czwartek, 2 kwietnia 2015

Dopiewskie smaczki (33) – Wójt celebrytą?, imprezy dla swoich za publiczne pieniądze, konsultacje społeczne czyli z wielkiej chmury mały deszcz


Jeszcze nie tak dawno, jeden z czołowych apologetów obecnego wójta Adriana Napierały, niejaki „Dobry Pasterz” twierdził, że jest on właściwym człowiekiem na właściwe miejsce - link. „Właściwy dlatego, że nie potrzeba nam wójta od jasełek i festynów, ale WÓJTA od mrówczej pracy, pracy organicznej, pracy u podstaw. Potrzeba nam wójta pozytywisty. Romantycy, bądź specjaliści od wychowania waldorfskiego… pokazali już na co ich stać… DOŚĆ BAJERÓW, PORA NA INŻYNIERÓW!”.

Od wyborów minęło ledwie 4,5 miesiąca, a już coraz wyraźniej widać, że rośnie nam nowy lokalny celebryta. Jak na razie nie sprawdza się jako prawnik (wielokrotnie podawałam przykłady niekompetencji jednostki samorządowej oraz Wójta, jako jej kierownika) - odmowa publikacji rejestru umów jest najświeższym przykładem nieznajomości i lekceważenia prawa - link. Wydaje się, że nie czuje się dobrze również w roli inżyniera – przykładem sposób budowy kanalizacji sanitarnej w Palędziu, opisany w „Pulsie Gminy” – link. Przykład ten świadczy, że Urząd, a tym samym Wójt, nie bardzo panują nad inwestycjami.

Uważam natomiast, że doskonale odnajduje się w roli honorowego gościa różnego rodzaju imprez, festynów i innych uroczystości. W ostatnim czasie zdążył już przeciąć wstęgę w nowej piekarni w Dąbrówce, w nowej przychodni również w Dąbrówce. Na spotkaniu OSP w Zakrzewie został przyjęty w szeregi strażaków – czyżby miał zamiar uczestniczyć w akcjach ratunkowych? Lubi również pełnić funkcję publiczności oraz organizatora na imprezach sportowych, zwłaszcza takich, gdzie jedyną publicznością są zawodnicy, mający akurat przerwę w rywalizacji oraz organizatorzy. Mam tu na myśli III Indywidualne Mistrzostwa Samorządowców w badmintona w Dopiewie. Tylko w samym Dopiewie w okresie świątecznym uczestniczył co najmniej trzykrotnie w spotkaniu opłatkowym. Dobrze się czuje również jako aktor w tzw. fotostory – „Czas Dopiewa” z lutego/marca br.

Ja rozumiem, że w pewnych sytuacjach nie wypada, aby wójt odmawiał uczestnictwa w uroczystościach. Wygląda jednak na to, że wystarczy telefon do Urzędu, a Wójt już biegnie na każde zaproszenie. Taki model działania byłej wójt Zofii Dobrowolskiej był szczególnie piętnowany przez zwolenników Adriana Napierały. Zastanawiam się, jak postępowanie Wójta skomentuje „Dobry Pasterz”? - który jeszcze kilka miesięcy temu twierdził, że „nie potrzeba nam wójta od jasełek i festynów”.

Rozpoczęła się wiosna, a więc czas różnych imprez sportowych i festynów. Z kolei latem i jesienią kończy się najwięcej inwestycji publicznych i prywatnych. Tak więc, okazji do zapromowania swojej osoby, Wójtowi nie zabraknie. Ja jednak oczekuję konkretnych efektów, a nie działań pod publiczkę. W przeciwieństwie do większości mieszkańców Gminy nie dam sobie wmówić, że nie można było odmówić wydania pozytywnej decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla budowy kruszarni w Dąbrówce. Tak samo, nie przekona mnie pokrętna argumentacja o rzekomych wadach funduszu sołeckiego. Może zamiast przecinać kolejne wstęgi, ściskać kolejne dłonie, odbierać honorowe członkostwo w kolejnych instytucjach - należy zająć się pracą u podstaw.

Kolejny temat, to dość powszechne przekonanie, że uprawianie sportu powinno być finansowane przez samorząd. Z takiego założenia wychodzą przede wszystkim miłośnicy piłki nożnej oraz lokalni samorządowcy. Na temat piłkarzy już się wypowiadałam, dziś na tapecie samorządowcy.
Aby uprzedzić ewentualne protesty, nie zabraniam nikomu uprawiania sportu. Nie mogę się jednak zgodzić z tym, że jedni pokrywają koszty z własnej kieszeni, a inni są finansowani z budżetu publicznego.

Zwykli mieszkańcy, chcąc zorganizować turniej badmintona w hali GOSiR-u w Dopiewie, muszą zapłacić za wynajęcie hali (70 zł za 1 godzinę), muszą sobie zapewnić sprzęt do gry, a jeżeli chcą się obdzielić nagrodami, to muszą je najpierw kupić.

Samorządowcy takich problemów nie mają. Wystarczy, że zorganizują oficjalny turniej. Jak podaje „Czas Dopiewa” – „Organizatorzy (gazeta nie podaje, kto był organizatorem – przyp. autora) dla każdego zawodnika ufundowali nagrody, a najlepsi otrzymali puchary oraz nagrody rzeczowe”. W związku z powyższym zadaję pytanie – kto ponosił koszty turnieju?
Częściowo można by organizatorów usprawiedliwić, gdyby do imprezy zaproszono zwykłych mieszkańców a na trybunach widzowie dopingowaliby zawodników. Za przeproszeniem, ale „pies z kulawą nogą” nie zainteresował się turniejem. Jak to się potocznie mówi, imprezę zorganizowano dla tzw. „towarzystwa wzajemnej adoracji”, najpewniej za publiczne pieniądze. Jeżeli się mylę, to proszę o udokumentowanie - kto pokrył koszty?

Uważam, że jeżeli samorządowcy chcą organizować we własnym gronie rozgrywki sportowe, niech to robią na własny koszt. Bezpłatne imprezy sportowe powinny być organizowane prze Gminę wyłącznie dla dzieci i młodzieży szkolnej. W przeciwnym wypadku każdemu mieszkańcowi, który amatorsko uprawia sport lub rekreację, Gmina powinna zwracać poniesione koszty. A w przypadku np. kolarstwa czy turystyki rowerowej są to koszty znacznie większe niż te, które muszą ponieść miłośnicy piłki nożnej czy badmintona.

Trzeci temat, którym chcę się dzisiaj w skrócie zająć, to tzw. Park&Ride, czyli tworzenie spójnej polityki parkingowej. Spotkanie miało się odbyć 1 kwietnia br. w sali GOSiR w Dopiewie, a konsultacje określono w zaproszeniu jako „ważne”.
Moim zdaniem, jest to kolejny przykład działań pozorowanych i to nie tylko na szczeblu gminnym. Pomysł ten funkcjonuje od wielu lat, ale jak to zwykle w Polsce bywa, na gadaniu się kończy. Przykładem może być ponowna ankieta, dotycząca funkcjonowania komunikacji publicznej. Poprzednia akcja zbierania ankiet wśród pasażerów, miała miejsce ponad 2 lata temu i nic z niej nie wynikło. Duża w tym była zasługa byłego sekretarza Tomasza Zwolińskiego.
Obawiam się, że i z akcją Park&Ride może być podobnie, tym bardziej, że zarówno mieszkańcy, jak i władze Gminy, mają ograniczone możliwości.
Lokalizacja parkingów jest właściwie przesądzona – rejon stacji kolejowej w Dopiewie i Palędziu. Budowa takich parkingów ma sens jedynie w miejscach, gdzie krzyżują się lub stykają różne rodzaje komunikacji publicznej. Gmina - w Dopiewie przejęła od PKP większość terenu wraz ze stacją, natomiast w Palędziu jeszcze nie.
To, jakie rozwiązania techniczne będą najlepsze, to akurat nie musi być tematem konsultacji – od tego są projektanci. Najistotniejszy jest fakt - jakich usług, oprócz możliwości parkowania, oczekują mieszkańcy. Budynek stacji w Dopiewie jest praktycznie niewykorzystany, a można by tam zlokalizować wiele usług, z których korzystaliby nie tylko pasażerowie autobusów i pociągów.

Podsumowując możliwość stworzenia funkcjonalnych miejsc przesiadkowych typu Park&Ride to sprawa dość prosta. Komplikowanie tematu poprzez organizowanie konsultacji społecznych, to moim zdaniem, działania pozorowane. Prawdopodobnie ktoś otrzymał zamówienie, na opracowanie kolejnej, nikomu niepotrzebnej koncepcji i próbuje zebrać informacje. Mam tylko nadzieję, że koncepcja nie będzie finansowana z budżetu gminy Dopiewo.
A władze Gminy, bez czekania na koncepcję dla aglomeracji poznańskiej, mogą stopniowo zagospodarowywać teren wokół stacji PKP w Dopiewie oraz prowadzić działania, mające na celu przejęcie stacji PKP w Palędziu. W przypadku Dopiewa – powiększenie zatoki autobusowej czy utwardzenie parkingu przy ul. Trzcielińskiej, nie wymaga nawet pozwolenia na budowę.

Forsowana w poprzedniej kadencji, budowa dworca przesiadkowego w Skórzewie miałaby sens, jedynie w przypadku utworzenia tam pętli dla autobusów miejskich, np. nr 77. Stworzenie punktu przesiadkowego dla mieszkańców i likwidacja bezpośrednich połączeń pozostałej części Gminy z Poznaniem, przypominałaby zmiany wprowadzone w gminie Rokietnica. Mieszkańcy Krzyszkowa, Mrowina, Żydowa i północnej części Rokietnicy, mający do niedawna bezpośredni dojazd do Poznania, obecnie muszą przesiadać się w Rokietnicy. Bezpośrednie połączenie z Poznaniem stracili również mieszkańcy Pawłowic, również zmuszeni do przesiadki w Kiekrzu. Za to bezpośredni dojazd otrzymali mieszkańcy os. Kalinowego w Rokietnicy, którzy i tak praktycznie z komunikacji publicznej nie korzystają. No, ale to jest największy elektorat w gminie Rokietnica i wójt Bartosz Derach zrobi wszystko, aby tych mieszkańców zadowolić, nawet kosztem pozostałych.

Na koniec mam pytanie do Wójta Gminy Dopiewo – czy na podstawie ankiet, dotyczących funkcjonowania komunikacji publicznej wykonana zostanie kolejna koncepcji i ile ona będzie kosztować?

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz