Posiedzenie Komisji Wspólnej RG, które odbyło się 23 marca br.,
może wskazywać, że zaczynają obowiązywać nowe standardy. Radni otrzymali
projekty uchwał kilka dni przed posiedzeniem, a nie jak to miało miejsce
poprzednio, po przyjściu na Komisję. Przewodniczący nie popędzał Radnych w
kwestii zadawania pytań. Komisja zwołana została na tydzień przed sesją.
Pozwoli to Radnym na dokładne przeanalizowanie dokumentacji i przedstawienie swoich
wątpliwości na Sesji. Czy z tej możliwości skorzystają, to już inna sprawa.
Największą niespodzianką jest jednak publikacja projektów uchwał w BIP-ie.
Czyżby do władz gminy Dopiewo wreszcie dotarło, że najważniejszym podmiotem są
mieszkańcy?
Tak więc, pod względem
proceduralnym nastąpiły pozytywne zmiany. Gorzej jest ze stroną merytoryczną.
Odnoszę wrażenie, że powoli Rada
Gminy wraca do nawyków, jakie dominowały w poprzednich kadencjach. W dalszym
ciągu zauważam istotne braki w wiedzy
większości Radnych.
Nowym mogę to jeszcze wybaczyć, natomiast starym stażem
- już nie Ponadto zauważyć można wyraźną niechęć
do wypełniania niektórych obowiązków oraz, co jest moim zdaniem
najgroźniejsze, przedkładanie interesów
prywatnych nad dobro publiczne.
Takim klasycznym przykładem była
dyskusja nad uchwałą, dotyczącą powołania
funduszu sołeckiego, który został negatywnie oceniony przez Sołtysów, Radę
Gminy, jak i przedstawicieli Urzędu Gminy. Uczestnicy dyskusji wznieśli się na
szczyty elokwencji i ekwilibrystyki słownej, aby udowodnić, że fundusz sołecki
będzie dla Gminy i jej mieszkańców szkodliwy, a w każdym razie nie przyniesie
żadnych korzyści. Jak rok temu, tak i teraz, w wyszukiwaniu argumentów przeciwko powołaniu funduszu, przodował
radny/sołtys Walenty Moskalik. Próbował on udowodnić, że fundusz sołecki
zdaje egzamin w małych gminach, w województwach takich jak: świętokrzyskie czy
podkarpackie. Trzeba przyznać, że dawno nie udało mi się usłyszeć większych
bzdur. Przykładem może być gmina Rokietnica (ta położona w powiecie poznańskim,
a nie w woj. podkarpackim), w której od wielu lat fundusz ten z powodzeniem
jest realizowany (w 2015 r. planowane jest wykonanie zadań za ok. 204 tys.
złotych). Fundusz sołecki również powołany został w gminie Buk dla sołectwa Niepruszewo.
Panie Sołtysie, trzeba mieć trochę
odwagi cywilnej i powiedzieć wprost, że boi się Pan dodatkowych obowiązków.
Jak już pisałam wcześniej, całość obowiązków związanych z realizacją zadań ze
środków sołeckich spada na pracowników UG, sołtys ogranicza się do podpięcia
pod sukces. W przypadku funduszu
sołeckiego, sołectwo przyjmuje na siebie część obowiązków, z których musi się
rozliczyć - link.
Radny Wojciech Dorna z kolei twierdzi, że akceptacja wniosku, a tym
samym realizacja zadania i zwrot części nakładów jest loterią. Gdyby tak było
rzeczywiście, to radni i sołtysi gminy Rokietnica już dawno zrezygnowaliby z
funduszu sołeckiego i powrócili do środków sołeckich. Wnioski dotyczą zazwyczaj
takich inwestycji jak: budowa chodnika, montaż oświetlenia ulicznego, place
zabaw, modernizacje i wyposażenie świetlic. Trzeba być naprawdę nieudolnym, aby nie potrafić przygotować prawidłowo
wniosku. Wniosek, przed złożeniem, można skonsultować z pracownikami
Urzędu, czy nawet poprosić o pomoc sołtysów gminy Rokietnica. Ponadto wnioski
podlegają akceptacji wójta, a nie wojewody czy ministra, i na bieżąco mogą być
skorygowane w trakcie składania w Urzędzie.
Wyolbrzymianie ryzyka, odrzucenia wniosku sołectwa jest klasycznym
przykładem szukania „dziury w całym”.
Natomiast rozbawił mnie radny Sławomir Kurpiewski, który
stwierdził, że realizacja funduszu sołeckiego wymagać będzie dodatkowego etatu
w Urzędzie. Obecnie realizowane zadania ze środków sołeckich przecież w całości
i tak są prowadzone przez pracowników Urzędu i nie wymagają dodatkowych etatów.
Tak więc, bzdurą jest twierdzenie, że
powołanie funduszu sołeckiego, w miejsce środków sołeckich, zwiększy zakres
obowiązków urzędników.
Kolejna wypowiedź radnego
Kurpiewskiego daje jednoznaczny obraz, w jaki sposób rozdzielane są środki
sołeckie. Otóż stwierdził on, że ustalanie listy zadań przez zebranie wiejskie
grozi tym, że przyjdzie silna grupa mieszkańców, która przeforsuje swój
wniosek. Trzeba jednoznacznie stwierdzić, że nieobecni nie mają racji. Zebrania wiejskie są otwarte dla wszystkich
mieszkańców i mają oni prawo w ten sposób się zorganizować. A protesty
osób, które nie brały udziału w zebraniu, są całkowicie bezzasadne. Widocznie
Sławomir Kurpiewski uważa, że prawo do decydowaniu o przeznaczeniu środków
publicznych przysługuje tylko przedstawicielom władz i praktyka ta jest
stosowana w przypadku środków sołeckich.
Do chóru przeciwników funduszu
sołeckiego przyłączył się również skarbnik
Piotr Łoździn. Również kładł nacisk na możliwość odrzucenia wniosku
sołectwa. Ponadto stwierdził on, że Gmina nie otrzymała zwrotu części środków
za zadania z 2010 r., ponieważ pracownik UG zapomniał wysłać wniosek o dotację.
Bez komentarza.
Dyskusję niejako podsumowuje
wypowiedź radnego/sołtysa Tadeusza
Bartkowiaka, który stwierdził, że gmina Dopiewo zapewne znajdzie się wśród
najbogatszych samorządów, sugerując tym samym, że kwota dotacji wyniesie
najwyżej 20%. Widocznie dla sołtysów i radnych gminy Dopiewo - 100 czy 200 tys.
złotych jest kwotą zbyt małą, aby się po nią schylać.
Podsumowując stwierdzam, że
sołtysi i radni gminy Dopiewo reprezentują skansen w czystej postaci – wszyscy Radni obecni na Komisji głosowali
przeciwko uchwaleniu funduszu sołeckiego. No, ale jacy mieszkańcy, tacy ich
przedstawiciele. A o tym, że w gminie Dopiewo środki sołeckie mają znaczenie
wyłącznie prestiżowe, świadczy fakt, że nawet nie zostały wyodrębnione w
uchwale budżetowej na 2015 r.
Wśród wielu uchwał, dotyczących
nadania nazw nowym ulicom zainteresowała mnie ul. Wizjonerów. Radni na Komisji
wnioskowali o wycofanie tej uchwały ale głównie z tego powodu, że nazwa
wydawała im się dziwaczna. Natomiast moim zdaniem, podjęcie tej uchwały (w obecnej formie) spowoduje utrwalenie bałaganu administracyjnego, jaki panuje w gminie
Dopiewo. Na ten temat pisałam w poście z 26 lutego br. – link.
Planowana ul. Wizjonerów (fragment drogi serwisowej wzdłuż S11) znajduje w
części Zakrzewa, która wskutek budowy drogi ekspresowej została odcięta od
reszty miejscowości. Przy fragmencie drogi zlokalizowane są 3 działki należące
do obrębu Zakrzewo, pozostały teren należy do Dąbrowy. Pozostawienie tego fragmentu w Zakrzewie spowoduje w przyszłości
bałagan administracyjny. Droga serwisowa wzdłuż S11 dwukrotnie przechodzi
przez teren Dąbrowy i dwukrotnie przez Zakrzewo. W przypadku konieczności
nadania nazw dla pozostałych trzech odcinków władze Gminy będą miały do wyboru,
nadanie każdemu tej samej nazwy, co wnioskowanemu odcinkowi lub nadanie różnych
nazw. W każdej sytuacji spowoduje to zamieszanie z adresami. Kierowca jadący
drogą serwisową, na odcinku jednego kilometra dwukrotnie będzie przejeżdżał
przez Dąbrowę i tyle samo razy przez Zakrzewo. Jedynym sensownym rozwiązaniem
jest włączenie działek nr ewid. 145/5, 146/4 i 147/4, wraz z odcinkiem drogi
serwisowej (nr 145/3, 146/2, 147/2) do obrębu Dąbrowa. Już słyszę lament
urzędników w przypadku podjęcia przez Wójta decyzji o zmianie granic.
Trochę zaskoczył mnie brak wiedzy
nowego sekretarza Macieja Kaczmarka
w kwestii uchwały, dotyczącej okręgów wyborczych. Jako samorządowiec z
wieloletnim stażem powinien wykazywać się odpowiednimi kompetencjami. Radny Piotr Dziembowski zaproponował
dopisanie nowych ulic, których nazwy mają być zatwierdzone na najbliższej
sesji, do okręgów wyborczych. Również on, jako Radny z wieloletnim stażem powinien orientować się w tak oczywistych sprawach. Dopisanie ulic byłoby
niezgodne z prawem, ponieważ nazwa ulicy zaczyna obowiązywać 14 dni po
publikacji w Dzienniku Urzędowym, co zresztą zauważył radny Przemysław Kopystecki. Tak więc, na tej samej sesji nie można podjąć uchwał w sprawie nazw ulic i
równocześnie dopisać ich do uchwały w sprawie okręgów wyborczych. Nowy
Sekretarz Gminy mimo to stwierdził, iż temat ten musi skonsultować z radcą
prawnym. Przy okazji, w uzasadnieniu projektu uchwały (druk nr 61) jest błąd –
Dąbrowa podzielona jest na 2 okręgi wyborcze.
Ponieważ jak zwykle, tekst nieco
mi się rozrósł, drugą część moich wniosków, dotyczących przebiegu Komisji
Wspólnej, przedstawię w odrębnym poście. Dyskusja na planem zagospodarowania
przestrzennego w Fiałkowie to prawdziwa perełka, godna szczególnej uwagi.
Opublikowanie projektów uchwał oceniam jednoznacznie pozytywnie. Wszyscy radni włącznie z Przewodniczącym to przeżyli i chyba korona nikomu od tego nie spadnie. Jeśli piszesz, że nie było już galopu jak na działce 202 obręb Dopiewiec, to może miec to jakiś związek z unieważnieniem planu Więckowice-teren przy drodze 307. Tak było na sesji V i Radni sami sobie nie dali wtedy szansy na wyłapanie błędów w uchwale. Uważam,że uchwały zgodnie ze statutem powinny byc też omawiane na sesji. Nie musi byc to równoznaczne z kłótniami i wydłużaniem ponad miarę.
OdpowiedzUsuńJak czytam, jest duże zwarcie szeregów w kwestii funduszu sołeckiego.
Jeszcze raz namawiam do sprawdzenia w praktyce tezy o wyższości środków mniejszych (odpisy sołeckie)od większych (fundusz sołecki).
Potrzebne są 3 projekty uchwał o obniżeniu wynagrodzenia wójta, diet radnych i sołtysów. Oszczędności można podzielic między sołectwa i dyskusja będzie bezasadna.
"Kolejna wypowiedź radnego Kurpiewskiego daje jednoznaczny obraz, w jaki sposób rozdzielane są środki sołeckie. Otóż stwierdził on, że ustalanie listy zadań przez zebranie wiejskie grozi tym, że przyjdzie silna grupa mieszkańców, która przeforsuje swój wniosek. "
Toczka w toczkę w zeszłym roku mówił tak Moskalik. Powinni przyjąc do wiadomości, że fundusz ma spełnic funkcję aktywizującą społecznośc.
Rozumiem strach,że na zebranie wiejskie mogliby przyjśc nie ci ludzie co
trzeba i wybrac zamiast jakiejś perły z lamusa, nowego sołtysa. Zresztą gdyby doszło do wypaczeń przy podziale środków, można wrócic do starego systemu. O ile w zeszłym roku Radny Bartkowiak mnie pozytywnie w temacie funduszu zaskoczył, to teraz postanowił pogalopowac za stadem.
W jednym nie mogę się z Tobą zgodzić. Radni nie mieli raczej szansy na wyłapanie błędu, który doprowadził do uchylenia planu w Więckowicach. Tu potrzebna była wiedza dość specjalistyczna, której żaden z Radnych nie posiada i posiadać nie musi. Odpowiedzialność za błąd spada przede wszystkim na urbanistę przygotowującego projekt, który musi posiadać stosowne uprawnienia. Drugą osobą odpowiedzialną jest urzędnik, w tym przypadku nowy kierownik referatu planowania przestrzennego Remigiusz Hemmerling. Powinien on posiadać odpowiednią wiedzę, pozwalającą na wyłapanie tak prostego w sumie błędu. Zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Infrastruktury z 2003 r. plan musi określać ilość miejsc parkingowych w stosunku do ilości zatrudnionych lub powierzchni obiektów usługowych i produkcyjnych. Natomiast w w/w planie w Więckowicach zostawiono inwestorowi w tym zakresie całkowicie wolną rękę. Zastanawiam się, czy było to tylko przeoczenie czy celowe działanie? Nie udało mi się ustalić, jakie biuro projektowe przygotowało projekt planu.
Usuń"Dopisanie ulic byłoby niezgodne z prawem, ponieważ nazwa ulicy zaczyna obowiązywać 14 dni po publikacji w Dzienniku Urzędowym, co zresztą zauważył radny Przemysław Kopystecki. Tak więc, na tej samej sesji nie można podjąć uchwał w sprawie nazw ulic i równocześnie dopisać ich do uchwały w sprawie okręgów wyborczych. "
OdpowiedzUsuńNo i brawo Radny Kopystecki, chociaż z koncernu medialnego ZUK.
Tym którzy siedzą i zabierają powietrze już kolejną kadencję, powinno byc
zwyczajnie wstyd. Jeśli prosta wiedza o terminach wchodzenia aktów prawnych w życie będzie się nadal rozpowszechniac, to może dotrze też do
gminnych prawników, a nawet do nadzoru Wojewody Wielkopolskiego, który jest dziurawy jak ser szwajcarski np.dopiewskie uchwały śmieciowe.
Z tym MPZP Więckowice-wzdłuż drogi 307 to mieli trochę pecha. Widziałem
już większe błędy w planach, które były puszczane. MPZP i regulaminy utrzymania czystości to zresztą jedyne uchwały, które są jako tako sprawdzane. Przy reszcie puszczają ewidentne głupoty i niezgodności z prawem. Niestety nie pobieją części uposażenia, ale całośc. Gminni prawnicy puszczający gnioty na sesję również.
Gminni prawnicy powinni uczestniczyć przede wszystkim w komisjach a nie tylko na sesjach. Na komisjach bardzo często pojawiają się problemy, których urzędnicy ani radni nie potrafią rozstrzygnąć. Pomijam tu takie oczywiste sprawy, jak termin wejścia uchwały w życie - do tego pomoc radcy jest niepotrzebna.
Usuń"W dalszym ciągu zauważam istotne braki w wiedzy większości Radnych."
OdpowiedzUsuńJest kilku, którzy od lat tańczą w rytm "Oj,dana,dana dietka pobrana".
Mam nadzieję, że Radnemu Kopysteckiemu nie zabiorą diety za to, że zabrał głos. Jeśli chodzi o czytanie to mi pomógł w nauce Elementarz Falskiego.Kiedy już ta umiejętnośc zostanie opanowana, można zapoznac się np. ze Statutem Gminy . Większośc zachowuje się jak pomocnicy piekarza i zdaje się nie wiedziec, że przysługuje im prawo do zabrania głosu
na sesji. Bez głosu nagrania o które wniosła red. Wilczyńska będą wadliwe.
Kodeks Karny również nie przewiduje kar za omawianie projektów uchwał na
sesji i za zabranie głosu.
Jest jeden Radny, który jak mi się wydaje, na komisjach i sesjach publicznie zabrał głos tylko jeden raz - powtarzając słowo "ślubuję". Na razie jego nazwiska nie zdradzę. Jeżeli uda mu się tą tendencję utrzymać do końca kadencji, to powinien znaleźć się w księdze rekordów Guinessa. A tak na poważnie, to po co on kandydował na radnego?
UsuńPewnie ślubuję powiedział przez "ó". Nie wiem o kogo chodzi. Natomiast zaryzykuję odpowiedź na postanowione przez Ciebie pytanie. Sprawdź oświadczenie majątkowe. Pewnie zbiera na ratkę w CHF. To tak zwana gwardia
OdpowiedzUsuńszwajcarska.