Ukazał się kolejny, styczniowy
numer „Czasu Dopiewa”. Jak na razie wójt
Adrian Napierała wywiązuje się z obietnicy, że czasopismo ponownie stanie się
miesięcznikiem. Co prawda w styczniu nastąpił mały poślizg – pismo ukazało
się dopiero 26 stycznia br. i to jak na razie w wersji elektronicznej – nie
bądźmy jednak zbyt drobiazgowi. Wyjątkowo długi był tym razem okres
świąteczno-noworoczny. Poza tym redaktor
naczelny Adam Mendrala musi ponownie wdrożyć się w tryby systematycznej
pracy. Jeszcze niedawno na przygotowanie kolejnego numeru miał kilka miesięcy –
relacja z Dożynek Gminnych ukazywała się na Boże Narodzenie, a sprawozdanie z
przebiegu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy - Czytelnicy otrzymywali na Wielkanoc.
Obecnie będzie musiał wydarzenia relacjonować prawie na bieżąco.
Do tego większość materiałów
przygotowywana jest przez Redaktora Naczelnego. Na 43 artykuły, wywiady i
notatki, aż 25 przygotowanych zostało przez Adama Mendralę, samodzielnie lub we
współpracy. Tak więc, ma chłop co robić. Jako blogerka wiem, ile czasem trzeba
samozaparcia, aby wziąć się za jakiś niewdzięczny temat.
Jedno co trzeba oddać Redaktorowi Naczelnemu, to umiejętność dostosowania się do
aktualnej sytuacji. Wydawało się, że po przegranych wyborach przez Zofię
Dobrowolską, będzie musiał szukać sobie nowego zajęcia – na stanowisko
redaktora „Czasu Dopiewa” ostrzyło sobie zęby kilka osób. A tu niespodzianka,
Adam Mendrala stał się prawą ręką nowego Wójta. Do złudzenia to przypomina
sytuację radcy prawnego Michała Kublickiego, który w okresie rządów byłej Wójt
sprawiał wrażenie, że pełni tą funkcję za karę.
Widać obaj Panowie mają wyjątkowo
elastyczną i podatną na polityczne zmiany skórę, której mógłby im pozazdrościć
kameleon. Przejdźmy jednak do omówienia najnowszego numeru oficjalnego pisma
samorządowego.
Redaktor Naczelny w artykule
wstępnym, pisał o tym już w numerze grudniowym, zaprasza mieszkańców do
współpracy. Zapewnia, że nie będzie to już pismo jednego aktora a każdy, kto
będzie miał coś do powiedzenia, zostanie wysłuchany. Czy tak jest rzeczywiście?
– odnoszę wrażenie, że na razie nie. Poza tym jeszcze nie tak dawno wszystkich,
nie zgadzających się z oficjalnym stanowiskiem Wójta nazywał „hejterami”.
Obecnie część „hejterów” przeszła do obozu władzy i z pewnością będzie
utożsamiać się z oficjalnym stanowiskiem. Czy pozostali, którzy podchodzą z
nieufnością do decyzji nowych włodarzy, mają szansę zaistnieć na forum „Czasu
Dopiewa”?
Tak więc zgodnie z wcześniejszą
deklaracją wójt Adrian Napierała wypowiada się osobiście tylko w jednym
artykule, pozostawiając pole do popisu dla innych – Zofia Dobrowolska lubiła
autoryzować znacznie więcej tekstów, mimo iż raczej nie była autorką większości
z nich.
Prawie wszystkie wypowiedzi, czy
to w formie wywiadów, czy własnych tekstów, umieszczone w styczniowym numerze,
pochodzą od osób z najbliższego otoczenia Wójta. Trudno za osoby niezależne
uznać Komendanta Straży Gminnej, Dyrektorkę Biblioteki Publicznej czy Dyrektora
GOSiR.
W mojej ocenie jedyną w miarę
niezależną osobą, która zaistniała na łamach styczniowego „Czasu Dopiewa” jest Paweł Jazy, należący do konkurencyjnego
wobec Szansy dla Gminy komitetu wyborczego. Jeżeli nie będzie dążył do budowy
stadionu narodowego w Konarzewie, co zapowiadał przed wyborami, to ma szansę na
niezależność.
Poza w/w wywiadem z radnym Pawłem
Jazym, nie pojawił się żaden tekst osoby całkowicie należnej – pomijam tu
artykuły o tematyce historycznej czy relacje z wydarzeń sportowych i
kulturalnych. Przyczyny mogą być dwie: brak chętnych albo stawianie warunków
niemożliwych do spełnienia. Nie chcę wchodzić w szczegóły (mam własne
doświadczenie w tym temacie), ale obawiam się, że w grę wchodzi druga
możliwość. Tak więc, mimo zapewnień, nie bardzo wierzę w szczerość zaproszenia
do współpracy.
Nie zamierzam szczegółowo omawiać
poszczególnych artykułów – być może do niektórych z nich odniosę się w osobnym
felietonie. Natomiast chcę ponownie ustosunkować się do jednej sprawy. Na
stronie 17 „Czasu Dopiewa” umieszczono notatkę, zachęcającą do podłączania
się mieszkańców do kanalizacji sanitarnej. Jest to nieco zmodyfikowana
wersja komunikatu, umieszczonego na stronie ZUK Dopiewo (podpisanego przez
ówczesnego prezesa Adriana Napierałę). Autorzy ponownie wyliczają korzyści
wynikające z podłączenia do sieci. Notatka,
podobnie jak poprzedni komunikat, kończy
się ostrzeżeniem, że w przypadku niezastosowania się do obowiązku, Gmina
będzie stosować kary finansowe. Niestety, i tym razem zapomniano o podaniu podstaw prawnych, które umożliwią karanie
opornych, jak i wysokości ewentualnych grzywien. Po prostu kolejny raz,
klasyczny przykład kija i marchewki.
Ponieważ władze gminne nie
zamierzają uświadomić mieszkańców, licząc na niewiedzę i ignorancję, muszę to
zrobić w ich zastępstwie.
Możliwość naliczenia kary
finansowej przewiduje art. 10 ust. 2 ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w
gminach, który stanowi, że „kto nie wykonuje obowiązków wymienionych w
art. 5 ust. 1 – podlega karze grzywny”.
A o czym informuje nas art. 5
ust. 1 w/w ustawy? – „Właściciele nieruchomości zapewniają
utrzymanie czystości i porządku przez:
pkt 2 – przyłączenie
nieruchomości do istniejącej sieci kanalizacyjnej lub, w przypadku gdy budowa
sieci kanalizacyjnej jest technicznie lub ekonomicznie nieuzasadniona,
wyposażenie nieruchomości w zbiornik bezodpływowy nieczystości ciekłych lub w
przydomową oczyszczalnię ścieków bytowych…”.
Wszystko byłoby w porządku i
Gmina miałaby prawo do naliczania grzywny, gdyby nie pkt 3a, który stanowi, że
„właściciele
nieruchomości zapewniają utrzymanie czystości i porządku przez: gromadzenie
nieczystości ciekłych w zbiornikach bezodpływowych”. Punkt ten wydaje
się zbędny i dopisany do ustawy zupełnie niezależnie, jak również sprzeczny z
pkt. 2. Nie określa on warunków, jakie należy spełnić, aby móc gromadzić
nieczystości ciekłe w zbiorniku bezodpływowym. Moim zdaniem, uniemożliwia on nałożenie grzywny na
mieszkańców, którzy nie chcą podłączyć się do sieci. Ktoś, kto posiada
zbiornik bezodpływowy, w którym gromadzi nieczystości ciekłe, nie kwalifikuje
się do zastosowania wobec niego kary wynikającej z art. 10 ust. 2 w/w ustawy.
Myślę, że każdy prawnik wygrałby przed sądem taką sprawę na korzyść mieszkańca.
Może faktycznie rację ma kandydatka SLD na prezydenta RP, że prawo w Polsce
należy napisać na nowo?
Moja argumentacja może wydawać
się dość karkołomna. Jednak jakie prawo, takie uzasadnienie.
Myślę, że wójt Adrian Napierała
powinien zapoznać się również z argumentacją przedstawioną na stronie LEX-a – link.
Uzasadnienie tam przedstawione nie przekonuje mnie całkowicie – przepisy
zostały wykorzystane wybiórczo – uświadamia jednak o możliwości zastosowania
innych rozwiązań.
W moim odczuciu sprawa nie jest jednoznaczna i Wójt, zanim
wyśle Straż Gminną, aby ukarać opornych mieszkańców, powinien rozważyć
wszystkie dostępne opcje. Inaczej może powtórzyć się sytuacja analogiczna
do naliczania opłaty adiacenckiej – dużo hałasu a efekt mizerny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz