niedziela, 11 grudnia 2011

Sytuacja pracownika samorządowego (1)

Urzędnicy wszystkich szczebli mają w kraju bardzo złą opinię. Jest to w dużym stopniu zasługa mediów, które goniąc za sensacją, generalnie starają się przedstawić urzędy w złym świetle. Dziennikarze nie próbują wgłębić się w temat, w sporze mieszkańca z urzędem trzymając stronę tego pierwszego. Przy okazji zamierzam zgłębić ten temat i sprawdzić, jakie zasady winny obowiązywać w dziennikarstwie.
Podstawowym błędem jest wrzucanie wszystkich urzędników do jednego worka.

Należy w pierwszej kolejności rozróżnić, że w Polsce występują urzędy różnych szczebli, mające zupełnie inny kontakt z mieszkańcami. Urzędy szczebli centralnych czy wojewódzkich praktycznie nie mają bezpośredniego kontaktu z obywatelami, a zatrudnione tam osoby, poza przedstawicielami publicznymi, zazwyczaj są anonimowe. Wykonują powierzone im przez przełożonych zadania, często nie mając żadnego kontaktu z interesantami. Do tego należy dodać, że w urzędach wyższego szczebla występuje specjalizacja, osoby zatrudnione zajmują się wąskim zakresem zagadnień. Można więc powiedzieć, że pracownicy w tych urzędach mają stosunkowo wysoki komfort pracy.
Podobna sytuacja jest w organach dużych aglomeracji miejskich.

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w urzędach samorządowych, zwłaszcza niewielkich ośrodków wiejskich. Tu urzędnik musi mieć codzienny kontakt z mieszkańcami, często te kontakty mają nieprzyjemny charakter. Do tego dochodzi szeroki wachlarz zagadnień, którymi musi się zajmować. Na niektórych stanowiskach konieczna jest znajomość nawet kilkunastu ustaw wraz z przepisami wykonawczymi. Przerost administracji, nagłaśniany w mediach, takich urzędów często nie dotyczy. Liczba prowadzonych spraw, ilość obsługiwanych interesantów oraz wiele dodatkowych zadań nakładanych przez przełożonych powodują, że praca w urzędzie gminnym, delikatnie mówiąc, nie należy do łatwych. Dość powszechna opinia, że w urzędzie pracownicy piją kawę i zajmują się plotkami, jest bardzo krzywdząca. Znam wielu urzędników, którzy poświęcają swój prywatny czas na sprawy służbowe, zostając po godzinach. Teoretycznie w wielu urzędach są wyznaczone godziny na przyjmowanie interesantów. W praktyce jednak interesanci przychodzą o każdej porze, uniemożliwiając merytoryczne rozpatrywanie i załatwianie spraw. Trudne warunki pracy powodują także nieraz wydawanie błędnych decyzji – w dużych urzędach odpowiedzialność za błędne decyzje zazwyczaj się rozmywa. Dobrze, jeżeli przełożeni to rozumieją.

Należy zauważyć, że pracownicy urzędów również są obywatelami Polski, przysługują im te same prawa co innym. Niestety, wielu interesantów tego nie rozumie, traktując urzędników jak gorszą grupę społeczną – najczęściej ma to miejsce w przypadku rozmów telefonicznych, gdy interesant występuje anonimowo. Teoretycznie istnieją narzędzia prawne pozwalające dochodzić urzędnikom swych praw. W praktyce jednak jest to rzadko stosowane, poza np. skrajnymi przypadkami naruszenia nietykalności cielesnej, ze względu uciążliwe procedury prawne.

Dodatkowym czynnikiem jest fakt, że w wielu przypadkach pracownicy urzędu są również mieszkańcami tej samej gminy. Powoduje to, że nawet po godzinach pracy są zaczepiani przez mieszkańców w sprawach, które winny być zgłaszane w urzędzie. Ze względu na sąsiedztwo lub znajomości, na pracowników urzędu są wywierane naciski w celu uzyskania korzystnego dla siebie rozstrzygnięcia. Mieszkańcy niejednokrotnie domagają się załatwienia spraw wykraczających poza kompetencje urzędu. Temat ten mam zamiar rozwinąć przy omawianiu zadań i obowiązków gminy.

Reasumując należy stwierdzić, że praca w wiejskim urzędzie jest znacznie trudniejsza i bardziej stresująca niż w urzędach wyższego szczebla. Brak anonimowości, większy zakres obowiązków, konieczność znajomości dużej ilości przepisów, relatywnie niskie zarobki powodują, że praca urzędnika samorządowego nie jest usłana różami.
Żeby nie było tak pesymistycznie, są również plusy – wypłacane w terminie wynagrodzenie, w przypadku choroby brak obaw, że po powrocie ze zwolnienia stanowisko będzie zajęte.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz