sobota, 16 października 2021

Gmina Dopiewo krainą absurdów - własne podwórko Obserwatorki I (Pierwszej), czyli Dopiewo

 

Z moich wieloletnich obserwacji wynika, że wszyscy samorządowcy (tj. głównie Radni Gminy Dopiewo) oraz przytłaczająca większość społeczeństwa interesują się wyłącznie własnym podwórkiem. Pracownicy samorządowi, tj. urzędnicy gminni, nauczyciele, pracownicy fizyczni zainteresowani są tylko wysokością uposażenia, które w ich mniemaniu zawsze jest za niskie. To, co znajduje się za miedzą, to już obca planeta. Jestem chyba jedyną osobą w Gminie, która interesuje się sprawami i problemami całej Gminy: od Gołusek do Więckowic, od Skórzewa po Lisówki. Biorąc przykład z większości, tym razem również postanowiłam się ograniczyć do własnego podwórka, czyli Dopiewa.

W zasadzie wystarczy ograniczyć się do niewielkiego wycinka terenu, aby znaleźć całą masę tematów, niestety zazwyczaj bulwersujących i kompromitujących włodarzy. Dziś będzie to otoczenie zespołu szkolno-przedszkolnego w Dopiewie przy ul. Bukowskiej.

Obiekt ten, od chwili otwarcia nowej szkoły przy ul. Łąkowej w Dopiewie, stoi w dużej części pusty, na siłę zagospodarowywany. Nie przeszkadza to jednak wójtowi Pawłowi Przepiórze planować budowy kolejnych szkół. To jednak temat na odrębny post. Dziś skupię się na otoczeniu w/w szkoły.

Pomiędzy szkołą, blokiem mieszkalnym, ul. Bukowską i dojściem do szkoły zachował się dość duży teren (ok. 600 m2), jak na dopiewskie standardy, porośnięty drzewami. Służy on nie tylko mieszkańcom, ale i zwierzętom. Spotkać tam można wiewiórki i sporo ptaków.

Komuś jednak nie podobał się ten nadmiar zieleni i postanowiono go zlikwidować. Pod koniec 2020 r. oznaczono do wycinki właściwie wszystkie drzewa - gmina-dopiewo-okiem-obserwatorki.

Przez długi czas nic się w tej materii nie działo, dopiero we wrześniu br., dokonano częściowej wycinki. Nie wiem, na ile był skuteczny mój tekst z grudnia 2020 r., ale faktem jest, że dużą część drzew na razie pozostawiono. Co więcej, poczekano do zakończenia okresu lęgowego ptaków. Czyżby do niektórych zaczęła docierać wiedza o środowisku?

I na tym w zasadzie kończą się pozytywne wiadomości.

Kilka lat temu, już nawet nie mogę tego odszukać, pisałam o notorycznie zalewanym dojściu do szkoły w Dopiewie. Na poniższym zdjęciu kałuża jest niewielka, ale bardzo często zajmuje ¾ szerokości chodnika:

Dla pieszych zostaje wąskie przejście pod ścianą szkoły. Próby zmniejszenia rozlewiska, np. kopanie rowków odprowadzających wodę, świadczą o nieudolności osób zarządzających obiektem. Sprawdziłam mapę terenu i okazało się, że pod w/w chodnikiem biegnie rurociąg kanalizacji deszczowej, odprowadzający wodę z dachu szkoły

Wystarczyłoby w najniższym punkcie przejścia zamontować gulik i podłączyć go do istniejącej deszczówki. Koszt z pewnością byłby niewielki a zlikwidowano by problem. Okazuje się, że załatwienie tej sprawy, od lat jest niemożliwe.

Następna sprawa to oświetlenie terenu wokół szkoły. W zasadzie jest on zupełnie nieoświetlony – po zmroku zapalają się tylko lampy z czujnikiem ruchu przy głównym wejściu do szkoły i przedszkola. Cały parking pomiędzy ulicami: Bukowską i Polną jest nieoświetlony:


Wystarczyłaby tylko jedna lampa, ustawiona w połowie przejścia dla pieszych, łączącego ulice: Bukowską z Polną, aby oświetlić większość terenu. O tej sprawie też już kiedyś pisałam, postulat taki zgłaszali również mieszkańcy. Niestety, bez odzewu. Nie był to pomysł włodarzy, więc należało go utrącić.

Kolejna sprawa to likwidacja wiaty przystankowej w obrębie parkingu przy szkole. Zniknęła ona kilka dni temu a ślady usunięto tak dokładnie, że ktoś nie znający okolicy, nigdy się nie domyśli, gdzie stała:


Z pewnością głównym powodem był fakt, że często zajmowali ją amatorzy mocnych trunków, którzy zostawiali po sobie bałagan w postaci puszek, butelek i innych śmieci. W moim przekonaniu, decydenci poszli po najmniejszej linii oporu, nie kalając swoich głów myśleniem.

Wychodząc z takiego samego założenia, należałoby zlikwidować wszystkie wiaty autobusowe w gminie Dopiewo, ponieważ wiele z nich jest wykorzystywanych do celów niezgodnych z przeznaczeniem. Najlepiej widać to w poniedziałkowe poranki – wiele z nich (w tym także wiata na pętli autobusowej w Dopiewie, stojąca naprzeciw budynku Urzędu) zaśmieconych jest puszkami i butelkami.

Należałoby również zlikwidować wszystkie publiczne tereny zielone, ponieważ i one mogą służyć celom spożywania alkoholu.

Wiata przy szkole w Dopiewie była jednym z nielicznych miejsc na terenie wsi, gdzie można było usiąść i odpocząć. Sama kiedyś z niej skorzystałam, gdy zaskoczyła mnie nagła ulewa. Korzystały z niej również dzieci czekające po lekcjach na autobus.

A wystarczyłoby, gdyby na parkingu zamontowano lampę uliczną, a na jej słupie umieszczono kamery do monitoringu. Budynek szkoły zabezpieczają kamery.

Monitoring ten mógłby służyć dwóm celom – odstraszałby osoby pijące alkohol pod wiatą oraz dyscyplinowałby kierowców, naruszających nagminnie zakaz wjazdu na parking przy przedszkolu od strony ul. Polnej:

Obecnie kierowcy nic sobie z tego zakazu nie robią, nie wyłączając przedstawicieli samorządu lokalnego. Jedną z osób, która regularnie narusza ten zakaz, jest dyrektor GOSiR Marcin Napierała. Wielokrotnie widziałam go wjeżdżającego z arogancją z ul. Polnej (a nie przesiaduję na parkingu, tylko przez niego przechodzę), mogę więc założyć, że robi to regularnie. Póki co, pod znakiem zakazu wjazdu, nie ma tabliczki informującej, że nie dotyczy pracowników jednostek gospodarczych gminnych. Zatem sugestie Komendanta, że okresowe pojawianie się Straży Gminnej w tym miejscu, dyscyplinuje kierowców, jest gołosłowne. Tylko całodobowy monitoring mógłby ograniczyć ten proceder. No, ale przedtem parking musi być dobrze oświetlony.

Kolejny temat znów dotyczy zieleni wokół szkoły.  W tym roku władze Gminy postanowiły nieco upiększyć teren parkingu, sadząc drzewka -  zielona-gmina-dopiewo. Niestety, zrobiono to w ramach przemyślanej polityki nasadzeniowej i efekt okazał się wyjątkowo mizerny. Kilka drzew nie wypuściło w ogóle liści. Część z nich już uschła i została wycięta - sesja-rady-gminy-dopiewo. Kilka w dalszym ciągu czeka na wycięcie:


Podobny los spotkał tzw. „Drzewo pamięci”, posadzone w setną rocznicę wybuchu Powstania Wielkopolskiego. Zasadzone w 2018 r., już w roku następnym uschło. Pisałam o tym dwukrotnie - przemyslana-polityka-nasadzeniowa gmina-dopiewo-okiem-obserwatorki.

Obecnie o tym, że takie drzewo kiedyś rzeczywiście tu rosło, świadczy leżąca na ziemi tabliczka:

Tabliczka nie została zamontowana na stałe, bo zarządcy terenu najwyraźniej nie są pewni, czy drzewko przetrwa kolejny sezon wegetacyjny.

Następna sprawa, o której już kilkakrotnie pisałam, m.in. tutaj - gmina-dopiewo-okiem-obserwatorki, to dojście i dojazd do szkoły oraz hali GOSiR od strony ul. Tysiąclecia:

Jest to przykład radosnej twórczości byłego wójta Andrzeja Strażyńskiego. Najwyraźniej żal mu było pieniędzy na wykupienie kilkudziesięciu m2 przyległego pola, w celu poszerzenia ulicy. Jest to też swego rodzaju kuriozum drogowe, chociaż nie tak efektowne jak zygzak w Gołuskach.

Przez większość doby ruch pojazdów na tym odcinku jest niewielki, jednak przed godziną 8 rano w dni robocze oraz w czasie imprez sportowych w hali GOSiR, znacznie wzrasta. Nawet nie chodzi mi o poszerzenie jezdni, niech kierowcy uważają, ale przede wszystkim o budowę chodnika dla poprawy bezpieczeństwa pieszych, szczególnie dzieci.

Powyższy problem również od lat jest ignorowany przez włodarzy Gminy, ponieważ odczuwają oni wyraźną alergię na cudze pomysły.

Takim przykładem może być przejście dla pieszych przez ul. Bukowską w Dopiewie, na wysokości szkoły podstawowej. Ze względu na coraz większy ruch pojazdów oraz naruszanie ograniczenia prędkości przez część kierowców, przejście to staje się coraz bardziej niebezpieczne dla pieszych, przede wszystkim dzieci, które często z niego korzystają.

Rodzice dzieci, uczęszczających do szkoły zgłosili kilka lat temu potrzebę budowy progów zwalniających na ul. Bukowskiej. Jak było do przewidzenia, wniosek ten został zlekceważony. Zmarły wójt Adrian Napierała próbował nawet, chociaż nieskutecznie, twierdzić, że przepisy nie pozwalają na budowę progów. Pisałam o tym tutaj - sesja-rady-gminy-dopiewo.

Zamiast tego włodarze wymyślili utworzenie przejścia eksperymentalnego, polegającego na umieszczeniu swoistego graffiti na chodnikach i jezdni. Omówione zostało to tutaj - http://blogdopiewo.blogspot.com/2018/09/drogowe-i-nie-tylko-absurdy-w-gminie.html.

Na dzień dzisiejszy po eksperymentalnym oznakowaniu przejścia dla pieszych, pozostały mizerne resztki:

Najlepiej prezentuje się tabliczka, upamiętniająca sponsora oznakowania, firmę Strabag:

Co ciekawe, na uroczystym otwarciu przejścia pojawił się tylko wicestarosta Tomasz Łubiński. Przewodniczący RG Leszek Nowaczyk, mieszkający kilkadziesiąt metrów od przejścia, na taki krok już się nie odważył.

O tym, że niektórzy mieszkańcy są równie bezmyślni, co włodarze, świadczy przykład również z ul. Bukowskiej w Dopiewie. W pobliżu skrzyżowania z ul. Młyńską wyremontowano w ostatnich miesiącach jeden ze starych budynków. Niestety, właścicielowi chyba zupełnie zabrakło wyobraźni. Zamiast odprowadzać wodę z dachu rurami do ziemi, wyprowadził je nad chodnik:

Skutkiem tego, przy każdym deszczu woda z kilku metrów spada wprost na głowy przechodniów. Przyznam, że większej durnoty i bezczelności dawno nie spotkałam. Żeby przejść w czasie deszczu z ul. Wyzwolenia na ul. Bukowską lub odwrotnie, trzeba obejść całe skrzyżowanie, obejmujące również ulice: Młyńską i Poznańską. Dodatkowo konieczne jest pokonanie 4 przejść przez jezdnię na bardzo ruchliwym skrzyżowaniu.

Co ciekawe, problemu nie zauważył nikt z włodarzy ani służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo i przestrzeganie prawa a niektórzy, jak: Leszek Nowaczyk, Małgorzata Wzgarda czy Sławomir Skrzypczak jeżdżą tam codziennie. Nie wspominając już o Jakubie Kortusie. Także zapewne codziennie jeździ tam Straż Gminna i Policja.

W podsumowaniu należy zapytać, dlaczego tak się dzieje, że na obszarze wybranych kilku tysięcy metrów kwadratowych, znaleźć można tyle absurdów? Najprostsza odpowiedź, że to bezmyślność, głupota i zła wola włodarzy Gminy. Ale będzie to tylko część odpowiedzi. Dużą winę również ponoszą mieszkańcy, którzy w przytłaczającej masie są bierni i nie wykazują żadnego zainteresowania sprawami Gminy. Większość zajęta jest swoimi prywatnymi sprawami, a to co dzieje się poza nimi, nie ma dla nich żadnego znaczenia.

Co więcej, duża grupa osób przyklaskuje niektórym działaniom władz gminy Dopiewo. Myślę tu o masowym wycinaniu drzew. Dla wielu osób, które mają wysterylizowane ogródki, największą tragedią są opadające jesienią liście z drzew. Tak jest np. w przypadku lip, rosnących wzdłuż boiska GKS Dopiewo przy ul. Bukowskiej:

Niestety, liście nie chcą gromadzić się pod drzewami ale z wiatrem unoszone są na sąsiednie nieruchomości.

Mogę się tylko domyślać, jak sąsiedzi pomstują na drzewa rosnące na mojej działce. Mam ich chyba więcej, niż wszyscy mieszkańcy ulicy, przy której mieszkam.

Osoby takie byłyby najbardziej szczęśliwe, gdyby wycięto wszystkie drzewa, przynajmniej liściaste, w całej Gminie. Przy okazji zniknęłyby również ptaki, bezczelnie zabrudzające im betonowe podjazdy i chodniczki w ogrodach.

Za to nikomu z mieszkańców tej części Dopiewa, jakoś nie przeszkadzają wyjące codziennie i przez cały rok piły drewna, kosiarki, nożyce do żywopłotów, dmuchawy i odkurzacze do liści, myjki do chodników itp. urządzenia. Hałas trwa przez cały dzień, od poniedziałku do soboty włącznie. Dopuszczalny hałas z pewnością nieraz jest przekroczony. Przy nim odgłosy dochodzące z rampy w Palędziu są anielską muzyką.

Nie wiem, dokąd współczesna cywilizacja zmierza, ale nie jest to dobry i właściwy kierunek. I tym optymistycznym akcentem dzisiaj zakończę.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz