niedziela, 14 stycznia 2018

Dopiewskie smaczki (67) – reklamy na płotach – wybudzanie z letargu?, o jakości inwestycji drogowych – gminnych i powiatowych



Kolejne wydarzenia nieustannie potwierdzają, że wśród większości urzędników i samorządowców gminy Dopiewo w dalszym ciągu obowiązują dwie zasady:
- czy się stoi, czy się leży, to wypłata się należy,
- żeby zarobić a się nie narobić.
Do takich wniosków skłonił mnie komunikat Urzędu Gminy z 8 stycznia 2018 r., zachęcający mieszkańców do udziału w ankiecie, dotyczącej umieszczania reklam w przestrzeni publicznej - link. Ktoś mógłby powiedzieć, że to świadczy o aktywności i kreatywności urzędników, którym na sercu leży poprawa estetyki w przestrzeni publicznej.
Po pierwsze ankieta nie została przygotowana przez Urząd Gminy w Dopiewie ale Metropolię Poznań, a po drugie temat pojawia się na oficjalnej stronie Gminy 2,5 roku po wejściu w życie tzw. ustawy krajobrazowej.

Z dostępnych informacji wynika, że wiele samorządów, w tym największych miast w Polsce, zajęło się tą problematyką - link. Tak więc, wydaje mi się, że tematem reklam w przestrzeni publicznej w naszej Gminie zajęto się bardziej z przymusu niż z poczucia obowiązku.
Tematem reklam, szpecących nasze miejscowości zajmowałam się już trzykrotnie - link1, link2, link3, po raz pierwszy w 2013 r.
W dniu 11 września 2015 r. weszła w życie ustawa z 24 kwietnia 2015 o zmianie niektórych ustaw w związku ze wzmocnieniem narzędzi ochrony krajobrazu. W największym skrócie, pozwala ona samorządom na podjęcie uchwał określających zasady umieszczania reklam w przestrzeni publicznej. W sierpniu 2015 r. postulowałam, aby władze Gminy zajęły się poważnie tym tematem – i co? i nic.
Minęło prawie 2,5 roku a samorząd gminy Dopiewo nie podjął żadnych działań. Obecnie, aby pokazać, że coś robi - udostępnił nie swoją ankietę. Czy będzie jakiś ciąg dalszy tej akcji? - trudno powiedzieć. Zapewne przed wyborami nie doczekamy się żadnych działań prawnych, bo można by zrazić do siebie reklamodawców oraz tych, którzy z umieszczonych reklam czerpią korzyści.
Ponadto, samorząd Gminy musiałby rozpocząć temat porządkowania reklam od siebie. Wiele obiektów gminnych obwieszonych jest banerami reklamowymi, żeby wymienić tylko ogrodzenie szkoły podstawowej w Skórzewie i terenu „publicznego” (udostępnianego mieszkańcom 3 razy w roku) w rejonie ulic: Wyzwolenia i Łąkowej w Dopiewie. Wspomnieć można również o ogrodzeniu boiska Orkanu w Konarzewie. Banery tam umieszczone nie dość, że mają wątpliwą wartość artystyczną, to często są zniszczone i częściowo pozrywane.
Jeżeli zatem włodarze mają zamiar zająć się tematem porządkowania przestrzeni publicznej, powinni zacząć od siebie. Jak na razie działania ograniczają się do wycinania drzew i krzewów, generalnie wszystkiego, co nie może uciec.

Innym przykładem, potwierdzenia tezy z pierwszego zdania niniejszego tekstu, jest kalendarz Wójta. Jeden z mieszkańców Dąbrówki opublikował 5 stycznia br. kalendarz Wójta na ten miesiąc - link, z którego wynikało, że Wójt nie ma żadnych zadań i obowiązków, nie licząc długiego urlopu wypoczynkowego. Obecnie kalendarz został uzupełniony, ale tylko do 12 stycznia. Odnoszę wrażenie, że jest on wypełniany po fakcie. Ponadto informacje są tak lakoniczne, że w zasadzie nic z nich nie wynika.

Drugi temat, to nieśmiertelne drogi publiczne. Tym razem jeszcze jedno uzupełnienie w sprawie przebudowy drogi powiatowej Skórzewo – węzeł Dąbrówka.
Jak wszyscy pamiętają droga rodziła się w bólach i z dużym opóźnieniem. Wójt Adrian Napierała, pisząc na ten temat w grudniowym „Czasie Dopiewa”, przypomniał o kłopotach. Natomiast wicestarosta Tomasz Łubiński całkowicie pominął problemy, skupiając się wyłącznie na sukcesie Starostwa Powiatu Poznańskiego. Wicestarosta, jak wskazuje doświadczenie, bardzo nie lubi kłopotów, ponieważ rozwiązywanie problemów przychodzi mu z dużym trudem. Takim przykładem była sprawa likwidacji słupków drogowych na ul. Gajowej w Zakrzewie. W tym przypadku wykazał się wyjątkową nieudolnością i bezradnością.

Wróćmy jednak do świeżo przebudowanej ul. Poznańskiej w Skórzewie. Po zakończeniu robót można z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że remonty dróg nie tyle mają poprawić warunki komunikacji, co zaspokoić rosnące ego włodarzy.
W przypadku I odcinka przebudowy ul. Poznańskiej w Skórzewie o moich zastrzeżeniach pisałam przed rozpoczęciem robót - link1 link2. Tym razem zrobię to po fakcie.
Wydaje mi się, że o ile kierowcy są traktowani w miarę poważnie, to piesi a szczególnie pasażerowie autobusów wyjątkowo przedmiotowo. W ramach przebudowy wyremontowano przystanki autobusowe: Skórzewo/os. Makowe i Skórzewo/Gimnazjum. Niestety ich lokalizacja, na kierunku Skórzewo – Dąbrowa, pozostawia wiele do życzenia. Oddalone są one od siebie o ok. 100 m. Natomiast odległość pomiędzy przystankiem Skórzewo/Kościół a Skórzewo/os. Makowe wynosi ponad 900 m. Czy taka lokalizacja przystanków zaspokaja potrzeby pasażerów? – raczej nie. Należy dodać, że w/w przystanek został znacznie przesunięty w kierunku gimnazjum, co wydłuża drogę do pokonania pasażerom z małymi dziećmi. Bo trzeba przypomnieć włodarzom Gminy, że w okolicach przystanków Skórzewo/os. Makowe zlokalizowane są 3 przedszkola. Z pewnością dodatkowe kilkadziesiąt metrów, które trzeba pokonać dla mieszkańców Skórzewa wracających z Poznania nie stanowi większego problemu ale dla matki z przedszkolakiem, jadących w kierunku Dąbrowy i Dąbrówki – to duże utrudnienie.  
Czy w ramach przebudowy nie można było przesunąć przystanku choćby na wysokość marketu Chata Polska? – z pewnością tak. Niestety, projekty zazwyczaj wykonywane i zatwierdzane są przez osoby, które z komunikacji publicznej nie korzystają. Do tego są przekonane, że wiedzą wszystko najlepiej i nie muszą się z nikim konsultować. No i w przypadku zlecania projektów, tak jak i przy przebudowie - decyduje cena, zaproponowana przez wykonawcę.
Dlatego na miejscu wicestarosty Tomasza Łubińskiego, podchodziłabym do tematu z większą pokorą.

Nie lepiej to wygląda w przypadku przebudowy dróg gminnych.
W 2015 r. przebudowano fragment ul. Batorowskiej wokół Kościoła w Skórzewie. Niestety, mam duże zastrzeżenia, co do koncepcji zagospodarowania terenu. Sąsiedztwo Kościoła powoduje, że w niedziele i święta okolice Kościoła zastawione są samochodami, które często uniemożliwiają bezpieczny przejazd. Co jakiś czas w Internecie pojawiają się komentarze, w których pomstuje się na osoby parkujące wokół w/w obiektu.
Nie można do końca winić kierowców, zastawiających ul. Batorowską. Skórzewo w ostatnich latach bardzo się rozrosło i z niektórych osiedli do Kościoła jest bardzo daleko. Do tego wiele osób uczestniczących w mszach to ludzie starsi, schorowani lub niepełnosprawni. Takie osoby muszą być dowiezione samochodem.
Uważam, że przebudowa drogi nie poprawiła sytuacji w sąsiedztwie Kościoła. W moim przekonaniu, największym błędem było pozostawienie ruchu dwukierunkowego na zachodniej odnodze ul. Batorowskiej. Gdyby wprowadzono tam ruch jednokierunkowy (w stronę ul. Poznańskiej), można by zwęzić pas ruchu i stworzyć dodatkowe miejsca do parkowania. Niestety organizację ruchu pozostawiono taką, jaka była przed remontem.
W powyższym przypadku nie można winić obecnej ekipy, ponieważ projekt został przygotowany w czasie kadencji Zofii Dobrowolskiej. Jednak na plus można dodać, że inwestycja ta uzyskała dofinansowanie z tzw. schetynówek. Obecnym włodarzom sztuka ta przez całą kadencję nie udała się.

Podsumowując uważam, że inwestycje komunalne nie powinny być realizowane bez udziału społeczeństwa. Urzędnicy, i to wszystkich szczebli, wydają się być wyalienowani ze społeczności. Nie są w stanie racjonalnie postępować i zazwyczaj są przekonani o własnej nieomylności. Głos mieszkańców traktowany jest jak uprzykrzające życie brzęczenie komara. Zastanawia mnie, jak będzie wyglądała po przebudowie ul. Poznańska w Dąbrówce. Obawiam się czarnego scenariusza – no chyba, żeby udało się odsunąć obecnych włodarzy, także szczebla powiatowego, od władzy. Dla nich inwestycje nie muszą zaspokajać potrzeb społecznych, ale być okazją do samouwielbienia i zbierania pochwał. Takim przykładem mogą być przystanki Dąbrówka/Kasztanowa. Urągają jakimkolwiek standardom, co jednak nie przeszkadzało Tomaszowi Łubińskiemu i Leszkowi Nowaczykowi do wyolbrzymiania swojej roli w kampanii wyborczej 2014 r.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz