Do ponownego podjęcia tematu
skłonił mnie komentarz do jednego z moich artykułów, napisany przez redakcję
rokietnica24.pl - Sortownia odpadów w Rokietnicy - kontynuacja
. Autorzy zarzucają mi zbyt płytkie podejście do tematu i niedokładne
zapoznanie się z podjętymi przez nich działaniami.
Niestety po lekturze informacji
umieszczonych na stronie rokietnica24.pl podtrzymuję w dalszym ciągu swoje
stanowisko.
Przeciwnicy sortowni odpadów ograniczają się wyłącznie do totalnego
sprzeciwu i wyolbrzymiania zagrożeń, związanych z planowaną inwestycją. Z
jednej strony zarzucają inwestorowi
liczne błędy i przekłamania w raporcie oddziaływania na środowisko, z
drugiej strony argumenty przeciwko
sortowni również nie są poparte żadnymi konkretnymi dowodami. Nie mam
zamiaru polemizować z zarzutami dotyczącymi raportu – właściwej jego oceny może
dokonać Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska oraz Powiatowy Państwowy
Inspektor Sanitarny.
Należy zauważyć, że przeciwnicy
sortowni chyba pomylili inwestycje,
tzn. wysypisko śmieci z sortownią odpadów. Stosują chwyty poniżej pasa zadając
np. pytanie ankietowe: Czy chcesz aby śmieci z całej Wielkopolski były
składowane w Rokietnicy? Również zamieszczona na stronie rokietnica24.pl
wypowiedź lekarza weterynarii p. Doroty Godek, nie ma nic wspólnego z
rzeczywistością – dotyczy zagrożeń związanych z lokalizacją wysypisk odpadów.
Zdaniem autorki największym zagrożeniem dla mieszkańców będą szczury,
roznoszące wiele groźnych chorób - Szczury . Należy przypomnieć,
że szczury od zarania towarzyszą ludziom, szczególnie w miastach. Na co dzień
spotkać je można w piwnicach, kanałach, śmietnikach a nawet na skwerach. O ile
w przeszłości powodowały epidemie np. dżumy, to obecnie brak informacji, aby
były przyczyną masowych zachorowań wśród mieszkańców. Przykro mi to mówić, ale
protest związany z budową sortowni odpadów bardziej przypomina średniowieczną
walkę z czarownicami, niż merytoryczną dyskusję.
Przeciwnicy zarzucając inwestorowi
przekłamania - sami równocześnie takich przekłamań się dopuszczają. Mimo
usilnych starań nie udało mi się przebrnąć przez tekst protokołu z rozprawy
administracyjnej z 4 czerwca 2012 r. Znaczna część zadawanych pytań miała
raczej charakter tez i wniosków - nie podlegających dyskusji. Większość
przedstawianych zagrożeń nie była poparta żadnymi konkretnymi dowodami, a
wynikała jedynie z przekonania osób wypowiadających się.
Co jest bardzo charakterystyczne, a co już
mnie obecnie nie dziwi, to nagła troska o ochronę środowiska naturalnego. Na co dzień temat ten
dla większości społeczeństwa jest obojętny, nabiera dopiero szczególnej wagi w
przypadku realizacji inwestycji, na które mieszkańcy się nie godzą. Można tu
wspomnieć, że powodem niedokończenia Zachodniej Obwodnicy Poznania była również
rzekoma troska o środowisko naturalne – ochrona ślimaka, którego do dzisiaj
nikt nie widział. Przeciwnicy sortowni, jako jeden z głównych argumentów,
wykorzystują rzekome zagrożenie obszaru chronionego Natura 2000, obejmującego
dolinę Samicy Kierskiej. Teren przeznaczony pod planowaną sortownię znajduje
się w odległości ok. 1,3 km
od rzeki Samicy. Jest to wystarczająca odległość, przy zastosowaniu
odpowiednich zabezpieczeń, aby nie dopuścić do skażenia rzeki – tzw. strefa
buforowa.
Aby przekonać się, jak na co dzień mieszkańcy Gminy troszczą się
o środowisko, wystarczy wejść do lasu zlokalizowanego pomiędzy Sobotą i
Bytkowem. Lasu, który znajduje się w obszarze Natura 2000. Można tam
znaleźć wszystko oprócz natury: odpady komunalne, stare meble, sprzęt RTV i
AGD, odpady niebezpieczne jak azbest czy papa, pojemniki po chemikaliach itp.
Podobnie zresztą wygląda wiele innych miejsc na terenie czy w sąsiedztwie
obszaru chronionego jak np. droga stanowiąca przedłużenie ul. Leśnej w Kiekrzu.
Także z samej Samicy Kierskiej można wyłowić wiele ciekawych eksponatów,
stanowiących dzieło ludzkich rąk. Nietrudno się domyślić, kto wyrzuca w
tych miejscach odpady – w większości są to mieszkańcy Gminy. Interesujące
byłoby zestawienie, ile osób protestujących przeciwko sortowni, pozbywa się w
ten sposób swoich odpadów?
Kolejną sprawą jest brak zaangażowania
mieszkańców w sprawy Gminy, m.in. planowaniem przestrzennym. Plan obejmujący
działki przeznaczone pod sortownię odpadów, został uchwałą Rady Gminy
Rokietnica zmieniony w 2006 r. To wówczas w tekście planu znalazł się
zapis pozwalający na realizację inwestycji mogących znacząco oddziaływać na
środowisko. Plan zagospodarowania przestrzennego to przepis prawa miejscowego.
Przed uchwaleniem wykładany jest do publicznego wglądu – można wówczas składać
uwagi, wnioski i zastrzeżenia. Przypuszczam, że w chwili jego uchwalania,
znaczna część osób protestujących była już mieszkańcami Gminy. Czy któraś z
tych osób zainteresowała się ustaleniami planu oraz wynikającymi z nich
zagrożeniami? Obawiam się, że nikt. Nie oczekuję, że nagle wszyscy mieszkańcy
staną się specjalistami ds. planowania przestrzennego. Jednak od wykształconego
społeczeństwa, a za takie większość mieszkańców się uważa, należy oczekiwać
większego zainteresowania i dociekliwości w sprawach lokalnych, zwłaszcza jeśli
dotyczą one terenów bezpośrednio przyległych.
Kolejnym zarzutem wobec protestujących jest brak
przedstawienia alternatywnych rozwiązań. Przeciwnicy sortowni żądają od Gminy nie
dopuszczenia do budowy sortowni, nie proponując w zamian żadnego rozsądnego
rozwiązania – jak winna wyglądać utylizacja odpadów na terenie Gminy. Według
nich śmieci należy wywozić poza granice Gminy w myśl zasady: „niechby w
całym świecie wojna, byle nasza wieś spokojna”. Nie chcą pamiętać, że
przed tym problemem nie uciekną. Coraz surowsze przepisy, coraz większe
zanieczyszczenie środowiska, prędzej czy później zmuszą nas do podjęcia
właściwych rozwiązań. Dobrze by było, aby nastąpiło to wcześniej niż później.
Koszty i dla mieszkańców, i dla środowiska będą mniejsze. A pewnych zaniechań
nie da się już odwrócić.
Reasumując, nie upieram się przy
proponowanej przez inwestora lokalizacji sortowni odpadów. Uważam jednak, że należy
znaleźć optymalne rozwiązanie i to nie takie, jak proponowane przez
przeciwników sortowni, tj. pozbywanie się odpadów poprzez wywożenie ich poza
swoje granice. Jest to jedynie odepchnięcie problemu. Proponuję merytoryczne
podejście do sprawy, a nie straszenie społeczeństwa apokaliptycznymi wizjami.
Wstępem do uzyskania
porozumienia mogłoby być zorganizowanie wycieczki do już funkcjonującej
sortowni odpadów, np. w Poznaniu, w której wzięliby udział mieszkańcy oraz przedstawiciele
władz Gminy.
Linki do pozostałych artykułów: Sortownia odpadów - kolejna burza w Rokietnicy
Sortownia odpadów w Rokietnicy - wstępne podsumowanie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz