sobota, 23 stycznia 2016

Linia 400 kV w gminie Dopiewo (9) – zaklinanie rzeczywistości



Planowana budowa nowej linii elektroenergetycznej 400 kV Poznań-Piła w dalszym ciągu budzi olbrzymie kontrowersje wśród mieszkańców gmin, przez które ma przebiegać. Świadczą o tym aż 3 notatki w styczniowym wydaniu „Czasu Dopiewa”. Temat ten był przeze mnie wielokrotnie omawiany, więc nie będę powracać do szczegółów - link1 link2. Zwrócę jedynie uwagę na fakt, że ponownie powraca pomysł budowy podziemnej linii kablowej.
Świadczyć o tym może informacja, dotycząca wizyty przedstawiciela Urzędu Gminy oraz stowarzyszeń przeciwnych budowie linii napowietrznej w bydgoskiej fabryce kabli – „Wizyta w fabryce podziemnych kabli”. Niestety, informacje te są cząstkowe i niekompletne. Przedstawiciele Gminy albo zostali wybiórczo zapoznani z tematem przez dyrekcję bydgoskiej fabryki, albo też chwytają się argumentów, jak tonący brzytwy.


Trudno oczekiwać od producenta, aby zniechęcał do zakupu swoich produktów. Produkcja kabla dla linii 400 kV byłaby dla fabryki w Bydgoszczy doskonałym interesem. Dlatego też z pewnością, przedstawili same korzyści z budowy podziemnej linii energetycznej.
Mam wrażenie, że przedstawiciele Gminy, wizytujący zakład w Bydgoszczy, dość bezrefleksyjnie podeszli do uzyskanych informacji. Wynika to m.in. z wypowiedzi kierownika ref. budownictwa i planowania przestrzennego Remigiusza Hemmerlinga. Jak się wydaje, jest on zwolennikiem budowy linii, biegnącej na przemian nad i pod ziemią. Obawiam się, że budowa takiej linii byłaby jeszcze droższa niż linii w całości skablowanej. Przejście z odcinka podziemnego na linię napowietrzną wymaga specjalnego oprzyrządowania. Konieczna jest budowa dodatkowych stacji, ponadto niezbędne jest zainstalowanie słupów o zupełnie innej konstrukcji i wytrzymałości. Taki słup musi wytrzymać obciążenie przewodów tylko z jednej strony, które nie jest równoważone po stronie przeciwnej. W Internecie można znaleźć stosowne informacje na ten temat.
Z treści artykułu wynika, że koszt instalacji podziemnej nie jest tak wysoki. Niestety autorzy nie podają żadnych konkretnych wartości, dlatego do tej informacji podchodzę z dużą ostrożnością.

Kolejne fakty, przedstawione w artykule są już wyłącznie zaklinaniem rzeczywistości. Autorzy twierdzą, że linia podziemna w niewielkim stopniu ingeruje w infrastrukturę oraz nie blokuje terenu pod dalsze inwestycje. Jest to oczywista nieprawda, ponieważ linia podziemna wyłącza z użytkowania pas terenu na całej długości. W przypadku napowietrznej linii z użytkowania wyłączone zostaje tylko miejsce posadowienia słupów. Grunt pod siecią może być w dalszym ciągu wykorzystany – choćby rolniczo. W przypadku linii podziemnej pas gruntu wzdłuż linii zostaje całkowicie wyłączony z użytkowania. Ciepło wytwarzane przez kabel (temperatura w bezpośrednim sąsiedztwie kabla dochodzi do 80º) uniemożliwia leśno-rolnicze wykorzystanie terenu. Szerokość strefy ochronnej zależy nie od tego, czy jest to linia napowietrzna czy podziemna. Zależy m.in. od tego, czy linia jest jedno lub wielotorowa. W przypadku linii napowietrznej o szerokości strefy decyduje wysokość słupów – im wyższe, tym szerokość strefy jest mniejsza. Szerokość strefy ochronnej zależna jest również od sposobu zagospodarowania terenu – największa jest w przypadku zabudowy mieszkaniowej, natomiast maleje dla obszarów objętych działalnością gospodarczą. Przy rolniczym użytkowaniu terenu strefa ochronna wzdłuż linii napowietrznej nie obowiązuje, w przeciwieństwie do podziemnej linii kablowej. Tak więc twierdzenie, że strefa ochronna wzdłuż linii napowietrznej jest znacznie szersza w porównaniu do linii podziemnej, jest dużym uproszczeniem.

Nie jest również prawdą, że linia podziemna nie emituje promieniowania. Co prawda wyeliminowane zostaje promieniowanie elektryczne, ale otoczenie w dalszym ciągu narażone jest na oddziaływanie pola magnetycznego. Natężenie pola magnetycznego, w niektórych przypadkach, może być większe dla linii podziemnej niż napowietrznej.

Budowa linii podziemnej powoduje również większą ingerencję w środowisko. W przypadku linii napowietrznej ingerencja dotyczy tylko miejsc posadowienia słupów. W przypadku podziemnej linii kablowej naruszona zostaje struktura gruntu na całej długości. Ma to szczególne znaczenie w razie wytyczenia linii przez obszary chronione.

Autorzy artykułu sami strzelają sobie w stopę, stwierdzając, że na terenie Polski istnieją „aż” 2 (słownie: dwie) linie podziemne wysokich napięć o łącznej długości 450 m. Nie podają niestety, jakich napięć to dotyczy – podejrzewam, że są to linie 110 kV. Jeżeli w kraju, w którym istnieje wiele, w znacznie większym stopniu zurbanizowanych terenów (Warszawa, Łódź, Górny Śląsk, Poznań), nie buduje się linii podziemnych, dlaczego taka linia miałaby powstać na terenach, w większości użytkowanych rolniczo? – obszar pomiędzy Dopiewem i Dopiewcem to w 95% grunty rolne.

Aby uwiarygodnić swoje wnioski, autorzy artykułu jako przykład podają Danię, której władze rzekomo dążą do tego, aby wszystkie linie napowietrzne wyższych napięć zastąpić liniami podziemnymi. Argument ten z kilku powodów wydaje mi się, zupełnie nietrafiony.
Po pierwsze powierzchnia Danii jest ponad 7 razy mniejsza niż Polski. Tym samym długość linii energetycznych wysokiego napięcia jest wielokrotnie mniejsza niż w Polsce.
Po drugie dochód narodowy per capita (czyli na 1 mieszkańca) jest 4-krotnie wyższy niż w Polsce. Oznacza to, że Dania posiada znacznie więcej środków na takie inwestycje niż Polska.
Po trzecie wreszcie, duża część Danii to wyspy, oddzielone kilkukilometrowymi cieśninami. Przesył prądu napowietrznymi liniami, nawet przy obecnych możliwościach technicznych, byłby problematyczny.
A powołanie się na przykład Berlina, stolicy najpotężniejszego państwa Europy, wokół którego zbudowano podziemną linię 400 kV - to już naprawdę przegięcie. Należy jeszcze dodać, że przedstawiane informacje nacechowane są zupełnym brakiem perspektywicznego myślenia.

Podsumowując uważam, że przeciwnicy budowy nowej linii 400 kV, powinni wreszcie zejść na ziemię. Budowa podziemnej linii energetycznej na terenie gminy Dopiewo jest tak samo realna, jak zatrzymanie globalnego ocieplenia - link. Jeżeli przepychanki i wymyślanie kolejnych nierealnych rozwiązań, będą trwały dłużej - mieszkańcy tylko na tym stracą. Wyłoniony w przetargu wykonawca ma określony czas na wybranie trasy oraz uzyskanie pozwolenia na budowę. Jeżeli terminy będą zagrożone, inwestor zawsze będzie mógł stwierdzić, że jest to inwestycja o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa energetycznego Polski i zrealizować ją wbrew woli mieszkańców. I niestety, będzie miał rację.

Obserwatorka I (Pierwsza)

2 komentarze:

  1. Jeszcze nie tak dawno autorka miała inną wizję na budowę linii po nowej trasie : http://blogdopiewo.blogspot.com/2013/04/linia-400-kv-w-dopiewie.html

    A tak btw: linia kablowa 110 kV ma 5 m pas technologiczny natomiast napowietrzna 15 m.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, jaką sprzeczność widzi Autor powyższego komentarza między moją wypowiedzią z kwietnia 2013 r. a obecną opinią. Wówczas również uważałam, że nowa linia nie powinna przebiegać przez Dąbrowę - postulowałam budowę wzdłuż autostrady. Proponuję jeszcze raz zapoznać się z moim tekstem.
      Co do drugiej części komentarza, to mam kilka uwag.
      Po pierwsze linia 110 kV ma się tak do linii 400 kV, jak Fiat 125p do Porsche - zupełnie inna skala wartości.
      Po drugie, skąd autor czerpał informacje nt. szerokości stref ochronnych? Nie znam przepisów, które jednoznacznie określałyby szerokość strefy - każdorazowo jest to uzgadniane na etapie warunków zabudowy lub planu zagospodarowania przestrzennego. Jeżeli są przepisy ustalające jednoznacznie szerokość strefy, proszę o link.
      Po trzecie, np. w przypadku linii wielotorowej, szerokość strefy ochronnej dla linii napowietrznej może być mniejsza, niż linii kablowej. Linia napowietrzna pozwala na umieszczenie poszczególnych sieci na słupach w pionie. Linie kablowe mogą być rozmieszczone jedynie obok siebie w poziomie.

      Usuń