Przeglądając kolejne numery „Czasu
Dopiewa”, nie tylko z lipca br., można odnieść wrażenie, że władze Gminy na wszelkie sposoby starają
się uatrakcyjnić mieszkańcom spędzanie wolnego czasu. Organizowane są
koncerty, przedstawienia, zawody sportowe, tworzy się miejsca do rekreacji i
wypoczynku. Co przede wszystkim uderza,
to że wszystkie te przedsięwzięcia organizowane są przez instytucje gminne lub
odbywają się pod patronatem i z błogosławieństwem władz. Można odnieść wrażenie, że gdyby nie wysiłek naszych włodarzy,
społeczeństwo samo nie potrafiłoby nic zorganizować.
W artykule „Wakacje w Gminie” przedstawiono ofertę sportową, kulturalną i
oświatową na okres wakacji. Oprócz oferty GOSiR, GBP oraz szkół przedstawiono,
również propozycję organizacji pozarządowych. Z jednym wyjątkiem, wszystkie te
organizacje otrzymują wsparcie finansowe z budżetu Gminy, tak więc trudno mówić
o ich autentycznej niezależności. Aby liczyć na dofinansowanie działalności w
następnych latach, stowarzyszenia nie mogą się wychylać.
W zasadzie jedyną instytucją
niezależną, która została wymieniona w oficjalnym miesięczniku, jest Parkowa –
Przestrzeń Współpracy i Rozwoju w Dąbrówce. Nie wiem na jakich zasadach działa
i czy współpracuje z władzami Gminy, więc nie będę wyciągać wniosków.
Jak się niedawno przekonaliśmy, w
gminie Dopiewo nie mają prawa pojawiać się inicjatywy, nie pobłogosławione
przez włodarzy. Takim przykładem jest próba zorganizowania przez stowarzyszenie
Wspólna Przestrzeń w Dąbrówce miejskiej plaży przy ul. Komornickiej. Nie dość,
że organizatorzy spotkali się z odmową, to jeszcze potraktowano ich w sposób
lekceważący. Pisałam o tym tutaj - link.
Podobnie zakończyła się sprawa
zainstalowania stałej ekspozycji zdjęć z historii Konarzewa w świetlicy
wiejskiej w CRK. Ponieważ była to inicjatywa mieszkańców, na ścianach zamiast
pamiątek historycznych, obrazujących dzieje Konarzewa, umieszczono fotogramy
opery w Sydney - link.
A wszystko dlatego, że pomysły
wyszły od mieszkańców i nie zostały wcześniej skonsultowane i uzgodnione z
władzami. Jak stwierdził na sesji RG Dopiewo 27 czerwca br. radny Wojciech Dorna (KWW Szansa dla
Gminy), aby ktokolwiek z mieszkańców
mógł podjąć samodzielną inicjatywę, musi mieć legitymacje od władz Gminy.
Wychodzi na to, że bez takiego upoważnienia każde działanie może zostać
potraktowane jako nielegalne. Tak więc, można przypuszczać, że organizacje
pozarządowe, wymienione w artykule „Wakacje w Gminie”, takie upoważnienia
otrzymały.
Z powyższych rozważań można
wyciągnąć wniosek, że tylko władze gminy Dopiewo, ewentualnie zaprzyjaźnione
organizacje wiedzą, jak przygotować bazę oraz zorganizować zajęcia dla
mieszkańców. A jak wygląda baza wypoczynkowo-rekreacyjno-sportowa w Gminie?
Pisałam o tym wielokrotnie ale
pokuszę się o małe podsumowanie.
Teoretycznie obiektów i urządzeń sportowych oraz rekreacyjnych jest w gminie Dopiewo
sporo. Mamy hale sportowe, boiska, wiejskie centra rekreacji, place zabaw,
wiatę biesiadną w Żarnowcu oraz kąpielisko w Zborowie. Jednak w dalszym ciągu tworzenie tej bazy, przypomina bardziej
amatorszczyznę i zaspokajanie ambicji lokalnych włodarzy, niż realizację
potrzeb mieszkańców.
W miejscowości takiej jak Więckowice, mimo iż obiekty cieszą się
minimalnym zainteresowaniem (nawet na festynach liczba gości jest śladowa),
inwestuje się niemałe środki w kolejne obiekty i urządzenia - link.
Z kolei plaża w Zborowie – jedyne
miejsce wypoczynku nad wodą na terenie Gminy – jest w dalszym ciągu nie doinwestowane.
Otwarta z rozmachem marina jest przykładem marnotrawstwa środków publicznych - link.
Podobnie wygląda sprawa wiaty w Żarnowcu. Gdyby nie wynajem na
prywatne imprezy plenerowe – np. uroczystości urodzinowe czy imieninowe –
przeważnie świeciłaby pustkami. Turyści zdecydowanie preferują odpoczynek przy
źródełku, pomimo spartańskich warunków.
Wiosną br. rozpoczęto budowę centrum rekreacji w Trzcielinie - link.
Chyba rzutem na taśmę, inicjatorzy uratowali twarz, montując na placu bramki do
gry w piłkę nożną. W jedną z lipcowych niedziel, przejeżdżając przez Trzcielin,
zobaczyłam, że na boisku rozgrywany jest mecz. Niestety, boisko do koszykówki
nie cieszyło się zainteresowaniem, natomiast nowy stół do tenisa stołowego
służył jako ławka.
W Konarzewie, na tzw. Dołach, od
dłuższego czasu funkcjonuje plac zabaw. Jednak do ubiegłego roku nie cieszył
się większym zainteresowaniem mieszkańców. Dopiero, gdy został ogrodzony,
dołożono kolejne urządzenia a teren wysypano piaskiem, zaczęli się pojawiać
licznie rodzice z dziećmi. Tego samego nie można jednak powiedzieć o siłowni
zewnętrznej oraz 2 stołach do tenisa, zlokalizowanych obok placu zabaw. Trawa
wokół w/w urządzeń wykaszana jest dość rzadko, do tego nie nosi śladów
użytkowania.
Najgorzej jednak baza
wypoczynkowo-rekreacyjna prezentuje się w największych miejscowościach, gdzie
zapotrzebowanie na tereny wypoczynkowe jest największe. Mam tu na myśli Skórzewo
i Dąbrówkę.
O placu przy ul. Malinowej w Skórzewie pisałam 31 lipca br. - link.
W moim przekonaniu, został on zagospodarowany w sposób, delikatnie mówiąc,
nieprzemyślany. Do tego sprawia wrażenie zaniedbanego – wyraźnie opieka na nim
ciąży lokalnym włodarzom. Natomiast dość ładnie został zagospodarowany park podworski przy ul. Poznańskiej,
jednak ze względu na peryferyjne położenie dotarcie do niego dla wielu
mieszkańców, jest dużym utrudnieniem. Skórzewo, ze względu na znaczne
odległości, powinno dysponować kilkoma miejscami do wypoczynku.
Kompleks boisk przy gimnazjum w Skórzewie służy głównie miłośnikom
gier zespołowych. A teren jest tylko w części zagospodarowany. W sąsiedztwie
powstają kolejne osiedla mieszkaniowe i aż się prosi, aby stworzyć dla
mieszkańców miejsce do rekreacji i wypoczynku z prawdziwego zdarzenia. Póki co,
dokładane są kolejne obiekty, brak jednak szerszej wizji zagospodarowania
terenu. Na przeszkodzie jednak stanąć mogą sprawy własnościowe. Nie mam
pewności, ale wydaje mi się, że tylko część terenu pomiędzy ul. Miłą, ul.
Poznańską i ul. Ks. S. Kozierowskiego jest własnością Gminy.
Najgorzej baza rekreacyjno-wypoczynkowa prezentuje się w Dąbrówce.
A już place zabaw na terenie tzw. os. Księżnej Dąbrówki powinny znaleźć się w
księdze rekordów Guinessa. Niektóre z nich wielkością przypominają pokój
gościnny i jeżeli pojawi się na nich trójka dzieci z opiekunami to robi się
tłok. Inne utworzono bezpośrednio pod oknami budynków mieszkalnych – w
sąsiedztwie Biedronki.
Dodatkowo okazało się, że
większość placów zabaw na w/w osiedlu stanowi własność wspólnot mieszkaniowych i mieszkańcy nie należący do nich
są niemile widziani. Nie zamierzam rozstrzygać, po czyjej stronie jest racja –
zapewne pośrodku. Jednak za zaistniałą sytuację odpowiedzialność ponoszą przede
wszystkim deweloper oraz władze Gminy. Deweloper dlatego, że chcąc uzyskać jak
największe korzyści finansowe, zabudował maksymalnie teren nie pozostawiając
miejsca na przestrzeń publiczną, poza drogami. Natomiast odpowiedzialność władz
Gminy polega na tym, że pozwoliły na taki sposób zabudowy. A mieszkańcy, zamiast
się ze sobą kłócić, kto ma prawo do korzystania z placyków (bo trudno je nazwać
placami), powinni wystąpić w tej sprawie do dewelopera oraz Gminy.
Udostępnione dla mieszkańców
zostały boiska i plac zabaw przy szkole
podstawowej w Dąbrówce. Plac dysponuje nietypowymi urządzeniami dla dzieci,
jednak w mojej ocenie jest ich zbyt mało. Brakuje najpopularniejszych urządzeń
jak huśtawka czy zjeżdżalnia. Za to zafundowano maluchom okazały stół do
tenisa. Powoli urządzenie to, staje się znakiem rozpoznawczym gminy Dopiewo.
Szkoda, że fundatorzy stołu, jak również radny Justin Nnorom (KWW Szansa dla Gminy), nie zauważyli, że
wzdłuż ogrodzenia terenu szkoły od strony ul. Głogowej i ul. Planatowej zamiast
żywopłotu rosną chwasty. A ponieważ osiągnęły w niektórych miejscach 1,5 m wysokości, zapewne są „pielęgnowane”
od dłuższego czasu. Zdążyły już wydać nasiona, tak więc w przyszłym roku będzie
ich znacznie więcej. Inicjatorzy budowy stołu, jak i zarządca terenu nie
zauważyli również, że uschła część drzew, posadzonych w ramach „przemyślanej polityki nasadzeniowej”.
Nie będę podawać osobom
odpowiedzialnym za zagospodarowanie terenów publicznych recepty na sukces – nie
jestem architektem krajobrazu. Prawdopodobnie wywołałoby to nawet oburzenie
decydentów, że ktoś ośmielił się ich pouczać. Co prawda mam kilka pomysłów, ale
póki co zachowam je dla siebie. Jacek Szewczyk, przy okazji omawiania funduszu
sołeckiego, nie tak dawno stwierdził, że „jeszcze ktoś
po wsiach coś mądrego wymyśli jak wydać te pieniądze i wstyd będzie na cały
powiat albo i dalej, no i szanse na kolejną kadencję zmaleją”. A tego włodarze obawiają się najbardziej.
Jak na razie decyzje podejmowane
w tym zakresie, przypominają „działanie na wariackich papierach”. Pojawiają się
sensowne rozwiązania, ale mają one charakter przypadkowy a nie przemyślany i
zorganizowany. Z pewnością wiele konkretnych rozwiązań mogliby podsunąć sami mieszkańcy,
ale póki co samodzielne działania traktowane są jako zamach na kompetencje
włodarzy. Co by nie mówić, lato niedługo się skończy i na kilka miesięcy można
będzie o tych tematach zapomnieć. A o to przecież naszym władzom przede
wszystkim chodzi.
Przy okazji mała dygresja
dotycząca czystości i porządku w Gminie. Trzeba przyznać, że pobocza dróg są
dość systematycznie wykaszane, ale tylko tam, gdzie można dojechać traktorem.
Miejsca wymagające ręcznej pielęgnacji są zostawiane na lepsze czasy. Wzdłuż
ul. Wiejskiej i Szkolnej w Dąbrowie posadzono żywopłot z berberysów. Jednak
odpowiednio pielęgnowany jest tylko w tych miejscach, gdzie do troski o
porządek poczuwają się mieszkańcy. Gmina zainteresowała się nim dopiero, gdy
krzewy zostały w wielu miejscach całkowicie zasłonięte chwastami.
Podobnie prezentuje się klomb na
rondzie u zbiegu ul. Długiej z Zakrzewa i Leśnej z Dąbrowy. Tu również zarządca
liczy, że chwasty przekwitną i zwiędną, a tym samym problem rozwiąże się sam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz