niedziela, 7 marca 2021

Komisja wspólna z 15 lutego 2021 r. oraz XXVII Sesja Rady Gminy Dopiewo z 22 lutego 2021 r. – teoria a praktyka to zupełnie odrębne płaszczyzny, bez punktów stycznych

 

Tematy kluczowe: p.o. wójta Zbyszko Górny, uchwała dot. wyodrębnienia funduszu sołeckiego, pszok w Skórzewie, możliwość wprowadzenia zdalnych lub hybrydowych posiedzeń RG.

Z pewnym opóźnieniem wracam do wydarzeń z ubiegłego miesiąca, chociaż pewne sprawy naświetliłam już we wczorajszym poście - przewodniczacy-rady-gminy-dopiewo. Zacznę jednak od cząstkowej oceny pełniącego obowiązki wójta Zbyszka Górnego.

Pojawienie się nowej osoby na stanowisku decyzyjnym zawsze rodzi pewne nadzieje. Tym bardziej było to oczekiwane przeze mnie i nie tylko w Gminie, w której samorząd już dawno oderwał się od rzeczywistości i mieszkańców.

Ponadto pełniący obowiązki Wójta Gminy Dopiewo, jeszcze kilka lat temu, jako Radny Miasta Poznania, wykazywał się dużą aktywnością.

Muszę przyznać, że chociaż Zbyszko Górny kieruje gminą Dopiewo już 1,5 miesiąca, niewiele można powiedzieć na temat jego aktywności na tym stanowisku.

Swoje obowiązki rozpoczął od poinformowania społeczeństwa o utworzeniu punktu szczepień przeciwko Covid-19 w Dopiewie, jednak nie do końca wiadomo, czyja była to inicjatywa i zasługa. Jak wiadomo, każdy sukces ma wielu ojców, za to porażka jest sierotą.

Mimo, iż prowadzenie szczepień jest obecnie priorytetem nie tylko w naszej Gminie, ale na całym świecie, uruchamianie punktu w Dopiewie trwa już dość długo.

P.o. wójta Zbyszko Górny udzielił również dość obszernego wywiadu w lutowym wydaniu „Czasu Dopiewa”. Posługuje się w nim jednak głównie ogólnikami oraz przedstawia swoją dotychczasową karierę w samorządach.

Jak wynika z jego wypowiedzi, gminę Dopiewo zna głównie z wycieczek turystyczno-krajoznawczych, dlatego jego komplementy pod adresem naszych samorządowców należy traktować raczej jako kurtuazję, niż rzeczową ocenę.

Jego aktywność można ocenić przede wszystkim na podstawie konkretnych działań i podejmowanych decyzji. A tutaj mamy raczej posuchę.

Na oficjalnych posiedzeniach: komisjach i sesjach Rady Gminy rzadko zabiera głos, do tego daje się zagadać przez starych wyjadaczy. Wynika to zapewne z małej wiedzy na temat realiów gminy Dopiewo. Myślę, że powinien bardziej zaangażować się w rozwiązywanie aktualnych problemów, mimo iż pełni funkcję tylko przejściowo.

Niestety, od urzędników, radnych czy innych pracowników samorządowych tej wiedzy nie uzyska. Jak podkreślałam wielokrotnie, samorząd gminy Dopiewo zasklepił się w swoim kokonie a każdy obcy będzie traktowany jak wróg, zagrażający lokalnym interesom.

Aby zdobyć choćby powierzchowną wiedzę, wójt Zbyszko Górny powinien wyjść do ludzi. W czasie epidemii jest to utrudnione, ponieważ nie można organizować masowych spotkań z mieszkańcami. Może jednak próbować spotykać się z mieszkańcami w terenie, tak jak to robi np. kandydat na wójta Paweł Bączyk.

Na jego miejscu próbowałabym zostawić po sobie jakiś pozytywny ślad. Inaczej za rok lub dwa nikt nie będzie pamiętał o tym, że w gminie Dopiewo funkcjonował ktoś o nazwisku Zbyszko Górny.

Przejdźmy teraz do omówienia ostatnich posiedzeń Rady Gminy Dopiewo.

W dniu 15 lutego br. miało miejsce posiedzenie wspólne Komisji a 22 lutego – XXVII sesja Rady Gminy Dopiewo. Tradycyjnie, na Komisji omawiano projekty uchwał, kierowanych na Sesję.

Od 2015 r. jest to kultywowany zwyczaj, a może nawet rygor, wprowadzony przez przewodniczącego RG Leszka Nowaczyka, aby na posiedzeniu wspólnym komisji przedyskutować wszystkie zagadnienia a na sesji tylko „przemachać” uchwały. Jest to przemyślany element strategii, mającej na celu utrudnienie mieszkańcom dostępu do informacji. Obecna władza jak ognia boi się kontroli społecznej.

Jak wiadomo, na posiedzenia komisji praktycznie nikt z mieszkańców nie przychodzi. Pojawiają się tylko te osoby, których wnioski na danym posiedzeniu mają być omawiane. Zazwyczaj sprawy te załatwiane są na początku posiedzeń, a interesanci, po zamknięciu tematu, opuszczają salę.

Nagrania z posiedzeń komisji nie są publikowane – dwukrotnie zastępca wójta Paweł Przepióra odmówił mi dostępu do nich.

No a protokoły z przebiegu obrad, zazwyczaj mocno zmanipulowane przez pracownika obsługującego biuro Rady, Damiana Gryskę, publikowane są dopiero po ich zatwierdzeniu na następnym posiedzeniu, czyli co najmniej miesiąc później. W przypadku np. posiedzeń Komisji Rewizyjnej protokoły publikowane są po wielu miesiącach. Do starych dokumentów, sprzed co najmniej miesiąca, mało kto zagląda. Z pewnością „pawełek”, zajmujący się „ochroną” danych osobowych, doskonale orientuje się, jakie jest zainteresowanie tekstami protokołów, publikowanych w BIP-ie.

Obecnie, oprócz części oficjalnej, posiedzenia Rady Gminy Dopiewo, coraz częściej mają część nieoficjalną. Strach się bać, co się tam wówczas dzieje i jakie decyzje zapadają.

Tak więc, żeby choć w części zorientować się w działaniach naszych samorządowców, trzeba pofatygować się osobiście na posiedzenia komisji.

Pierwszym omawianym, a właściwie przegłosowanym bez żadnej dyskusji na Komisji tematem, była uchwała o wyodrębnieniu funduszu sołeckiego. Tradycyjnie, jak co roku, na wniosek sołtysów, podjęto uchwałę o niewyodrębnianiu funduszu.

Na temat funduszu sołeckiego kilkakrotnie pisałam w poprzednich latach, m.in. tu - https://blogdopiewo.blogspot.com/2015/03/soecki-skansen-w-gminie-dopiewo.html, dlatego nie będę do tego szerzej wracać. Niechęć do funduszu sołeckiego wynika, jak myślę, ewidentnie z lenistwa naszych sołtysów, którzy w przypadku jego wyodrębnienia musieliby wziąć się do pracy.

W przypadku środków sołeckich, funkcjonujących w naszej Gminie, całą brudną robotę wykonują urzędnicy a sołtysi tylko podpisują się pod sukcesem.

Ponadto, w przypadku funduszu sołeckiego to mieszkańcy w głosowaniu decydują, na co zostaną przeznaczone pieniądze. Obecnie o przeznaczeniu środków sołeckich arbitralnie decyduje sołtys, nie musi nawet konsultować się z radą sołecką. Taka sytuacja ma miejsce np. w Dopiewie. Młodsi, bardziej aktywni członkowie Rady Sołeckiej zostali w 2019 r. wyeliminowani, ponieważ ośmielali się mieć własne zdanie. Jest to klasyczny przykład despotyzmu lokalnych włodarzy.

Należy przypomnieć, że już od dawna utajnione zostały spotkania zmarłego Wójta z sołtysami. Mieszkańcy dowiadywali się jedynie, iż się odbyły. Co na nich omawiano i jakie zapadały decyzję, objęto ścisłą tajemnicą – brak jakiegokolwiek protokołu.

Dodam jeszcze, że wyodrębnienie funduszu sołeckiego wiąże się ze zwrotem od Państwa części poniesionych kosztów. W przypadku gminy Dopiewo jest to 30%. Gdyby zwrot ten wpływał na konto samych sołtysów, z pewnością biliby się o uchwalenie funduszu.

Tylko jeden z Radnych głosował za funduszem a jeden wstrzymał się od głosu.

Na Sesji 22 lutego br. sytuacja się powtórzyła, z tym że wówczas nawet rozwinęła się jakaś forma dyskusji, zainicjowana przez radnych: Przemysława Milera oraz Klemensa Krzywosądzkiego. Ponadto obaj jednoznacznie poparli wyodrębnienie funduszu sołeckiego.

Kolejna uchwała dotyczyła uchwalenia planu zagospodarowania przestrzennego dla działki nr ewid. 421/6 w Skórzewie, na której ma powstać tzw. pszok, czyli punkt selektywnej zbiórki odpadów komunalnych.

Przy projekcie tej uchwały na posiedzeniu Komisji również nie było pytań. Za to po raz kolejny, na nieszczęście przewodniczącego RG Leszka Nowaczyka, radni z klubu JesteśMY na Tak, zaczęli zadawać pytania na Sesji.

Nie negując potrzeby utworzenia pszok-u w Skórzewie, mam jednak kilka wątpliwości.

Pierwszą z nich, jest jego lokalizacja na gruntach III klasy, które są prawnie chronione. Po raz kolejny wyłączono z użytkowania spory ich areał, bo około 0,3 ha.

Druga wątpliwość, jaka się nasuwa, to koszty budowy. W gminie Dopiewo, już od czasów Zofii Dobrowolskiej panuje swoista gigantomania. Obiekty powinny być jak najokazalsze, natomiast wydatki są sprawą drugorzędną.

A przecież taki obiekt można zbudować stosunkowo niewielkim nakładem. Nie potrzeba stawiać trwałych obiektów, na betonowych fundamentach. Zamiast murowanego budynku dla pracowników wystarczy kontener socjalno-biurowy. Teren nie musi być wyłożony kostką, można go utwardzić grysem kamiennym lub ułożyć nawierzchnie z masy bitumicznej. Strabag zobowiązał się przecież do przeznaczenia części swojej produkcji na rzecz Gminy.

Również nieprawdą jest to, co powiedziała w czasie Sesji sekretarz Małgorzata Wzgarda, że w drodze, przy której zlokalizowana jest działka, nie ma żadnego uzbrojenia. Ulica Leśna w Skórzewie, na wysokości działki nr ewid. 421/6 posiada pełne uzbrojenie: prąd, gaz, wodę, kanalizację deszczową i sanitarną a nawet kilka linii telekomunikacyjnych. Czy wszystkie w/w media pozwalają na budowę przyłączy dla pszok-u, tego z mapy odczytać nie można.

I ostatnia kwestia. Jaki był sens wykupu gruntu w terenie rolniczym, jeżeli Gmina od dawna posiada znacznie większy areał, bo o powierzchni ponad 1,5 ha przy ul. Cisowej w Skórzewie? Są to tereny stricte przemysłowe, które dla takiej inwestycji są idealne, do tego objęte już planem zagospodarowania. Zapewne pszok mógł w tym miejscu funkcjonować już od dawna, gdyby tylko któremuś z włodarzy chciało się choć trochę pomyśleć.

Co więcej, Gmina od lat próbuje sprzedać działki przy ul. Cisowej, zamiast próbować wykorzystać je na inwestycje komunalne. Zamiast tego wykupuje się grunty prywatne, za niemałą zapewne cenę.

Pomysłodawcą budowy pszok-u w Skórzewie był radny Piotr Dziembowski. Pełni tą funkcję już prawie 15 lat i tylko dziwić się można, jak słabo zna swój okręg wyborczy.

Ostatni temat, który chcę przeanalizować, omawiany był jedynie na posiedzeniu Komisji. Mam tu na myśli sprawę możliwości wprowadzenia zdalnych lub hybrydowych posiedzeń Rady Gminy.

Uważam, że był  to celowy manewr przewodniczącego RG Leszka Nowaczyka, aby sprawa ta miała jak najmniejszy oddźwięk społeczny. Dlatego bardzo zależało mu na tym, aby nie powróciła na Sesji, której obrady są transmitowane.

Dlatego też zapewne omówienie i przegłosowanie formy prowadzenia obrad Rady Gminy w Dopiewie, Przewodniczący przerzucił na koniec Komisji, do punktu wolne głosy i wnioski.

Jak już wczoraj zaznaczyłam, nie podjął decyzji sam, mimo iż zobowiązuje go do tego ustawa covidowa, ale odpowiedzialność przerzucił na Radnych.

Niechęć Leszka Nowaczyka do wprowadzenia obrad zdalnych lub hybrydowych (ustawa o tych ostatnich nic nie mówi, ale ich nie zabrania) była aż nadto wyraźna. Głos w tej sprawie chciał zabrać p.o. wójta Zbyszko Górny ale Przewodniczący go zagadał.

Swoje 3 grosze dołączyła także sekretarz Małgorzata Wzgarda, która stwierdziła, że ze względów logistycznych prowadzenie posiedzeń hybrydowo nie jest przewidywane. Niestety, nie wyjaśniła, na czym miałyby polegać te problemy logistyczne.

Większość Radnych gminy Dopiewo tej kadencji, tradycyjnie pokazała, że nie dorosła do pełnienia tej funkcji. Nie dość, że zostali przez przewodniczącego Leszka Nowaczyka „wpuszczeni w maliny” (ustawa covidowa nie przewiduje kolegialnej formy podejmowania decyzji) to zagłosowali w większości zgodnie z jego oczekiwaniem. Jedynie radny Przemysław Miler wstrzymał się od głosu.

W całym tym zamieszaniu, dotyczącym formy prowadzenia obrad Rady Gminy Dopiewo, zastanawia mnie postawa radnego Piotra Strażyńskiego. W czasie wcześniejszych posiedzeń, jako jedyny z klubu Adriana Napierały, czyli obozu władzy, domagał się możliwości prowadzenia posiedzeń zdalnie lub hybrydowo.

Nagle, 15 lutego br., na posiedzeniu wspólnym Komisji, radykalnie zmienił front i głosował przeciwko takiemu rozwiązaniu. Czyżby został kupiony a może zastraszony? Powiem, że w tym momencie stracił, w moich oczach, cały szacunek i chyba go już nie odbuduje.

Kończąc, po raz kolejny muszę stwierdzić, że w działaniach samorządu gminy Dopiewo trudno znaleźć jakieś pozytywy. Gdzie doszukał się ich p.o. wójta Zbyszko Górny, nie mam pojęcia.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz