W dniu wczorajszym miało miejsce drugie w tym miesiącu posiedzenie Komisji Rolnictwa i Ładu
Przestrzennego. Potwierdza ono niepokojącą tendencję do coraz szybszego
urbanizowania gminy Dopiewo. Dążą do tego w coraz większym stopniu właściciele
gruntów i inwestorzy, natomiast władze Gminy nie sprawiają wrażenia, żeby
chciały to powstrzymać. Mam tu na myśli
przede wszystkim wójta Adriana Napierałę, który w zasadzie bezrefleksyjnie
akceptuje kolejne wnioski. Tym samym potwierdza, iż jest godnym następcą
swoich poprzedników, szczególnie Andrzeja Strażyńskiego. Jeżeli ta tendencja
się utrzyma, do końca kadencji znaczna część gruntów, dotychczas użytkowanych
rolniczo, może zostać przekształcona na tereny zabudowy mieszkaniowej. Jakie
rodzi to konsekwencje?
Urbaniści już od dłuższego czasu przestrzegają przed
nadmiernym rozlewaniem się miast na tereny przyległe, szczególnie wokół
większych aglomeracji, takich jak Poznań. Przekształcanie terenów, często
odległych od istniejącej zabudowy, rodzi coraz większe problemy i koszty
związane z budową infrastruktury. Nowe drogi, sieci wodociągowe, kanalizacyjne,
obiekty oświatowe to coraz większe wyzwania, przed którymi stają samorządy.
Coraz większe odległości pomiędzy miejscem zamieszkania i pracy, to coraz
dłuższe dojazdy i problemy komunikacyjne. Przyspieszona urbanizacja to także
narastające napięcia i konflikty, na styku pomiędzy rolnikami a osobami napływowymi.
Nie bez znaczenia jest również bezpowrotne wyłączanie kolejnych terenów z
produkcji rolnej.
Właśnie opublikowana została informacja, że gmina Dopiewo
uplasowała się na 2 miejscu wśród 2478 gmin pod względem dodatniego salda
migracji. Notatka o hurraoptymistycznej treści ukazała się dzisiaj na stronie
Gminy - link.
Jeżeli ta tendencja się utrzyma, obecny
Wójt ma szansę zostawić po sobie większy bałagan urbanistyczny i większe
problemy infrastrukturalne niż Andrzej Strażyński.
Wczorajsze posiedzenie Komisji prawie w całości dotyczyło
wyznaczenia, w drodze planów zagospodarowania przestrzennego, nowych terenów
pod zabudowę mieszkaniową. Łącznie wnioski dotyczyły przeznaczenia prawie 60 ha gruntów rolnych na cele
nierolnicze. W Dąbrówce na obszarze o podobnej powierzchni mieszka 5-6 tysięcy
osób.
Moją uwagę zwróciły wczoraj dwie sprawy. Prawie każdy
wniosek dotyczył terenów, w mniejszym lub większym stopniu obejmujących grunty
o wysokiej przydatności rolniczej – tzn. III klasy. Druga sprawa, to że
wnioskodawcy, którzy zjawili się na posiedzeniu, składali mnóstwo
uspokajających deklaracji, z których tak naprawdę nic nie wynika. A to z
prostego powodu, że Gmina nie posiada żadnych narzędzi prawnych, aby wyegzekwować
od inwestorów wywiązanie się z obietnic. Władze mogą liczyć wyłącznie na dobrą
wolę wnioskodawców, a jak wiadomo, rzeczywistość zawsze odbiega od deklaracji.
Pierwszy temat dotyczył przedłużenia zabudowy mieszkaniowej na ul. Szafirowej w Konarzewie do
rowu melioracyjnego. Są to w większości grunty rolne III klasy, tak więc inwestor
nie mógł uzyskać warunków zabudowy w drodze decyzji administracyjnej i wystąpił
o opracowanie planu zagospodarowania. Nie wiem, czy nie nastąpiło tu jakieś
przekłamanie, ponieważ urzędnicy referujący temat mówili o powierzchni ponad 5 ha, z czego 4,31 ha to grunty III
klasy. Natomiast jeżeli jest mowa o działkach nr ewid. 480/17 i 480/68, to ich
łączna powierzchnia wynosi 5607
m2. Radni większością głosów odrzucili wniosek. Nawet
jeżeli powierzchnia wynosi 0,5
ha, to uważam, że decyzja jest słuszna. Działki objęte
wnioskiem mają nieregularny kształt i trudno będzie je zagospodarować. Ponadto należy
zostawić pas ochronny wzdłuż cieku wodnego, który stanowi ciąg ekologiczny. Zbyt
wiele miejsc, stanowiących ostoję dla roślin i zwierząt, zostało przez
pazerność inwestorów, ale też bezmyślność urzędników, bezpowrotnie
zniszczonych. Takim przykładem może być zagospodarowanie działki o nr 407 przy
ul. Platynowej w Konarzewie.
Po raz kolejny omawiany był wniosek Spółdzielni Ławica-Zachód, dotyczący przeznaczenia kolejnych 16 ha gruntów rolnych przy
ul. Batorowskiej w Skórzewie. Jest to ostatni, jeszcze niezagospodarowany
fragment, zlokalizowany na północ od istniejących osiedli, po zachodniej
stronie ul. Batorowskiej. Temat ten był już omawiany na posiedzeniu Komisji
Rolnictwa 12 września br. - link.
Chyba władzom Spółdzielni coraz bardziej zaczyna zależeć na uchwaleniu planu
zagospodarowania, ponieważ wczoraj pojawili się ich przedstawiciele. Członkowie Komisji w większości byli
przeciwni podejmowaniu uchwały o przystąpieniu do opracowania planu,
przedstawiając konkretne i rzeczowe argumenty. Jednak zupełnie nie
docierały one do przedstawicieli Spółdzielni, którzy wydawali się całkowicie
uodpornieni. Z kolei argumenty inwestora, mające uzasadnić podjęcie uchwały,
były bardzo niskiego lotu. To, że Spółdzielnia całkowicie uzbraja teren, nie
jest żadną nowością. Zresztą za uzbrojenie płacą przyszli mieszkańcy osiedla.
Nie przekonuje mnie również argument, że osobom wprowadzającym się na osiedla,
przeszkadzają prace, związane z uprawą gruntów. Jak słusznie zauważył jeden z
Radnych, gmina Dopiewo jak na razie jest gminą wiejską. Jeżeli komuś przeszkadzają
prace związane z orką lub żniwami, to najlepiej, gdyby pozostał w mieście.
Najsłabszym argumentem, w moim przekonaniu, jest ten, że
Spółdzielni kończą się tereny przeznaczone pod zabudowę. Przecież nie musi
kolejnych osiedli stawiać w Skórzewie ale może poszukać terenów inwestycyjnych
w innym miejscu. A może to Spółdzielni Agrofirma, która na razie jest
właścicielem terenu, kończą się pieniądze i żeby dalej funkcjonować, musi sprzedać kolejne grunty?
Aby uzupełnić obraz – ponad 10 ha (wniosek obejmuje
łącznie 16 ha)
to grunty III klasy. Ławica-Zachód ma już przygotowaną koncepcję
zagospodarowania, z której wynika, że praktycznie cały teren przeznaczony jest
pod zabudowę mieszkaniową wielorodzinną. Łaskawie pozostawiono kilkaset metrów
kwadratowych terenu na ewentualne przedszkole. Spółdzielnia nie przewiduje
terenów na przestrzeń publiczną, chociaż może to i lepiej. Gmina, a mam tu na
myśli radnego Piotra Dziembowskiego, od lat nie potrafi sensownie
zagospodarować niecałych 3 tysięcy m2 terenu przy ul. Malinowej w Skórzewie (a
przed wyborami obietnice były duże). Dlatego uważam, że kolejny plac, to
kolejny ból głowy dla Radnego. Władze Spółdzielni nie mają również pomysłu na
rozwiązanie problemów komunikacyjnych wokół osiedla – pozostawiają tą sprawę do
rozwiązania władzom Gminy.
Na szczęście tym razem Radni nie dali się zmanipulować i
większością głosów odrzucili wniosek. Na
uwagę jednak zasługuje stanowisko dwóch przedstawicieli samorządu Gminy. Radny Walenty Moskalik był jedną z tych
osób, które w czasie dyskusji przedstawiały najwięcej argumentów przeciwko
podjęciu uchwały w sprawie kolejnego osiedla. Jednak, gdy przyszło do
głosowania, poparł wniosek. Ta ewidentna sprzeczność jest wyjątkowo
zastanawiająca.
Drugą osobą, której postawa mnie zdziwiła, to kierownik referatu planowania
przestrzennego Remigiusz Hemmerling. W trakcie dyskusji dość jednoznacznie
agitował za podjęciem uchwały, wyraźnie stojąc po stronie wnioskodawcy. Wydaje
mi się, że przedstawiciel Urzędu powinien zachować obiektywizm i bezstronność,
co najwyżej wymieniając argumenty za i przeciw. Sprawiał natomiast wrażenie,
jakby pełnił funkcję rzecznika Spółdzielni.
Kolejny wniosek
dotyczył działki nr 341 o powierzchni 4,5 ha (2 ha gruntów III klasy) przy ul. Leśnej w
Dąbrowie. Jest to już kolejny teren przy ul. Leśnej, objęty planem pod
budownictwo mieszkaniowe. Nie tak dawno, bo 24 października br. przegłosowana
została uchwała o przeznaczeniu 30
ha pod zabudowę jedno- i wielorodzinną przy tej ulicy - link.
Niestety, za przekształcaniem terenów pod zabudowę nie idzie infrastruktura.
Wszystko opierać się będzie na istniejącym systemie komunikacyjny, czyli przede
wszystkim ul. Leśną i ul. Batorowską. Jak
wynika z projektu budżetu Gminy na 2017 r. w tej części Dąbrowy nie są
przewidziane żadne inwestycje komunalne – brak jest kanalizacji sanitarnej,
odwodnienia i utwardzonych dróg. W czasie wczorajszego posiedzenia pojawiła się,
co prawda informacja, że Gmina planuje budowę drogi zbiorczej, łączącej ul.
Leśną z drogą wojewódzką nr 307, ale niewiele z niej wynika - fragment tej
drogi stanowi ul. Dojazd w Dąbrowie.
Przede wszystkim
jest to kolejna pozycja na coraz dłuższej liście priorytetów dróg zbiorczych,
które mają być budowane od podstaw. Oprócz mitycznej drogi wzdłuż torów,
obwodnicy Konarzewa, to trzecia deklaracja, która pojawiła się w ostatnim
czasie.
Jak się okazuje, sprawa jest na razie w lesie, ponieważ
nawet nie podjęto wstępnych rozmów z Wojewódzkim Zarządem Dróg Wojewódzkich w
sprawie włączenia planowanej drogi do drogi wojewódzkiej nr 307. A bez zgody WZDW,
której uzyskanie jest raczej niewielkie, budowa tej drogi, o długości ok. 1 km, nie ma większego sensu.
Nawet, gdyby Gminie udało się włączyć planowaną drogę
zbiorczą do drogi wojewódzkiej, niewiele to poprawi komunikację w tym rejonie.
Droga będzie bowiem, kolejnym, czwartym już połączeniem ul. Leśnej z drogą nr
307 i co najwyżej odciąży ul. Rolną.
Budowa w/w drogi
miałaby sens, gdyby docelowo łączyła się z ul. Nad Potokiem w Skórzewie.
Pozwoliłaby również na odciążenie ul. Batorowskiej w Skórzewie. Jednak radosna
twórczość Urzędu Gminy i władz Spółdzielni Ławica-Zachód w czasie kadencji
Andrzeja Strażyńskiego spowodowała, że taka droga zbiorcza nie powstanie.
Oczywiście wszystko to nie oznacza, że nie należy rezerwować
terenów pod ewentualne ciągi komunikacyjne. Być może, przyjdzie taki moment, iż
ta droga okaże się bezwzględnie potrzebna.
Kolejny wniosek
dotyczył działki przy ul. Deszczowej w Dopiewie. Tu również na przeszkodzie
stanęła III klasa gruntów, chociaż w tym wypadku powierzchnia jest niewielka i
wynosi 456 m2.
Zastanawiam się, czy urzędnicy, przygotowujący projekt planu, będą pamiętać o wyznaczeniu
terenu pod ewentualną drogę, biegnąca wzdłuż granicy Dopiewa i Dopiewca. W
przyszłości droga ta mogłaby połączyć ul. Polną z ul. Bajkową w Dopiewcu i
stanowić alternatywę dla ul. Ks. A. Majcherka i ul. Osiedle. O tej możliwości
wspominał radny Tadeusz Bartkowiak
(co prawda w mniejszej skali, chodziło o połączenie ul. Deszczowej z ul. Polną),
jednak jak się wydaje urzędnicy referatu planowania przestrzennego nie do końca
kumali, o co chodzi. Być może temat okazał się zbyt trudny?
Piąty temat dotyczył wniosku
w sprawie przekształcenia terenów rolnych w sąsiedztwie lądowiska w Zborowie
pod zabudowę mieszkaniową oraz usługi sportu i rekreacji. Tym samym
potwierdzają się moje wszystkie wcześniejsze przypuszczenia, dotyczące zmiany
Studium Gminy, przebiegu linii 400 kV, przebiegu kanalizacji sanitarnej z
Więckowic do Dopiewa i wielu innych spraw. Wszystko realizowane jest w białych
rękawiczkach, ale ma jeden cel – stworzenie warunków do ewentualnego powstania
luksusowego osiedla mieszkaniowego w Zborowie.
I w tym przypadku wnioskodawca uczestniczył w posiedzeniu
Komisji, a okazał nim się nie kto inny, jak właściciel lądowiska wraz
przyległymi terenami w Zborowie. Wniosek dotyczy łącznie 26 ha terenu z jednej strony
bardzo atrakcyjnego, a z drugiej całkowicie pozbawionego infrastruktury
komunalnej. Muszę przyznać, że wnioskodawca jest mistrzem w wypowiadaniu
gładkich słówek. Tak się jednak składa, że nie wierzę w ani jedno słowo, które
padło wczoraj z jego ust. Twierdzi m.in. że za swojego życia nie zamierza nic
budować, a uchwalenie planu pozwoli jedynie wykorzystywać teren jako
zabezpieczenie bankowych kredytów. To, że wystąpił z wnioskiem o opracowanie
planu to czysty przypadek, ponieważ chciał jedynie uzyskać warunki zabudowy dla
kilku działek, jednak urzędnicy poradzili mu, że lepsze będzie opracowanie
planu. Skądinąd, ok. 20% powierzchni terenu to grunty III klasy i bez planu
zabudować się ich nie da.
Z wypowiedzi wnioskodawcy wynika, że całkiem przypadkiem
dowiedział się o planowanej budowie, wzdłuż jego nieruchomości, kanalizacji
sanitarnej z Więckowic do oczyszczalni w Dopiewie, ponieważ gdyby o tym
wiedział, bardzo chętnie udostępniłby miejsce pod przepompownię. Z tego co
wiem, jedynym przykładem poświęcenia wnioskodawcy dla mieszkańców i Gminy było
ofiarowanie kamery przemysłowej za kilkaset złotych.
Trochę trudno mi uwierzyć, żeby osoba, która potrafiła:
wyperswadować gestorowi poprowadzenie linii 400 kV przez swój teren, uzyskać w
Studium Gminy przeznaczenie gruntów pod zabudowę mieszkaniową (mimo, iż w
sąsiedztwie tereny budowlane zostały znacznie ograniczone), przedłużyć o 1 kilometr linię
światłowodową do swojego domu, prawie zawłaszczyć jez. Niepruszewskie dla
motorówek - nie wiedziała o planowanej kanalizacji sanitarnej, a o
przekształcenie terenu na działki budowlane wnioskowała tylko z myślą o
spadkobiercach. Oczywiście, wszystkie składane przez wnioskodawcę obietnice, sądzę,
że to deklaracje bez pokrycia. Jak wspominałam wyżej, Gmina nie posiada żadnych
narzędzi, aby te obietnice wyegzekwować, nawet gdyby zostały złożone na piśmie.
Radni jednak ulegli argumentom, i większością 5 głosów wniosek przegłosowali.
Ostatni temat dotyczył opracowania planu dla 15
ha terenów rolnych w Lisówkach, przy ul. Źródlanej.
Co do tego wniosku to mam mieszane uczucia. Wnioskodawcy chcą część terenu
przeznaczyć na ośrodek jeździecki wraz z niewielkim hotelem, a pozostałą część
pod zabudowę rezydencjalną. Jest to jedyny wniosek, zgodnie z deklaracją
urzędników, który nie obejmuje gruntów III klasy.
Co do ośrodka jeździeckiego, w którym mają odbywać się
zajęcia z hipoterapii, to nie mam większych zastrzeżeń. Bardziej niepokoi mnie
część mieszkaniowa.
Zgodnie z przedstawioną koncepcją, powstać ma 41 działek
budowlanych o powierzchni 2500-2700
m2. A to oznacza, wbrew sugestiom wnioskodawców, że
istnieje możliwość budowy 82 lokali mieszkalnych. Zakładając po 3 lub 4
mieszkańców w każdym lokalu, daje to 250 do 330 osób. A działki automatycznie
stają się o połowę mniejsze, pomimo ewentualnych zapisów w planie
zagospodarowania.
Teren ten, to w tej
chwili, infrastrukturalna pustynia. Jedyna gruntowa droga dojazdowa, ul. Źródlana,
ma raptem 6 m
szerokości. Dojechać do niej można z 2 stron: szosą prowadzącą do DPS lub ul. Trzcielińską
w Lisówkach. Obie drogi, szczególnie ta do DPS, nie spełniają parametrów dróg
publicznych.
Aby zyskać przychylność Rady, inwestorzy zadeklarowali np.
że nie będą korzystać z gminnego wodociągu. Twierdzą również, że w pierwszej
kolejności powstanie ośrodek jeździecki a dopiero później ewentualnie osiedle
mieszkaniowe. Szkoda, że to również są obietnice bez pokrycia.
Podsumowując, widać wyraźnie, że urbanizacja gminy Dopiewo zaczyna przyspieszać. To trochę, jak z
globalnym ociepleniem – oba zjawiska będą miały zgubne skutki, chociaż nie do
końca wiadomo, jakie? Niestety, nie ma to nic wspólnego z zachowaniem i
tworzeniem ładu przestrzennego. Bardziej przypomina wyszarpywanie co lepszych
kawałków tortu. Co więcej, widać, że wójt Adrian Napierała nie chce lub nie
potrafi tej fali powstrzymać. Czyżby były w Gminie osoby, którym taka sytuacja
odpowiada? Przy dotychczasowym trendzie już za kilka lat może się okazać, że
betonowa pustynia obejmuje większą część Gminy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz