Dziś
zamierzam przeanalizować fragment posiedzenia, który najbardziej mnie
zbulwersował. Miało ono miejsce pod
koniec dyskusji nad Raportem o Stanie Gminy, przy omawianiu rozdziału
dotyczącego promocji i komunikacji społecznej. Odnoszę wrażenie, iż
przewodniczący RG Leszek Nowaczyk liczył, że punkt ten nie wzbudzi
zainteresowania Radnych, Niestety, przeliczył się.
Powołując
się na zapisy prawa, przede wszystkim
ustawy z 11 stycznia 2018 r. o zmianie niektórych ustaw w celu zwiększenia
udziału obywateli w procesie wybierania, funkcjonowania i kontrolowania
niektórych organów publicznych - radny Krzysztof Kołodziejczyk zaproponował
zmiany, mające ułatwić mieszkańcom udział w kierowaniu Gminą. Wyraził przy
tym smutek, że w czasie tak istotnej debaty o stanie Gminy, nie ma na sali żadnego
reprezentanta społeczności lokalnej, nie reprezentującego organów władzy.
Zaproponował
on m.in., aby zrezygnować z obowiązku
uzyskania 50 podpisów, które trzeba obecnie zebrać, aby móc zadać pytanie
przedstawicielom samorządu lokalnego. Chodzi przede wszystkim o to, aby włączać mieszkańców do działań samorządu.
Wystąpienie Radnego było bardzo łagodne, nie miało żadnych cech napastliwości
czy agresji.
Przypuszczam,
iż radny Krzysztof Kołodziejczyk liczył się z niechęcią Wójta i
Przewodniczącego, jednak chyba takiej reakcji się nie spodziewał.
Zacznijmy
od tego, że przewodniczący RG Dopiewo Leszek Nowaczyk, w komunikacie
informującym o programie Sesji wyraźnie dał do zrozumienia, że na posiedzeniu
nie życzy sobie żadnych osób postronnych. Pretekstem była oczywiście epidemia
koronawirusa – „W
związku z trwającą epidemią wirusa SARS-CoV-2 informuję, że możliwość
osobistego udziału w sesji jest ograniczona”. Sam przy tym nie stosował
się do aktualnych przepisów i zaleceń, ponieważ przez całe posiedzenie ani razu
nie założył maseczki, oprócz tego zaprosił uczestników Sesji na przerwę z kawą
i herbatą.
Dalej
już było tylko gorzej. Jako pierwszy z odpowiedzią w/w Radnemu pospieszył
przewodniczący RG Leszek Nowaczyk. Stwierdził on m.in. że mieszkańcy powierzyli
obecnym włodarzom silny mandat i darzą ich pełnym zaufaniem. Można odnieść
wrażenie, że władze Gminy intuicyjnie odgadują potrzeby mieszkańców, którzy w
tej sytuacji nie muszą się sprawami Gminy interesować. A to, że tak nie jest, wielokrotnie starałam się udowodnić. Z tego,
co do mnie dociera, wiele osób po prostu
nie wierzy, że ich interwencje mogą odnieść jakiś skutek. Doświadczenie
pokazuje, że trzeba posiadać duże pieniądze lub poważne wpływy, aby uzyskać coś
od władz Gminy. Widać to najwyraźniej w dziedzinie inwestycji komunalnych a
także polityki w zakresie planowania przestrzennego.
Przewodniczący
jako usprawiedliwienie dla wymogu, podał konieczność stosowania się do
przepisów prawa. I w tym przypadku mam zastrzeżenia, bo w naszej Gminie prawo
wiele razy było naruszane czy wręcz łamane (np. przebieg Komisji Rewizyjnej z
11 grudnia 2019r.). Akurat w tym przypadku, wymaganie zebrania 50 podpisów, umożliwiających zadanie pytania na
Sesji, jest naszym włodarzom bardzo na rękę i z pewnością z tego nie zrezygnują.
O ile
wystąpienie przewodniczącego Leszka Nowaczyka było stonowane, chociaż w dużej
części nie na temat, to wójt Adrian Napierała nie hamował się w inwektywach w
ogóle. Można było odnieść wrażenie, że
propozycja Radnego jest wręcz atakiem na osobę Wójta i stanowi zagrożenie dla
jego pozycji. Wójt Adrian Napierała zarzucił Radnemu populizm – chyba po
raz kolejny posłużył się sformułowaniem, którego nie rozumie.
Z
wypowiedzi Wójta wynika, że taki ukłon w stronę mieszkańców jest zupełnie
zbędny, ponieważ, gdy jest potrzeba, to mieszkańcy potrafią się zebrać. Owszem
w części jest to prawda, ale nie do końca.
Mieszkańcy
prawie wyłącznie zgłaszają się i organizują tylko wtedy, gdy problem dotyka ich
osobiście. Brak zupełnie zainteresowania Gminą jako całością. Dlatego uważam,
że należy zachęcać mieszkańców, aby traktowali
Gminę jako wspólnotę a nie tylko najbliższe własne podwórko.
Znam
przykłady kandydatów na radnych, którzy nie wiedzieli, że w gminie Dopiewo
znajduje się np. miejscowość Konarzewo.
Brak zainteresowania ze strony
mieszkańców sprawami ogólnymi potwierdził zresztą sam Wójt, a taka sytuacja z
pewnością mu odpowiada. Nie jest on zainteresowany rozbudzaniem
aktywności obywateli, bo zazwyczaj jest to problem dla włodarzy. Zamiast „kręcić
lody”, muszą prowadzić batalie o sfinalizowanie, uzgodnionych w zaciszu
gabinetów, porozumień. Takim klasycznym przykładem była lokalizacja na terenie
naszej Gminy wytwórni mas bitumicznych.
Wiadomo,
że znacznie łatwiej jest rządzić i robić
interesy, gdy społeczeństwo jest bierne i nie patrzy władzom na ręce.
Konkluzja Wójta jest w tej materii jednoznaczna.
Na
szczęście radny Krzysztof Kołodziejczyk
nie dał się zbić z tropu, stwierdzając, że jego apel nie jest populizmem a
chodzi mu jedynie o rozwijanie samorządności. I tu z Radnym muszę się
całkowicie zgodzić.
Jak się
okazuje, Wójt kieruje się własnymi
przesłankami, które jednoznacznie świadczą o jego intencjach. Dla niego
uczestnictwo w życiu publicznym mieszkańców, to spotkania towarzyskie, udział w
imprezach masowych, różnego typu stowarzyszenia czy akcje charytatywne.
Wszystkie te dziedziny, w których nie podejmuje się dyskusji na tematy istotne
dla wspólnoty. Natomiast w żadnym
wypadku mieszkańcy nie powinni interesować się sprawami budżetu, planowania
przestrzennego czy inwestycji komunalnych. Te dziedziny Wójt, jak się
wydaje, zarezerwował wyłącznie dla siebie.
Dla Adriana Napierały
wystąpienie w dyskusji nad Raportem o Stanie Gminy nie jest uczestnictwem w
życiu społeczności lokalnej. Dziwnie pokrętna logika. Każda forma
aktywności publicznej jest uczestnictwem w życiu społecznym. Nie jest ważne, czy na dyskusję przyjdzie 100 osób, czy nie pojawi się nikt. Najważniejsze, aby była taka możliwość.
Myślę,
że wójt Adrian Napierała doszedł już do ściany. Końcówka jego wystąpienia,
podobnie jak kolejna konkluzja Przewodniczącego i wystąpienie radnego Wojciecha
Dorny są tak żenujące, że nawet nie mam ochoty ich komentować. Jedyny wniosek,
jaki się nasuwa, to fakt, że włodarze najbardziej
obawiają się dyskusji publicznych. Najlepiej, aby wszystko było załatwiane
po cichu. Ich zdaniem każda informacja, opublikowana na forum publicznym, to
populizm i parcie na szkło. Zapewne komentarze Wójta, Przewodniczącego i
radnego Wojciecha Dorny były skierowane także pod moim adresem.
Jak w
tej sytuacji należy ocenić lokalny miesięcznik Czas Dopiewa, zresztą
lekceważony przez mieszkańców, jak nie auto promocję włodarzy i ordynarną
propagandę sukcesu.
Jeżeli
ktoś jest zainteresowany szczegółami, to może przesłuchać fragment Sesji, od
2:16:20 do 2:37:45.
Moja konkluzja
po Sesji Absolutoryjnej jest zgodna ze słynnym powiedzeniem Johna Actona, że „każda
władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie”. A część
włodarzy gminy Dopiewo chciałaby wprowadzenia władzy absolutnej. Na szczęście
jest jeden sprawiedliwy Radny, który próbuje się tym zakusom sprzeciwić i muszę
trzymać za niego kciuki, niezależnie, czy w danej sprawie się z nim zgadzam,
czy mam odmienne zdanie.
Ponieważ
zostało jeszcze kilka spraw, związanych z Sesją Absolutoryjną, a wartych przedstawienia,
postaram się dokończyć temat w następnej odsłonie.
Obserwatorka
I (Pierwsza)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz