Dziś wracam do nieśmiertelnego
tematu budowy i modernizacji dróg publicznych. Dotychczasowe doświadczenia wskazują,
że tak jak i w poprzednich kadencjach, również obecnie włodarze kierują się nie
tyle rzeczywistymi potrzebami, co doraźnym interesem własnym lub różnych grup
nacisku. Przykładów takich decyzji jest wiele i niejednokrotnie o nich pisałam.
Pierwszą sprawą, do której
powracam, to brak chodnika lub ścieżki pieszo-rowerowej i wynikające z tego
zagrożenie dla uczestników ruchu drogowego, na drodze powiatowej
Palędzie-Gołuski.
Temat ten był przeze mnie
poruszany co najmniej dwukrotnie – ostatnio 14 sierpnia br. - link.
Jak się okazuje, problem zaczął narastać i zainteresowały się nim również inne
media lokalne, jak np. „Puls Gminy”. Opublikował on 13 października br.
informację, dotyczącą bezpieczeństwa dzieci i młodzieży, korzystających z
autobusu szkolnego. Konkluzja autorów jest jednak nieco inna niż należałoby
oczekiwać. Wg w/w okazuje się, że za brak bezpieczeństwa dzieci odpowiedzialni
są przede wszystkim kierowcy autobusów szkolnych, a nie władze samorządowe.
Postanowiłam więc, trochę
podrążyć temat, aby zorientować się, czy włodarzom sprawa bezpieczeństwa, a
raczej jego braku, na drodze Palędzie-Gołuski, jest znana. Jak wynika z
dostępnej dokumentacji - w 2015 r. wydana została decyzja nr
RPPiOS.6733.96.2015 o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego dla
przedsięwzięcia, polegającego na budowie chodnika
wzdłuż drogi powiatowej Nr 2391P Gołuski-Palędzie. Informuje o tym obwieszczenie
z 9 grudnia 2015 r., a zostało opublikowane w BiP-ie 10 grudnia 2015 r.
Co prawda w obwieszczeniu brak
jest informacji, przez kogo zostało opublikowane, kto wydał decyzję
administracyjną, ani kiedy została wydana - ale znając standardy stosowane w
Urzędzie Gminy Dopiewo, już mnie to nie dziwi.
Wydawać by się mogło, że wydanie
w/w decyzji daje nadzieję, iż chodnik w przewidywalnej przyszłości ma szansę na
realizację. Otóż nie jest to takie pewne. Decyzja o ustaleniu lokalizacji
inwestycji celu publicznego jest wstępnym etapem postępowania i do tego prawie
bezkosztowym. Nie udało mi się znaleźć informacji, czy zlecono przygotowanie
projektu chodnika. W żadnym wypadku w/w decyzja nie obliguje władz Gminy, do
kontynuacji zadania.
W tym przypadku na przeszkodzie
może stanąć szersze podejście Urzędu do inwestycji. Otóż zakres zadania
obejmuje, oprócz pasa drogi powiatowej, także część działek, przylegających do
drogi – tak przynajmniej wynika z obwieszczenia. W takiej sytuacji konieczne
będzie wywłaszczenie właścicieli z części nieruchomości i wypłata odszkodowań,
które obejmą nie tylko koszt wykupu gruntu, ale i infrastruktury. Niektóre
działki, przylegające do drogi, posiadają kosztowne ogrodzenia, które trzeba
będzie rozebrać. Bardzo możliwe, że część właścicieli nie zgodzi się na
wywłaszczenie a wówczas konieczne będzie uzyskanie decyzji zrid. Pozwala ona na
wywłaszczenie za odszkodowaniem bez zgody właściciela. Jednak ponieważ jest to droga
powiatowa, wypłata odszkodowań będzie leżała po stronie Starostwa Powiatowego,
jako właściciela drogi. A jak pokazało życie, Starostwo nie jest skłonne do
ponoszenia kosztów, gdy w grę wchodzi wyłącznie bezpieczeństwo i wygoda
użytkowników dróg powiatowych.
Tak więc nie wiadomo, czy sprawa
budowy chodnika przy drodze Palędzie-Gołuski będzie miała ciąg dalszy, a jeżeli
tak - to kiedy? Zazwyczaj decydenci zaczynają działać dopiero wtedy, gdy
dochodzi do tragedii. A i wówczas postępowanie zaczyna się od szukania kozła ofiarnego.
Mam nadzieję, że w tym wypadku do tego nie dojdzie, a kozłem ofiarnym nie staną
się kierowcy autobusów szkolnych.
Są jednak zadania, które
samorządy lokalne traktują jak priorytety. Takim przykładem jest budowa, przez
Starostwo Powiatowe w Poznaniu, drogi z Dopiewa do Podłozin. Inwestycja, o
której jeszcze na początku 2016 roku mieszkańcy Podłozin mogli tylko pomarzyć,
obecnie uzyskała rygor natychmiastowej wykonalności.
Temat remontu dworku w Skrzynkach
i budowy do niego drogi dojazdowej, był przez mnie w ostatnich miesiącach
kilkakrotnie omawiany – ostatnio 22 września - link
i 9 października - link.
Wszystkie znaki na niebie i ziemi
potwierdzają, że Starosta dąży do realizacji tej inwestycji za wszelką cenę.
Przetarg na budowę drogi rozstrzygnięty został 31 sierpnia br., natomiast
decyzja o pozwoleniu na realizację inwestycji drogowej wydana została 5
października br. Obwieszczenie Starosty o wydaniu w/w decyzji nosi datę 12
października br., natomiast na stronie gminy Dopiewo ukazało się dopiero 17
października 2016 r. Trudno uwierzyć, aby przy obecnych możliwościach
technicznych potrzeba było prawie 2 tygodnie na opublikowanie informacji o
wydaniu decyzji. Bardziej prawdopodobne jest, że komuś chodziło o celowe
opóźnienie w przygotowaniu i opublikowaniu obwieszczenia.
Co więcej, decyzja o pozwoleniu
na budowę drogi Dopiewo-Podłoziny uzyskała rygor natychmiastowej wykonalności.
Pozwala to na rozpoczęcie inwestycji, jeszcze przed uzyskaniem przez decyzję
klauzuli ostateczności, tj. przed upływem terminu do wniesienia od niej
odwołania.
Decyzji, od której służy
odwołanie, może być nadany rygor natychmiastowej wykonalności, gdy jest to
niezbędne ze względu na ochronę zdrowia
lub życia ludzkiego, albo dla zabezpieczenia gospodarstwa narodowego przed
ciężkimi stratami, bądź też ze względu na inny interes społeczny lub wyjątkowo
ważny interes strony. Czy w przypadku drogi Dopiewo-Podłoziny któraś z w/w
sytuacji miała miejsce? – bardzo wątpliwe. Czy Starostwo nagle zaczęło
troszczyć się o mieszkańców Podłozin? – mało prawdopodobne. Czy droga ma
znaczenie strategiczne dla bezpieczeństwa państwa? – również takie wyjaśnienie
jest mało wiarygodne.
Czym więc spowodowany jest taki
pośpiech w przypadku budowy drogi o minimalnym znaczeniu dla mieszkańców (z
wyjątkiem mieszkańców Podłozin), gospodarki i samorządów? Otóż w moim
przekonaniu, Starosta działa metodą faktów dokonanych. Jeżeli inwestycja
zostanie rozpoczęta, co już ma miejsce, trudno będzie ją zatrzymać. A, że przez
tą budowę wypadną z budżetu inne ważniejsze zadania, to już jest nieistotne.
Najważniejsze chyba, aby VIPy miały wygodny dojazd do swojego rancza w
Skrzynkach.
Ostatnią sprawą, również
wielokrotnie przeze mnie omawianą, jest dostęp do informacji publicznej. W
dalszym ciągu jest on katastrofalny i małym pocieszeniem jest tu fakt, że
problem dotyczy większości samorządów. Praktycznie każda strona jest
skonfigurowana indywidualnie, że nawet osobom biegłym w przeszukiwaniu
Internetu, korzystanie z BiP może nastręczać wiele trudności.
Prawdę mówiąc, znalezienie na
stronie BiP Dopiewo informacji, dotyczących np. decyzji o ustaleniu lokalizacji
inwestycji celu publicznego, to szukanie igły w stogu siana. Owszem,
obwieszczenia są publikowane, ale w zestawieniu linków podane są wyłącznie
numery spraw. Aby znaleźć właściwy temat, nie znając numeru sprawy, trzeba
wchodzić osobno na każdy link. Mnie odszukanie informacji, dotyczącej budowy
chodnika z Palędzia do Gołusek, zajęło ponad pół godziny. Myślę, że takie
publikowanie informacji jest celowe i ma za zadanie zniechęcić użytkowników do
przeszukiwania Biuletynu.
Również to, co jest publikowane,
uważam, że nosi znamiona celowej dywersji. W obwieszczeniach podaje się,
owszem, nazwę inwestycji oraz numery ewidencyjne nieruchomości, na których
będzie realizowana. Jednak ile osób jest w stanie po numerze ewidencyjnym
zlokalizować konkretne miejsce, w którym inwestycja będzie realizowana – chyba
tylko niektórzy geodeci. Ażeby więc ustalić lokalizację, trzeba posłużyć się
mapą z wyszukiwarką nieruchomości. A wystarczyłoby wpisać w komunikacie nazwę
ulicy. Problem ten jednak przerasta gminnych urzędników.
Kolejna sprawa to brak publikacji
treści decyzji o lokalizacji inwestycji celu publicznego. Nie są to dokumenty
poufne (zazwyczaj dotyczą budowy dróg, wodociągów, sieci energetycznych,
kanalizacyjnych i gazowych) i mogą być publikowane, podobnie jak plany
zagospodarowania przestrzennego. Czasami decyzje administracyjne są umieszczane
w BiP-ie, np. ukazało się kilka decyzji dotyczących wycinki drzew, ale raczej
na zasadzie przypadku. Tu również na przeszkodzie nie stoją trudności
techniczne, ale zła wola Urzędu. Chodzi o to, aby jak najmniej osób miało
dostęp do informacji – do Urzędu Gminy dotrą tylko najwytrwalsi.
Podsumowując, w dalszym ciągu
trudno zauważyć pozytywne zmiany w pracy samorządów i to nie tylko gminnych.
Decydenci i urzędnicy sprawiają wrażenie, jakby chcieli maksymalnie utrudnić
dostęp do informacji. Jest to poniekąd zrozumiałe, ponieważ wiele decyzji jest
szkodliwych a wynikające z nich koszty, nie do odzyskania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz