sobota, 11 kwietnia 2015

Kolejna kampania wyborcza w gminie Dopiewo?


Wydawać by się mogło, że ponieważ najbliższe wybory samorządowe odbędą się dopiero za 3,5 roku, to władze Gminy powinny skupić się na realizacji bieżących zadań. Pojawiają się jednak pierwsze symptomy, że decydenci zaczynają myśleć perspektywicznie, szykując się na kolejną kadencję.
Co prawda zwycięstwo Szansy dla Gminy w ubiegłym roku było dość przytłaczające, jednak nie absolutne. Uważam, że nie wszyscy radni rządzącej kolacji spełniają oczekiwania ścisłego kierownictwa, czy to z racji wieku, braku wiedzy czy też nie nadążania wobec oczekiwań.

Przy okazji wyborów okazało się, że w Gminie mieszka kilka osób wykształconych, prężnych, które chcą działać na rzecz mieszkańców. Jednak nie zostały one wyłapane przez komitet wyborczy Adriana Napierały przy układaniu listy kandydatów. Pozostając w opozycji mogą stanowić duże zagrożenie dla kandydatów Szansy dla Gminy w wyborach w 2018 r.

Pewne pojawiające się sygnały mogą świadczyć, że rozpoczęły się działania mające na celu zneutralizowanie wszystkich, którzy mogą stanowić jakiekolwiek zagrożenie dla obecnych władz. Myślę, że wytypowane przez Wójta i jego najbliższe otoczenie osoby (przypuszczam, że taka lista już powstaje), w następnych wyborach zastąpią część obecnych radnych, którzy zostaną przeznaczeni do odstrzału. Taki scenariusz jest możliwy m.in. w Dopiewie, Dąbrówce i Skórzewie.

Szczególnie wyraźnie niedowład Radnych widać w Dąbrówce. W ostatnim czasie miało tam miejsce kilka wydarzeń, które powinny zmobilizować Radnych, jak: lokalizacja kruszarni czy stworzenie przestrzeni publicznej dla mieszkańców osiedli deweloperskich. Większym zaangażowaniem wykazali się mieszkańcy, niż ich przedstawiciele. Jednym z najaktywniejszych mieszkańców jest Krzysztof Kołodziejczyk, który wiedzą i zaangażowaniem przerasta wszystkich Radnych Dąbrówki razem wziętych. Inicjuje on dyskusje publiczne w Internecie, organizuje spotkania z władzami. Jako jedyny prowadzi własną stronę na Facebook-u. Radni Dąbrówki jak ognia unikają publicznych wystąpień, nie licząc wywiadów w „Czasie Dopiewa”, których odmówić nie mogli. Uważam, że radni Tomasz Lewandowski i Justuin Nnorom chyba pomylili Radę Gminy z PZPN-em. Jedynym tematem, na którym się znają i który tak naprawdę ich interesuje, to piłka nożna. To trochę mało jak na reprezentantów lokalnej społeczności. Radny na swoim terenie musi zajmować się wszystkimi sprawami, wchodzącymi w zakres jego obowiązków, a nie tylko tym, co lubi i na czym się zna. Na temat radnej Marty Jamont wypowiadałam się wielokrotnie i zdania nie zmienię - link. W moim przekonaniu funkcja radnej służy jej wyłącznie do uzyskiwania osobistych korzyści. Udowodniła to m.in. jako przewodnicząca Komisji Oświaty w poprzedniej kadencji. Obecnie unika zaangażowania w sprawę utworzenia przestrzeni publicznej, zainicjowanej przez Krzysztofa Kołodziejczyka. Nie widać było jej aktywności również w sprawie kruszarni w Dąbrówce, a jako Przewodnicząca Komisji Rolnictwa i Planowania Przestrzennego powinna się tematem zainteresować.

Podobnie wygląda sytuacja w Dopiewie i Skórzewie, gdzie ujawniły się osoby z odpowiednim potencjałem, z powodzeniem mogące zastąpić starą, wyeksploatowaną i niekompetentną kadrę.
Odnoszę wrażenie, że obecnym władzom chodzi nie tyle o pozyskanie kreatywnych jednostek, ile o zneutralizowanie potencjalnych rywali. Przykładem może być radna/sołtys Anna Kwaśnik. Jeszcze rok temu zapowiadała się bardzo obiecująco, jako jedna z nielicznych popierała wprowadzenie funduszu sołeckiego, na sesjach potrafiła poruszać niewygodne tematy, dotyczące Więckowic. A obecnie stoi w równym szeregu z większością Rady, głosując tak, jak oczekują tego szefowie. Całkowicie zgadzam się z opinią „Łysego z Więckowic”, że wieś straciła sołtysa a nie zyskała radnego. Zastanawia mnie, jakiej metody użyto wobec Radnej/Sołtys z Więckowic, aby zapewnić bezwarunkowe podporządkowanie się oczekiwaniom włodarzy – zapewne „kija i marchewki”.

Jeżeli obecnym władzom uda się zneutralizować wyróżniające się jednostki, to prawdopodobnie będą mogły rządzić Gminą przez kilka kolejnych kadencji. Mieszkańcy gminy Dopiewo są dopiero na początku drogi do stworzenia społeczeństwa obywatelskiego i dlatego bardzo łatwo jest nimi manipulować. Wystarczy opowiedzieć bajeczkę, jak to zrobiono przy okazji kruszarni betonu w Dąbrówce, że wójt Adrian Napierała musiał wydać decyzję pozytywną - a większość przyjęła to za dobrą monetę. Myślę, że oprócz braku wiedzy, dużą rolę odgrywa tu niechęć mieszkańców do zajmowania się sprawami publicznymi. Większość oczekuje, że zrobią to za nich inni. Ale niestety, wszystkiego nie zrobią.

Obserwatorka I (Pierwsza)

3 komentarze:

  1. Faktem jest, że Krzysztof Kołodziejczyk wyrasta ponad gminą normę i jako
    jedyny spośród ponad 90 kandydatów w wyborach samorządowych prowadzi
    tak ożywioną działalnośc faktyczną jak i informacyjną.
    " Mieszkańcy gminy Dopiewo są dopiero na początku drogi do stworzenia społeczeństwa obywatelskiego i dlatego bardzo łatwo jest nimi manipulować. Wystarczy opowiedzieć bajeczkę, jak to zrobiono przy okazji kruszarni betonu w Dąbrówce, że wójt Adrian Napierała musiał wydać decyzję pozytywną - a większość przyjęła to za dobrą monetę."

    Pełna zgoda-to dezinformacja mediów związanych ekonomicznie z władzą.
    Proponuję dezinformowanym włączyc telewizor na program "To jest temat".
    Widziałem ostatnio nową wybraną wójt jednej z gmin, która stała w podobnej
    sprawie razem z mieszkańcami. Co prawda SKO uchyliło jej odmowę wydania decyzji środowiskowej, ale zapowiedziała odwołanie do WSA.
    W sprawie kruszarni muszą odwoływac się mieszkańcy.
    Jej decyzja była oparta głównie na proteście społecznym i tutaj jest
    istotna różnica ze sprawą kruszarni. W niej wystąpiły istotne błędy w postępowaniu związane z niedopełnieniem obowiązków informacyjnych, zarówno przez poprzednie jak i obecne władze gminy. Mój podstawowy zarzut do Wójta Napierały w tej sprawie jest taki,że wiedząc o niedociągnięciach informacyjnych na wcześniejszym etapie, nie przeprowadził rozprawy administracyjnej przed wydaniem decyzji. Mało tego
    powielił błąd poprzedniczki i jego decyzja też nie została we właściwy sposób opublikowana w powszechnie dostępnym zbiorze danych informacji o środowisku. Skądinąd wiem, że jak gmina chce komuś zrobic pod góre to
    na pewno zrobi i jestem przekonany, że w tej sprawie zadziałał lobbing "alpejski".
    Organ zawsze orzeka na podstawie całkokształtu materiału dowodowego.
    "Postanowienie, o jakim mowa w art. 77 ust. 3 u.u.i.ś., nie ma jednakże mocy wiążącej dla organu prowadzącego postępowanie główne w zakresie wyboru właściwego rozstrzygnięcia sprawy. Nie zwalnia również organu prowadzącego postępowanie w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach z obowiązku przeprowadzenia prawidłowego postępowania dowodowego, stosownie do wymogów wynikających z przepisów proceduralnych i prawa materialnego" II Sa/Po 461/13
    "RDOŚ jest tu jedynie organem współdziałającym i jego stanowisko jest wiążące przy określaniu środowiskowych uwarunkowań realizacji danego przedsięwzięcia, nie może jednak przesądzać (jeżeli jest pozytywne) o konieczności wydania decyzji w sytuacji, gdy występują przesłanki odmowy wydania decyzji. Gdyby było inaczej, niemożliwa byłaby np. odmowa wydania decyzji na podstawie art. 81 ustawy z dnia 3 października 2008 r. o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko (Dz. U. Nr 199, poz. 1227 z późn. zm.), jeżeli tylko uzgodnienie byłoby pozytywne."
    http://www.samorzad.lex.pl/czytaj/-/artykul/wojt-moze-wydac-negatywna-decyzje-srodowiskowa-ze-wzgledu-na-protesty-mieszkancow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uważam, że Radni Dąbrówki powinni zrzec się swoich diet na rzecz Krzysztofa Kołodziejczyka. Wówczas nikt nie będzie od nich oczekiwał pomocy czy interwencji, nikt też nie będzie zarzucał im bezczynności i niekompetencji. A K. Kołodziejczyk będzie miał większą motywację do działania. Chyba już zrozumiał, że zadanie, jakiego się podjął, to walka z wiatrakami. Wynika to z jednej strony z braku aktywności mieszkańców (uaktywniają się tylko wtedy, gdy jakiś problem dotyka ich osobiście), z drugiej z motywów, jakimi kierowała się większość osób kandydujących do RG (władza i kasa).
      Co do uwzględniania lub nie, opinii RDOŚ, przy wydawaniu decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach, to sprawa nie jest taka prosta. Wójt oczywiście może wydać decyzję odmowną, mimo iż opinia RDOŚ była pozytywna. Jednak taką decyzję trudniej obronić w przypadku odwołania. Gdyby opinie RDOŚ i Sanepidu nie miały żadnego znaczenia przy podejmowaniu decyzji administracyjnej, to jaki byłby sens ich wydawania. Uważam, że w przypadku kruszarni należało ponowić wniosek o wydanie opinii (nie wiem, czy przepisy na to pozwalają) oraz, z czym się z Tobą całkowicie zgadzam, przeprowadzić rozprawę administracyjna lub zorganizować konsultacje społeczne. Z tym, że wnioski z takiej rozprawy również nie muszą być wiążące przy wydawaniu decyzji. Jednak w przypadku odwołania, organ rozpatrujący musiałby wziąć pod uwagę głos społeczeństwa. Podsumowując, na przykładzie kruszarni widać wyraźnie aroganckie i lekceważące podejście organów samorządowych do istotnych problemów o charakterze publicznym. A trzeba pamiętać, że jest to dopiero początek kadencji - strach się bać, co będzie dalej.

      Usuń
  2. Serdecznie dziękuję za dobre słowa pod moim adresem. Tym bardziej, że inicjowane działania najwyraźniej nie wszystkim są na rękę. Żałuję bardzo, że inicjatywa tworzenia wielofunkcyjnej przestrzeni publicznej (Strefy Sportów Podmiejskich) na osiedlu Nickla nie ma wsparcia radnych Dąbrówki. Jestem jednak przekonany, że temat powróci. I to stosunkowo szybko. A póki co, pozostaje oczekiwanie na werdykt SKO ws. kruszarni.

    OdpowiedzUsuń