Zapraszam do lektury ostatniej
części moich przemyśleń, dotyczących przebiegu Komisji Wspólnej Rady Gminy.
Dzisiejsza część dotyczyć będzie dyskusji, jaka toczyła się nad projektem planu zagospodarowania
przestrzennego, obejmującego teren wokół firmy Wielkopolska Technika
Powierzchniowa w Fiałkowie. Dyskusja na ten temat, w przeciwieństwie do
debaty nt. funduszy sołeckich nie była tak jednostronna. Okazało się, że wśród
Radnych są przeciwnicy przeznaczania gruntów o najwyższej wartości rolniczej na
cele działalności gospodarczej. Największym przeciwnikiem podjęcia uchwały był radny Tadeusz Bartkowiak, za co należą
mu się ode mnie słowa uznania. Jako jedyny z Radnych otwarcie przeciwstawiał
się podjęciu uchwały. Nie znam całości dyskusji nad projektem planu, ani
wyników głosowania, mimo to dostępne informacje pozwalają na wyrobienie opinii.
Na początek jednak trochę historii.
Projekt uchwały o przystąpieniu
do opracowania mpzp w Fiałkowie po
raz pierwszy był procedowany we wrześniu 2014 r., na dwóch sesjach - link.
Wówczas to większością głosów projekt został odrzucony, tak więc Gmina nie
rozpoczęła postępowania w kierunku zmiany gruntów rolnych na tereny działalności
gospodarczej. Głównym powodem wycofania uchwały był argument, że większość
terenu objętego wnioskiem to grunty rolne III klasy, o najwyższej wartości
rolniczej w gminie Dopiewo. Na LXXV
sesji nadzwyczajnej 17 września 2014 r. pięciu Radnych głosowało za
podjęciem uchwały, z których co najmniej czterech nie zasiada w obecnej Radzie.
We wrześniowym głosowaniu, z Radnych obecnej kadencji (którzy pełnili tą
funkcję w minionej kadencji), tylko Marta Jamont nie brała udziału. Tak więc, większość ówczesnych Radnych, którzy pełnią
tą funkcję obecnie, była przeciwna
przeznaczeniu gruntów rolnych w Fiałkowie na działalność gospodarczą.
Przeciwko podjęciu uchwały, oprócz Tadeusza Bartkowiaka (który nie zmienił
swojego stanowiska), najgłośniej wówczas
protestowali Sławomir Kurpiewski i Wojciech Dorna.
Okazało się, że wystarczyło kilka
miesięcy, aby większość przeciwników planu zagospodarowania przestrzennego w
Fiałkowie, zmieniła zdanie. Najbardziej rzuca się w oczy zwrot o 180º stanowisk
Sławomira Kurpiewskiego i Wojciecha Dorny. Zastanawiające jest, co było powodem
tak radykalnej zmiany? Zresztą za
podjęciem uchwały, jest również wójt
Adrian Napierała. Nurtuje mnie pytanie, gdzie są osoby, które jeszcze kilka miesięcy temu ostro atakowały byłą
wójt, za próbę forsowania planu w Fiałkowie – w celu podjęcia uchwał,
dotyczących przystąpienia do planów zagospodarowania przestrzennego, Zofia
Dobrowolska zwołała wówczas sesję nadzwyczajną.
W czasie Komisji Wspólnej używano
różnych argumentów, mających uzasadnić celowość podjęcia uchwały. Radny Wojciech Dorna twierdził, że jej
odrzucenie może zmusić inwestora do zmiany lokalizacji zakładu. Uważał, że
inwestor będzie miał żal do władz Gminy za odrzucenie jego wniosku. Radna Mariola Nowak zaatakowała z kolei
Tadeusza Bartkowiaka za to, że Rada Gminy nie sprzeciwiła się w 2003 r.
przekształceniu przeszło 100 ha gruntów rolnych w Dopiewcu pod zabudowę
mieszkaniową. Uwaga poniekąd słuszna, chociaż plan w Dopiewcu obejmuje
wyłącznie grunty IV klasy. Radna Anna
Kwaśnik z kolei zarzucała Radzie brak konsekwencji twierdząc, że jeżeli w
Więckowicach uchwalono plan obejmujący część gruntów III klasy, to analogicznie
należy postąpić w przypadku Fiałkowa. Radny
Sławomir Kurpiewski stwierdził, że uchwalenie planu będzie się wiązało z
porządkowaniem ładu przestrzennego w Gminie, natomiast Marta Jamont, iż plan powinien być zgodny ze Studium Gminy.
W dyskusji głos zabrał również przewodniczący Leszek Nowaczyk, który
jako argumentu użył miejsc pracy oraz większych podatków, jakie pojawią się w
przypadku zmiany przeznaczenia terenu.
Myślę, że Radni nie do końca
wiedzą, jak uzasadnić podjęcie uchwały i chwytają się różnych argumentów, jak
tonący brzytwy. A taka gremialna akceptacja pomysłu, jeszcze kilka miesięcy
temu powszechnie krytykowanego, daje do myślenia. Jakich to argumentów użył inwestor, aby przekonać do siebie dużą część
Radnych? Pytanie pozostawiam bez odpowiedzi.
Przechodząc do wniosków muszę
wyraźnie pokreślić, że jestem jak najbardziej za zachęcaniem przedsiębiorców do
inwestowania w naszej Gminie. Jednak musi to być przemyślane działanie,
uwzględniające wiele czynników. Dość powszechnie wiadomo, że brak planów
zagospodarowania przestrzennego w większości przypadków jest szkodliwy –
uniemożliwia tworzenie ładu przestrzennego. Jednak uchwalanie złych planów jest jeszcze bardziej szkodliwe.
Zmiana planu, którego realizacja może negatywnie wpłynąć na środowisko i
warunki życia mieszkańców, jest zazwyczaj trudna do przeprowadzenia i może
wiązać się z ogromnymi kosztami. Właściciel nieruchomości, któremu zmieniono
plan, może wystąpić o odszkodowanie od Gminy. A będą to kwoty z pewnością
znacznie większe, niż w przypadku przejęcia dróg przez gminę.
Na Komisji padł argument, że plan
musi być zgodny ze Studium Gminy. Owszem, ale najpierw należy zadać pytanie, czyje potrzeby uwzględnia Studium Gminy?
Po pobieżnej analizie Studium Gminy Dopiewo nasuwa się nieodparty wniosek, że przy jego opracowywaniu uwzględniano przede
wszystkim interesy właścicieli nieruchomości – i to tych, którzy mieli bezpośredni
dostęp do włodarzy. Szczególnie widać to w Lisówkach, Trzcielinie, Zborowie,
Więckowicach czy Pokrzywnicy. Dotyczy to również Fiałkowa.
Inwestor, który wnioskuje o opracowanie planu w Fiałkowie, kupował
nieruchomość jako grunt rolny. Wykorzystywane do działalności gospodarczej
budynki to dawne chlewnie i suszarnie. W momencie zakupu władze gminy z
pewnością nie obiecywały przekształcenia terenu z gruntów rolnych na
produkcyjne. Metodą drobnych kroków dąży do zmiany przeznaczenia terenu.
Najpierw udało mu się doprowadzić do zmiany Studium, teraz zamierza
wyegzekwować uchwalenie planu.
Na Komisji padła ze strony Leszka
Nowaczyka uwaga, że sprzeciw wobec podjęcia uchwały wynika z zazdrości
niektórych osób. Nie do końca mogę się z tym zgodzić. Na realizacji inwestycji powinien skorzystać nie tylko inwestor, co jest
oczywiste, ale również Gmina i jej mieszkańcy. Inwestor doprowadzi do
uchwalenia planu, być może sprzeda z dużym zyskiem część terenu, a sprawę
uzbrojenia i zagospodarowania terenu pozostawi Gminie. Również iluzoryczne i dość mgliste są przesłanki,
dotyczące podatków oraz miejsc pracy, które były głównymi argumentami przewodniczącego Leszka Nowaczyka. W
związku z tym proponuję, aby Rada Gminy w pierwszej kolejności sprawdziła, ile
osób (w tym z gminy Dopiewo) rzeczywiście zatrudnia firma wnioskująca o
uchwalenie planu, jakie oferuje zarobki, ile płaci podatków? O dalsze plany w
tych sprawach raczej nie warto pytać, bo zazwyczaj są to obietnice bez
pokrycia.
W związku z tak agresywną
agitacją mam pytanie do Przewodniczącego, jakie byłoby jego stanowisko, gdyby o
opracowanie planu wnioskował inwestor zamierzający otworzyć w Dopiewie dyskont
typu Biedronka czy Lidl? Czy wówczas również byłby tak przychylny dla
wnioskodawcy?
Nie wytrzymuje próby argument Anny Kwaśnik, która zasugerowała, że
ponieważ w lutym br. uchwalono plan w Więckowicach, obejmujący grunty III i IV
klasy, to analogicznie należy postąpić w przypadku Fiałkowa. Gdyby przyjąć taką
zasadę, to należałoby w dalszym ciągu uchwalać plany nie mające nic wspólnego z
jakimkolwiek ładem przestrzennym czy potrzebami Gminy, bo przecież wcześniej
też tak postępowano. Działanie takie byłoby
sankcjonowaniem wcześniejszych szkodliwych decyzji.
W mojej ocenie, jak na razie tylko jeden argument przemawia za podjęciem
uchwały w sprawie opracowania planu – lokalizacja przy drodze powiatowej i
stosunkowo dobry dojazd do drogi wojewódzkiej. Wszystkie pozostałe argumenty,
przedstawione przez Radnych, mają bardzo słabe uzasadnienie i wynikają bardziej
z chciejstwa niż konkretnych przesłanek.
Podsumowując mam poważne
podejrzenia, jakimi motywami kierowali się Radni, wnioskujący za podjęciem
uchwały w sprawie planu zagospodarowania w Fiałkowie. Jak już nie raz można
było przekonać się na przykładach z całej Polski, planowanie przestrzenne może
być żyłą złota. Pytanie tylko, dla kogo? Ponadto
należy najpierw sprawdzić, jakie korzyści odnosi Gmina i społeczeństwo z dotychczasowej
działalności firmy? Jest ona wyjątkowo słabo rozpoznawalna, nawet na
terenie gminy Dopiewo.
4 wspólne cechy obecnego podejścia do przestrzeni publicznej w Polsce (dr inż. arch. Adam Kowalewski, "Przestrzeń publiczna w kontekście urbanistycznym" - prezentacja z konferencji naukowej na Politechnice Poznańskiej nt. przestrzeni publicznej 27-28 maja 2009):
OdpowiedzUsuń- Władze publiczne nie są zainteresowane stanem przestrzeni.
- Przestrzeń publiczna nie jest objęta ani kontrolą planistyczną ani budowlaną, jest produktem „niewidzialnej ręki rynku”.
- Społeczeństwo jest bezsilne.
- Głównym beneficjentem jest spekulacyjny segment sektora prywatnego.
Wymienione cechy dot. przestrzeni publicznej można spokojnie rozciągnąć na całą politykę przestrzenną. Kowalewski zadaje więc retoryczne pytanie:
"Czy przestrzeń publiczna, a szerzej ład urbanistyczny, nie powinny być wymogiem powszechnie obowiązującego prawa, a nie fenomenem dobrych samorządów?
Dziękuję za wsparcie moich sugestii. Tzw. spekulacja w zakresie planowania przestrzennego jest zjawiskiem powszechnym w Polsce, tylko trudno sprawców złapać na gorącym uczynku. A zmianą przepisów tak naprawdę mało kto jest zainteresowany. Bezsilność społeczeństwa w dużym stopniu wynika z braku zainteresowania sprawami publicznymi. Przykładem planowana kruszarnia w Dąbrówce - społeczność budzi się tylko w chwilach realnego zagrożenia i to tylko na moment. Do tego liczy, że ktoś za nich tą sprawę poprowadzi. Dotarły do mnie informacje, że przedstawiciele Urzędu i Rady Gminy Dopiewo na temat kruszarni rozpowszechniają zgrabnie ułożoną bajeczkę, która jest chętnie akceptowana przez część społeczności Dąbrówki. Dzięki temu można usprawiedliwić przed samym sobą oraz przed innymi brak zaangażowania. Wniosek jaki się nasuwa, jest pesymistyczny - mieszkańcy sami proszą się o to, aby nimi manipulować.
OdpowiedzUsuńMoney, money, money.
OdpowiedzUsuńMam taką uwagę natury ogólnej.Nie tylko w Gminie Dopiewo, publikowane są tylko obwieszczenia o wyłożeniu. Kto chce się zapoznac musi się pofatygowac do UG. Prawie nikt tego nie robi. To daje teoretyczną możliwośc zainicjowania planu w innym kszałcie, uchwalenia różniącego
się detalami i opublikowania w jeszcze innym kształcie. Leniwym będąc,
prawie jak nadzór Wojewody, nie chce mi się tego szczegółowo sprawdzac.
Rzut okiem na zakwestionowany MPZP Więckowice-droga 307 i wydaje mi się, że południowe granice trochę się różnią . Florek oczywiście nie zauważy.
Jeżeli mnie oczy nie mylą=art.28.1 U.p.z.p.