środa, 19 czerwca 2013

Dopiewskie smaczki (5) – oświadczenia majątkowe włodarzy, bogactwo festynów, nieśmiertelny temat podtopień



Dziś kolejna porcja informacji nieistotnych lub ważnych, ale obrazujących w jakimś stopniu życie w Gminie Dopiewo – oświadczenia majątkowe, festyny i podtopienia. Każdy z tych tematów ma inny ciężar gatunkowy, pokazuje jednak podejście władz Gminy, szczególnie Pani Wójt, do bieżących problemów.

Na początek oświadczenia majątkowe za rok 2012, opublikowane dziś tj. 19 czerwca 2013. Sama biję się w piersi, że swego czasu domagałam się szybszej ich publikacji. Przecież nie minęły nawet 2 miesiące, a oświadczenia są już dostępne.
Nie wgłębiając się w szczegóły ograniczę się do oświadczenia wójt Zofii Dobrowolskiej – bądź co bądź najważniejszej osoby w Gminie. Pomijam przy tym podwyżkę uposażenia - od ubiegłego roku o ponad 6 tysięcy złotych, co daje ok. 500 zł miesięcznie. Pomijam również to, że emerytura jest tylko nic nie znaczącym dodatkiem – 152 tysiące wobec 35 tysięcy. Fakt, który zwrócił moją uwagę, to brak w oświadczeniu prywatnego samochodu – widniał on w wykazie za 2011 r. Nie ma się co dziwić, utrzymanie samochodu kosztuje, a jeśli się z niego nie korzysta, mając do wyłącznej dyspozycji samochód służbowy, to najlepiej się go pozbyć. W przypadku samochodu służbowego, wszystkie koszty (naprawy, ubezpieczenie, paliwo) ponoszą mieszkańcy Gminy.
Temat drugi to festyny na terenie gminy Dopiewo. W tym roku, zarówno władze Gminy, sołectwa czy społeczności lokalne przeszły same siebie. Dość powiedzieć, że na oficjalnym Facebooku Gminy, w okresie od 1 do 16 czerwca, na 20 informacji tylko 4 nie dotyczyły imprez kulturalnych i festynów. Nie mam nic przeciwko imprezom, przeciwnie potrzebne są one szczególnie dla dzieci i młodzieży. Jednak ich ilość stwarza coraz większe problemy, zarówno dla mieszkańców, jak i władz Gminy.
Pierwszym z nich jest frekwencja. O ile na festynie rodzinnym w Dąbrówce wzięła udział chyba większość jej mieszkańców, to na urodzinach ul. Krótkiej w Więckowicach, oprócz organizatorów, uczestników było jak na lekarstwo. Festyn został zorganizowany chyba tylko po to, aby udowodnić malkontentom, że władza krytyki się nie boi a inwestycje będzie realizować nie na podstawie rzeczywistych potrzeb, ale swojego widzimisię. Nietęgie miny organizatorów i vipów (wójt Zofia Dobrowolska, J.A. Wasielewski, Tadeusz Bartkowiak) świadczą niezbicie, że oczekiwali większego zainteresowania. Jak tak dalej pójdzie, uczestników na kolejne festyny (a już są zapowiadane) trzeba będzie brać z łapanki, lub przywozić z innych rejonów. Liczba festynów może bowiem przekroczyć liczbę zainteresowanych nimi mieszkańców.
Drugą sprawą są terminy organizacji festynów. Zapewne większość mieszkańców wie, że udział w tego typu imprezach, to konik wójt Zofii Dobrowolskiej. W przeciwieństwie do codziennych problemów i trudnych spraw, którymi musi zajmować się w Urzędzie, udział w festynach nie wywołuje żadnych stresów oraz nie wymaga konstruktywnego myślenia. Analizując aktywność społeczną i zawodową Pani Wójt można sądzić, że swoje obowiązki najchętniej ograniczyłaby do tego typu działalności.
Nadmiar festynów rodzi dodatkowe niebezpieczeństwo – Pani Wójt nie jest w stanie uczestniczyć we wszystkich. O ile jej nieobecność na festynie w Dąbrówce jest całkowicie zrozumiała – nieprzemyślane decyzje w sprawie reorganizacji klas lekcyjnych, o tyle nieobecność w Dopiewie na VI Rajdzie Lata mogła wynikać z faktu, że w tym samym czasie przebywała w Więckowicach. Apeluję więc do organizatorów, aby uzgadniali terminy festynów tak, żeby Pani Wójt mogła uczestniczyć we wszystkich.
Twardy orzech do zgryzienia może czekać Panią Wójt na Dniach Gminy Dopiewo 22 czerwca 2013 r., najważniejszej imprezie gminnej. Jej obecność jest w tym przypadku obligatoryjna. Ciekawi mnie, jak się zachowa, gdy na festyn wybiorą się również mieszkańcy Gołusek, i to bynajmniej nie w celach rozrywkowych. Póki co mieszkańców Dąbrówki udało się spacyfikować – Pani Wójt odstąpiła od likwidacji klasy Ic w Dąbrówce.
Podsumowując temat, nie rozumiem niektórych krytyków (sama również biję się w piersi), zarzucających wójt Zofii Dobrowolskiej, że nie wywiązuje się z obowiązków służbowych. Udział w tylu uroczystościach, spotkaniach i festynach jest dość absorbujący i wyczerpujący. Nie ma się co dziwić, że nie wystarcza sił na inne, przyziemne sprawy, takie jak oświata, infrastruktura czy budżet.
Na koniec pojawiająca się po raz kolejny sprawa podtopień, m.in. w Skórzewie. Temat ten był już wielokrotnie rozpatrywany zarówno przez władze Gminy, jak i społeczność lokalną, m.in. na forum Moje Dopiewo. Dotyczy zarówno podtopień w okresie zimowym, jak i letnim. Ponieważ temat został dość jednostronnie omówiony na Forum - link - chcę do niego jeszcze raz wrócić.
Podtopienia w Skórzewie, i nie tylko, wynikają z wielu przyczyn. Niewątpliwie jedną z najważniejszych jest zmiana sposobu użytkowania, z gruntów rolnych na tereny zabudowy mieszkaniowej czy gospodarczej. Przyczyny niezależne to ograniczenie powierzchni gruntów pochłaniających wodę – budynki, jezdnie, chodniki itp. W trakcie zagospodarowania popełnianych jest zazwyczaj wiele błędów, jak zasypywanie rowów odwadniających, likwidacja urządzeń melioracyjnych. Tu winę ponoszą głównie inwestorzy.
Istotną przyczyną podtopień są również zmiany klimatyczne. Coraz częściej mają miejsce zjawiska, że w ciągu jednego dnia lub nawet kilku godzin, spada tyle deszczu, ile przewiduje norma miesięczna. Nawet najlepiej przystosowane urządzenia odwadniające nie są w stanie odebrać takiej ilości wody. Przykładem może być ostatnia powódź w Niemczech, w kraju, który z pewnością znacznie lepiej jest przygotowany do tego typu zdarzeń. Nikt nie będzie budował urządzeń w przewidywaniu powodzi tysiąclecia. Tak więc, skoro nie jesteśmy w stanie wyeliminować zagrożeń, należy dążyć do tego, aby ich skutki maksymalnie ograniczyć. I tu zadanie spada na władze samorządowe.
Przez ostatnie 20 lat praktycznie nie inwestowano w systemy melioracyjne i odwodnieniowe. Wiele z nich uległo bezpowrotnej degradacji i wymaga budowy od podstaw. Niestety, perspektywy nie są obiecujące, zarówno na szczeblu gminy, jak i powiatu czy województwa. Powiat Poznański w roku 2012 (na obecny nie mam danych) przeznaczył na melioracje w gminie Dopiewo 17 tysięcy zł (dla porównania kwota na utrzymanie administracji powiatowej to 24 mln zł). Za te pieniądze praktycznie można zorganizować co najwyżej jeden festyn więcej. Poza kosmetycznymi zabiegami (np. wykoszenie rowów), za te pieniądze niewiele więcej można wykonać.
Nie lepiej wygląda sytuacja w Gminie. Na 2013 r. przeznaczono zaledwie 150 tys. zł na konserwację urządzeń melioracyjnych. Za to na rekultywację 4 stawów ok. 350 tys. zł - link . Dlaczego tak się dzieje? Ano chyba dlatego, że konserwacja rowów melioracyjnych jest mniej medialna i spektakularna. Obecne działania władz Gminy mają na celu likwidację skutków a nie przyczyn, a nawet i to nie do końca. O ile brzegi zrekultywowanych stawów będą wykorzystane przez mieszkańców przez 2-3 miesiące w roku, o tyle skutki podtopień mogą być odczuwalne przez cały rok.
Dotychczasowa praktyka potwierdza obawy. Zrealizowane w ostatnim czasie inwestycje drogowe – ul. Polna w Dopiewcu, ul. Krótka w Więckowicach, ul. Parkowa w Dąbrówce – nie obejmowały budowy odwodnienia dróg. Jedynie w przypadku ul. Spółdzielczej i Rzemieślniczej w Skórzewie zbudowano odwodnienie ulic.
Niestety, w tym przypadku, tak jak i w wielu innych, dla wójt Zofii Dobrowolskiej liczy się wyłącznie doraźny wizerunek. A problem odwodnienia w Skórzewie będzie narastał – kolejne zalania są tylko kwestią czasu. Części z nich nie da się uniknąć, część jednak będzie wynikała z zaniedbań władz samorządowych. Interesuje mnie, gdzie będą odprowadzane wody opadowe z terenu planowanego dworca przesiadkowego – w chwili obecnej po każdej burzy na tym terenie przez kilka dni istnieje rozlewisko. Dworzec przesiadkowy to kolejne kilkaset m2 terenu o nawierzchni nieprzepuszczalnej dla wód opadowych.

Obserwatorka I (Pierwsza)

3 komentarze:

  1. Z coraz większym rozczarowaniem, a często i zażenowaniem patrzę na to jak nam się degeneruje „Dziennikarstwo Obywatelskie", o którym tak wzniośle pisał kiedyś na łamach nieistniejącego już Gońca Dopiewskiego, pan Paweł Rosół słynny ze swej „dziennikarskiej bezstronności". Nie wdając się w polemiki, w końcu każdy zachowuje prawo do własnego zdania, myślę sobie, że nasi „obywatelscy dziennikarze" niewiele mają wspólnego z dziennikarstwem, a i obywatelami chcieliby być chyba gdzieś indziej. Miar można stosować wiele, cóż z tego jednak gdy najchętniej sięga się po własną, a ta niestety bywa niewystarczająca. Bo jak ma się cieszyć czymkolwiek ktoś kto jest permanentnie, ze wszystkiego niezadowolny? Podczas wspomianego pikniku na Krótkiej dwóch gentlemanów tak oto komentowało sytuację wokół nich – Lepiej by było gdyby choć po jednym piwie za darmo dawali! Trudno odmówić Panom racji - byłoby lepiej, ale na pytanie jak zrobić to „lepiej" to już Panowie odpowiedzi nie znali. Gdyby zaś rozdawali „po jednym piwie za darmo" to pojawiłby się komentarz - O! Wójt Dobrowolska prowadzi kampanię - choć z organizacją pikniku wójt nie miała nic wspólnego, podobnie jak z budową Krótkiej nie mieli nic wspólnego obecni na pikniku radni.
    Wracając do dziennikarskiego nomen omen obowiązku warto dodać, że tego dnia odbywał się rajd smochodowo/motocyklowy ze startem w Fiałkowie, a rada rodziców tutejszej szkoły zabrała dzieciaki na biwak z noclegiem w Zborowie a wszystko to w jednym sołectwie i w jednym dniu. Pewnie możnaby się zastanowić czy nie dałoby się tego jakoś połączyć, choćby w celu tak upragnionej przez niektórych frekwencji,ale z drugiej strony można(by) się cieszyć z tak rozmaitej oferty, tylko po co? To nudne jest i nie warte wychodzenia z domu wszak w czterech ścianach horyzont jest najszerszy…

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie będę wypowiadać się nt. wartości „dziennikarstwa obywatelskiego”, które wychodziło swego czasu spod ręki Pana „jaceks”. Czasem trzeba było dużej dozy samozaparcia, aby wyłowić sens.
    Więckowice – to urocza i spokojna miejscowość, a mimo to traktowana jest przez władze Gminy jako „kraj za miastem”. Dlaczego tak się dzieje? Kolejni radni wysłuchują problemów, przyznają rację, kiwają głowami, poklepują po ramieniu i wyjeżdżają. Pojawiają się również przy okazji festynów.
    Gdyby to mi zlecono przygotowanie festynu, z pewnością pojawiłaby się beczka piwa – frekwencja byłaby z pewnością znacznie większa – a dla Pana „jaceks” duży, zimny kufel.
    A tak na marginesie, każda krytyka boli.

    Obserwatorka I (Pierwsza)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za pozwoleniem Obserwatorki I (pierwszej) zwanej dalej Obserwatorką, zacznę od końca.
      Gdyby było „zlecenie” to może ten i ów poszedłby we wskazanym kirunku, a że zlecenia nie było tylko pomysł by się spotkać „przy okazji” to i beczki darmowego piwa nie było. Nie wiem jak Obserwatorka, ale ja nie jestem zwolennikiem ostentacyjnego rozdawiennictwa piwa w obecności zgromadzonych małoletnich a tym bardziej organizowania pikników „na zlecenie”.
      Co do radnych to nie ma co narzekać - takich sobie wybraliśmy, a że „kiwanie” wychodzi im najlepiej to już inna sprawa. Nie oni pierwsi i mam nadzieję ostatni.
      Co zaś sensu łowienia się tyczy to ufam, że jednak nie wszystko stracone i choć część umykającego została pochwycona. Jeśli nie to służę pomocą.
      W swoim czasie zaproponowałem Obserwatorce utworzenie forum „z otwartą przyłbicą” pod imieniem i nazwiskiem, ze stałymi felietonami - takie dziennikarstwo obywatelskie tylko z podpisem, nie pod pseudonimem, wieloma nickami, tylko zwyczajnie – we własnym imieniu. Bez odzewu. W swoim czasie radny Przestacki proponował Obserwatorce udział w zespole wypracowującym strategię rozwoju gminy, ale nie spodobało się… Obecny wójt – niedobry,poprzedni – zły, radni – nie podobają się, inwestycje – złe, inicjatywy – nie dobre. Źle, źle, źle…
      A tak na marginesie… to mam nadzieję.
      OVER (bez odzewu)

      Usuń