Artykuł ten jest kontynuacją mojej wypowiedzi nt.
sytuacji pasażerów kolejowych przewoźników, rozpoczętego 17 marca 2013 r.
- Dopiewskie smaczki
i kontynuowanego 7 kwietnia 2013 r. - Kolejowa mizeria
Jeżeli Czytelnikom wydaje się, że sytuacja pasażerów PKP w Dopiewie jest zła
(traktowani są przez władze Gminy jako mieszkańcy drugiej kategorii), to co dopiero
powiedzieć o mieszkańcach Rokietnicy (traktowanych zarówno przez PKP, jak i
władze Gminy jako obywatele trzeciej kategorii).
Sytuacja osób
dojeżdżających do szkół, pracy lub w innych celach, pociągami podmiejskimi z Rokietnicy, od lat jest katastrofalna.
Winę za to ponosi nie tylko nasz narodowy przewoźnik z licznymi
spółkami-córkami, ale i w równym stopniu władze Gminy, z wójtem Bartoszem
Derechem na czele. Zarówno poprzedni wójt, jak i obecny, nigdy nie interesowali
się problemami pasażerów kolei. Mimo, że budynek Urzędu znajduje się w
odległości ok. 250 m
od budynku stacji, a z okien można bez problemu obserwować przejeżdżające
pociągi, do dziś żaden z decydentów nie przyjrzał się problemowi. Sprawa jest
prosta, żaden z nich nie korzysta z komunikacji publicznej. Z pracowników
Urzędu raptem 1 (słownie: jedna) osoba dojeżdża do pracy pociągiem, podobnie
jest z Radą Gminy. Jak mówi stare, ale ciągle aktualne powiedzenie, najciemniej
jest pod latarnią.
Co oferuje pasażerom stacja w Rokietnicy? Diametralnie
nic - a w zasadzie naukę sztuki przetrwania. Dziurawe i niebezpieczne perony,
brak: toalety, kasy biletowej, właściwego oświetlenia, przechodzenie po
wyboistych i zarośniętych bocznicach kolejowych, zdeformowane schody przy
wejściu do budynku stacji i na ul. Pocztową, sterty śmieci i butelek. A kanalizacja
deszczowa na ul. Dworcowej, przy większych opadach zapycha się, powodując
całkowite zalanie drogi - samochody mają szansę na jej pokonanie, piesi już
nie. Jako schronienie przed deszczem służy nieczynna rampa do wyładunku
towarów. Ktoś nie znający terenu może nieopatrznie wejść na inną rampę, z
której zejście kończy się upadkiem z wysokości 1,5 m. O tym, żeby usiąść w
oczekiwaniu na pociąg (dotyczy szczególnie osób starszych i chorych), można
zapomnieć. Do siedzenia pozostają szczątki ławek lub trawa, bujnie porastająca
teren stacji.
Co na to władze Gminy? Ano nic, jakoś nie zauważyły
problemu. Z pociągów korzysta niewielka ilość mieszkańców, w tym znaczną grupę
stanowią uczniowie, nie posiadający jeszcze praw wyborczych. Wystarczy jednak
przejść się ul. Dworcową w godzinach przedpołudniowych - liczba parkujących
samochodów świadczy o tym, że z komunikacji kolejowej jednak niektórzy
mieszkańcy korzystają.
Czyżby Gmina całkowicie zapomniała o swoich
mieszkańcach, korzystających z komunikacji kolejowej? Na szczęście nie.
Jesienią ub.r. wysłane zostało z Urzędu pismo do spółki zajmującej się stacjami
- Zarządu Dworców Kolejowych w Poznaniu. Jeżeli komuś się wydaje, że była to
inicjatywa wójta Bartosza Derecha, to się grubo myli - został postawiony przed
faktem dokonanym, z czego był bardzo niezadowolony. Odzew ze strony PKP był
szybki, jeden z dyrektorów osobiście przyjechał na wizję lokalną. Krótko po
wizycie podjęto doraźny remont - wymalowano poczekalnię oraz pomieszczenie przy
punkcie handlowym. Pomieszczenia te nawet zostały udostępnione podróżnym. Jednak
szybka dewastacja (graffiti, które pojawiło się na ścianach) spowodowała, że
osoba sprawująca nadzór nad obiektami, ponownie zamknęła je przed podróżnymi.
Tak więc na dzień dzisiejszy pasażerowie korzystający
z komunikacji kolejowej powinni się cieszyć, że jeszcze jakieś pociągi na stacji Rokietnica się zatrzymują.
Zaczęła się wiosna, a więc czas oczekiwania na pociąg nie jest tak uciążliwy
jak zimą. W razie deszczu zawsze można się schronić na rampie pod rachitycznym daszkiem. Liczba pasażerów
jest na tyle mała w stosunku do ogólnej liczby mieszkańców, że ich głosy nie
zaważą na wynikach wyborczych. Znacznie ważniejsze są głosy mieszkańców os.
Kalinowego (ok. 1000) czy tzw. os. Parkowego - większość z nich korzysta z
własnych pojazdów. To oni decydować będą o tym, kto rządzić będzie w następnej
kadencji - więc o ich głosy musi zabiegać wójt gminy. To dla nich przede
wszystkim realizowana jest przebudowa Traktu Napoleońskiego - pierwsza poważna
inwestycja drogowa od wielu lat (nie licząc fragmentu ul. Poznańskiej w
Kiekrzu).
Rozwiązanie problemu komunikacyjnego w Rokietnicy
jest stosunkowo proste. Zamiast kombinować z przebudową dróg powiatowych (ul.
Szamotulska, Pocztowa, Obornicka), wystarczy porozumieć się z odpowiednimi
władzami PKP - dziwne, że wydzierżawienie terenu pod targowisko czynne 2 razy w
tygodniu, i to na dojeździe do czynnej rampy kolejowej, nie było dla Gminy
problemem. Ul. Dworcowa jest na tyle
pojemna, że można na niej zlokalizować przystanki autobusowe. Obecnie znajdują
się one na ul. Pocztowej - zatrzymują się na nich wszystkie gminne autobusy.
Brak miejsca na ul. Pocztowej powoduje, że nie można zbudować zatok
autobusowych - zatrzymujące się na przystankach autobusy powodują, zwłaszcza w
godzinach szczytu, poważne utrudnienia w ruchu. Wystarczy przystanki przenieść
na ul. Dworcową - autobus jadący na Piątkowo musi nią przejechać - a cały węzeł komunikacji publicznej znajdowałby
się w jednym miejscu. Jedynym wydatkiem byłoby przeniesienie wiat
przystankowych. W budynku stacji można zorganizować sprzedaż biletów
autobusowych i kolejowych - tam, gdzie obecnie mieści się LOTTO. Dla osób
oczekujących można zorganizować ławki w poczekalni.
Uważam, że pasażerom należą się warunki godne XXI wieku, a jakość podróżowania w dużym stopniu zależy od władz Gminy.
Uważam, że pasażerom należą się warunki godne XXI wieku, a jakość podróżowania w dużym stopniu zależy od władz Gminy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz