niedziela, 7 czerwca 2020

Gmina Dopiewo okiem Obserwatorki I – edycja 2020 (7) – Konarzewo i Więckowice – kilka pozytywów w morzu negatywnych wrażeń


Zgodnie z obietnicą, dziś kontynuuję temat związany z moimi bezpośrednimi obserwacjami z wędrówek po gminie Dopiewo. Chyba po raz pierwszy udało mi się zauważyć kilka pozytywnych elementów w terenie. Czy będzie ich więcej? – nie wiadomo.
Konarzewo odwiedziłam 29 maja a Więckowice i Drwęsę 31 maja br. Tak więc, od tego czasu mogło się coś pozmieniać, chociaż znając specyfikę działania samorządu, nie bardzo w to wierzę.


Zacznę od Konarzewa, w której to wsi udało mi się zauważyć kilka pozytywnych elementów.
Swoje kroki w pierwszej kolejności skierowałam na węzeł drogi powiatowej Konarzewo-Chomęcice i drogi ekspresowej S5.
Wydawać by się mogło, że inwestycja została zakończona. Uruchomiono nie tylko drogę ekspresową, ale i wykończono elementy węzła


Dzięki radnemu Pawłowi Jazemu połączono stary odcinek chodnika w ul. Poznańskiej (kończył się przy CRK) z chodnikiem na węźle, chociaż odnoszę wrażenie, że mam w tym swój udział.


Wydaje się, że jest to jeden ze skuteczniejszych radnych w gminie Dopiewo, mimo iż należy do ekipy wójta Adriana Napierały.
To, co rzuca cień na inwestycję, to brak drogi serwisowej. Ta, która obecnie funkcjonuje, nadaje się tylko dla ciężarówek.


Zapomniano również o rondzie, a konkretnie wysepce. Porastają ją chwasty.


Zdziwiło mnie również, po co przy zjeździe z wiaduktu zlokalizowano przystanek autobusowy.



W sąsiedztwie nie ma żadnej zabudowy mieszkaniowej ani przemysłowej, na przystanku brak rozkładu. Raczej nikt z niego w najbliższych latach nie będzie korzystał.
O ile nie mam zastrzeżeń do budowy w tym miejscu zatoczki – umożliwia zatrzymanie się na krótki postój, o tyle nie wiem, po co zamontowano tam wiatę?
Na terenie Gminy jest wiele przystanków, gdzie przydałaby się wiata, jednak ustawiono ją w miejscu, gdzie nie jest nikomu potrzebna. Za to z pewnością będzie narażona na dewastację.

W starej, zabudowanej części Konarzewa niewiele się natomiast zmieniło. Najgorzej prezentuje się skrzyżowanie ulic: Poznańskiej z Szkolną wraz z rondem.
Smutny widok, w dalszym ciągu prezentuje teren rekreacyjny w tzw. Dołach Konarzewskich.


Pusta przestrzeń, na której raz do roku organizowany jest festyn. W tym roku nawet tego nie było.
Co prawda posadzono kilka drzewek przy ścieżce, przecinającej teren,


ale nie zastąpią one kolejnego suchego drzewa, które jeszcze w ubiegłym roku było zielone.


W takich sytuacjach zawsze rodzi się we mnie podejrzenie, czy ktoś nie przyłożył do tego ręki? Jak wiadomo, zieleń, która jeszcze ocalała z poprzednich epok (głównie drzewa i krzewy), kłóci się z „przemyślaną polityką nasadzeniową”, realizowaną przez Ewę Hejwosz.
Na szczęście pozostało kilka miejsc, gdzie „przemyślana polityka nasadzeniowa” nie odcisnęła swojego piętna.
Jednym z nich jest skrzyżowanie ulic: Kwiatowej i Poznańskiej, którego ozdobą jest potężna lipa, rosnąca obok kapliczki. Być może powodem tego jest fakt, iż teren ten nie należy do Gminy ani Powiatu.


Równie imponująco prezentuje się roślinność przy ul. Stęszewskiej.



Drzewa na terenie parku dworskiego raczej nie są zagrożone. Gorzej z drzewostanem po wschodniej stronie drogi. Rosną one w pasie drogi gminnej i w każdej chwili, mogą pojawić się tam pilarze.

Dla porównania przenieśmy się na moment do Dopiewa, aby pokazać efekty „przemyślanej polityki nasadzeniowej”.
Jednym z nich jest drzewko, rosnące pod oknem gabinetu Wójta, o którym pisałam 3 maja br. - https://blogdopiewo.blogspot.com/2020/05/to-i-owo-z-gminy-dopiewo-2020-r-2.html.
Okazało się, że Wójtowi nie brakuje pomysłowości:


Suche gałązki zostały obcięte, a aktualna korona drzewka zmieściłaby się do wazonu na stół.
Drugim przykładem jest drzewko pamięci, o którym pisałam jeszcze w ubiegłym roku.


Jak widać, drzewko już nie odżyło, ale tabliczka dalej wisi. Proponuję dyrekcji szkoły i przedszkola przy ul. Bukowskiej w Dopiewie, aby usunęła tabliczkę i całkiem się nie kompromitowała.

Dwa dni po wizycie w Konarzewie odwiedziłam Więckowice. Powodem wyjazdu była m.in. informacja o zakończeniu przebudowy ul. Gromadzkiej.
Wjeżdżając do Więckowic od strony Dopiewa, droga robi pozytywne wrażenie. Rowerzystom zafundowano ścieżkę rowerową (wielu z nich w niedzielę z niej korzystało). Również pozytywnym elementem infrastruktury drogowej jest wysepka na przejściu dla pieszych.


Oczywiście nie są z niej zadowoleni kierowcy, ponieważ muszą zwalniać, ale na tą przypadłość nie znaleziono jak dotąd lekarstwa.

Na tym jednak pozytywne wrażenia się kończą.
Okazało się, że kierowcy i mieszkańcy nie wiedzą, gdzie znajduje się przystanek przy ul. Klonowej. Nie pomyślano o utworzeniu zatoczki, brak również słupka ze znakiem i rozkładem jazdy.
Po dłuższym szukaniu udało mi się słupek odnaleźć. Został on tak umieszczony, że z drogi trudno go zauważyć.


Natomiast po drugiej stronie ul. Gromadzkiej, w kierunku Dopiewa, nie ma żadnej informacji, że znajduje się tam przystanek komunikacji publicznej.

Kolejny szok to obraz terenu rekreacyjno-wypoczynkowego wokół stawu przy ul. Gromadzkiej. Uważam, że jego obecny stan dobitnie świadczy o fakcie, że radnej/sołtys Annie Kwaśnik chodziło wyłącznie o zaistnienie i zebranie pochwał za inicjatywę. Otwarty z wielką pompą, przy udziale władz świeckich i duchownych, teren powoli popada w zapomnienie.
Już przy wejściu na teren przy stawie powitały mnie śmieci, pozostawione po przebudowie ul. Gromadzkiej:


Sam staw, który kiedyś służył wędkarzom i ptakom, zaczyna zamieniać się w wysypisko śmieci:


Zieleń wokół stawu, na którą wydano z pewnością wiele pieniędzy, zaczyna być zdominowana przez chwasty. Dotyczy to szczególnie ozdobnych traw, które powoli giną, stłumione przez gatunki rodzime. Wiele niedawno posadzonych roślin zwyczajnie usycha.


Za to ławek ustawiono całe mnóstwo, prawie jak na stadionie, tylko brak chętnych do korzystania.


Co ciekawe, pod niektórymi ławkami wysypano korę, zastanawiam się tylko po co?


Kora jak na razie jest w stanie nienaruszonym, co świadczy o tym, że z ławek nikt nie korzysta.

Zwykle przy inwestycjach komunalnych na terenie gminy Dopiewo bywa tak, że projekt i realizacja pozostawiają wiele do życzenia. Nie inaczej jest w przypadku przebudowy ul. Gromadzkiej w Więckowicach.

Jak było do przewidzenia, pisałam o swoich obawach już dość dawno, chodniki biegnące wokół stawu, nie mają połączenia z utwardzoną nawierzchnią ul. Gromadzkiej.


Jest to identyczna sytuacja, jak przy przebudowie ul. Berłowej w Dąbrówce - https://blogdopiewo.blogspot.com/2020/03/gmina-dopiewo-okiem-obserwatorki-i.html. Tam bubel, po moim tekście, szybko poprawiono. Czy podobnie będzie w tym przypadku, zobaczymy? Szanse są mniejsze, ponieważ jest to droga powiatowa.

Jednak już dwa inne elementy, przebudowanej ul. Gromadzkiej, znacznie bardziej mnie zbulwersowały niż brak fragmentu chodnika.
Pierwszym z nich są przystanki komunikacji lokalnej. Tam, gdzie są najbardziej potrzebne, tj. na pętli przy skrzyżowaniu z ul. Jeziorną i przy ul. Klonowej, zostały potraktowane po macoszemu.
Za to z ogromnym rozmachem zrealizowano przystanki, wraz z zatoczkami, zlokalizowane pośrodku wsi.
Poniższy przystanek to ostatni postój przed pętlą, wyłącznie dla osób wysiadających. Po co w takim przypadku ustawiono wiatę, z której nikt nie będzie korzystał? Chyba, że pomyślano o amatorach mocniejszych trunków, dla których będzie to wygodne miejsce konsumpcji.


Jeszcze bardziej kuriozalny był pomysł zbudowania przystanku w kierunku Dopiewa, w odległości 100 metrów od pętli linii 792. Na ten przystanek, nie dość, że zaopatrzony w wiatę, to wydzielono z przyległych nieruchomości, zabierając właścicielom część ogrodów, grunt o powierzchni ponad 300 m2.


Wystarczy przyjrzeć się topografii terenu, aby stwierdzić, że jedynym sensownym rozwiązaniem było zlokalizowanie przystanku wraz z wiatą na samej pętli. Znajduje się ona przy sklepie spożywczym, na skrzyżowaniu z ul. Jeziorną i co najważniejsze, na wprost wyjścia ze szkoły podstawowej.


Projektantom i inwestorom zabrakło zupełnie wyobraźni. Aby zbudować parking dla trzech samochodów, wycięto kilkanaście dorodnych drzew. Jednak miejsca na ustawienie wiaty już nie znaleziono.

Aby zapewnić dojście do owego kuriozalnego przystanku, wytyczono przejście dla pieszych przez jezdnię ul. Gromadzkiej. Wybrano do tego najgorsze możliwe miejsce, pomiędzy dwoma zakrętami.



Pole widoczności jest tak ograniczone przez bliskość zakrętów oraz istniejącą zabudowę, że strach wejść na jezdnię. Przepisy nie określają odległości przejścia dla pieszych od zakrętu drogi, wymagają jedynie „zapewnienia widoczności przejścia z odległości nie mniejszej niż wymagana odległość widoczności na zatrzymanie”. Mam wątpliwości czy ten wymóg został zachowany. Nie pomyślano również o umieszczeniu na przejściu wysepki, zabezpieczającej pieszych.
Z przejścia i przystanku korzystać będą przede wszystkim dzieci, uczęszczające do szkoły w Więckowicach.

Na koniec należy zauważyć, że przy przebudowie ul. Gromadzkiej, wycięto kilkadziesiąt drzew. Nie posadzono w zamian ani jednego.

Podsumowując, nie dość że realizacja inwestycji przedłużyła się o pół roku, to dodatkowo została przygotowana i wykonana byle jak. Jak widać decydenci, znowu nie ogarnęli podstawowych zasad.
I znowu tekst mi się wydłużył, tak że pozostałe refleksje z pobytu w sołectwie Więckowice przedstawię osobno.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz