sobota, 11 stycznia 2014

Dopiewskie smaczki (15) – komunikacja publiczna, wydatkowanie środków publicznych



Kolejny już raz podejmuję analizę drobnych wydarzeń gminnych, które jednak składają się na całość funkcjonowania lokalnej społeczności. I tym razem chciałoby się przekazać coś pozytywnego. Niestety, albo nie zauważam pozytywów, albo jest ich tak mało, że giną w masie informacji negatywnych.
Pozytywną informacją jest uruchomienie dodatkowych kursów busów linii nr 791 do Ośrodka Zdrowia przy ul. Łąkowej w Dopiewie. Jest to niewątpliwie ukłon w stronę osób starszych, chorych i niepełnosprawnych oraz matek z dziećmi, które skazane są na korzystanie ze środków komunikacji publicznej. Nie wiem kto podjął taką decyzję, uważam ją jednak za bardzo słuszną. Przedłużenie linii o niecałe 0,5 km w minimalnym stopniu zwiększy koszty, ułatwi natomiast komfort dojazdu wielu osobom. Mam nadzieję, że linia będzie funkcjonować nie tylko do wyborów samorządowych.

Na tym jednak pozytywy komunikacyjne się kończą. Mam coraz większe zastrzeżenia do funkcjonowania kursów obsługiwanych przez firmę SPIDIBUS. W dniu 9 stycznia br. zamierzałam skorzystać z kursu o godz. 9.30 z Dopiewa. Niestety okazało się, że bus w ogóle nie pojawił się na pętli w Dopiewie (i nie był to sporadyczny przypadek). Z informacji uzyskanej od mieszkańców wynika, że kierowcy wyjeżdżający z Konarzewa, często jadą bezpośrednio do Palędzia i Dąbrówki, pomijając Dopiewo i Dopiewiec. Chyba nie chce im się nadkładać drogi dla 1 czy 2 pasażerów? Zdarza się ponadto, zwłaszcza na terenie Poznania, że kierowcy nie interesują się, czy na przystankach oczekują pasażerowie - jadą ul. Bukowską w Poznaniu skrajnym, lewym pasem. Moim zdaniem jest to niepoważne traktowanie mieszkańców i wpływa negatywnie na obraz funkcjonowania służb publicznych, jak również wójt Zofii Dobrowolskiej. Uważam, że jeżeli firma SPIDIBUS podjęła się obsługi mieszkańców, to powinna to wykonywać solidnie lub zrezygnować z prowadzenia usług. Nie dość, że bilety są droższe niż w BisTransie, to wnętrza pojazdów wyglądają tak, jakby pochodziły z demobilu lub przeszły służbę w Afganistanie. Skądinąd wiem, że nowa linia ze Skórzewa, ul. Batorowską do Poznania, funkcjonuje bez zarzutu. Czyżby mieszkańcy Dopiewa i Dopiewca byli obywatelami drugiej kategorii?
Następny temat to rekultywacja stawu w Dopiewcu przy ul. Wodnej. W moim przekonaniu inwestycja ta to sztuka dla sztuki, do tego wykonana niezgodnie z przepisami. Zagospodarowanie terenu wokół stawu sprawia wrażenie, że jest on przeznaczony wyłącznie do oglądania zza ogrodzenia – to jak lizanie loda przez szybę. Brak terenu do wypoczynku – choćby jednej ławki ze stolikiem. Poruszanie się wzdłuż ogrodzenia od strony stawu grozi nieprzewidzianą kąpielą. Zamiast roślinności naturalnej – wierzba czy olcha – posadzono iglaki, które zupełnie w tym miejscu nie pasują. Do tego kuszą złodziei drzew ozdobnych. No, ale przynajmniej nie trzeba grabić liści - a to, w moim odczuciu, wydaje się dla urzędników i części mieszkańców najważniejsze. Jeśli tak ma wyglądać rekultywacja pozostałych stawów (w Palędziu czy Konarzewie), to lepiej pieniądze wydać na pilniejsze potrzeby. Tym bardziej, że rekultywacja stawu w Konarzewie rozpoczęła się od wycinki najbardziej okazałych drzew. Przypuszczam, że po zakończeniu prac powstanie kolejna biologiczna pustynia .Może najlepiej od razu betonować stawy. Będzie mniej pracy z czyszczeniem, poza tym stawy można wykorzystać jako zbiorniki przeciwpożarowe.
Niezgodne z przepisami ustawy prawo wodne jest odprowadzenie wód opadowych z nawierzchni ul. Wodnej, bezpośrednio do stawu. Wody te są traktowane jako ścieki i przed odprowadzeniem ich do cieku wodnego (staw w Dopiewcu jest zbiornikiem przepływowym), powinny zostać podczyszczone. Do tego konieczne jest uzyskanie decyzji pozwolenia wodnoprawnego wraz z operatem wodnoprawnym. Ani w opisie technicznym, ani w przedmiarze inwestycji, nie ma żadnej informacji nt. odprowadzania wód opadowych z ul. Wodnej - link. Zastanawia mnie, co ma do powiedzenia w tej sprawie ochrona środowiska w Urzędzie Gminy, a zwłaszcza najbardziej kompetentna w tych sprawach Ewa Brzezińska?
Kolejna sprawa, wielokrotnie już poruszana w mediach publicznych, to marnotrawstwo środków finansowych w gminie Dopiewo. Tym razem chodzi mi o inwentaryzację sieci kanalizacji sanitarnej w Zakrzewie, której wykonanie zlecono w 2012 r. - link. Z pewnego źródła wiem, że inwentaryzacja powykonawcza sieci została wykonana. Wymóg taki nakłada art. 27 ustawy prawo geodezyjne i kartograficzne oraz art. 57 ust. 1 pkt 5 prawa budowlanego. Budowa kanalizacji sanitarnej w Zakrzewie realizowana była m.in. w latach 2005-2006 i trudno założyć, że sieć została oddana do użytku bez inwentaryzacji geodezyjnej, powykonawczej. Bez spełnienia tego wymogu Gmina nie otrzymałaby pozwolenia na użytkowanie sieci kanalizacji sanitarnej. Tak więc przypuszczam, że wyłoniony w 2012 r. wykonawca inwentaryzacji ograniczył się do przyłożenia na mapach pieczątki i skasowania sporej sumy pieniędzy. Twierdzenie pracowników Urzędu – dostępne w materiałach przetargowych - że Urząd nie posiada dokumentacji inwentaryzacyjnej - brzmi mało przekonująco. Chyba, że urzędnikom pomyliły się mapy i naniesionej sieci szukali na mapach ewidencyjnych, zamiast zasadniczych.
Moim zdaniem pieniądze wydane na powtórną inwentaryzację zostały zmarnowane. Czym innym jest aktualizacja map – która musiała zostać wykonana, a czym innym kosztowna i najprawdopodobniej zbędna inwentaryzacja urządzeń podziemnych. No, ale może trzeba było finansowo wspomóc zaprzyjaźnionego geodetę czy projektanta?

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz