sobota, 13 czerwca 2020

Gmina Dopiewo okiem Obserwatorki I – edycja 2020 (8) – Więckowice, Drwęsa, Zakrzewo – ponownie z mieszanymi uczuciami


Ponownie wracam do wrażeń z moich wędrówek. Dziś dokończenie majowych obserwacji. Przy okazji polecam naszym włodarzom, aby częściej opuszczali swoje pielesze. Obostrzenia związane z epidemią zostały znacznie ograniczone, pogoda jest coraz bardziej sprzyjająca. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, aby od czasu do czasu wybrać się w teren i to nie samochodem. Może wówczas uda się uprzedzić Obserwatorkę I i usunąć niektóre nieprawidłowości. Pozwoli to uniknąć takiej wpadki, jaką zaliczyła ostatnio radna/sołtys Więckowic Anna Kwaśnik - Komisja wspólna Rady Gminy Dopiewo.

Tradycyjnie, w czasie każdej wizyty w Więckowicach odwiedzam Wiejskie Centrum Rekreacji przy ul. Parkowej. Nie inaczej było w ostatnią niedzielę maja br.
Pogoda była doskonała, niedzielne popołudnie. Wydawać by się mogło, że są to idealne warunki dla wypoczynku na świeżym powietrzu.
Jednak i tym razem moje obawy się potwierdziły – z urządzeń, dotychczas zainstalowanych na terenie WCR, tradycyjnie nikt nie korzystał. Owszem, pod jedną z wiat siedziało trzech nastolatków, ale byli zajęci wyłącznie obsługą smartfonów.



Radna/sołtys Anna Kwaśnik, zapewne aby zachęcić mieszkańców, zainstalowała nowe elementy siłowni zewnętrznej, przenosząc je równocześnie bliżej centrum terenu, w sąsiedztwo placu zabaw. Dotychczas zamontowane były na końcu rozległego terenu, w pobliżu drogi wojewódzkiej i nawet trudno je było zauważyć.
Niestety, jak dotąd, wszystkie te działanie spełzły na niczym. Mieszkańcy konsekwentnie bojkotują WCR, woląc spędzać czas na swoich działkach. Podobnie zresztą jest w przypadku terenu wokół stawu przy ul. Gromadzkiej, przebudowanego za bodaj 300 tys. złotych.

Nie ma jednak co się dziwić. Tereny gminne w Więckowicach, „zagospodarowane” przez Radną, to puste przestrzenie z rachityczną roślinnością. Swoim wyglądem wręcz odstręczają od odwiedzania.
Być może Radna/sołtys zasugerowała się słowami przewodniczącego RG Leszka Nowaczyka, który nie tak dawno stwierdził, iż Komisariat Policji w Dopiewie powstał dla przyszłych mieszkańców Więckowic. Idąc za głosem Przewodniczącego, być może Wiejskie Centrum Rekreacji tworzone jest dla przyszłych pokoleń.

Myślę, że włodarze naprawdę powinni przemyśleć swoje działania. Tworzenie terenów rekreacji i wypoczynku za wszelką cenę nie zawsze się sprawdza. Zwłaszcza w małych miejscowościach, gdzie praktycznie każdy mieszkaniec dysponuje własną działką. Zamiast tego lepiej jest tworzyć tereny zielone z dużą ilością drzew. Jak na razie trend jest odwrotny – tworzy się miejsca rekreacji, likwidując zieleń.
I nie liczę tu na wójta Adriana Napierałę, który przekonany o własnej nieomylności, forsuje uparcie program DBO, który powoli staje się sztuką dla sztuki.

A trzeba powiedzieć, że nawet w gminie Dopiewo znajdzie się grupa osób, dla których zieleń jest wartością wyjątkową. Jestem pod wrażeniem niektórych nieruchomości na terenie Drwęsy. Właściciele, zagospodarowując działki, pozostawili część drzew, które zastali, wkomponowując w nie swoje nasadzenia. Dzięki temu uzyskując bardzo urokliwe nieruchomości.
Zachwyciła mnie szczególnie jedna duża nieruchomość, chyba najpiękniejsza w całej Gminie. Nie podam adresu, bo nie wiem, czy właściciele tego by sobie życzyli. Poniższe zdjęcia nie oddają, niestety, całej urody tego miejsca.



To, że moja troska o zieleń na terenie Gminy nie jest tylko pustosłowiem, niech świadczy poniższe zdjęcie:


Jest to widok z mojej kuchni a drzewa są moją własnością i rosną na mojej działce.

Okazuje się, że mieszkańcom Drwęsy nie przeszkadzają również ptaki, co jest dość powszechnym zjawiskiem w pozostałej części gminy Dopiewo. Na jednej z posesji zamontowano kilkanaście budek dla ptaków.


Za to ciągle straszą niedokończone budynki przy ul. Orzechowej w Drwęsie.


Najprawdopodobniej są samowolą budowlaną – powstały w lesie. Co ciekawe, doprowadzono do nich wodę i gaz. Świadczy to o braku koordynacji między instytucjami – najpierw powstaje infrastruktura a potem okazuje się, że brak pozwolenia na budowę. Wcale nie zdziwiłoby mnie, gdyby okazało się, że wodę doprowadzono w czasie, gdy prezesem ZUK był obecny wójt Adrian Napierała.

W 2019 r. uchwalono plan zagospodarowania, który przewiduje w tym miejscu tereny leśne. Jednak do dziś żaden organ nie zainteresował się usunięciem tych budynków z terenu lasu. Mam tu na myśli nadzór budowlany, leśnictwo, ochronę środowiska, no i oczywiście Urząd Gminy w Dopiewie. Zainteresowanie zapewne pojawi się w przypadku pożaru któregoś z budynków lub gdy dojdzie do wypadku, szczególnie z udziałem dzieci. Trochę dziwi mnie brak zainteresowania tymi obiektami ze strony mieszkańców ul. Orzechowej.

Jeżeli niektórym, mam tu na myśli przede wszystkim włodarzy Gminy, wydaje się, iż susza już się skończyła, to muszę ich wyprowadzić z błędu. Poniżej widok strumyka płynącego przez Drwęsę w okolicach ul. Akacjowej, w którym nie ma ani kropli wody, za to jest sporo śmieci:


Chwilowo sytuacja poprawiła się jedynie w zakresie wilgotności wierzchniej warstwy gleby. Pomogło to co nieco rolnikom i właścicielom przydomowych ogródków, ale to wszystko. Wystarczy kilka tygodni upałów przy niewielkich lub braku opadów i sytuacja wróci do poprzedniego stanu.
Przy okazji, zastanawia mnie, czy nasi włodarze skorzystają z programu, umożliwiającego zagospodarowanie deszczówki, który został ostatnio ogłoszony przez Zarząd Województwa Wielkopolskiego. A może do akcji włączyłby się poseł Bartłomiej Wróblewski, który bardzo chętnie wspiera gminę Dopiewo. Należy pamiętać, że gospodarka nie kończy się tylko na budowie kolejnych dróg, mostów czy przystanków kolejowych. W dziedzinie ochrony środowiska, Pan Poseł na razie nie może pochwalić się sukcesami.

Na koniec wrócę na krótko do Zakrzewa, które odwiedziłam nieco wcześniej - Okiem Obserwatorki IW czasie swojej wędrówki pokonałam ul. Zakrzewską, od ul. Stefana Batorego w Batorowie do ul. Gajowej w Zakrzewie. I muszę powiedzieć, że duża część tej drogi nie zapewnia bezpieczeństwa pieszym i rowerzystom.
Chodnik na terenie Lusowa kończy się na wysokości ul. Grzybowej, tj. ok. 500 m od granicy z gminą Dopiewo. Jednak na tym odcinku można w miarę bezpiecznie iść poboczem.


Horror zaczyna się od ul. Radosnej w kierunku drogi wojewódzkiej. Odcinek drogi powiatowej, biegnący przez las, jest praktycznie pozbawiony pobocza, nawet nieutwardzonego.


Ruch samochodów na tej drodze jest intensywny, równie często można na niej spotkać rowerzystów. Przeważają dzieci i młodzież, które podjeżdżają z Zakrzewa do sklepu Żabka przy ul. Radosnej, lub jeżdżą na plażę nad jez. Lusowskie.
Jest to odcinek ok. 470 m, który wręcz prosi się o utworzenie ścieżki pieszo-rowerowej, nawet o nieutwardzonej nawierzchni.
Może radny Wojciech Dorna powinien poprosić o pomoc radnego Pawła Jazego, który jak się wydaje, znacznie lepiej sobie radzi jako samorządowiec. Na ostatniej Komisji 8 czerwca pojawiła się informacja o planowanej budowie chodnika na ul. Środkowej i Płk. A. Kopy w Trzcielinie.

Natomiast kolejny bubel drogowy możemy napotkać na skrzyżowaniu ul. Gajowej ze starym odcinkiem drogi wojewódzkiej.
Nie dość, że chodnik, prowadzący od ronda, kończy się kilka metrów przed skrzyżowaniem,


to aby z ronda na nowej drodze wojewódzkiej dostać się na chodnik przy ul. Gajowej, trzeba trzykrotnie przechodzić przez jezdnię.


Sama widziałam, jak dwójka dzieci z rowerami, mozolnie i z narażeniem życia pokonywała trzy przejścia dla pieszych. Droga przez skrzyżowanie wydłuża się z 38 m do 84 m, co w przypadku pieszych jest już pewną różnicą.

Ja rozumiem, że projektanci podchodzą do projektów przedmiotowo i nie ma znaczenia fakt, czy rozwiązania komunikacyjne mają jakikolwiek sens. Głównym celem jest skasowanie wynagrodzenia, reszta się nie liczy. Bo organy i instytucje samorządowe, jak i państwowe są pewnym płatnikiem.

Ale dziwić należy się lokalnym samorządowcom, że godzą się na powstawanie takich bubli.
Wystarczyło przecież doprowadzenie chodnika do skrzyżowania i wytyczenie przejścia dla pieszych prosto w kierunku chodnika na ul. Gajowej. Stary, zachodni odcinek drogi wojewódzkiej jest ślepy i ruch na nim jest minimalny – stanowi miejsce postojowe dla kilku samochodów. Z pewnością ruch pojazdów jest tam znacznie mniejszy, niż na wschodnim fragmencie, który prowadzi do dużej liczby obiektów mieszkalnych i przemysłowych (m.in. przy ul. Przemysłowej). Sytuację tą doskonale widać na mapie Gminy i zdjęciach lotniczych.
Niestety, radny Zakrzewa Wojciech Dorna, widocznie jeździ tylko samochodem i nie jest w stanie takich drobiazgów zauważyć.

Na tym na razie zakończę moje obserwacje, dając włodarzom trochę czasu na zapoznanie się ze swoimi okręgami wyborczymi. Może w końcu sami coś zauważą i wykażą się inicjatywą.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz