Naiwnie wydawało mi się, że
wywalczone m.in. wskutek moich komentarzy, prawo do korzystania przez
mieszkańców z placu zabaw przy ul.
Bukowskiej w Dopiewie, zakończy temat. Niestety, za sprawą osób
odpowiedzialnych za w/w, powstał kolejny problem, tym razem prawny.
Na terenie Dopiewa zlokalizowane
są 3 place zabaw (ul. Północna, ul. Bukowska i ul. Łąkowa) oraz miejsce do
wypoczynku na stawem przy ul. Stawnej. Od kilku dni można zauważyć, że ktoś
próbuje uregulować sposób korzystania z placów zabaw, ustawiając kolejne
tablice wraz z regulaminami. Wygląda to
jednak na działanie całkowicie chaotyczne i niespójne oraz sprawia
wrażenie, że ten, kto tym kieruje, nie ma zielonego pojęcia o obowiązujących
normach prawnych.
Na każdym z 3 placów obowiązuje
inny regulamin, a tym samym zasady korzystania z niego. W przypadku placu zabaw przy ul. Łąkowej, zasady
korzystania określają 2 regulaminy, do tego sprzeczne ze sobą oraz regulamin
korzystania z miejsca piknikowego. A odpowiedzialność za niepożądane zdarzenia,
zależy od tego, na którym regulaminie się oprzemy.
Natomiast na placu zabaw przy ul. Północnej regulamin nie określa, kto ponosi odpowiedzialność
za ewentualne szkody i wypadki.
Regulamin placu zabaw przy ul. Bukowskiej odpowiedzialność za szkody
przerzuca na osoby korzystające z niego. Jednak żaden z w/w regulaminów nie ma podstawy prawnej. Natomiast na terenie wypoczynkowym przy stawie na ul.
Stawnej nie obowiązują żadne zasady – brak regulaminu, określającego sposób
korzystania z terenu.
Najbardziej zadziwia mnie ilość
tabliczek umieszczonych przy wejściu na plac
zabaw przy ul. Bukowskiej. Oprócz zakazu palenia (2 tabliczki), wprowadzania
zwierząt, korzystania z urządzeń przez osoby dorosłe, najbardziej kuriozalnym jest zakaz wstępu osobom nieupoważnionym. W
dalszym ciągu nie określono, kogo można potraktować jako osobę nieupoważnioną
oraz z jakich przepisów to wynika? Do tego na tablicy umieszczono informację, że właścicielem placu jest zespół szkolno-przedszkolny
w Dopiewie. O ile mi wiadomo, zespół szkolno-przedszkolny nie został
sprywatyzowany i w dalszym ciągu jest własnością gminy Dopiewo. Tak więc,
właścicielem placu zabaw również jest gmina Dopiewo, a zespół szkolno-przedszkolny może być co najwyżej jego administratorem
lub zarządcą. Plac zabaw kosztował 80 tys. złotych (czyli nieco mniej niż wyniosła odprawa Adriana Napierały w ZUK-u) i w całości został sfinansowany z budżetu Gminy a nie zespołu szkolno-przedszkolnego czy środków pozyskanych od sponsorów.
Tylko jeden regulamin,
określający zasady korzystania z miejsca piknikowego na placu przy ul. Łąkowej
- ma podstawy prawne. Jest nim
uchwała nr XII/103/11 Rady Gminy Dopiewo z 25 sierpnia 2011 r. Pozostałe
regulaminy nie mają nic wspólnego z prawem.
A jak mieszkańcy Dopiewa traktują
ograniczenia wynikające z regulaminów, można przekonać się, odwiedzając plac
zabaw przy ul. Północnej. Z pozostawionych tam odpadów wynika, że plac ten
traktowany jest bardziej jak ogródek piwny, niż miejsce dla dzieci.
Wójt Adrian Napierała ogłosił kolejny przetarg na sprzedaż działek
budowlanych. Jest to już drugi przetarg, na te same nieruchomości w tej
samej kadencji. Jak można się zorientować, podobnie jak była wójt Zofia
Dobrowolska, również obecne władze idą tą samą drogą donikąd. Przypadkiem 30
maja br. udało mi się obejrzeć działki w
lesie przy ul. Gajowej w Zakrzewie. Ich stan nic się nie zmienił w
ostatnich latach, chyba tylko pod tym względem, że las porastający
nieruchomości, jest coraz większy. Brak
dróg dojazdowych (do nieruchomości prowadzą leśne dukty) oraz jakiejkolwiek infrastruktury (nie
licząc linii energetycznej 400 kV, przebiegającej w sąsiedztwie) dopełnia całości obrazu. Gdzie są
krzykacze (mam tu na myśli „pawelka” z Mojego Dopiewa oraz Piotra Jelińskiego z
„Przedmieść”), którzy tak głośno krytykowali byłą włodarz za nieumiejętność zareklamowania
i przygotowania nieruchomości, przeznaczonych do sprzedaży.
W przypadku działek położonych w
lesie w Zakrzewie, będzie to już 10 przetarg. Natomiast również w Zakrzewie, dla
działek przy ul. Gajowej, jest to 9 przetarg. Nie lepiej wygląda sytuacja w
Konarzewie, gdzie działki sprzedawane są już po raz siódmy. Jedynie w przypadku
działek w Dąbrowie sprzedaż odbywa się dopiero trzeci raz. Tym razem w 2
przypadkach obniżono ceny wywoławcze. Dotyczy to działek w Dąbrowie oraz przy
ul. Gajowej w Zakrzewie.
W przetargu, który miał miejsce
27 lutego 2015 r., na sprzedaż wystawiono 20 działek. Obecnie, na 12 sierpnia
br., Gmina do sprzedaży oferuje 19 działek. Wynika z tego, że w lutym udało się
sprzedać aż 1 (słownie: jedną) nieruchomość, co siłą rzeczy trudno uznać za
sukces. W tym tempie trzeba będzie zorganizować jeszcze co najmniej 19
przetargów, aby zakończyć temat.
W tym wszystkim zastanawia upór,
z jakim organizowane są kolejne przetargi. Czyżby oznaczało to, że gmina
Dopiewo znajduje się w kiepskiej sytuacji finansowej? O ile pamiętam, były
skarbnik a obecnie doradca wójta Piotr
Łoździn twierdził nie tak dawno, że
mimo 20 mln złotych deficytu w tym roku, sytuacja finansowa Gminy nie jest
zagrożona.
Kolejny temat to radni/bezradni
gminy Dopiewo. Tym razem zajmę się osobą Tadeusza
Bartkowiaka, który od kilkunastu lat z uporem walczy o funkcje publiczne –
wide sprawa protestu wyborczego, dotyczącego wyborów sołeckich w Dopiewie.
Nieodmiennie zadziwia mnie, z jednej strony bezradność Radnego – temat progów
spowalniających na ul. Ogrodowej w Dopiewie, poruszany na ostatniej sesji (link)
– z drugiej, próby mydlenia oczu mieszkańcom, rzekomym zaangażowaniem w ich
problemy.
Tym razem sprawa dotyczy drogi powiatowej przebiegającej przez
Podłoziny. Mieszkańcy tej miejscowości od lat walczą o utwardzenie tej
drogi, jak na razie bezskutecznie. Temat jest dość istotny, ponieważ ze względu
na wzrastającą popularność źródełka oraz organizowane imprezy publiczne w
wiacie biesiadnej w Żarnowcu - okresowo
wzrasta natężenie ruchu na drodze, przechodzącej przez Podłoziny. Mieszkańcy,
szczególnie w okresie letnim, skarżą się na kurz i pył, wzbijany przez
przejeżdżające samochody.
Budowa utwardzonej drogi od
strony Dopiewa, od przejazdu kolejowego, ze względu na koszty nie wchodzi w
grę. Jest zresztą niecelowa, ponieważ np. utwardzenie całego odcinka z Dopiewa
do Buku znacznie zwiększyłoby natężenie ruchu. Przejazd z Buku do Dopiewa i
dalej do Poznania przez Podłoziny jest o kilka kilometrów krótszy, niż drogą
wojewódzką przez Niepruszewo.
Mieszkańcy Podłozin zaproponowali
montaż progów spowalniających, co
zmusiłoby kierowców do ograniczenia prędkości. Co w tej sytuacji zaproponował radny Tadeusz Bartkowiak? Stwierdził
mianowicie, że progów zamontować nie można, ponieważ jest to droga powiatowa.
Nie jest to zgodne z prawdą, ponieważ progów nie montuje się na drogach
gruntowych oraz tych, na których odbywa się komunikacja publiczna, bez względu
na kategorię. Ten ostatni argument również nie jest wiążący, ponieważ obecnie
stosuje się progi, umożliwiające swobodny przejazd autobusów, bez konieczności
zwalniania.
Tak więc, Pan Radny zaproponował ustawienie znaków ograniczających prędkość do 20
km/godz w obszarze zabudowanym Podłozin, uważając sprawę za załatwioną.
Pytanie, kto będzie tego ograniczenia przestrzegał, poza mieszkańcami Podłozin?
Odpowiedź jest raczej oczywista. W tej sytuacji Radny powinien od razu zgłosić
ustawienie na terenie Podłozin stałego patrolu Straży Gminnej lub Policji,
najlepiej z fotoradarem.
Jest jednak inne rozwiązanie, ale
wymagające rezygnacji z niektórych fanaberii radnego Tadeusza Bartkowiaka. Odcinek drogi w obszarze zabudowanym
Podłozin to ok. 200 m. Można by, w porozumieniu z powiatem poznańskim, ten fragment drogi utwardzić. Ponieważ
Gmina i tak ponosi koszty, związane z budową i utrzymaniem infrastruktury na
drogach powiatowych, można zastosować najtańszą i najoszczędniejszą technologię
– podbudowa tłuczniowa plus dywanik z
masy bitumicznej, bez odwodnienia. W tamtym terenie wystarczą w zupełności
rowy odparowujące. Jak sam Wójt na IX sesji stwierdził, ceny w drogownictwie są
obecnie maksymalnie zbijane. Porównując koszt budowy ul. Ogrodowej w Dopiewie (ok.
450 tys. złotych dla drogi o długości 450 m i szerokości 5,5 m z krawężnikami,
przykanalikami oraz zjazdami indywidualnymi na posesje), budowa drogi w Podłozinach o szerokości 4,5 do 5 m nie kosztowałaby
więcej niż 100 tys. złotych. Na utwardzonym odcinku można by wówczas
zamontować 1-2 progi zwalniające, które wymusiłyby ograniczenie prędkości. Zniknąłby problem kurzu oraz przekraczania
prędkości.
Uważam, że coś się od Gminy
mieszkańcom Podłozin należy. Nie mają szansy na kanalizację sanitarną,
gazyfikację, nie potrzebują udogodnień takich jak chodnik czy odwodnienie
terenu. Utwardzenie drogi to jedyna
inwestycja, która jest w tym terenie sensowna i możliwa do realizacji a
zarazem przyniesie konkretne korzyści mieszkańcom. Obawiam się jednak, że
doprowadzenie do realizacji tej inwestycji, przerasta kreatywność Radnego.
W ostatnim temacie wracam do IX sesji, a konkretnie sprawy
dróg publicznych. Na koniec sesji podjęto dyskusję, do kogo należy
utrzymanie porządku w pasie dróg
publicznych oraz temat, kto powinien finansować inwestycje w pasie drogi
powiatowej? Próbowano udowodnić, że sprzątanie chodników oraz wykaszanie
poboczy należy do właścicieli nieruchomości, przyległych do drogi. Sprawę
wykaszania poboczy przez mieszkańców „fox” wyśmiał tak dokładnie, że nie będę
kontynuować tego tematu - link.
Na marginesie uważam, że mieszkańcy powinni angażować się w utrzymanie
czystości i porządku przed swoimi posesjami. Nie może się to jednak odbywać na
zasadzie przymusu i grożenia mandatami. Przy
okazji wójt Adrian Napierała próbował udowodnić, że wszystkie chodniki
przylegają do posesji, a to za sprawą zjazdów z dróg publicznych.
Argumentacja była tak karkołomna, że trudno się do niej ustosunkować. Mogę
zrozumieć, że każdy stara się interpretować przepisy na swoją korzyść, ale
przedstawione przez Wójta argumenty, są w moim przekonaniu irracjonalne. Zazwyczaj zjazdy na posesje zlokalizowane
są w pasie drogowym i jako takie są własnością zarządcy drogi, mimo iż stanowią
dojazd do prywatnej nieruchomości. Twierdzenie, że zjazd styka się z
chodnikiem i równocześnie z granicą posesji - dlatego właściciel nieruchomości
jest zobowiązany do uprzątania chodnika, jest absurdalne. Zjazd musi się stykać
z granicą nieruchomości – trudno żeby kończył się 0,5 m czy 1 m od bramy. Nie
oznacza to jednak, że automatycznie cały chodnik na wysokości nieruchomości
przylega do granicy. Zgodnie z sugestią „foxa” proponuję włodarzom jeszcze raz
zapoznać się z ustawą o czystości i porządku w gminach.
Równie ciekawa była argumentacja
byłego wójta, a obecnie radnego powiatu
poznańskiego Andrzeja Strażyńskiego na temat tego, na jakich organach spoczywa obowiązek remontu i przebudowy dróg
powiatowych. Natychmiast przypomniał mi się wywiad, jakiego udzielił w 2011
r. były radny powiatu poznańskiego, a obecnie przewodniczący Rady Gminy Dopiewo Leszek Nowaczyk – link.
Stwierdził on, że przyjęto założenie, iż Powiat zajmuje się wyłącznie pasem
jezdni, pobocza zostawiając w gestii gmin. Założenia założeniami, ale ustawa o
drogach publicznych wyraźnie określa obowiązki zarządcy drogi. Zgodnie z art.
20f pkt w/w ustawy do obowiązków gminy w pasie drogi powiatowej należy tylko
budowa, przebudowa i remont wiat przystankowych oraz innych urządzeń związanych
z obsługą podróżnych. W związku z tym mam pytanie do radnego powiatowego
Andrzeja Strażyńskiego, co jest
ważniejsze – założenia władz Powiatu czy ustawa o drogach publicznych? I
nie jest żadnym usprawiedliwieniem brak środków – samorządy gminne zazwyczaj
więcej mają zadań do wykonania, niż posiadanych środków. Z wypowiedzi Andrzeja
Strażyńskiego wynika, że Powiat tylko wtedy przebudowuje pobocza, gdy otrzyma
dofinansowanie. Zaznaczmy, że również z gminy, czyli de facto gmina i tak
finansuje infrastrukturę dróg powiatowych. Oczywiście za przyjęte założenia, że
Powiat odpowiada wyłącznie za jezdnię, Radny Powiatowy odpowiedzialnością
obarczył Radnych minionych kadencji. Zgodnie z zasadą: co złego, to nie my.
Pragnę przypomnieć, że wskutek postępującej urbanizacji ilość dróg
gminnych systematycznie wzrasta. Natomiast ilość dróg powiatowych jest stała, a
nawet maleje. Niektóre są przekazywane gminom, np. w ub. r. gmina
Rokietnica przejęła drogę powiatową Kiekrz-Pawłowice.
Tak więc, metody stosowane przez
powiat poznański wobec gmin można potraktować jako dyktat silniejszego wobec
słabszego. Chcecie mieć dobre drogi, to za nie płaćcie. A w razie czego,
mieszkańcy w pierwszej kolejności ze skargami przyjdą do gminy.
Obserwatorka I (Pierwsza)
" Na marginesie uważam, że mieszkańcy powinni angażować się w utrzymanie czystości i porządku przed swoimi posesjami. Nie może się to jednak odbywać na zasadzie przymusu i grożenia mandatami."
OdpowiedzUsuńDokładnie. Czasami nawet zamiatam asfalt przy krawężniku i ludzie się trochę dziwnie patrzą, ale korona od tego nie spada. Właściwa droga to tłumaczenie np.na zebraniach wiejskich, że jak gmina będzie wykaszac wszystkie pobocza, to nie starczy pieniędzy np.na budowę chodnika w danej miejscowości. Kolejna melchioryzacja prawa to jednak przegięcie.
Wójt będzie je tworzył kiedy będzie w sejmie. SG też przesadza z tym straszeniem mandatami-może likwidacja pomoże im w nabraniu rozumu?
Moim zdaniem śnieg i trawę łatwo jest kolorystycznie odróżnic i przepisy nie
powinny byc mylone. Nie należy kosic śniegu i odgarniac trawy. :)