piątek, 27 marca 2015

Komisja Wspólna Rady Gminy Dopiewo 23 marca 2015 r. (2) – demagogia i zakłamanie?


Dziś kolejna część moich przemyśleń, dotyczących przebiegu obrad Komisji Wspólnej z 23 marca br. Mimo, pewnych oznak poprawy w działaniach władz samorządowych, ostateczne wnioski nie nastrajają optymistycznie. Myślę, że wymienione przeze mnie w poprzednim poście elementy pozytywne, mają na celu uśpienie czujności opinii publicznej.
Na początek jednak muszę wrócić do tematu funduszy sołeckich, który został przeze mnie omówiony w pierwszej części. Wydawało mi się, że niedoścignionym mistrzem demagogii i manipulacji w tym temacie pozostanie sołtys/radny Walenty Moskalik. Okazało się, że o kilka długości prześcignął go skarbnik Piotr Łoździn. Przedstawiona przez niego na stronie „Pulsu Gminy” lista wad funduszu sołeckiego jest prawdziwym majstersztykiem – link. Z powodzeniem mógłby zostać rzecznikiem prasowym Władimira Putina. Prześledźmy przedstawione argumenty.


Jednym z podstawowych jest, rzekomo, złe doświadczenie z wprowadzenia funduszu w 2010 r. Wiadomo, że wprowadzanie nowości nie zawsze jest łatwe i czasem kończy się niepowodzeniem. Jednym z elementów może być brak wiedzy i doświadczenia, co w początkowym etapie może powodować trudności. Należy jednak zapytać, co było powodem niepowodzenia w realizacji funduszu w 2010 r. – wady wynikające z przepisów czy może niewłaściwa realizacja zadań przez osoby odpowiedzialne? Obawiam się, że druga odpowiedź jest bliższa prawdy. W gminie Rokietnica fundusz sołecki jest realizowany nieprzerwanie od 2011 r. i gdyby rzeczywiście sprawiał takie problemy, Gmina już dawno wycofałaby się z tego zadania. Również w 2015 r. zadania sołeckie w Rokietnicy będą realizowane w ramach funduszu a nie środków sołeckich.
Fakt, że fundusze sołeckie wygasają z końcem roku, nie ma żadnego znaczenia. To, iż rzekomo niewykorzystane środki sołeckie przechodzą na następny rok, to tylko zapisy księgowe. Fundusz sołecki w danym roku również można dowolnie zwiększyć. Jedynym efektem będzie to, że dotacja nie obejmie kwoty przekraczającej limit ustalony przez Ministerstwo Finansów.

Skarbnik twierdzi, że przygotowanie wniosków jest bardzo sformalizowane i pracochłonne. To może w celu udokumentowania swojego stanowiska - przybliży proces przygotowania wniosku. Sołectwa w gminie Rokietnica od 5 lat jakoś sobie radzą z przygotowaniem wniosków i nie słychać opinii, że przerasta to ich możliwości.

Wyjątkowo absurdalny jest argument, że istnieje ryzyko odrzucenia wniosku przez Wójta. No, chyba że będzie on odrzucał je z zasady tylko po to, aby udowodnić wady funduszu. Sołectwa realizują wyłącznie zadania służące lokalnej społeczności takie jak: place zabaw, miejsca sportu i rekreacji, oświetlenie ulic, chodniki, remonty i wyposażenie świetlic. Trzeba by się bardzo postarać, aby taki wniosek został odrzucony. Ponadto sołectwa to nie odizolowane wyspy. W przygotowaniu wniosków mogą, a wręcz powinny współpracować z Wójtem i Urzędem Gminy. Byłoby absurdem sądzić, że Wójt odrzuci wniosek, który osobiście uzgadniał z sołectwem.

Mała frekwencja na zebraniach sołeckich jest zaletą, a nie wadą funduszu sołeckiego. Dzięki temu realizowane są zadania wnioskowane przez tych mieszkańców, którzy wykazują się aktywnością społeczną, biorąc udział w zebraniach. Wiem, że się powtarzam, ale nieobecni nie mają racji. Osoby nie biorące udziału w życiu społecznym, same się wykluczają i nie mają prawa stawiać żądań. Takie podejście do sprawy, gdy Gmina realizuje zadania, wnioskowane przez osoby biorące udział w zebraniach, może zaktywizować pozostałych mieszkańców sołectwa. Ponadto, o czym Skarbnik zapomniał lub celowo pominął to fakt, że o przeznaczeniu środków sołeckich również powinno decydować zebranie wiejskie. Jak na razie, w gminie Dopiewo sołtysi, prawem kaduka, uzurpują sobie prawo do decydowania o wydatkowaniu tych środków.

Absolutnie nieprzekonujący jest argument, że wysokość funduszu, od jakiego następuje zwrot z budżetu państwa, jest ograniczona ustawowo. Każda dotacja z budżetu państwa jest ograniczona ustawowo. Czy to ma być argumentem, że Gmina zrezygnuje także z innych dotacji tylko dlatego, że są ograniczone ustawowo? – np. z dotacji oświatowej. Środki sołeckie, bez względu na ich wysokość, nie podlegają żadnemu zwrotowi. A może Gmina jest tak bogata, że środki ze zwrotu funduszu sołeckiego nie mają żadnego znaczenia? Stanowisko trochę dziwne w przypadku deficytu przekraczającego 20 mln zł w bieżącym roku.

Punktu 8 wypowiedzi Skarbnika nie będę komentować – jest to demagogia w czystej postaci. A z taką retoryką nie da się polemizować.
Podsumowując ten wątek uważam, że wypowiedź skarbnika Piotra Łoździna miała na celu świadome wprowadzenie w błąd opinii publicznej. Zastanawia mnie tylko jedno – działał w tym temacie z własnej inicjatywy czy też dostał polecenie służbowe? Wypowiedź ta wpisuje się w ogólniejszy trend – niechęć wszystkich szczebli władzy lokalnej do podejmowania zadań, zgodnie z zasadą – jak najmniej pracy, jak najwięcej korzyści (oczywiście osobistych). A KWW Szansa dla Gminy – jak widać, nie był nastawiony na kreatywność!1

Ostatnim istotnym tematem, omawianym na Komisji, były plany zagospodarowania przestrzennego. Tu również działania przedstawicieli Urzędu, jak i Rady Gminy dość jednoznacznie wskazują, że interes prywatny będzie ważniejszy niż publiczny. Zacznijmy jednak od pozytywnego elementu.
Na Komisji omówiony został projekt uchwały w sprawie przystąpienia do sporządzenia planu dla cieku wodnego w miejscowości Trzcielin - link. Inicjatywa jak najbardziej słuszna i chwalebna. Wskutek braku ochrony prawnej wiele ciągów ekologicznych na terenie Gminy, zostało bezpowrotnie zniszczonych – jak np. fragment dolinki w rejonie ul. Platynowej w Konarzewie. Umożliwiają to liberalne przepisy, dotyczące decyzji o warunkach zabudowy.

Jednak, co należy zauważyć, Wójt Gminy wykazał się w tym przypadku wyjątkową asekuracją. Otóż, planem objęta będzie jedynie połowa ciągu ekologicznego. To tak jakby wyremontować tylko jeden pas drogi, drugi zostawiając na lepsze czasy. Kierownik referatu planowania przestrzennego Remigiusz Hemmerling tłumaczy to faktem, że na razie tereny budowlane powstają po północnej stronie rowu. Działania takie są, moim zdaniem, bezsensowne, zwiększające nakład pracy i środków finansowych.
Niezależnie od tego, czy plan obejmuje 100 m2 czy 100 ha, procedura jego opracowania jest taka sama, tak więc nakład pracy pracowników urzędu jest porównywalny. Również koszty, poza uposażeniem projektanta (zazwyczaj liczonym od powierzchni terenu objętego planem), są podobne. Obejmują one uposażenie pracownika (lub pracowników) urzędu, koszty materiałów biurowych, korespondencji, komunikatów itp. Gmina przystępując do opracowania planu osobno dla obu części ciągu ekologicznego, poniesie wszystkie te koszty i nakłady pracy dwukrotnie. Jak to się ma do deklaracji, dotyczących racjonalnego dysponowania środkami budżetowymi?
Ponadto istnieje dodatkowe ryzyko, że w przydatku wystąpienia inwestora o ustalenie warunków zabudowy, Gmina może zwyczajnie nie zdążyć z uchwaleniem planu i zablokowaniem szkodliwej społecznie inwestycji. Procedura uchwalenia planu, od podjęcia uchwały o przystąpieniu do wejścia w życie, trwa co najmniej kilka miesięcy, a często lat. Są sytuacje, że do uchwalenia planu w ogóle nie dochodzi – np. nowe władze wyznaczają, inne priorytety. A wydanie decyzji o warunkach zabudowy można wstrzymać tylko na 9 miesięcy. Jeżeli w tym czasie gmina nie uchwali planu, wójt zobowiązany jest wydać decyzję o warunkach zabudowy.

Najwięcej emocji wśród Radnych, oprócz funduszu sołeckiego, wzbudził projekt uchwały w sprawie sporządzenia planu zagospodarowania w Fiałkowie, w sąsiedztwie firmy Wielkopolska Technika Powierzchniowa. Dyskusja nad projektem ujawniła, jakimi intencjami tak naprawdę kierują się nasi przedstawiciele. Tematem tym jednak zajmę się w odrębnym poście.

Obserwatorka I (Pierwsza)

3 komentarze:

  1. Ja bym tu nie przywiązywał wielkiej wagi do osoby Skarbnika. Widocznie był
    jedyną osobą z Frontu Jedności, która intelektualnie da radę sformułowac 8
    punktów. Zrobił przysługę Wójtowi i tyle.
    Teraz UG powinien pójśc za ciosem i przekonac Radnego Moskalika, by
    nie występował o odszkodowania za drogi, bo trzeba wypełnic wniosek i po co tyle zachodu?
    Gdyby pracownicy agencji wypłacającej dopłaty bezpośrednie dla rolników
    ruszyli w teren z taką argumentacją, przekonując ich do nieskładania wniosków, konieczna byłaby pomoc Universum.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jednak ma znaczenie fakt, kto wypowiada się w imieniu Wójta. Chciano w ten sposób podkreślić wagę argumentów przeciwko funduszowi sołeckiemu. Skarbnik Piotr Łoździn cieszy się dobrą opinią wśród mieszkańców, jako fachowiec w swojej dziedzinie. Gdyby dla Pulsu Gminy wypowiedział się zwykły pracownik UG, argumenty te miałyby znacznie mniejszą wagę. Z kolei wójt Adrian Napierała unika osobistego zaangażowania, prawdopodobnie z powodów asekuracyjnych.

      Usuń
  2. "Z kolei wójt Adrian Napierała unika osobistego zaangażowania, prawdopodobnie z powodów asekuracyjnych"
    To rozumiem, bo osobiste nawoływanie do łamania prawa lokalnego przez Wójta byłoby już przesadą. Tego nie robił nawet Prezes ZUK Mosina.
    "Myślę, że jednak ma znaczenie fakt, kto wypowiada się w imieniu Wójta."
    Tutaj masz rację. Gdyby jednak to zadanie powierzyc Kochliwemu W. to
    realizacja zadania w postaci napisania 8 punktów, zajęłaby 8 lat. W tym miejscu po raz kolejny wyrażam zdziwienie, że niektórzy wyborcy domagają się odpowiedzi na mailowe zapytania do radnych.
    Wyborco, głosowałeś na niekumatego, który w internecie nigdy nie był, to
    sam sobie odpowiadaj na pytania mailowe.

    OdpowiedzUsuń