piątek, 11 kwietnia 2014

Gmina Dopiewo okiem Obserwatorki I (8) – Konarzewo część II



Idąc za ciosem kontynuuję opis tego, co wpadło mi w oko podczas spaceru po Konarzewie. Do pozytywnych wrażeń zaliczyć można samo położenie miejscowości, przede wszystkim walory przyrodnicze, jak również niektóre elementy działalności mieszkańców. Negatywne wrażenia, których jest znacznie więcej, potrafią zgasić największy optymizm.
Na początek to, co mieszkańców najbardziej boli, czyli stan dróg. Podobnie, jak w całej Gminie, ich stan pozostawia wiele do życzenia. Najważniejsze drogi zbiorcze i przelotowe to drogi powiatowe – ul. Kościelna do Trzcielina, ul. Dopiewska do Dopiewa, ul. Szkolna do Dopiewca i ul. Poznańska do Chomęcic. Poza niewielkim fragmentem ul. Kościelnej, pozostałe drogi powiatowe lata świetności mają już za sobą.
Na zebraniu wiejskim dużo czasu poświęcono ul. Dopiewskiej, a konkretnie sprawie chodnika wzdłuż drogi.
Podnosiły się głosy, że budowa chodnika przed naprawą jezdni była błędem. Pobocze, a konkretnie ściek wzdłuż chodnika został w znacznym stopniu zniszczony. Nie wydaje mi się, aby budowa chodnika, w sytuacji, gdy zarządca drogi nie potrafi określić terminu remontu nawierzchni, była błędem. Tak mogą twierdzić jedynie osoby, które z niego nie korzystają. Dla pieszych i rowerzystów chodnik ten to gwarancja bezpieczeństwa.
Niestety, moim zdaniem, został on wykonany niewłaściwie. Po pierwsze, wyniesiono go za bardzo ponad powierzchnię jezdni oraz nieruchomości przyległych do ulicy – w niektórych miejscach nachylenia zjazdów są podobne jak na ul. Konarzewskiej w Dopiewie. Ponadto ściek z kostki betonowej posadowiono - uwzględniając przyszłą nakładkę na jezdni. Przez to w wielu miejscach jest wyniesiony znacznie ponad jezdnię, a tym samym narażony na uszkodzenia mechaniczne. Efekt jest taki, że w wielu miejscach ściek został całkowicie zniszczony. Lepiej było dostosować ściek do istniejącej nawierzchni – w przypadku budowy nakładki wykonawca musiałby się ograniczyć do niewielkich korekt. A tak, w przypadku remontu nawierzchni ściek trzeba będzie przebudować na całej długości ul. Dopiewskiej. No, ale takich mamy fachowców w UG Dopiewo.
Za uszkodzenia chodnika, spowodowane parkowaniem samochodów ciężarowych, w moim przekonaniu odpowiadają przede wszystkim mieszkańcy ul. Dopiewskiej. Jest mało prawdopodobne, aby kierowcy przejeżdżający tranzytem przez Konarzewo, jako miejsce postoju wybierali chodnik. Uszkodzenia spowodowane są przez pojazdy mieszkańców lub dowożące materiały do nieruchomości.
Mieszkańcy Konarzewa domagają się naprawy nawierzchni na ul. Dopiewskiej. Moim skromnym zdaniem w gorszym stanie jest ul. Poznańska na odcinku od ul. Kwiatowej do pętli autobusowej przy ul. Stęszewskiej. Hałdy ziemi pomiędzy jezdnią i chodnikiem, wąska i kręta jezdnia, a przede wszystkim fakt, że jest to ścisłe centrum miejscowości o największym natężeniu ruchu sugerują, że ten odcinek drogi powiatowej powinien zostać wyremontowany w pierwszej kolejności.
Kolejny temat to równanie dróg gruntowych. Wydaje mi się, że pracownik Urzędu Gminy, odpowiedzialny za bieżące naprawy, nie do końca orientuje się w temacie. Krótko przed zebraniem sołeckim wyrównano odcinek ul. Bukowskiej pomiędzy Kanałem Trzcielińskim a drogą powiatową Dopiewo-Trzcielin. Zgodnie ze sztuką budowlaną droga została wyprofilowana, tzn. pogłębiono pobocza wynosząc równocześnie środek drogi – technologia ta pozwala na swobodny spływ wody ze środka drogi na pobocze. Chyba jednak wykonawca podszedł do tematu zbyt dosłownie. W niektórych miejscach różnica wysokości między środkiem drogi a poboczem wynosi kilkadziesiąt centymetrów. Do tego całą darń wraz z ziemią wyrzucono na środek drogi. Efekt jest taki, że droga ta stanowi tor przeszkód dla pieszych i rowerzystów. Pytanie kolejne, czy równanie tej drogi było konieczne? Korzystają z niej wyłącznie pojazdy rolnicze oraz sobotnio-niedzielni spacerowicze i rowerzyści. Na co dzień nie stanowi ona żadnego dojazdu dla kierowców – no chyba, że mamy na myśli przejazd z Konarzewa do Podłozin.
Przy okazji spaceru ul. Bukowską w Konarzewie rzuciły mi się w oczy dwie sprawy. Pomiędzy ul. Dopiewską i Bukowską zlokalizowany jest sad brzoskwiniowy (chyba jeden z ostatnich użytkowanych gospodarczo na terenie Gminy). Widać, że właściciele wkładają dużo pracy w jego utrzymanie. Jest to naprawdę godne podziwu w czasach, kiedy coraz więcej osób liczy wyłącznie na zysk, przy jak najmniejszym nakładzie pracy. Sad graniczy z terenami budowlanymi i jego właściciele z pewnością więcej zarobiliby na sprzedaży działek budowlanych niż owoców. Jednak nie ulegli presji i jak na razie prowadzą działalność rolniczą. Naprawdę należy im się szacunek.
Zupełnie inaczej do sprawy uprawy ziemi podchodzą właściciele lub dzierżawcy pól położonych po północnej stronie ul. Bukowskiej, pomiędzy drogą Dopiewo-Trzcielin a w/w sadem. Tu, jak odnoszę wrażenie, liczy się tylko zysk. W miejscach, gdzie zniknęły przydrożne wierzby, a wygląda na to, że ktoś im pomagał uschnąć, grunty rolne natychmiast przysunęły się do drogi. Zniknęło pobocze, zwężony został również pas drogowy. Za kilka lat może okazać się, że ul. Bukowska, ze względu na swoją szerokość, będzie przejezdna tylko dla rowerów. Notabene, jest to zjawisko powszechne w Wielkopolsce. I tak np. pobocze ul. Bukowskiej w Dopiewie, w rejonie skrzyżowania z ul. Wiśniową, zostało zaorane do samego asfaltu. W tym przypadku właściciel gruntu wszedł w pas drogowy na głębokość co najmniej 3 m. Niestety, zarządcy dróg nawet nie próbują walczyć z tym procederem.
Dla niektórych „rolników” nawet drzewa przydrożne nie stanowią przeszkody. Na ul. Bukowskiej, przy wjeździe na drogę powiatową Dopiewo-Trzcielin rosną 3 wierzby. Nie czekając na ich uschnięcie i likwidację, użytkownik pola zaorał teren wokół drzew, wraz z poboczem drogi. Droga, która w tym miejscu powinna mieć 11 m szerokości, ma w porywach 5 m.
To co odróżnia Konarzewo od innych miejscowości, to wyjątkowo duża liczba tzw. nieformalnych ogródków alkoholowych. W każdej wsi jest grupa osób, które wzorem „ławeczki” z kultowego serialu, spędza czas przy butelce na świeżym powietrzu. Generalnie mi to nie przeszkadza – każdy ma prawo do spędzania wolnego czasu według swojego uznania, pod warunkiem, że nie stwarza zagrożenia dla osób postronnych. Przeszkadza mi jednak to, że osoby te nie potrafią zachować porządku. Pomiędzy garażami przy ul. Kwiatowej zalegają dziesiątki, jeśli nie setki tzw. „szczeniaczków”. I nie są to odpady podrzucone, ale pozostawione po spożyciu. Czy tak trudno zabrać ze sobą puste opakowanie i wrzucić do pojemnika na odpady? Teoretycznie każdy mieszkaniec musi obecnie płacić za wywóz śmieci.
Muszę jeszcze poruszyć sprawę dostępu do drogi publicznej mieszkańców bloku przy ul. Stęszewskiej 2. Blok ten, na działce nr ewid.  562/5, podobnie jak przynależne do niego garaże na działce nr ewid. 562/11, wydzielone zostały w okresie powojennym z nieruchomości, na której zlokalizowany jest zespół pałacowo-parkowy. Na chwilę obecną jedyny przejazd możliwy jest przez działkę nr ewid. 562/12, na której znajduje się pałac w Konarzewie. Pojawiły się informacje, że Czartoryscy zamierzają nieruchomość sprzedać. Jakie będzie przeznaczenie nieruchomości – prywatna rezydencja, hotel, centrum konferencyjne itp. - zależy od przyszłego właściciela. Nie wiadomo, czy będzie mu odpowiadał fakt, że z jego nieruchomości korzystają osoby postronne? Jeżeli mieszkańcy bloku mają w księgach wieczystych zagwarantowaną służebność przechodu i przejazdu, nowy właściciel będzie musiał się z nimi porozumieć. Jeżeli takiego zapisu brak, może odciąć mieszkańców od dostępu do drogi publicznej. A wówczas cały problem spadnie na Urząd Gminy i Wójta. Wytyczenie nowych dojazdów nie będzie sprawą łatwą i tanią, przede wszystkim ze względu na ukształtowanie terenu.
Na koniec sprawa rekultywacji stawu. Zamiast dążyć do udrożnienia i oczyszczenia cieków wodnych na terenie Gminy, wójt Zofia Dobrowolska postanowiła zająć się rekultywacją stawów. Jednym z nich będzie staw w Konarzewie. Jak na razie rekultywacja ograniczyła się do wycinki największych i najdorodniejszych drzew w jego sąsiedztwie. Zastanawiam się, czy rekultywacja będzie wyglądała podobnie jak np. w Dopiewcu? Staw ten odgrodzono od mieszkańców wysokim płotem, obsadzono roślinnością, która pasuje jak „pięść do nosa”, a woda w stawie i tak posiada konsystencję zupy – wody opadowe z ul. Wodnej są odprowadzane bezpośrednio do stawu.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz