Większość mieszkańców interesuje się
tylko własnym podwórkiem i najbliższym otoczeniem – widać to doskonale po
wpisach i komentarzach internetowych. Natomiast na Blogu staram zajmować się
problemami całej Gminy, nie tylko swojego najbliższego otoczenia. Tym razem
odstąpię jednak od zasady i przedstawię kilka kwiatków z najbliższej okolicy.
Okazuje się, że niepotrzebny jest minister Jan Szyszko czy
wójt Adrian Napierała, aby zamienić naszą Gminę w bezdrzewną pustynię. Bo tego
samego pragnie wielu naszych sąsiadów.
Przykładem może być
przeprowadzona kilka dni temu wycinka dorodnych akacji i wierzb na ul.
Bukowskiej 15 w Dopiewie, na wysokości budynku wielorodzinnego. Drzewa te
sprawiały, że ta część ulicy miała swój urok. Jednak, jak wynika z relacji
szczęśliwych z wycinki mieszkańców, drzewa te przeszkadzały kierowcom. Nie
rozumiem w jaki sposób mogły przeszkadzać, jeżeli rosły kilka metrów od jezdni?
Podobno problemem były również spadające jesienią liście. Niektórym również
przeszkadzał cień, jaki dawały latem.
Przed w/w blokiem pozostało
jeszcze jedno drzewo oraz kilka metrów żywopłotu. Proponuję również je usunąć a
resztki trawnika wyłożyć betonową kostką. Nie będzie problemów z wykaszaniem a
zieleń przecież szpeci krajobraz.
Przy okazji mam pytanie – kto poniósł koszty wycinki? Z pewnością
były one niemałe, ponieważ kilkuosobowa ekipa pracowała przy wycince ponad 2
dni.
Gmina Dopiewo cechuje się tym, że
dla naszych włodarzy nawet najmniejsze
problemy są nierozwiązywalne. Tak jest np. z chodnikiem przy szkole
podstawowej w Dopiewie, prowadzącym z parkingu do głównego wejścia w budynku.
Chodnik ten istnieje wiele lat a korzystają z niego codziennie setki osób:
dzieci, rodzice, nauczyciele.
Przy jego budowie popełniono
błąd, nie instalując odwodnienia. Skutek jest taki, że po każdym, nawet
niewielkim deszczu, powstaje ogromna kałuża. Przy większych opadach kałuża
zajmuje ponad połowę szerokości chodnika. Z tego też powodu, pobocze jest tak
błotniste, że czasem dzieci zostawiają w nim obuwie. Na marginesie dodam, że
byłam świadkiem upadku dorosłej osoby w tym miejscu, która szła z parkingu do
szkoły a kałuża była zamarznięta.
Wystarczyłoby zamontować 40-50 m drenażu, który odprowadzałby nadmiar wody
– zlokalizowany przy szkole parking posiada odwodnienie. Czyżby to jednak
przekraczało możliwości finansowe Gminy? Zastanawia mnie również, co w tej
materii ma do powiedzenia dyrektorka szkoły Violetta Czerniak, której z
pewnością dobro dzieci leży na sercu?
Jak wiadomo, Dni Gminy Dopiewo i
Dożynki Gminne, to dla naszych włodarzy najważniejsze elementy samorządowej działalności.
Wszystko musi być zapięte na ostatni guzik. Dlatego też bezpośrednio przed tymi
wydarzeniami, na terenie Dopiewa przeprowadza się akcję wykaszania miejsc
publicznych. Nie inaczej było przed tegorocznymi dożynkami – kosiarki pracowały
do ostatniej chwili. Wykoszono m.in. niezagospodarowaną działkę przy
skrzyżowaniu ul. Sportowej i Powstańców. Niestety,
nie wystarczyło czasu, aby skoszoną trawę zebrać. A ponieważ jest już po
festynie, nikogo pozostawione na drodze przy krawężniku odpady zielone nie
interesują. Podejrzewam, że będą tam leżały tak długo, aż ulegną biodegradacji.
Dlaczego mam takie pesymistyczne
przeczucia? Z jednego powodu – powołania
nowego prezesa ZUK Dopiewo. Co prawda nowemu funkcjonariuszowi publicznemu
należy dać czas na okrzepnięcie i wdrożenie się w nowe obowiązki. W tym wypadku
mam jednak poważne wątpliwości, czy jest to właściwa osoba na tym stanowisku?
W marcu 2014 r., wskutek wichury,
przewrócony został jeden ze znaków drogowych na ul. Bukowskiej w Dopiewie - link.
Mimo, iż obecny Prezes ZUK przejeżdżał
tą ulicą kilkukrotnie w ciągu dnia, nie potrafił go zauważyć. Znak został
usunięty dopiero po 5 dniach, po mojej interwencji. Dlatego mam obawy, czy
będzie umiał sobie poradzić z poważniejszymi sprawami?
Z gminnymi festynami wiąże się
również inna sprawa – brak smrodu z suszarni
odpadów mięsnych. W czasie Dożynek lub Dni Gminy Dopiewo powietrze nad
naszą miejscowością jest czyste. W pozostałym okresie odór dociera często do
ul. Bukowskiej, Młyńskiej i Poznańskiej. Zjawisko to dowodzi, że:
- władzom Gminy nie zależy na
komforcie życia mieszkańców,
- mitem są przepisy mówiące, że
uciążliwości nie mogą przekraczać granicy nieruchomości.
Daję to pod rozwagę mieszkańcom
Dąbrowy i Dąbrówki, którym Wójt zamierzał zafundować wytwórnię mas bitumicznych.
Od wyboru Adriana Napierały na stanowisko wójta, najważniejszym
miejscem w zakresie utrzymania czystości i porządku, stało się otoczenie
budynku Urzędu Gminy w Dopiewie. Jest to poniekąd słuszne, ponieważ ul.
Wyzwolenia, stanowiąca centrum miejscowości, przypomina slumsy Rio de Janeiro.
Służby porządkowe Gminy swoją pracę zaczynają zazwyczaj od posprzątania ulic
Leśnej i Dworcowej. Trawniki w tym rejonie są regularnie koszone, kwiaty
pielęgnowane, a chodniki i jezdnie zamiatane.
Jednak jest jedno miejsce, które
umyka oczom władz – przystanek autobusowy. Kosz na odpady przy wiacie
przystankowej jest cały czas pełny a śmieci walają się wokół niego. I nie są to
bynajmniej odpady podrzucane przez okolicznych mieszkańców. Wszystkiemu jest
winny zbyt mały pojemnik. Nasi włodarze dotychczas nie zauważyli, że są na
terenie Gminy miejsca, gdzie zwykłe kosze na śmieci nie wystarczają.
Czy naprawdę tak dużym problemem jest ustawienie w miejscach o
największym ruchu - służby porządkowe z pewnością bez trudu je wskażą – większych pojemników, które nie zapełnią
się po kilku godzinach? Czyżby znowu na przeszkodzie stał brak pieniędzy?
Na koniec sprawa przestrzeni publicznej w Dopiewie.
Mieszkańcy Dąbrówki od kilku lat walczą o stworzenie takiego miejsca, które
służyłoby wszystkim. W Dopiewie również takiego miejsca brak. Są trzy place
zabaw, teren dla wędkarzy przy ul. Strażackiej i to w zasadzie wszystko.
Dlatego też, gdy niedawno jeden z
mieszkańców Gminy wspomniał o miejscu publicznym w Dopiewie, długo nie mogłam
zrozumieć, o którym miejscu mówi. Okazało się, że miał na myśli teren pomiędzy
ul. Łąkową, Wyzwolenia oraz torami kolejowymi, na którym zlokalizowana jest
wiata.
Nie mogę zgodzić się z tezą, że jest to teren publiczny.
Nieruchomość ogrodzona jest płotem z bramą na stałe zamkniętą. Dla mieszkańców
Gminy udostępniany jest on 2 razy w roku: z okazji Dni Gminy Dopiewo oraz
Gminnych Dożynek. Przez pozostałą część roku wejść tam mogą jedynie pracownicy
ZUK Dopiewo w celu wykoszenia trawy. Można więc powiedzieć, że jest to prywatne
ranczo włodarzy Gminy, tyle że nie dochodowe.
Może zatem należałoby pomyśleć również w Dopiewie o stworzeniu
przestrzeni publicznej. Teren jest dość duży – sięga od ul. Wyzwolenia
prawie do gimnazjum przy ul. Łąkowej. Część tego obszaru przeznaczona została,
na niepotrzebny w Dopiewie, Komisariat Policji – konsekwentnie podtrzymuję
stanowisko, że powinien on powstać w Dąbrówce. Z pozostałą częścią władze Gminy
tak naprawdę nie wiedzą, chyba co zrobić – była wójt Zofia Dobrowolska chciała
tam zbudować ratusz.
Może należałoby przeprowadzić w Dopiewie konsultacje społeczne w
sprawie zagospodarowania tego terenu. W ubiegłym roku, część Rady Sołeckiej
Dopiewo wystąpiła z wnioskiem w sprawie posadzenia w rejonie ul. Łąkowej i
Wyzwolenia kilku dębów, które są elementem herbu Gminy. Wokół nich można by
stworzyć miejsce do wypoczynku i spotkań mieszkańców. Obawiam się jednak, że do tego nie dojdzie, ponieważ jest to inicjatywa
oddolna. Jak wiadomo, obecne władze takiej aktywności nie tolerują. Co więc
pozostaje? – kolejna petycja lub w najbliższych wyborach zagłosowanie na innych
kandydatów, niż aktualni Radni Dopiewa. Obecni okazali się osobami pozbawionymi
jakiejkolwiek inicjatywy i kreatywności.
Muszę powiedzieć, ze czasami włodarze Gminy mnie zaskakują. Moja opinia nt. bałaganu na pętli autobusowej ukazała się w sobotę o 21:09 a już w poniedziałek przed godz. 7:00 zobaczyć można było zamontowany słupek pod drugi kosz uliczny. Czyżby nowy Prezes ZUK chciał udowodnić, że moja opinia nt. jego osoby jest niesłuszna?
OdpowiedzUsuń