niedziela, 3 czerwca 2018

Poznańska Kolej Metropolitarna – łyżka dziegciu



Z wielką pompą na wszystkich dostępnych platformach informacyjnych, władze samorządowe województwa wielkopolskiego informują o uruchomieniu od 10 czerwca br., nowego rozkładu jazdy Poznańskiej Kolei Metropolitarnej, dotychczas nazywanej Kolejami Wielkopolskimi.
Sukces ten, o czym już tak głośno się nie mówi, możliwy był głównie dzięki środkom zewnętrznym z Unii Europejskiej.
Opierając się wyłącznie na oficjalnych przekazach, m.in. na stronie Gminy Dopiewo - link, można dojść do wniosku, że uruchomienie PKM rozwiąże wszystkie bolączki mieszkańców gmin podpoznańskich. Czy tak będzie rzeczywiście? - mam pewne wątpliwości.


Pierwszym problemem, który już był na forach poruszany, to przestarzała infrastruktura drogowa – tj. brak bezkolizyjnych skrzyżowań dróg lokalnych z liniami kolejowymi. Dotyczy to nie tylko gminy Dopiewo, ale wszystkich gmin, przez które prowadzą linie kolejowe. W zasadzie wiadukty, umożliwiające bezkolizyjny przejazd przez tory, znajdują się tylko na terenie Poznania, i to w dość bliskiej odległości od Dworca Głównego.
Zwiększenie liczby kursów pociągów (w godzinach szczytu co pół godziny), zwiększy czas oczekiwania na rogatkach kolejowych. Godziny szczytu ruchu pociągów będą się pokrywać ze szczytem ruchu samochodów.
Już w tej chwili, przejazd z Palędzia do Dąbrówki czy z Poznania do Plewisk, to droga przez mękę a będzie jeszcze gorzej.
Jak na razie nie zanosi się na większe inwestycje w zakresie budowy wiaduktów czy tuneli, umożliwiających bezkolizyjne pokonanie torów. Co prawda poseł Bartłomiej Wróblewski lubi chwalić się, ile to inwestycji tego typu załatwił – wiadukt w Pobiedziskach, tunel w Kostrzynie Wlkp. czy wiadukt/tunel w Plewiskach. Jak na razie udało się zrealizować wiadukt w Pobiedziskach (chociaż służy on tylko osobom jadącym w kierunku Poznania, a budowę rozpoczęto jeszcze przed 2015 r.), pozostałe zadania są w sferze koncepcji lub nie są planowane w ogóle, jak np. wiadukt lub tunel na terenie gminy Dopiewo.

Jest jeszcze jeden problem, który wynika chyba z tego, że decydenci mentalnie żyją jeszcze w latach 80-tych ub. wieku. Wydaje im się, że jeżeli skomunikują Poznań z ościennymi gminami, to problemy komunikacyjne znikną.
Rzeczywiście, jeszcze 30 lat temu przemieszczanie się mieszkańców gmin podpoznańskich odbywało się między Poznaniem a miejscem zamieszkania. W zasadzie pracę, naukę, handel i usługi zapewniało tylko miasto Poznań. Gminy podpoznańskie miały charakter wybitnie rolniczy a pracę zapewniały głównie PGR-y.
Od tego czasu sytuacja jednak trochę się zmieniła. Nie tylko duża grupa osób przeprowadziła się z Poznania na prowincję, ale i znaczna część działalności gospodarczej. Takim przykładem może być gmina Tarnowo Podgórne, na terenie której są tysiące miejsc pracy. Firmy funkcjonujące na terenie Gminy dają pracę nie tylko jej mieszkańcom, ale także gmin ościennych. O ile komunikacja publiczna Tarnowa Podgórnego z Poznaniem jest dobrze rozwinięta, to z gminami ościennymi praktycznie nie ma żadnych połączeń.
Przykładowo, droga z Dopiewa przez Więckowice i Lusówko do Tarnowa Podgórnego liczy 14 km. Jednak żeby dojechać tam komunikacją publiczną, trzeba pokonać 40 km w czasie od 96 do 112 minut.
Nie dysponuję danymi, jednak z pewnością wielu mieszkańców naszej Gminy dojeżdża do pracy na terenie gminy Tarnowo Podgórne. Nie mają oni innej opcji, jak dojeżdżać do pracy własnym samochodem – tylko niektóre firmy i to z niektórych kierunków, zapewniają transport swoim pracownikom.
Podobnie tragicznie wygląda komunikacja Dopiewa ze Stęszewem, nieco lepiej z Komornikami.

Nie tylko pomiędzy gminami komunikacja publiczna pozostawia wiele do życzenia. O komunikacji autobusowej w gminie Dopiewo pisałam wielokrotnie – nawet skierowana została petycja do Rady Gminy Dopiewo. I co? I nic.
Władze Gminy troszczą się tylko o mieszkańców Dąbrówki i Skórzewa, ponieważ jest to największy elektorat. Mieszkańców Dopiewa, Dopiewca czy Palędzia nie zauważają, chociaż na początku kadencji radni: M. Nowak, T. Bartkowiak i L. Nowaczyk twierdzili, że nie zgodzą się na obecnie obowiązujące rozwiązania komunikacyjne i należy uwzględnić potrzeby wszystkich mieszkańców Gminy - link. Oczywiście nie zrobili nic!
Wspólny bilet bus-tramwaj-kolej z pewnością jest dobrym rozwiązaniem, ale pod warunkiem, że nie trzeba czekać 2 godziny na autobus np. do Dopiewa. Dlatego zapewne wielu mieszkańców Gminy do dziś korzysta z biletów jednorazowych, chociaż ZTM próbuje im to utrudnić. Do niedawna w autobusach linii 729 można było kupić wszystkie dostępne bilety jednorazowe, obecnie w sprzedaży są tylko bilety na 10 i 40 minut.
Kto miał się przesiąść na komunikację publiczną, już to zrobił. Nie wydaje mi się, aby uruchomienie PKM coś w tym zakresie znacząco zmieniło. Przede wszystkim chodzi o promocję obecnych władz wojewódzkich, powiatowych i gminnych przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi.

Zastanawia mnie, czy którykolwiek z włodarzy pozujących do zdjęć – wicemarszałek Wojciech Jankowiak, starosta Jan Grabkowski, zastępca wójta Paweł Przepióra przesiądą się do PKM. Chyba najprędzej można tego spodziewać się po prezydencie Poznania, Jacku Jaśkowiaku.
Bo z pewnością nie będzie to Wojciech Jankowiak, który w 2013 r. zapomniał o Gminie - link. Wówczas to w nowym rozkładzie jazdy, część pociągów w godzinach szczytu, nie miała zatrzymywać się w Palędziu i Dopiewie.

Na koniec, jako ciekawostkę podam, że w Urzędzie Gminy Dopiewo, nawet najprostsze zadanie sprawia trudności. W obowiązujących od 3 września 2017 r. rozkładach jazdy autobusów 727 i 729, dostępnych w wersji PDF, brakuje przystanku Skórzewo/Gimnazjum. Na szczęście pracownicy ZTM lepiej od naszych urzędników orientują się, ile i jakie przystanki funkcjonują na terenie naszej Gminy. Jak wiadomo nie od dzisiaj, sprawami związanymi z „synchronizowaną” komunikacją na terenie gminy Dopiewo, zajmuje się sekretarz Maciej Kaczmarek. 

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz