niedziela, 21 kwietnia 2013

Kolejowa mizeria w Rokietnicy



Artykuł ten jest kontynuacją mojej wypowiedzi nt. sytuacji pasażerów kolejowych przewoźników, rozpoczętego 17 marca 2013 r. -  Dopiewskie smaczki i kontynuowanego 7 kwietnia 2013 r. - Kolejowa mizeria Jeżeli Czytelnikom wydaje się, że sytuacja pasażerów PKP w Dopiewie jest zła (traktowani są przez władze Gminy jako mieszkańcy drugiej kategorii), to co dopiero powiedzieć o mieszkańcach Rokietnicy (traktowanych zarówno przez PKP, jak i władze Gminy jako obywatele trzeciej kategorii).

Sytuacja osób dojeżdżających do szkół, pracy lub w innych celach, pociągami podmiejskimi z Rokietnicy, od lat jest katastrofalna. Winę za to ponosi nie tylko nasz narodowy przewoźnik z licznymi spółkami-córkami, ale i w równym stopniu władze Gminy, z wójtem Bartoszem Derechem na czele. Zarówno poprzedni wójt, jak i obecny, nigdy nie interesowali się problemami pasażerów kolei. Mimo, że budynek Urzędu znajduje się w odległości ok. 250 m od budynku stacji, a z okien można bez problemu obserwować przejeżdżające pociągi, do dziś żaden z decydentów nie przyjrzał się problemowi. Sprawa jest prosta, żaden z nich nie korzysta z komunikacji publicznej. Z pracowników Urzędu raptem 1 (słownie: jedna) osoba dojeżdża do pracy pociągiem, podobnie jest z Radą Gminy. Jak mówi stare, ale ciągle aktualne powiedzenie, najciemniej jest pod latarnią.
Co oferuje pasażerom stacja w Rokietnicy? Diametralnie nic - a w zasadzie naukę sztuki przetrwania. Dziurawe i niebezpieczne perony, brak: toalety, kasy biletowej, właściwego oświetlenia, przechodzenie po wyboistych i zarośniętych bocznicach kolejowych, zdeformowane schody przy wejściu do budynku stacji i na ul. Pocztową, sterty śmieci i butelek. A kanalizacja deszczowa na ul. Dworcowej, przy większych opadach zapycha się, powodując całkowite zalanie drogi - samochody mają szansę na jej pokonanie, piesi już nie. Jako schronienie przed deszczem służy nieczynna rampa do wyładunku towarów. Ktoś nie znający terenu może nieopatrznie wejść na inną rampę, z której zejście kończy się upadkiem z wysokości 1,5 m. O tym, żeby usiąść w oczekiwaniu na pociąg (dotyczy szczególnie osób starszych i chorych), można zapomnieć. Do siedzenia pozostają szczątki ławek lub trawa, bujnie porastająca teren stacji.
Co na to władze Gminy? Ano nic, jakoś nie zauważyły problemu. Z pociągów korzysta niewielka ilość mieszkańców, w tym znaczną grupę stanowią uczniowie, nie posiadający jeszcze praw wyborczych. Wystarczy jednak przejść się ul. Dworcową w godzinach przedpołudniowych - liczba parkujących samochodów świadczy o tym, że z komunikacji kolejowej jednak niektórzy mieszkańcy korzystają.
Czyżby Gmina całkowicie zapomniała o swoich mieszkańcach, korzystających z komunikacji kolejowej? Na szczęście nie. Jesienią ub.r. wysłane zostało z Urzędu pismo do spółki zajmującej się stacjami - Zarządu Dworców Kolejowych w Poznaniu. Jeżeli komuś się wydaje, że była to inicjatywa wójta Bartosza Derecha, to się grubo myli - został postawiony przed faktem dokonanym, z czego był bardzo niezadowolony. Odzew ze strony PKP był szybki, jeden z dyrektorów osobiście przyjechał na wizję lokalną. Krótko po wizycie podjęto doraźny remont - wymalowano poczekalnię oraz pomieszczenie przy punkcie handlowym. Pomieszczenia te nawet zostały udostępnione podróżnym. Jednak szybka dewastacja (graffiti, które pojawiło się na ścianach) spowodowała, że osoba sprawująca nadzór nad obiektami, ponownie zamknęła je przed podróżnymi.
Tak więc na dzień dzisiejszy pasażerowie korzystający z komunikacji kolejowej powinni się cieszyć, że jeszcze jakieś pociągi na stacji Rokietnica się zatrzymują. Zaczęła się wiosna, a więc czas oczekiwania na pociąg nie jest tak uciążliwy jak zimą. W razie deszczu zawsze można się schronić na rampie pod rachitycznym daszkiem. Liczba pasażerów jest na tyle mała w stosunku do ogólnej liczby mieszkańców, że ich głosy nie zaważą na wynikach wyborczych. Znacznie ważniejsze są głosy mieszkańców os. Kalinowego (ok. 1000) czy tzw. os. Parkowego - większość z nich korzysta z własnych pojazdów. To oni decydować będą o tym, kto rządzić będzie w następnej kadencji - więc o ich głosy musi zabiegać wójt gminy. To dla nich przede wszystkim realizowana jest przebudowa Traktu Napoleońskiego - pierwsza poważna inwestycja drogowa od wielu lat (nie licząc fragmentu ul. Poznańskiej w Kiekrzu).
Rozwiązanie problemu komunikacyjnego w Rokietnicy jest stosunkowo proste. Zamiast kombinować z przebudową dróg powiatowych (ul. Szamotulska, Pocztowa, Obornicka), wystarczy porozumieć się z odpowiednimi władzami PKP - dziwne, że wydzierżawienie terenu pod targowisko czynne 2 razy w tygodniu, i to na dojeździe do czynnej rampy kolejowej, nie było dla Gminy problemem. Ul. Dworcowa jest na tyle pojemna, że można na niej zlokalizować przystanki autobusowe. Obecnie znajdują się one na ul. Pocztowej - zatrzymują się na nich wszystkie gminne autobusy. Brak miejsca na ul. Pocztowej powoduje, że nie można zbudować zatok autobusowych - zatrzymujące się na przystankach autobusy powodują, zwłaszcza w godzinach szczytu, poważne utrudnienia w ruchu. Wystarczy przystanki przenieść na ul. Dworcową - autobus jadący na Piątkowo musi nią przejechać - a cały węzeł komunikacji publicznej znajdowałby się w jednym miejscu. Jedynym wydatkiem byłoby przeniesienie wiat przystankowych. W budynku stacji można zorganizować sprzedaż biletów autobusowych i kolejowych - tam, gdzie obecnie mieści się LOTTO. Dla osób oczekujących można zorganizować ławki w poczekalni.
Uważam, że pasażerom należą się warunki godne XXI wieku, a jakość podróżowania w dużym stopniu zależy od władz Gminy.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz