W dniu wczorajszym odbyło się kolejne posiedzenie Komisji
Rolnictwa i Ładu Przestrzennego, na którym analizowano wnioski dotyczące
opracowania planów oraz omawiano projekty planów zagospodarowania
przestrzennego. Coraz częściej odnoszę
wrażenie, że coś powoli zaczyna zmieniać się w pracy Rady Gminy Dopiewo.
Nie wiem, czy będzie to trend trwały oraz jakimi przesłankami kierują się
Radni? Czy wynika to z rzeczywistej troski o sprawy publiczne, czy jest to może
spowodowane faktem, że ktoś patrzy im na ręce? A może powodem jest niepewność,
co do terminu wyborów samorządowych i na wszelki wypadek postanowili wziąć się
do pracy? Faktem jest, że na wczorajszej Komisji Rolnictwa tematy były dość
szczegółowo omawiane.
Niestety
zaangażowanie, jak na razie, nie za bardzo idzie w parze z wiedzą. Dyskusja
nad poszczególnymi wnioskami była dość chaotyczna – widać dość ewidentne braki
w podstawowej wiedzy w zakresie planowania przestrzennego, która to dziedzina
ma kluczowe znaczenie w harmonijnym i bezpiecznym rozwoju gminy Dopiewo.
W dyskusji, co wcześniej raczej nie zdarzało się, brali
udział wszyscy członkowie Komisji Rolnictwa. Ewenementem był fakt, że w posiedzeniu wziął udział również
przewodniczący Rady Leszek Nowaczyk. Dotychczas unikał on udziału w
posiedzeniach Komisji, zwłaszcza tematycznych. Jeżeli już uczestniczył, to w
posiedzeniach wspólnych, i to częściej jako słuchacz niż uczestnik. Tym razem
uczestniczył w całym posiedzeniu i co najważniejsze, brał w nim aktywny udział.
Zmieniło się również podejście urzędników,
przedstawiających kolejne tematy, tj. Remigiusza Hemmerlinga i Łukasza
Ślisińskiego. Poprzednio bardzo często ustawiali się w roli lobbystów osób wnioskujących
o opracowanie planów zagospodarowania przestrzennego. Tym razem ograniczyli się
do naświetlania tematów i odpowiadania na pytania.
To co mnie jeszcze uderzyło, to zmiana podejścia do planowania
przestrzennego. Włodarze próbują patrzeć nieco szerzej na problem
zagospodarowania, w sposób, który jest postulowany przeze mnie od kilku lat. Dotyczy
to takich spraw jak: ochrona terenów nie przeznaczonych pod zabudowę,
obejmowanie uchwałami większych obszarów, co umożliwia racjonalniejsze
zaplanowanie przestrzeni. Również coraz bardziej Radni interesują się,
rozbudową układów komunikacyjnych.
Przejdźmy jednak do szczegółów.
Na posiedzeniu omówiono kilka wniosków, dotyczących
przystąpienia do opracowania planów oraz kilku projektów uchwał przewidzianych do
uchwalenia. Omówiono również perspektywy
budowy drogi wzdłuż torów, aż do ul. Grunwaldzkiej w Poznaniu. Ponieważ ten
ostatni temat jest najistotniejszy dla mieszkańców gminy Dopiewo, to rozpocznę
od niego.
Okazuje się, że współpraca
z władzami Poznania nie układa się najlepiej. O ile budowa wiaduktu nad
torami w Junikowie jest nadal aktualna, to połączenie planowanego węzła z gminą
Dopiewo drogą wzdłuż torów, wisi na włosku. Poznań nie zamierza partycypować w kosztach budowy tej drogi na swoim
terenie, jak i w budowie wiaduktu w ciągu ul. Kolejowej, łączącej Plewiska ze
Skórzewem. Przypomnę, że na odcinku ok. 2,5 km droga wzdłuż torów,
przebiegać musiałaby przez teren lub przy granicy Poznania.
Ponoć jedną z
przeszkód jest koszt wykupu gruntów na terenie Poznania, który ma być
astronomiczny. Nie mam takiego
przekonania. Z tego, co udało mi się ustalić, teren (po którym biegłaby droga) nie jest objęty planem
zagospodarowania. Z danych Geopoz wynika, że dla tego obszaru opracowywane
są 3 plany zagospodarowania tj. Junikowo, os. Kwiatowe, część A, B i C - ale
żaden z nich nie został jeszcze uchwalony. Do tego część gruntów po północnej
stronie toru, jest własnością PKP i leży na terenie gminy Komorniki. W samym
Poznaniu praktycznie tylko 1 nieruchomość zabudowana, koliduje z pasem drogi.
Druga bardziej przypomina składowisko odpadów niż działkę zabudowaną.
W związku z
niechętną postawą włodarzy Poznania, władze gminy Dopiewo chcą się wycofać ze
współfinansowania wiaduktu w Junikowie. Nie wiem, czy jest to akurat
najlepsze rozwiązanie. W takim przypadku
o drodze wzdłuż torów do Poznania będzie można zapomnieć. Zakończy się ona
w najlepszym wypadku na serwisówce przy S11. Ewentualne doprowadzenie jej do
Skórzewa (takie propozycje padły na wczorajszym posiedzeniu), nie rozwiązuje
problemu, ponieważ i tak cały ruch będzie skupiał się w Skórzewie. Innym,
zaproponowanym wczoraj rozwiązaniem, jest szukanie pomocy u poznańskich posłów.
W obecnej sytuacji można liczyć na pomoc przede wszystkim posłów PiS.
Po wczorajszej dyskusji odnoszę wrażenie, że Wójt Gminy po raz kolejny chce odepchnąć od
siebie niewdzięczny temat, ewentualnie scedować go na innych. Należy
pamiętać, że jeżeli Gmina wycofa się z budowy wiaduktu na ul. Grunwaldzkiej, to
może zapomnieć o doprowadzeniu drogi do węzła Junikowo. Zamiast się obrażać na
władze Poznania, należy drążyć temat do skutku. Jak widać jednak, dla
niektórych jest to zadanie zbyt uciążliwe. Ponadto droga wzdłuż torów oraz
wiadukt w pasie ul. Kolejowej potrzebne są nie tylko mieszkańcom gminy Dopiewo,
ale i Komornik. Mam tu na myśli przede wszystkim osiedla deweloperskie w
Plewiskach. Duża część mieszkańców tych osiedli korzysta z dojazdu przez
Skórzewo.
Pierwszym tematem stricte związanym z planowaniem
przestrzennym w gminie Dopiewo, był wniosek
wykonawcy linii 400 kV, firmy IDS Energetyka, dotyczący opracowania planu dla przyszłej
sieci. Są bowiem 2 drogi do uzyskania pozwolenia na budowę linii. Jedna to
zastosowanie przepisów spec ustawy z 2015 r. w sprawie korytarzy przesyłowych,
druga to uzyskanie pozwolenia na budowę na podstawie planu zagospodarowania
przestrzennego.
Zastanawiam się
dlaczego wykonawca wystąpił z takim wnioskiem? - ponieważ opracowanie planu
spowoduje wydłużenie procedury uzyskania pozwolenia na budowę. W tym wypadku
może chodzić o przyszłe roszczenia odszkodowawcze. Gdyby podstawą uzyskania
pozwolenia na budowę była Ustawa z dnia 24 lipca 2015 r. o
przygotowaniu i realizacji strategicznych inwestycji w zakresie sieci
przesyłowych, to decyzję o ustaleniu lokalizacji inwestycji wydaje wojewoda.
Natomiast plan zagospodarowania przestrzennego uchwala rada gminy.
Można przypuszczać, że właściciele
nieruchomości, przez które przebiegać będzie linia, oprócz odszkodowania,
wynikającego z w/w ustawy, mogą dochodzić również innych roszczeń. Wówczas
inwestor będzie mógł część odpowiedzialności przerzucić na gminę, która
uchwaliła plan zagospodarowania przestrzennego.
Są to tylko moje przypuszczenia, ponieważ
nie zamierzam szczegółowo zagłębiać się w przepisy. Myślę, że tym problemem
powinien zainteresować się radca prawny, którego nie zamierzam wyręczać.
Podjęcie uchwały w sprawie przystąpienia do opracowania planu nie jest również
na rękę urzędnikom, ponieważ czekałaby ich dodatkowa praca.
Kolejny temat dotyczył przekształcenia gruntów rolnych na tereny zabudowy mieszkaniowej w
rejonie ul. Polnej w Dopiewcu i ul. Deszczowej w Dopiewie. Jak większość
wniosków, składanych w ostatnim czasie, także i ten dotyczy w dużym stopniu
gruntów rolnych III klasy, które przekształcić można na tereny budowlane tylko
w drodze planu zagospodarowania przestrzennego. Okazuje się, że Radni coraz
ostrożniej podchodzą do takich wniosków, co zresztą uważam za słuszne. Również
i w tym wypadku, większość członków
Komisji Rolnictwa miała zastrzeżenia – 6 głosowało przeciwko a 3 wstrzymało
się od głosu. Argumentem przeciwko
rozpoczęciu procedury planistycznej była m.in. obawa przed stworzeniem
precedensu. W rejonie ul. Polnej w Dopiewcu są ciągle duże obszary gruntów
rolnych, do tego w dużej części III klasy. Radni obawiali się, że jak raz
wyrażą zgodę na opracowanie planu, to za chwilę zgłoszą się pozostali
właściciele nieruchomości rolnych.
Przeciwnego
zdania był, biorący udział w Komisji jako gość, przewodniczący RG Leszek
Nowaczyk. Sprawiał on wrażenie lobbysty wnioskodawców. Próbował
argumentować, poniekąd słusznie, że opracowanie planu pozwoli na uporządkowanie
terenu pod względem komunikacyjnym. Twierdził, że w innym przypadku
zagospodarowanie terenu w drodze decyzji o warunkach zabudowy, pogłębi chaos
komunikacyjny. Akurat w tym przypadku
nie jest to prawdą, ponieważ występowanie w tym obszarze gruntów III klasy,
uniemożliwia wydanie decyzji wz i uzyskanie pozwolenia na budowę.
Kolejny wniosek dotyczył zmiany obowiązującego planu zagospodarowania
w rejonie ul. Lawendowej w Palędziu. Wniosek ten omawiam w celu uczulenia
właścicieli nieruchomości, żeby bardziej interesowali się tematem na etapie
opracowywania planu.
Działka nr ewid. 79 w Palędziu, o
powierzchni ok. 8,6 tys. m2, objęta jest planem z 2015 r., który był
procedowany ponad 9 lat. Było więc wystarczająco dużo czasu, aby zainteresować
się, jakie będzie przeznaczenie nieruchomości. W tej sytuacji wnioskowanie o
kolejną zmianę, jest po prostu śmieszne. Należy pamiętać, że procedura jest w
każdej sytuacji taka sama, niezależnie czy teren jest objęty planem, czy nie.
Tak samo nie ma znaczenia, czy dotyczy to nieruchomości o powierzchni 100 m2 czy 100 ha.
Następny temat dotyczył opracowania planu dla kilku działek pomiędzy ul. Leśną i
Świerkową w Dąbrowie. Tu, w moim przekonaniu, Radni wykazali się zbytnią
asekuracją. Grunty te, na podstawie decyzji o warunkach zabudowy, wydanych 10
lat temu, zostały w całości podzielone na działki budowlane. Część z nich
została już zabudowana. Pozostałe, wskutek zmiany przepisów, nie mogą uzyskać
pozwolenia na budowę, ponieważ obejmują grunty III klasy. Uważam, że właściciele, którzy nie zdążyli uzyskać
pozwoleń na budowę, mogą czuć się pokrzywdzeni i pozbawieni praw nabytych. Dlatego
też Radni powinni przychylić się do wniosku a Gmina powinna przystąpić do
opracowania planu, i to dla całego terenu pomiędzy ul. Leśną, Batorowską,
Świerkową i rowem melioracyjnym. Dodatkowym
argumentem może być fakt, że w obszarze tym zostały już wydzielone drogi
wewnętrzne.
Trochę zdziwiła mnie postawa pracownika Urzędu Łukasza Ślisińskiego, który nie umiał
określić, jaki jest stopień zagospodarowania wnioskowanego terenu. Czy
naprawdę tak trudno urzędnikom jest przeprowadzić wizję lokalną i to
szczególnie tym, którzy zawodowo zajmują się planowaniem przestrzennym? Z
budynku Urzędu przy ul. Leśnej w Dopiewie do działek przy ul. Leśnej w Dąbrowie
jest raptem 9,5 km.
Kolejny wniosek, który nie uzyskał
akceptacji członków Komisji Rolnictwa, dotyczył terenu o powierzchni 6,7
ha pomiędzy ul. Młyńską, Kościelną i Dopiewską w
Konarzewie. Mimo, iż tylko 1,8
ha to grunty III klasy, to w zupełności zgadzam się z
opinią Radnych, którzy wniosek odrzucili. Jest to nieruchomość otoczona
gruntami rolnymi, pozbawiona infrastruktury, do której prowadzi jedna droga o
szerokości ok. 5 m.
Wyznaczanie tego terenu pod zabudowę
mieszkaniową, byłoby czystym szaleństwem. Lepiej w tej sytuacji (taki
postulat pojawił się na wczorajszej komisji) planem objąć teren wzdłuż cieku
wodnego, przepływającego w sąsiedztwie, który w Studium Gminy przewidziany jest
pod ciąg ekologiczny. Część ciągu już została bezpowrotnie zniszczona przez
zabudowę mieszkaniową, wdzierającą się od strony ul. Platynowej.
Ostatni temat to ponowne rozpatrzenie
wniosku, dotyczącego ul. Szafirowej w
Konarzewie. Poprzednio był on rozpatrywany na posiedzeniu Komisji Rolnictwa
w dniu 28 listopada 2016 r. - link.
Jak mi się słusznie wówczas wydawało, urzędnicy błędnie podali, że wnioskowana
powierzchnia obejmuje 5 ha.
Teren w rzeczywistości obejmuje 5,5 tys. m2, w większości gruntów III klasy. W
dalszym ciągu uważam, że nie należy go przeznaczać pod zabudowę, a jeżeli już,
to tylko część. Działki przylegają do
rowu melioracyjnego i należy pozostawić wzdłuż niego pas wolny, przeznaczony na
przestrzeń publiczną. Trzeba skończyć z praktyką zabudowywania każdego
wolnego skrawka terenu. Czym to się kończy, można bez trudu zauważyć w Dąbrówce
i Skórzewie.
Na posiedzeniu Komisji przedstawiono
również projekty 4 planów, gotowych do uchwalenia. Ponieważ jednak w BiP-ie nie
jest dostępna jeszcze treść uchwał, nie będę się nimi na razie zajmować.
Nadmienię tylko o jednym fakcie, który pojawił się przy omawianiu projektów. Radni przy każdej uchwale pytali o
powierzchnię terenów, objętych planem. Urzędnicy
nie potrafili jednak podać tej informacji, ponieważ z uporem godnym lepszej
sprawy, nie umieszczają jej w tekście uchwały. Zastanawia mnie, czy wynika to z
bezmyślności, czy ze złośliwości, aby postawić na swoim.
Podsumowując muszę jeszcze raz podkreślić,
że wzrost zainteresowania Radnych tematyką planowania przestrzennego nie idzie
w parze z pogłębianiem wiedzy. W dalszym ciągu przypomina to bardziej błądzenie
we mgle, niż podejmowanie racjonalnych decyzji. Zastanawia mnie również, czy
nagłe zainteresowanie tematyką planistyczną ze strony przewodniczącego Leszka
Nowaczyka miało charakter incydentalny, czy może jest zapowiedzią zmiany
podejścia do tej problematyki. Przypomnę, że jego poprzedniczka Magda
Gąsiorowska, znacznie intensywniej angażowała się w prace komisji Rady Gminy i
dysponowała znacznie większą wiedzą i to pomimo, iż Radną była tylko jedną
kadencję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz