Wczorajsza sesja Rady Gminy
Dopiewo nie odbiegała od aktualnych standardów, tzn. jak zwykle Rada udowodniła,
że jest jedynie maszynką do głosowania. Warte uwagi elementy dotyczyły
wyłącznie tematów dodatkowych. Jednym z nich było wydarzenie, które miało
miejsce jeszcze przed rozpoczęciem obrad, a na które chyba tylko jednostki (z
obecnych) zwróciły uwagę.
Tradycją w obecnej kadencji jest
to, że na sesje RG nie przychodzi praktycznie nikt z mieszkańców. Również
tradycją stało się, że jeżeli już ktoś
taki się pojawi, to wyłącznie w celu złożenia skargi. A jeżeli chodzi o
przedstawiane skargi, to dotyczą one wyłącznie pracy, a raczej jej braku,
Referatu Planowania Przestrzennego tut. Urzędu, kierowanego przez Remigiusza
Hemmerlinga.
Tak było i tym razem. Kilka minut
przed rozpoczęciem obrad, gdy uczestnicy dopiero się schodzili, na sali pojawił
się mieszkaniec Gminy. Po chwili został zauważony przez w/w kierownika Referatu
Planowania Przestrzennego i poproszony na stronę. Po kilku minutach mieszkaniec
powrócił na salę, ale tylko po to, aby zabrać swoje rzeczy i już nie wrócić.
Wiem, że są to tylko moje
domysły, ale poparte dotychczasowym doświadczeniem i mocnymi przesłankami.
Przypuszczam, że była to kolejna osoba, zamierzająca złożyć skargę na pracę
Referatu Planowania Przestrzennego. Muszę przyznać, że zaczyna to przypominać
katastrofę. Gdzie są ci „dużej klasy specjaliści”, o których w kampanii
wyborczej mówił Sławomir Kurpiewski? Jak tak dalej pójdzie, to interesanci, zamierzający załatwić coś w
Referacie Planowania Przestrzennego, swoją drogę służbową będą musieli
rozpoczynać od złożenia formalnego wniosku na sesji Rady Gminy. Co w tej
sytuacji ma do powiedzenia kierownik jednostki, wójt Adrian Napierała? Czy tak
ma wyglądać realizacja obietnic wyborczych?
Coraz gorsze wrażenie sprawia
również działalność Starostwa Powiatowego w Poznaniu. We wczorajszym
posiedzeniu uczestniczyło 2 przedstawicieli: wicestarosta Tomasz Łubiński oraz
radny powiatu Andrzej Strażyński. Ten drugi tym razem na szczęście nie zabrał
głosu. Jeżeli ma się wypowiadać w taki sposób, jak w ostatnim numerze „Czasu
Dopiewa” - link,
to lepiej, żeby nic nie mówił.
Brak ten z nawiązką nadrobił za
to wicestarosta Tomasz Łubiński.
Muszę przyznać, że jego wypowiedzi stają się coraz bardziej pokrętne i coraz
częściej kojarzą się z usprawiedliwianiem nieudolności organów powiatowych.
Próbował on m.in. sprostować informację, dotyczącą przebudowy oddanego
do użytku w 2014 r. ronda na ul. Poznańskiej w Skórzewie. Podobno
przebudowa dotyczy nie samego ronda, ale dróg dojazdowych, m.in. przejść dla
pieszych. Nie zmienia to faktu, że przebudowa ul. Poznańskiej została źle
zaprojektowana, a za poprawkę, kosztującą 250 tys. złotych, zapłacą podatnicy.
Władze Starostwa, jak się wydaje, nie mają sobie nic do zarzucenia.
Wicestarosta Tomasz Łubiński, z
uporem godnym lepszej sprawy, broni
decyzji o budowie drogi do Podłozin. Twierdzi, że inwestycja jest tania, ze
względu na zastosowanie materiałów pochodzących z odzysku – do budowy użyto
tzw. destruktu. W innym przypadku koszt wyniósłby nie 870 tys. złotych, ale
kilka milionów złotych. Nie do końca można się z tym zgodzić.
W przypadku drogi do Podłozin
inwestycja ograniczyła się do utwardzenia nawierzchni i wykopania rowu
odwadniającego. Chodnik powstanie tylko w samych Podłozinach, w obszarze
zabudowanym. Droga nie krzyżuje się z innymi ciągami komunikacyjnymi, brak
również kolizji z infrastrukturą, tak więc oczywistym jest, że koszt 1 metra bieżącego musi być
niższy, niż w innych przypadkach.
Wicestarosta upiera się również w sprawie natężenia ruchu na drodze
Dopiewo-Podłoziny, które ma wynosić 2038 pojazdów na dobę. Badania te
zostały podobno wykonane przez firmę zewnętrzną. Wyniki te jednak budzą moje
wątpliwości, ponieważ jeszcze dwa-trzy lata temu Starostwo twierdziło, że nie
będzie budować drogi ze względu na zbyt mały ruch na niej. Czyżby od tego czasu
ruch tak znacząco się nasilił, że w trybie awaryjnym trzeba było budować drogę?
– mało prawdopodobne.
Najwięcej czasu Wicestarosta
poświęcił na sprawy związane z drogami
powiatowymi na terenie Zakrzewa. Dość ostro, co nie powinno dziwić, został
zaatakowany przez radnego Wojciecha Dornę, który stwierdził wprost, że „wszyscy
trzęsą portkami przed jednym mieszkańcem Zakrzewa”, do tego od 15 lat nie zameldowanym.
W tym przypadku całkowicie zgadzam się ze stanowiskiem Radnego.
Z jednej strony Powiat całkowicie podporządkował się
żądaniom mieszkańca ul. Gajowej, który zajął część pobocza drogi, z drugiej
nie potrafi załatwić sprawy miejsc parkingowych przy Kościele na ul. Długiej.
Trudno to inaczej określić jak totalna niemoc.
Mieszkaniec ul. Gajowej w
Zakrzewie, wymieniony przez Radnego z nazwiska, od lat śmieje się w nos
urzędnikom gminnym i powiatowym. Osoba ta znana jest z awanturnictwa – przed
laty domagała się m.in. zamknięcia firmy Marmite. Nie oznacza to jednak, że
należy wykazywać się takim tchórzostwem, jak to pokazują urzędnicy różnych
szczebli.
Z kolei nie do załatwienia jest sprawa stworzenia kilku miejsc postojowych na
poboczu ul. Długiej, w sąsiedztwie Kościoła. Podobno jedną z przeszkód, nie
do pokonania, jest wyznaczenie przejścia dla pieszych. Zastanawia mnie, za co
osoby władne do podejmowania decyzji otrzymują pobory. Swoich stanowisk nie
powinni pełnić nawet jako wolontariusze. W moim przekonaniu, większość
urzędników Gminy i Powiatu nie kwalifikuje się do pełnienia swoich funkcji.
W trakcie dyskusji z Wicestarostą
poruszono również temat wycinki drzew
przy drogach powiatowych. Jak się wydaje, jednym z inicjatorów wycinki
rosnących jeszcze drzew przy ul. Długiej jest radny Wojciech Dorna. Informacja o
planowanej wycince zbulwersowała niektórych mieszkańców gminy Dopiewo - link.
Teraz będą wiedzieli, do kogo zwrócić się z pytaniami.
Dalsza część Sesji, tj.
głosowanie uchwał, nie jest warta uwagi. Zgodnie z tradycją nie było pytań a
uchwały przegłosowano niemal jednomyślnie. Tylko 2 razy pojawiły się głosy
wstrzymujące. Te kilka nieśmiałych uwag, które zgłoszono w trakcie omawiania
budżetu na 2017 r., można z powodzeniem pominąć.
Z ciekawostek, które się pojawiły w trakcie omawiania przyszłorocznego
budżetu, na uwagę zasługuje zaplanowana budowa chodnika na ul. Lawendowej w
Skórzewie. Jest to temat, który od dłuższego czasu bulwersuje okolicznych
mieszkańców i był przez mnie omawiany 3 maja br. - link.
Sprawa zasługuje na uwagę z tego względu, że chyba po raz pierwszy włodarze
podjęli decyzję wbrew woli tych mieszkańców, którzy uważają się za lepszych od
reszty. Jest to na razie tylko jaskółka, która bynajmniej nie przesądza o
zmianie podejścia władz Gminy w traktowaniu potrzeb mieszkańców. Będę z uwagą
śledzić, czy pojawi się ich więcej, czy może był to tylko jednorazowy akt
bohaterstwa, jako prezent pod choinkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz