Zgodnie
z obietnicą, dziś kontynuuję temat związany z moimi bezpośrednimi obserwacjami
z wędrówek po gminie Dopiewo. Chyba po raz pierwszy udało mi się zauważyć kilka
pozytywnych elementów w terenie. Czy będzie ich więcej? – nie wiadomo.
Konarzewo
odwiedziłam 29 maja a Więckowice i
Drwęsę 31 maja br. Tak więc, od tego czasu mogło się coś pozmieniać,
chociaż znając specyfikę działania samorządu, nie bardzo w to wierzę.
Zacznę
od Konarzewa, w której to wsi udało mi
się zauważyć kilka pozytywnych elementów.
Swoje
kroki w pierwszej kolejności skierowałam na
węzeł drogi powiatowej Konarzewo-Chomęcice i drogi ekspresowej S5.
Wydawać
by się mogło, że inwestycja została zakończona. Uruchomiono nie tylko drogę ekspresową, ale i wykończono elementy węzła.
Dzięki radnemu Pawłowi Jazemu połączono stary odcinek chodnika w ul.
Poznańskiej (kończył się przy CRK) z chodnikiem na węźle, chociaż odnoszę
wrażenie, że mam w tym swój udział.
Wydaje się, że jest to jeden ze
skuteczniejszych radnych w gminie Dopiewo, mimo iż należy do ekipy wójta
Adriana Napierały.
To,
co rzuca cień na inwestycję, to brak
drogi serwisowej. Ta, która obecnie funkcjonuje, nadaje się tylko dla
ciężarówek.
Zapomniano
również o rondzie, a konkretnie wysepce. Porastają ją chwasty.
Zdziwiło
mnie również, po co przy zjeździe z
wiaduktu zlokalizowano przystanek autobusowy.
W
sąsiedztwie nie ma żadnej zabudowy mieszkaniowej ani przemysłowej, na
przystanku brak rozkładu. Raczej nikt z niego w najbliższych latach nie będzie
korzystał.
O ile nie mam
zastrzeżeń do budowy w tym miejscu zatoczki – umożliwia zatrzymanie się na
krótki postój, o tyle nie wiem, po co zamontowano tam wiatę?
Na
terenie Gminy jest wiele przystanków, gdzie przydałaby się wiata, jednak
ustawiono ją w miejscu, gdzie nie jest nikomu potrzebna. Za to z pewnością
będzie narażona na dewastację.
W starej, zabudowanej
części Konarzewa niewiele się natomiast zmieniło.
Najgorzej prezentuje się skrzyżowanie ulic: Poznańskiej z Szkolną wraz z
rondem.
Smutny
widok, w dalszym ciągu prezentuje teren rekreacyjny w tzw. Dołach
Konarzewskich.
Pusta
przestrzeń, na której raz do roku organizowany jest festyn. W tym roku nawet
tego nie było.
Co
prawda posadzono kilka drzewek przy ścieżce, przecinającej teren,
ale
nie zastąpią one kolejnego suchego drzewa, które jeszcze w ubiegłym roku było
zielone.
W
takich sytuacjach zawsze rodzi się we mnie podejrzenie, czy ktoś nie przyłożył
do tego ręki? Jak wiadomo, zieleń, która jeszcze ocalała z poprzednich epok
(głównie drzewa i krzewy), kłóci się z „przemyślaną polityką nasadzeniową”,
realizowaną przez Ewę Hejwosz.
Na
szczęście pozostało kilka miejsc, gdzie „przemyślana polityka nasadzeniowa”
nie odcisnęła swojego piętna.
Jednym
z nich jest skrzyżowanie ulic: Kwiatowej i Poznańskiej, którego ozdobą jest
potężna lipa, rosnąca obok kapliczki. Być może powodem tego jest fakt, iż teren
ten nie należy do Gminy ani Powiatu.
Równie
imponująco prezentuje się roślinność przy ul. Stęszewskiej.
Drzewa
na terenie parku dworskiego raczej nie są zagrożone. Gorzej z drzewostanem po
wschodniej stronie drogi. Rosną one w pasie drogi gminnej i w każdej chwili,
mogą pojawić się tam pilarze.
Dla
porównania przenieśmy się na moment do Dopiewa, aby pokazać efekty „przemyślanej
polityki nasadzeniowej”.
Jednym
z nich jest drzewko, rosnące pod oknem
gabinetu Wójta, o którym pisałam 3 maja br. - https://blogdopiewo.blogspot.com/2020/05/to-i-owo-z-gminy-dopiewo-2020-r-2.html.
Okazało
się, że Wójtowi nie brakuje pomysłowości:
Suche
gałązki zostały obcięte, a aktualna korona drzewka zmieściłaby się do wazonu na
stół.
Drugim
przykładem jest drzewko pamięci, o
którym pisałam jeszcze w ubiegłym roku.
Jak
widać, drzewko już nie odżyło, ale tabliczka dalej wisi. Proponuję dyrekcji szkoły
i przedszkola przy ul. Bukowskiej w Dopiewie, aby usunęła tabliczkę i całkiem
się nie kompromitowała.
Dwa
dni po wizycie w Konarzewie odwiedziłam Więckowice.
Powodem wyjazdu była m.in. informacja o zakończeniu przebudowy ul. Gromadzkiej.
Wjeżdżając
do Więckowic od strony Dopiewa, droga robi pozytywne wrażenie. Rowerzystom zafundowano ścieżkę rowerową (wielu z
nich w niedzielę z niej korzystało). Również pozytywnym elementem
infrastruktury drogowej jest wysepka na
przejściu dla pieszych.
Oczywiście
nie są z niej zadowoleni kierowcy, ponieważ muszą zwalniać, ale na tą
przypadłość nie znaleziono jak dotąd lekarstwa.
Na tym jednak pozytywne
wrażenia się kończą.
Okazało
się, że kierowcy i mieszkańcy nie wiedzą, gdzie
znajduje się przystanek przy ul. Klonowej. Nie pomyślano o utworzeniu
zatoczki, brak również słupka ze znakiem i rozkładem jazdy.
Po
dłuższym szukaniu udało mi się słupek odnaleźć. Został on tak umieszczony, że z
drogi trudno go zauważyć.
Natomiast
po drugiej stronie ul. Gromadzkiej, w kierunku Dopiewa, nie ma żadnej informacji,
że znajduje się tam przystanek komunikacji publicznej.
Kolejny szok to obraz
terenu rekreacyjno-wypoczynkowego wokół stawu przy ul. Gromadzkiej.
Uważam, że jego obecny stan dobitnie świadczy o fakcie, że radnej/sołtys Annie
Kwaśnik chodziło wyłącznie o zaistnienie i zebranie pochwał za inicjatywę. Otwarty z wielką pompą, przy udziale władz
świeckich i duchownych, teren powoli popada w zapomnienie.
Już
przy wejściu na teren przy stawie powitały mnie śmieci, pozostawione po
przebudowie ul. Gromadzkiej:
Sam
staw, który kiedyś służył wędkarzom i ptakom, zaczyna zamieniać się w wysypisko
śmieci:
Zieleń wokół stawu, na
którą wydano z pewnością wiele pieniędzy, zaczyna być zdominowana przez chwasty.
Dotyczy to szczególnie ozdobnych traw, które powoli giną, stłumione przez
gatunki rodzime. Wiele niedawno posadzonych roślin zwyczajnie usycha.
Za
to ławek ustawiono całe mnóstwo, prawie jak na stadionie, tylko brak chętnych
do korzystania.
Co
ciekawe, pod niektórymi ławkami wysypano korę, zastanawiam się tylko po co?
Kora
jak na razie jest w stanie nienaruszonym, co świadczy o tym, że z ławek nikt
nie korzysta.
Zwykle przy
inwestycjach komunalnych na terenie gminy Dopiewo bywa tak, że projekt i realizacja pozostawiają wiele do
życzenia. Nie inaczej jest w przypadku przebudowy ul. Gromadzkiej w Więckowicach.
Jak
było do przewidzenia, pisałam o swoich obawach już dość dawno, chodniki biegnące wokół stawu, nie mają
połączenia z utwardzoną nawierzchnią ul. Gromadzkiej.
Jest
to identyczna sytuacja, jak przy przebudowie ul. Berłowej w Dąbrówce - https://blogdopiewo.blogspot.com/2020/03/gmina-dopiewo-okiem-obserwatorki-i.html.
Tam bubel, po moim tekście, szybko poprawiono. Czy podobnie będzie w tym
przypadku, zobaczymy? Szanse są mniejsze, ponieważ jest to droga powiatowa.
Jednak
już dwa inne elementy, przebudowanej ul. Gromadzkiej, znacznie bardziej mnie zbulwersowały niż brak fragmentu chodnika.
Pierwszym z nich są
przystanki komunikacji lokalnej. Tam, gdzie są
najbardziej potrzebne, tj. na pętli przy skrzyżowaniu z ul. Jeziorną i przy ul.
Klonowej, zostały potraktowane po macoszemu.
Za
to z ogromnym rozmachem zrealizowano przystanki, wraz z zatoczkami,
zlokalizowane pośrodku wsi.
Poniższy
przystanek to ostatni postój przed pętlą, wyłącznie dla osób wysiadających. Po co w takim przypadku ustawiono wiatę, z
której nikt nie będzie korzystał? Chyba, że pomyślano o amatorach
mocniejszych trunków, dla których będzie to wygodne miejsce konsumpcji.
Jeszcze bardziej kuriozalny był
pomysł zbudowania przystanku w kierunku Dopiewa, w odległości 100 metrów od
pętli linii 792. Na ten przystanek, nie dość, że
zaopatrzony w wiatę, to wydzielono z przyległych nieruchomości, zabierając
właścicielom część ogrodów, grunt o powierzchni ponad 300 m2.
Wystarczy przyjrzeć się
topografii terenu, aby stwierdzić, że jedynym sensownym rozwiązaniem było
zlokalizowanie przystanku wraz z wiatą na samej pętli.
Znajduje się ona przy sklepie spożywczym, na skrzyżowaniu z ul. Jeziorną i co najważniejsze,
na wprost wyjścia ze szkoły podstawowej.
Projektantom
i inwestorom zabrakło zupełnie wyobraźni. Aby zbudować parking dla trzech
samochodów, wycięto kilkanaście dorodnych drzew. Jednak miejsca na ustawienie
wiaty już nie znaleziono.
Aby
zapewnić dojście do owego kuriozalnego przystanku, wytyczono przejście dla pieszych przez jezdnię ul. Gromadzkiej. Wybrano
do tego najgorsze możliwe miejsce, pomiędzy dwoma zakrętami.
Pole
widoczności jest tak ograniczone przez bliskość zakrętów oraz istniejącą
zabudowę, że strach wejść na jezdnię. Przepisy nie określają odległości
przejścia dla pieszych od zakrętu drogi, wymagają jedynie „zapewnienia widoczności przejścia
z odległości nie mniejszej niż wymagana odległość widoczności na zatrzymanie”.
Mam wątpliwości czy ten wymóg został zachowany. Nie pomyślano również o
umieszczeniu na przejściu wysepki, zabezpieczającej pieszych.
Z przejścia i
przystanku korzystać będą przede wszystkim dzieci, uczęszczające do szkoły w Więckowicach.
Na koniec należy zauważyć, że przy przebudowie ul. Gromadzkiej, wycięto kilkadziesiąt drzew. Nie posadzono w zamian ani jednego.
Na koniec należy zauważyć, że przy przebudowie ul. Gromadzkiej, wycięto kilkadziesiąt drzew. Nie posadzono w zamian ani jednego.
Podsumowując,
nie dość że realizacja inwestycji
przedłużyła się o pół roku, to dodatkowo została przygotowana i wykonana byle
jak. Jak widać decydenci, znowu nie ogarnęli podstawowych zasad.
I
znowu tekst mi się wydłużył, tak że pozostałe refleksje z pobytu w sołectwie
Więckowice przedstawię osobno.
Obserwatorka
I (Pierwsza)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz