Okazuje się, że odbiór i
segregacja śmieci jest tematem niewyczerpanym. Im bliżej wprowadzenia nowych
przepisów w życie, tym więcej wątpliwości i zastrzeżeń. Niestety, jak to zwykle
bywa, ustawodawca odpowiedzialny za całe zamieszanie, milczy. Odnoszę wrażenie,
że samorządy, mimo iż podejmują różne
działania, tak naprawdę nie potrafią podjąć wspólnych, zdecydowanych kroków.
Zostawmy jednak na razie sprawy należące do kompetencji władz lokalnych i
zajmijmy się tym, jakie skutki może wywołać wprowadzenie nowych przepisów w
życie.
Nurtuje mnie sprawa segregacji
odpadów, a jak na razie dyskusje dotyczą tylko segregacji w obrębie wspólnot
mieszkaniowych. Istnieje uzasadniona obawa, że część mieszkańców nie
podporządkuje się woli ogółu i tylko część surowców, nadających się do
recyklingu, trafiać będzie do pojemników z odpadami zmieszanymi.
Obawiam się, że problem dotyczyć
będzie również terenów zabudowy mieszkaniowej. Z przyczyn oczywistych ograniczę
się do gminy Dopiewo.
Większość mieszkańców Gminy
korzystała z usług TP-KOM w Tarnowie Podgórnym. Umowy były tak sformułowane, że
mieszkańcy płacili za opróżniony pojemnik. To, czy wystawiali go co 2 tygodnie,
czy co 2 miesiące, nie miało znaczenia. Również to, ilu osób zamieszkiwało daną
nieruchomość, nie miało wpływu na wysokość opłaty. Nie oszukujmy się, podstawowym argumentem, zachęcającym do
segregacji, była możliwość obniżenia opłaty za wywóz odpadów. Brak
segregacji powodował, że pojemnik trzeba było opróżniać częściej lub nawet
zwiększyć ich ilość – przekładało się to automatycznie na wzrost kosztów
odbioru śmieci.
Po 1 lipca takiej zachęty będzie
brakowało. Wysokość stałej, comiesięcznej opłaty zależna będzie wyłącznie od
ilości osób zamieszkujących na danej nieruchomości. Tak więc, można będzie co 2
tygodnie wystawiać dowolną ilość odpadów – ilość pojemników nie będzie tu miała
znaczenia.
Przypuszczam, że w tej sytuacji wielu mieszkańców całkowicie
zrezygnuje z segregowania odpadów albo w znacznym stopniu go ograniczy. A
instytucje odpowiedzialne za gospodarkę odpadami nie będą miały żadnych
możliwości kontroli. Wystarczy na dno pojemnika wrzucić odpady nadające się do
segregacji, z wierzchu przykrywając je odpadami nie nadającymi się do
recyklingu. Żeby to wykryć, pracownicy przedsiębiorstwa odbierającego odpady
nie segregowane, każdorazowo musieliby wysypywać je na drogę, aby sprawdzić,
czy dany mieszkaniec segreguje śmieci zgodnie ze złożoną deklaracją. Ponadto
musieliby dysponować listą mieszkańców z podziałem na tych, którzy segregują, a
którzy nie.
Zachętą do rezygnacji z
segregowania odpadów jest również mniejsza częstotliwość ich odbioru – 1 raz na
miesiąc (obecnie 1 raz na 2 tygodnie). Nie wszyscy mieszkańcy produkujący duże
ilości odpadów segregowanych będą zachwyceni perspektywą ich przetrzymywania na
terenie swojej posesji.
Wyznacznikiem w żadnym razie nie może być ilość odpadów segregowanych
wystawianych w workach przed posesjami. Każda rodzina może produkować inne
ilości i rodzaje odpadów - wynika to z obserwacji wystawianych dotychczas przed
posesjami worków. Są rodziny, w których kupuje się duże ilości napojów w
pojemnikach plastikowych, w innych z kolei w butelkach lub puszkach. Część osób
kupuje duże ilości prasy drukowanej – częściej wówczas wystawiane są worki z
makulaturą. Inni z kolei korzystają głównie z informacji przekazywanych drogą
elektroniczną – w takiej sytuacji ilość produkowanej makulatury jest minimalna.
Tak więc na podstawie ilości i częstotliwości wystawianych odpadów
segregowanych nie można jednoznacznie stwierdzić, czy dana rodzina rzetelnie
segreguje odpady, czy robi to tylko dla pozoru.
Na temat nieruchomości, na
których trwają budowy, nie będę się
wypowiadać – jest to czarna dziura w przepisach ustawy o utrzymaniu czystości i
porządku w gminach.
Podobną czarną dziurą w
przepisach jest sposób odbioru odpadów z
nieruchomości niezamieszkałych, na których prowadzona jest działalność
gospodarcza. Tu wysokość opłaty za odbiór odpadów zależy wyłącznie od dobrej
woli właściciela. To właściciel deklaruje, ile śmieci będzie produkować. Tym
samym to on określi, ile i jakich pojemników na odpady potrzebuje. Nie bardzo
chce mi się wierzyć, że wszyscy właściciele rzetelnie będą składować odpady w
pojemnikach – część z pewnością będzie pozbywać się śmieci w sposób nielegalny.
Jak więc widać, im dalej w las,
tym więcej drzew. A rozwiązania problemu jak na razie nie widać. Jedyne, na co stać decydentów (zarówno władze
lokalne jak i centralne), to straszenie
obywateli karami w przypadku, gdy nie podporządkują się chorym przepisom.
Jak na razie nie widać chętnych, którzy przyznaliby się, że stworzyli jeden z większych
w ostatnich latach bubel prawny.
Mam jeszcze kilka uwag
dotyczących tematu, muszę jednak odłożyć to na później. Zapewniam, że do tematu
będę jeszcze wracać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz