Sezon wakacyjny w pełni, dlatego
też tym razem mam zamiar odpuścić tematy o większym ciężarze gatunkowym. W
związku z tym nie będę omawiać spraw, wymagających głębszej analizy ale
ograniczę się do omówienia kilku tematów przedstawionych w czerwcowo/lipcowym
numerze naszego oficjalnego periodyku.
Na początek wywiad z wiceprzewodniczącym Rady Gminy Piotrem
Dziembowskim. Niestety, za sprawą redaktora „Czasu Dopiewa” Adama Mendrali
większa część wywiadu poświęcona jest sprawie przerwy urlopowej Radnych. Szkoda,
że Redaktor, jak również Wiceprzewodniczący RG nie zapoznali się wcześniej z
przepisami ustawy o samorządzie gminnym. Z art. 20 ust. w/w ustawy wynika
bowiem, że „rada gminy obraduje na sesjach zwoływanych przez przewodniczącego w
miarę potrzeby, nie rzadziej jednak niż raz na kwartał”. Jeżeli sesje
muszą odbywać się nie rzadziej niż raz na 3 miesiące, to miesięczną przerwę
trudno nazwać przerwą urlopową.
Może nawet byłoby lepiej, gdyby
sesje RG Dopiewo odbywały się rzadziej niż obecnie.
Radni mieliby wówczas
więcej czasu na zastanowienie, może udałoby się uniknąć części błędów - bo
świadomego łamania prawa raczej w ten sposób się nie wyeliminuje. Tyle tylko,
że wówczas, ze względu na mniejszą liczbę posiedzeń, mieliby mniejsze diety.
Wywiad z Piotrem Dziembowskim
potwierdza, że jest to osoba wyjątkowo asekuracyjna, która działa w taki
sposób, aby nikomu się nie narazić. Na
pytanie Redaktora, dotyczące stanu Gminy, odpowiedział, że nie jest do tego
upoważniony. Przez kogo nie został upoważniony – przez mieszkańców, Wójta
czy może Przewodniczącego RG? Czyżby musiał otrzymać pisemną zgodę Adriana
Napierały lub Leszka Nowaczyka, aby odpowiedzieć na takie pytanie?
Przedstawiciel samorządu, wybrany przez mieszkańców, który boi się wypowiedzieć
na tematy publiczne bez wcześniejszego uzgodnienia stanowiska z władzami, nigdy nie będzie dobrym reprezentantem
mieszkańców. Automatycznie nasuwa się ciągle aktualne określenie – „mierny,
bierny ale wierny”. Ponadto pojawia się pytanie, kogo tak naprawdę reprezentuje
Wiceprzewodniczący RG – mieszkańców czy władze Gminy?
Radny Piotr Dziembowski (podobnie
jak wcześniej Mariola Walich) jest pełen zachwytu, że mieszkańcy otrzymują
odpowiedzi na swoje wnioski – czyżby do
gminy Dopiewo dotarły wreszcie egzemplarze kodeksu postępowania
administracyjnego?
Mam również duże wątpliwości, czy władze gminy wyciągają stosowne wnioski
z krytycznych uwag? - jak twierdzi Piotr Dziembowski. Ostatnia, IX sesja, jest tego ewidentnym zaprzeczeniem.
Nie dość, że niektóre podjęte uchwały naruszają prawo, to nawet sam przebieg
sesji był niezgodny z przepisami. Art. 20 ust. 1a ustawy o samorządzie gminnym
stanowi, że „rada gminy może wprowadzić zmiany w porządku bezwzględną większością
głosów ustawowego składu rady”. Po kryjomu została wprowadzona uchwała
o odrzuceniu protestu wyborczego i trudno założyć, że Przewodniczący RG z
przeszło 25-letnim stażem, zrobił to nieświadomie. Tak więc, przewodniczący RG Leszek Nowaczyk z
premedytacją złamał prawo, a wszyscy Radni, obecni na głosowaniu, to
zaakceptowali.
Jedna z notatek w „Czasie Dopiewa”
dotyczy kolejnej wizyty samorządowców z
zaprzyjaźnionej gminy z Francji. Symptomatyczne jest sformułowanie, że
„włodarze zadeklarowali wolę dalszej współpracy między obu samorządami”. Od lat zachodzę w głowę, a myślę, iż nie
tylko ja, na czym ta współpraca polega i
jakie wymierne korzyści mają z tego mieszkańcy zaprzyjaźnionych gmin?
Niestety, w czasie kadencji poprzednich wójtów, ani obecnie, żaden z włodarzy
nie potrafił na to pytanie odpowiedzieć. Była wójt Zofia Dobrowolska była
zresztą za te wakacje na koszt podatnika ostro atakowana, i to przez
zwolenników obecnego Wójta. Pytanie, jakie mi się w związku z opisaną wizytą
nasuwa, kiedy nastąpi rewizyta i czy mieszkańcy gminy Dopiewo dowiedzą się o
niej z lokalnych mediów publicznych?
Ostatni temat, który pojawił się
w „Czasie Dopiewa”, a który chcę omówić, to rzekome korzyści z posiadania Karty Dużej Rodziny. Tu można mieć
pretensje nie tyle do władz gminy, co do organów centralnych, z Prezydentem RP
na czele. Temat ten był już przeze mnie poruszany i niestety moje wnioski są w
dalszym ciągu aktualne. Stworzenie Karty
Dużej Rodziny, tak jak wiele innych akcji, jest działaniem typowo propagandowym
i z rzeczywistą pomocą ma niewiele wspólnego. Wystarczy przejrzeć listę
ulg, z których mogą skorzystać posiadacze kart. Są to przede wszystkim muzea
(kopalnia soli w Wieliczce, Centrum Nauki Kopernik w Warszawie), parki narodowe
(Białowieski PN), ośrodki sportowe (Stadion Narodowy w Warszawie) i
wypoczynkowe (uzdrowisko Rabka), jak również korzystanie z WARS-u w pociągach.
Z usług podstawowych zniżki są dostępne w marketach Alma (jeden z najdroższych
w Polsce, do tego tylko jedna placówka w woj. wielkopolskim) oraz sklepach
odzieżowych Vistula. Można również z 10% bonifikatą nabyć biżuterię w sklepach
W. Kruk (na zegarki rabat wynosi już tylko 5%).
Czy to są rzeczywiście
najważniejsze potrzeby rodzin wielodzietnych? – mam duże wątpliwości. Dla osób,
które mają problem z przeżyciem od pierwszego do następnego pierwszego,
ważniejsze są inne priorytety niż zwiedzanie Stadionu Narodowego w Warszawie
czy wyjazd do Puszczy Białowieskiej. Do redakcji „Czasu Dopiewa” można mieć zastrzeżenia,
że dość bezrefleksyjnie i hurraoptymistycznie potraktowała temat. Ponadto brak
informacji, czy obowiązujące przepisy umożliwiają stosowanie ulg np. przy
rachunkach za dostawę wody i odbiór ścieków czy podatku od nieruchomości? Takie
ulgi z pewnością bardziej zainteresowałyby osoby posiadające Kartę Dużej
Rodziny.
"Wywiad z Piotrem Dziembowskim potwierdza, że jest to osoba wyjątkowo asekuracyjna, która działa w taki sposób, aby nikomu się nie narazić. Na pytanie Redaktora, dotyczące stanu Gminy, odpowiedział, że nie jest do tego upoważniony."
OdpowiedzUsuńPrzyczyną jest omerta. Kto ją złamie może znaleźc rybę na wycieraczce.
Cała ta Rada wygląda mi na silnie zastraszoną. 21 dużych boi się jednego malca. Przewodniczący rozpoczyna sesję od bicia mu wiernopoddańczych pokłonów.
"Radny Piotr Dziembowski (podobnie jak wcześniej Mariola Walich) jest pełen zachwytu, że mieszkańcy otrzymują odpowiedzi na swoje wnioski – czyżby do gminy Dopiewo dotarły wreszcie egzemplarze kodeksu postępowania administracyjnego?"
Nie dotarły. Trudno uznac za odpowiedzi takie co do których mam sygnały, że są pospolitym kłamstwem , ściemą czy mataczeniem.
Jeżeli na pytanie mieszkańca gmina odpowiada, że nie wie kto był wnioskodawcą lub realizował inwestycję polegającą na budowie kanalizacji
lub wodociągu, to chyba odpowiadający upadł na głowę lub jak p.Dziembowski nie ma upoważnienia do udzielania prawdziwych odpowiedzi.
Powinni się zwrócic do ZUK Mosina o takie upoważnienie.
"Mam również duże wątpliwości, czy władze gminy wyciągają stosowne wnioski z krytycznych uwag? - jak twierdzi Piotr Dziembowski. Ostatnia, IX sesja, jest tego ewidentnym zaprzeczeniem."
Jak zapowiedziałem, jeśli jeszcze raz Nowaczyk zagłosuje na komisji wspólnej, wyjaśnię do spodu czy ma do tego prawo i do zwoływania tychże komisji również. Jaki sens ma głosowanie nad uwagami do mpzp na komisji i potem na sesji? Coś chyba jednak do którejś głowy coś dotarło.
Ja uważam, że na komisji głosowali nad spreparowanymi przez Radę uwagami, na sesji głosowali nad czymś innym a zapisali co innego.
Jeśli chodzi o protest to dla mnie ważniejsze jest, że przy jednej uchwale uznali organy gminy za niewłaściwe do rozpatrzenia, a w innej go rozpatrzyli.
Gdyby głupota miała skrzydła...
Z wymian między samorządami mogą wyniknąc dobre rezultaty. Wójt, ani
Nowaczyk nie zapytali jednak dlaczego goście z Francji nie obradują w czasie godzin pracy, ale w późnych godzinach wieczornych i sesje w małej
gminie trwają kilka godzin, anie 45 minut lub 90 jak w Dopiewie.
Wójt Melchior nie zadał francuskiemu merowi pytania: jak życ przeznaczając
tak niewiele na piłkę nożną?
W przypadku urzędników, oprócz mataczenia, dość powszechna jest niewiedza. Ostatnio UG przesłał z opóźnieniem odwołanie do SKO, ponieważ pracownicy nie wiedzieli, którą ze stron postępowania powiadomić o tym fakcie.
UsuńCo do Piotra Dziembowskiego, to wymienić można również brak zainteresowania z jego strony bieżącymi sprawami. To co było dla niego najważniejsze w poprzedniej kadencji, czyli dofinansowanie wydania książki, która de facto jest pracą doktorską, udało mu się załatwić jeszcze w grudniu 2014 r. Mam cichą nadzieję, że nie planuje habilitacji. Obecnie wydaje się zniecierpliwiony faktem, że musi uczestniczyć w posiedzeniach Rady. Sesje prowadzi jeszcze szybciej niż Przewodniczący Rady.
Myślę, że książka "Jak zrobic 45 wałków w 45 minut" też byłaby ciekawa.
OdpowiedzUsuńPracownicy UG Dopiewo już tak nie wiedzą do kogo wysyłac, już od kilkunastu lat. Znam działkę o powierzchni kilkunastu hektarów co do której gmina przeprowadziła kilkanaście postępowań, zarówno w czasach strażyńskich jak i nowożytnych i do tej pory udaje jej się nie absorbowac właścicielki. Podejrzewam, że ona nie żyje, a rodzina jeśli istnieje, nie mieszka w gminie. Dziwne, zwłaszcza, że jest możliwe, że grunt mógłby przypaśc gminie. Ktoś pewnie ma inny pomysł związany z tą działką.
Przerwę miśkom tę zabawę.
Wyżej pisałem o pewnej działce. Pewien organ państwowy zwrócił się ponad
OdpowiedzUsuńmiesiąc temu do ZUK Dopiewo o podanie adresu właścicielki wspomnianej działki na której spółka ma instalację. Prezes milczy jak sfinks. Teraz ponowiono prośbę do wójta. Ten jako Prezes ZUK siedział na tej działce co najmniej 7 lat i też nie będzie potrafił udzielic odpowiedzi.
O jakim KPA piszesz? Cypryjskim? :)
Poniekąd Prezes i Wójt mają rację. Informacji dotyczących własności gruntów może udzielać wyłącznie administrator i zarządca bazy danych. A w tym przypadku zarządcą jest Powiatowy Ośrodek Dokumentacji Geodezyjnej i Kartograficznej przy Starostwie Powiatowym w Poznaniu. Tak więc każdorazowo, w celu ustalenia właściciela nieruchomości, wnioski należy kierować do w/w instytucji. Urząd Gminy i ZUK zawsze mogą się wykręcić twierdząc, że nie są dysponentem bazy danych.
UsuńTo jak wytłumaczą, że tej pani nie ma w rozdzielniku wielu spraw w czasach
OdpowiedzUsuństrażyńskich jak i obecnych?
Urząd prowadzący sprawę administracyjną powinien znaleźc jej dane w aktach sprawy. Przecież UG Dopiewo czy starostwo musi jakoś udokumentowac do kogo wysyła korespondencje w sprawie, są zwrotki.
Najbezpieczniej chyba odpowiedziec: ja nietutejszy, mieszkam w Niepruszewie.
Inna sprawa. Pamiętasz pewnie kurczaki na działce 293/2 obręb Trzcielin.
Znalazłem tę działkę w :
http://www.poznan.uw.gov.pl/system/files/obwieszczenia/od_29_stycznia_do_12_lutego_-_obwieszczenie2.pdf
Nie wiem czy wszystkie działki po podziale będą podlegały wykupowi.Wiem, że od decyzji były odwołania i decyzja zrid stała się ostateczna 15 lipca 2015. Taka robocza hipoteza: może nie chodzi o kurczaki śmierdziele, tylko
o wysokośc odszkodowania? Co Ty na to?
Rozdzielnik to trochę inna sprawa. UG ma dostęp do bazy danych PODGiK-u na użytek służbowy, czyli może z niej korzystać, ale nie może udostępniać informacji osobom trzecim. Znam przypadki, gdy urzędnik gminny w dobrej wierze udostępnił wydruk np. ewidencji gruntów, a klient przy pierwszej okazji nie omieszkał się tym pochwalić, oczywiście w Starostwie. Zazwyczaj kończyło się to nieprzyjemnościami dla pracownika - Starostwo zaraz wysyłało skargę do urzędu gminy. Nie zwalnia to jednak urzędu gminy od ustalenia prawidłowych danych właściciela nieruchomości w przypadku prowadzenia postępowania. Trzeba przyznać, że czasami jest to bardzo trudne lub wręcz niemożliwe. Dlatego, aby nie blokować inwestycji o dużym znaczeniu, w niektórych przypadkach dopuszczalna jest rezygnacja z konieczności skutecznego powiadomienia właściciela. Takie uproszczenie procedury dopuszczalne jest np. w przypadku decyzji zrid. W tym przypadku zawiadomienie wysyła się na adres podany w katastrze, niezależnie od tego, czy jest on prawidłowy. Gdyby w każdym postępowaniu rygorystycznie wymagać ustalenia i powiadomienia wszystkich właścicieli nieruchomości, wiele inwestycji nie doczekałoby się realizacji. Ponadto, o czym mało kto pamięta a jeszcze mniej osób się tym przejmuje - to właściciel nieruchomości jest zobowiązany do aktualizacji danych w katastrze nieruchomości, dotyczących miejsca zamieszkania, a nie organ prowadzący bazę danych.
UsuńNie znam sprawy kurników w Trzcielinie, dlatego nie będę się wypowiadać
Powyżej napisałaś : "Ostatnio UG przesłał z opóźnieniem odwołanie do SKO, ponieważ pracownicy nie wiedzieli, którą ze stron postępowania powiadomić o tym fakcie. "
OdpowiedzUsuńNo to nauka znowu poszła w las. W zeszłej kadencji p.Zofia też się opóźniła
z przesłaniem akt do WSA. Złożyłem zażalenie, dostała stówkę kary i się nauczyła. Nie przekazała jednak widocznie wiedzy wójtowi Melchiorowi.
Z refleksem w UG Dopiewo nigdy nie było najlepiej. W sprawie związanej z audytem spotkałem się np. z czymś takim:
"Końcowo Sąd zaznacza, że do Biura Podawczego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Poznaniu, dnia 19 września 2014 r., o godzinie 13.20, a więc po zamknięciu rozprawy i wydaniu wyroku w sprawie, wpłynęło pismo podpisane przez Zastępcę Wójta Gminy D., wraz z którym ten przesłał do akt "Opinię w przedmiocie działalności Gminy D. w latach 1990-2010", jednocześnie zaznaczając, że materiał ten został opublikowany w wersji zanonimizowanej na stronach Biuletynu Informacji Publicznej Gminy D.. Fakt ten nie miał i nie mógł mieć znaczenia dla wyniku niniejszej sprawy sądowoadministracyjnej, albowiem rzeczona korespondencja wpłynęła do Sądu po wydaniu orzeczenia." Taka tradycja. :)
"Ponadto, o czym mało kto pamięta a jeszcze mniej osób się tym przejmuje - to właściciel nieruchomości jest zobowiązany do aktualizacji danych w katastrze nieruchomości, dotyczących miejsca zamieszkania, a nie organ prowadzący bazę danych."
OdpowiedzUsuńKiedy umiera, jest raczej zwolniony z tego obowiązku, a 10 lat to nawet dla UG Dopiewo powinien byc czas wystarczający do ustalenia następców prawnych.
Kartę Dużej Rodziny można także traktować jako symbol docenienia trudu rodziców . I dodatkowo karta jest dożywotnia , a nigdy nie wiadomo co los przyniesie
OdpowiedzUsuń