkańcy Podłozin mogli tylko pomarzyć, obecnie uzyskała rygor natychmiastowej wykonalności.
Temat remontu dworku w Skrzynkach i budowy do niego drogi dojazdowej, był przez mnie w ostatnich miesiącach kilkakrotnie omawiany – ostatnio 22 września - link i 9 października - link.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi potwierdzają, że Starosta dąży do realizacji tej inwestycji za wszelką cenę. Przetarg na budowę drogi rozstrzygnięty został 31 sierpnia br., natomiast decyzja o pozwoleniu na realizację inwestycji drogowej wydana została 5 października br. Obwieszczenie Starosty o wydaniu w/w decyzji nosi datę 12 października br., natomiast na stronie gminy Dopiewo ukazało się dopiero 17 października 2016 r. Trudno uwierzyć, aby przy obecnych możliwościach technicznych potrzeba było prawie 2 tygodnie na opublikowanie informacji o wydaniu decyzji. Bardziej prawdopodobne jest, że komuś chodziło o celowe opóźnienie w przygotowaniu i opublikowaniu obwieszczenia.
Co więcej, decyzja o pozwoleniu na budowę drogi Dopiewo-Podłoziny uzyskała rygor natychmiastowej wykonalności. Pozwala to na rozpoczęcie inwestycji, jeszcze przed uzyskaniem przez decyzję klauzuli ostateczności, tj. przed upływem terminu do wniesienia od niej odwołania.
Decyzji, od której służy odwołanie, może być nadany rygor natychmiastowej wykonalności, gdy jest to niezbędne ze względu na ochronę zdrowia lub życia ludzkiego, albo dla zabezpieczenia gospodarstwa narodowego przed ciężkimi stratami, bądź też ze względu na inny interes społeczny lub wyjątkowo ważny interes strony. Czy w przypadku drogi Dopiewo-Podłoziny któraś z w/w sytuacji miała miejsce? – bardzo wątpliwe. Czy Starostwo nagle zaczęło troszczyć się o mieszkańców Podłozin? – mało prawdopodobne. Czy droga ma znaczenie strategiczne dla bezpieczeństwa państwa? – również takie wyjaśnienie jest mało wiarygodne.
Czym więc spowodowany jest taki pośpiech w przypadku budowy drogi o minimalnym znaczeniu dla mieszkańców (z wyjątkiem mieszkańców Podłozin), gospodarki i samorządów? Otóż w moim przekonaniu, Starosta działa metodą faktów dokonanych. Jeżeli inwestycja zostanie rozpoczęta, co już ma miejsce, trudno będzie ją zatrzymać. A, że przez tą budowę wypadną z budżetu inne ważniejsze zadania, to już jest nieistotne. Najważniejsze chyba, aby VIPy miały wygodny dojazd do swojego rancza w Skrzynkach.

Ostatnią sprawą, również wielokrotnie przeze mnie omawianą, jest dostęp do informacji publicznej. W dalszym ciągu jest on katastrofalny i małym pocieszeniem jest tu fakt, że problem dotyczy większości samorządów. Praktycznie każda strona jest skonfigurowana indywidualnie, że nawet osobom biegłym w przeszukiwaniu Internetu, korzystanie z BiP może nastręczać wiele trudności.
Prawdę mówiąc, znalezienie na stronie BiP Dopiewo informacji, dotyczących np. decyzji o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego, to szukanie igły w stogu siana. Owszem, obwieszczenia są publikowane, ale w zestawieniu linków podane są wyłącznie numery spraw. Aby znaleźć właściwy temat, nie znając numeru sprawy, trzeba wchodzić osobno na każdy link. Mnie odszukanie informacji, dotyczącej budowy chodnika z Palędzia do Gołusek, zajęło ponad pół godziny. Myślę, że takie publikowanie informacji jest celowe i ma za zadanie zniechęcić użytkowników do przeszukiwania Biuletynu.

Również to, co jest publikowane, uważam, że nosi znamiona celowej dywersji. W obwieszczeniach podaje się, owszem, nazwę inwestycji oraz numery ewidencyjne nieruchomości, na których będzie realizowana. Jednak ile osób jest w stanie po numerze ewidencyjnym zlokalizować konkretne miejsce, w którym inwestycja będzie realizowana – chyba tylko niektórzy geodeci. Ażeby więc ustalić lokalizację, trzeba posłużyć się mapą z wyszukiwarką nieruchomości. A wystarczyłoby wpisać w komunikacie nazwę ulicy. Problem ten jednak przerasta gminnych urzędników.

Kolejna sprawa to brak publikacji treści decyzji o lokalizacji inwestycji celu publicznego. Nie są to dokumenty poufne (zazwyczaj dotyczą budowy dróg, wodociągów, sieci energetycznych, kanalizacyjnych i gazowych) i mogą być publikowane, podobnie jak plany zagospodarowania przestrzennego. Czasami decyzje administracyjne są umieszczane w BiP-ie, np. ukazało się kilka decyzji dotyczących wycinki drzew, ale raczej na zasadzie przypadku. Tu również na przeszkodzie nie stoją trudności techniczne, ale zła wola Urzędu. Chodzi o to, aby jak najmniej osób miało dostęp do informacji – do Urzędu Gminy dotrą tylko najwytrwalsi.

Podsumowując, w dalszym ciągu trudno zauważyć pozytywne zmiany w pracy samorządów i to nie tylko gminnych. Decydenci i urzędnicy sprawiają wrażenie, jakby chcieli maksymalnie utrudnić dostęp do informacji. Jest to poniekąd zrozumiałe, ponieważ wiele decyzji jest szkodliwych a wynikające z nich koszty, nie do odzyskania.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz