wtorek, 29 listopada 2016

Komisja Rolnictwa i Ładu Przestrzennego Rady Gminy Dopiewo 28 listopada 2016 r. – szaleństwa budowlanego ciąg dalszy



W dniu wczorajszym miało miejsce drugie w tym miesiącu posiedzenie Komisji Rolnictwa i Ładu Przestrzennego. Potwierdza ono niepokojącą tendencję do coraz szybszego urbanizowania gminy Dopiewo. Dążą do tego w coraz większym stopniu właściciele gruntów i inwestorzy, natomiast władze Gminy nie sprawiają wrażenia, żeby chciały to powstrzymać. Mam tu na myśli przede wszystkim wójta Adriana Napierałę, który w zasadzie bezrefleksyjnie akceptuje kolejne wnioski. Tym samym potwierdza, iż jest godnym następcą swoich poprzedników, szczególnie Andrzeja Strażyńskiego. Jeżeli ta tendencja się utrzyma, do końca kadencji znaczna część gruntów, dotychczas użytkowanych rolniczo, może zostać przekształcona na tereny zabudowy mieszkaniowej. Jakie rodzi to konsekwencje?


Urbaniści już od dłuższego czasu przestrzegają przed nadmiernym rozlewaniem się miast na tereny przyległe, szczególnie wokół większych aglomeracji, takich jak Poznań. Przekształcanie terenów, często odległych od istniejącej zabudowy, rodzi coraz większe problemy i koszty związane z budową infrastruktury. Nowe drogi, sieci wodociągowe, kanalizacyjne, obiekty oświatowe to coraz większe wyzwania, przed którymi stają samorządy. Coraz większe odległości pomiędzy miejscem zamieszkania i pracy, to coraz dłuższe dojazdy i problemy komunikacyjne. Przyspieszona urbanizacja to także narastające napięcia i konflikty, na styku pomiędzy rolnikami a osobami napływowymi. Nie bez znaczenia jest również bezpowrotne wyłączanie kolejnych terenów z produkcji rolnej.

Właśnie opublikowana została informacja, że gmina Dopiewo uplasowała się na 2 miejscu wśród 2478 gmin pod względem dodatniego salda migracji. Notatka o hurraoptymistycznej treści ukazała się dzisiaj na stronie Gminy - link. Jeżeli ta tendencja się utrzyma, obecny Wójt ma szansę zostawić po sobie większy bałagan urbanistyczny i większe problemy infrastrukturalne niż Andrzej Strażyński.
Wczorajsze posiedzenie Komisji prawie w całości dotyczyło wyznaczenia, w drodze planów zagospodarowania przestrzennego, nowych terenów pod zabudowę mieszkaniową. Łącznie wnioski dotyczyły przeznaczenia prawie 60 ha gruntów rolnych na cele nierolnicze. W Dąbrówce na obszarze o podobnej powierzchni mieszka 5-6 tysięcy osób.

Moją uwagę zwróciły wczoraj dwie sprawy. Prawie każdy wniosek dotyczył terenów, w mniejszym lub większym stopniu obejmujących grunty o wysokiej przydatności rolniczej – tzn. III klasy. Druga sprawa, to że wnioskodawcy, którzy zjawili się na posiedzeniu, składali mnóstwo uspokajających deklaracji, z których tak naprawdę nic nie wynika. A to z prostego powodu, że Gmina nie posiada żadnych narzędzi prawnych, aby wyegzekwować od inwestorów wywiązanie się z obietnic. Władze mogą liczyć wyłącznie na dobrą wolę wnioskodawców, a jak wiadomo, rzeczywistość zawsze odbiega od deklaracji.

Pierwszy temat dotyczył przedłużenia zabudowy mieszkaniowej na ul. Szafirowej w Konarzewie do rowu melioracyjnego. Są to w większości grunty rolne III klasy, tak więc inwestor nie mógł uzyskać warunków zabudowy w drodze decyzji administracyjnej i wystąpił o opracowanie planu zagospodarowania. Nie wiem, czy nie nastąpiło tu jakieś przekłamanie, ponieważ urzędnicy referujący temat mówili o powierzchni ponad 5 ha, z czego 4,31 ha to grunty III klasy. Natomiast jeżeli jest mowa o działkach nr ewid. 480/17 i 480/68, to ich łączna powierzchnia wynosi 5607 m2. Radni większością głosów odrzucili wniosek. Nawet jeżeli powierzchnia wynosi 0,5 ha, to uważam, że decyzja jest słuszna. Działki objęte wnioskiem mają nieregularny kształt i trudno będzie je zagospodarować. Ponadto należy zostawić pas ochronny wzdłuż cieku wodnego, który stanowi ciąg ekologiczny. Zbyt wiele miejsc, stanowiących ostoję dla roślin i zwierząt, zostało przez pazerność inwestorów, ale też bezmyślność urzędników, bezpowrotnie zniszczonych. Takim przykładem może być zagospodarowanie działki o nr 407 przy ul. Platynowej w Konarzewie.

Po raz kolejny omawiany był wniosek Spółdzielni Ławica-Zachód, dotyczący przeznaczenia kolejnych 16 ha gruntów rolnych przy ul. Batorowskiej w Skórzewie. Jest to ostatni, jeszcze niezagospodarowany fragment, zlokalizowany na północ od istniejących osiedli, po zachodniej stronie ul. Batorowskiej. Temat ten był już omawiany na posiedzeniu Komisji Rolnictwa 12 września br. - link. Chyba władzom Spółdzielni coraz bardziej zaczyna zależeć na uchwaleniu planu zagospodarowania, ponieważ wczoraj pojawili się ich przedstawiciele. Członkowie Komisji w większości byli przeciwni podejmowaniu uchwały o przystąpieniu do opracowania planu, przedstawiając konkretne i rzeczowe argumenty. Jednak zupełnie nie docierały one do przedstawicieli Spółdzielni, którzy wydawali się całkowicie uodpornieni. Z kolei argumenty inwestora, mające uzasadnić podjęcie uchwały, były bardzo niskiego lotu. To, że Spółdzielnia całkowicie uzbraja teren, nie jest żadną nowością. Zresztą za uzbrojenie płacą przyszli mieszkańcy osiedla. Nie przekonuje mnie również argument, że osobom wprowadzającym się na osiedla, przeszkadzają prace, związane z uprawą gruntów. Jak słusznie zauważył jeden z Radnych, gmina Dopiewo jak na razie jest gminą wiejską. Jeżeli komuś przeszkadzają prace związane z orką lub żniwami, to najlepiej, gdyby pozostał w mieście.
Najsłabszym argumentem, w moim przekonaniu, jest ten, że Spółdzielni kończą się tereny przeznaczone pod zabudowę. Przecież nie musi kolejnych osiedli stawiać w Skórzewie ale może poszukać terenów inwestycyjnych w innym miejscu. A może to Spółdzielni Agrofirma, która na razie jest właścicielem terenu, kończą się pieniądze i żeby dalej funkcjonować, musi  sprzedać kolejne grunty?
Aby uzupełnić obraz – ponad 10 ha (wniosek obejmuje łącznie 16 ha) to grunty III klasy. Ławica-Zachód ma już przygotowaną koncepcję zagospodarowania, z której wynika, że praktycznie cały teren przeznaczony jest pod zabudowę mieszkaniową wielorodzinną. Łaskawie pozostawiono kilkaset metrów kwadratowych terenu na ewentualne przedszkole. Spółdzielnia nie przewiduje terenów na przestrzeń publiczną, chociaż może to i lepiej. Gmina, a mam tu na myśli radnego Piotra Dziembowskiego, od lat nie potrafi sensownie zagospodarować niecałych 3 tysięcy m2 terenu przy ul. Malinowej w Skórzewie (a przed wyborami obietnice były duże). Dlatego uważam, że kolejny plac, to kolejny ból głowy dla Radnego. Władze Spółdzielni nie mają również pomysłu na rozwiązanie problemów komunikacyjnych wokół osiedla – pozostawiają tą sprawę do rozwiązania władzom Gminy.

Na szczęście tym razem Radni nie dali się zmanipulować i większością głosów odrzucili wniosek. Na uwagę jednak zasługuje stanowisko dwóch przedstawicieli samorządu Gminy. Radny Walenty Moskalik był jedną z tych osób, które w czasie dyskusji przedstawiały najwięcej argumentów przeciwko podjęciu uchwały w sprawie kolejnego osiedla. Jednak, gdy przyszło do głosowania, poparł wniosek. Ta ewidentna sprzeczność jest wyjątkowo zastanawiająca.
Drugą osobą, której postawa mnie zdziwiła, to kierownik referatu planowania przestrzennego Remigiusz Hemmerling. W trakcie dyskusji dość jednoznacznie agitował za podjęciem uchwały, wyraźnie stojąc po stronie wnioskodawcy. Wydaje mi się, że przedstawiciel Urzędu powinien zachować obiektywizm i bezstronność, co najwyżej wymieniając argumenty za i przeciw. Sprawiał natomiast wrażenie, jakby pełnił funkcję rzecznika Spółdzielni.

Kolejny wniosek dotyczył działki nr 341 o powierzchni 4,5 ha (2 ha gruntów III klasy) przy ul. Leśnej w Dąbrowie. Jest to już kolejny teren przy ul. Leśnej, objęty planem pod budownictwo mieszkaniowe. Nie tak dawno, bo 24 października br. przegłosowana została uchwała o przeznaczeniu 30 ha pod zabudowę jedno- i wielorodzinną przy tej ulicy - link. Niestety, za przekształcaniem terenów pod zabudowę nie idzie infrastruktura. Wszystko opierać się będzie na istniejącym systemie komunikacyjny, czyli przede wszystkim ul. Leśną i ul. Batorowską. Jak wynika z projektu budżetu Gminy na 2017 r. w tej części Dąbrowy nie są przewidziane żadne inwestycje komunalne – brak jest kanalizacji sanitarnej, odwodnienia i utwardzonych dróg. W czasie wczorajszego posiedzenia pojawiła się, co prawda informacja, że Gmina planuje budowę drogi zbiorczej, łączącej ul. Leśną z drogą wojewódzką nr 307, ale niewiele z niej wynika - fragment tej drogi stanowi ul. Dojazd w Dąbrowie.

Przede wszystkim jest to kolejna pozycja na coraz dłuższej liście priorytetów dróg zbiorczych, które mają być budowane od podstaw. Oprócz mitycznej drogi wzdłuż torów, obwodnicy Konarzewa, to trzecia deklaracja, która pojawiła się w ostatnim czasie.
Jak się okazuje, sprawa jest na razie w lesie, ponieważ nawet nie podjęto wstępnych rozmów z Wojewódzkim Zarządem Dróg Wojewódzkich w sprawie włączenia planowanej drogi do drogi wojewódzkiej nr 307. A bez zgody WZDW, której uzyskanie jest raczej niewielkie, budowa tej drogi, o długości ok. 1 km, nie ma większego sensu.
Nawet, gdyby Gminie udało się włączyć planowaną drogę zbiorczą do drogi wojewódzkiej, niewiele to poprawi komunikację w tym rejonie. Droga będzie bowiem, kolejnym, czwartym już połączeniem ul. Leśnej z drogą nr 307 i co najwyżej odciąży ul. Rolną.
Budowa w/w drogi miałaby sens, gdyby docelowo łączyła się z ul. Nad Potokiem w Skórzewie. Pozwoliłaby również na odciążenie ul. Batorowskiej w Skórzewie. Jednak radosna twórczość Urzędu Gminy i władz Spółdzielni Ławica-Zachód w czasie kadencji Andrzeja Strażyńskiego spowodowała, że taka droga zbiorcza nie powstanie.
Oczywiście wszystko to nie oznacza, że nie należy rezerwować terenów pod ewentualne ciągi komunikacyjne. Być może, przyjdzie taki moment, iż ta droga okaże się bezwzględnie potrzebna.

Kolejny wniosek dotyczył działki przy ul. Deszczowej w Dopiewie. Tu również na przeszkodzie stanęła III klasa gruntów, chociaż w tym wypadku powierzchnia jest niewielka i wynosi 456 m2. Zastanawiam się, czy urzędnicy, przygotowujący projekt planu, będą pamiętać o wyznaczeniu terenu pod ewentualną drogę, biegnąca wzdłuż granicy Dopiewa i Dopiewca. W przyszłości droga ta mogłaby połączyć ul. Polną z ul. Bajkową w Dopiewcu i stanowić alternatywę dla ul. Ks. A. Majcherka i ul. Osiedle. O tej możliwości wspominał radny Tadeusz Bartkowiak (co prawda w mniejszej skali, chodziło o połączenie ul. Deszczowej z ul. Polną), jednak jak się wydaje urzędnicy referatu planowania przestrzennego nie do końca kumali, o co chodzi. Być może temat okazał się zbyt trudny?

Piąty temat dotyczył wniosku w sprawie przekształcenia terenów rolnych w sąsiedztwie lądowiska w Zborowie pod zabudowę mieszkaniową oraz usługi sportu i rekreacji. Tym samym potwierdzają się moje wszystkie wcześniejsze przypuszczenia, dotyczące zmiany Studium Gminy, przebiegu linii 400 kV, przebiegu kanalizacji sanitarnej z Więckowic do Dopiewa i wielu innych spraw. Wszystko realizowane jest w białych rękawiczkach, ale ma jeden cel – stworzenie warunków do ewentualnego powstania luksusowego osiedla mieszkaniowego w Zborowie.
I w tym przypadku wnioskodawca uczestniczył w posiedzeniu Komisji, a okazał nim się nie kto inny, jak właściciel lądowiska wraz przyległymi terenami w Zborowie. Wniosek dotyczy łącznie 26 ha terenu z jednej strony bardzo atrakcyjnego, a z drugiej całkowicie pozbawionego infrastruktury komunalnej. Muszę przyznać, że wnioskodawca jest mistrzem w wypowiadaniu gładkich słówek. Tak się jednak składa, że nie wierzę w ani jedno słowo, które padło wczoraj z jego ust. Twierdzi m.in. że za swojego życia nie zamierza nic budować, a uchwalenie planu pozwoli jedynie wykorzystywać teren jako zabezpieczenie bankowych kredytów. To, że wystąpił z wnioskiem o opracowanie planu to czysty przypadek, ponieważ chciał jedynie uzyskać warunki zabudowy dla kilku działek, jednak urzędnicy poradzili mu, że lepsze będzie opracowanie planu. Skądinąd, ok. 20% powierzchni terenu to grunty III klasy i bez planu zabudować się ich nie da.
Z wypowiedzi wnioskodawcy wynika, że całkiem przypadkiem dowiedział się o planowanej budowie, wzdłuż jego nieruchomości, kanalizacji sanitarnej z Więckowic do oczyszczalni w Dopiewie, ponieważ gdyby o tym wiedział, bardzo chętnie udostępniłby miejsce pod przepompownię. Z tego co wiem, jedynym przykładem poświęcenia wnioskodawcy dla mieszkańców i Gminy było ofiarowanie kamery przemysłowej za kilkaset złotych.

Trochę trudno mi uwierzyć, żeby osoba, która potrafiła: wyperswadować gestorowi poprowadzenie linii 400 kV przez swój teren, uzyskać w Studium Gminy przeznaczenie gruntów pod zabudowę mieszkaniową (mimo, iż w sąsiedztwie tereny budowlane zostały znacznie ograniczone), przedłużyć o 1 kilometr linię światłowodową do swojego domu, prawie zawłaszczyć jez. Niepruszewskie dla motorówek - nie wiedziała o planowanej kanalizacji sanitarnej, a o przekształcenie terenu na działki budowlane wnioskowała tylko z myślą o spadkobiercach. Oczywiście, wszystkie składane przez wnioskodawcę obietnice, sądzę, że to deklaracje bez pokrycia. Jak wspominałam wyżej, Gmina nie posiada żadnych narzędzi, aby te obietnice wyegzekwować, nawet gdyby zostały złożone na piśmie. Radni jednak ulegli argumentom, i większością 5 głosów wniosek przegłosowali.

Ostatni temat dotyczył opracowania planu dla 15 ha terenów rolnych w Lisówkach, przy ul. Źródlanej. Co do tego wniosku to mam mieszane uczucia. Wnioskodawcy chcą część terenu przeznaczyć na ośrodek jeździecki wraz z niewielkim hotelem, a pozostałą część pod zabudowę rezydencjalną. Jest to jedyny wniosek, zgodnie z deklaracją urzędników, który nie obejmuje gruntów III klasy.
Co do ośrodka jeździeckiego, w którym mają odbywać się zajęcia z hipoterapii, to nie mam większych zastrzeżeń. Bardziej niepokoi mnie część mieszkaniowa.
Zgodnie z przedstawioną koncepcją, powstać ma 41 działek budowlanych o powierzchni 2500-2700 m2. A to oznacza, wbrew sugestiom wnioskodawców, że istnieje możliwość budowy 82 lokali mieszkalnych. Zakładając po 3 lub 4 mieszkańców w każdym lokalu, daje to 250 do 330 osób. A działki automatycznie stają się o połowę mniejsze, pomimo ewentualnych zapisów w planie zagospodarowania.
Teren ten, to w tej chwili, infrastrukturalna pustynia. Jedyna gruntowa droga dojazdowa, ul. Źródlana, ma raptem 6 m szerokości. Dojechać do niej można z 2 stron: szosą prowadzącą do DPS lub ul. Trzcielińską w Lisówkach. Obie drogi, szczególnie ta do DPS, nie spełniają parametrów dróg publicznych.
Aby zyskać przychylność Rady, inwestorzy zadeklarowali np. że nie będą korzystać z gminnego wodociągu. Twierdzą również, że w pierwszej kolejności powstanie ośrodek jeździecki a dopiero później ewentualnie osiedle mieszkaniowe. Szkoda, że to również są obietnice bez pokrycia.

Podsumowując, widać wyraźnie, że urbanizacja gminy Dopiewo zaczyna przyspieszać. To trochę, jak z globalnym ociepleniem – oba zjawiska będą miały zgubne skutki, chociaż nie do końca wiadomo, jakie? Niestety, nie ma to nic wspólnego z zachowaniem i tworzeniem ładu przestrzennego. Bardziej przypomina wyszarpywanie co lepszych kawałków tortu. Co więcej, widać, że wójt Adrian Napierała nie chce lub nie potrafi tej fali powstrzymać. Czyżby były w Gminie osoby, którym taka sytuacja odpowiada? Przy dotychczasowym trendzie już za kilka lat może się okazać, że betonowa pustynia obejmuje większą część Gminy.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz