Niedługo ukaże się zapewne nowy
numer lokalnego miesięcznika – jak na razie sztuka ta się władzom Gminy udaje,
co innego w przypadku oceny jego zawartości – tak więc, wrócę jeszcze raz do
ostatniego numeru.
Władze Gminy mają ambicje, aby
czasopismo ukazywało się regularnie i w tej samej objętości. Wpływa to jednak,
w dość znaczący sposób, na jakość publikowanych treści. Nie zawsze jest tyle
interesujących tematów, szczególnie w okresie letnim, aby wypełnić kolejny
numer pisma. Odnoszę wrażenie, że tak było tym razem. Mimo wszystko kilka
tematów przykuło moją uwagę.
W obecnej kadencji dominują wywiady z naszymi włodarzami.
Niestety, w większości przypadków nie pozwalają one Czytelnikom na wyrobienie
sobie opinii o tym, jak wygląda rzeczywista sytuacja Gminy.
Przykładem mogą być
opublikowane w ostatnim numerze wywiady z przewodniczącymi Komisji Rady Gminy.
Są one bardzo ogólnikowe, Radni przekazują wiedzę podręcznikową, jak ognia
unikają niewygodnych tematów. Czytelnik,
opierający się wyłącznie na informacjach, przekazywanych przez Radnych w
wywiadach, może odnieść wrażenie, że
gmina Dopiewo jest krainą mlekiem i miodem płynącą.
Po raz kolejny ukazała się informacja na temat zmian w komunikacji
publicznej. Po lekturze notatki nasuwają mi się 2 wnioski:
- decydenci nie mają zamiaru
odstąpić od wymyślonej przez siebie i przedstawionej na Komisji 15 czerwca 2015
r. koncepcji,
- wyraźnie faworyzowana jest
część mieszkańców Gminy.
Jak się wydaje, koncepcja
przedstawiona na w/w Komisji, powstała w oparciu o analizę 160 ankiet,
złożonych przez mieszkańców. Stanowiło to wówczas, że ankiety złożyło ok. 0,7%
wszystkich mieszkańców Gminy.
Obecnie liczba złożonych ankiet
wynosi 404, co oznacza, że wypełniło je ok. 1,8% mieszkańców. Dla porównania w
2013 r. ankiety wypełniło 886 osób, stanowiących wówczas 4,3% wszystkich
mieszkańców. Padały wtedy głosy, że
liczba ta jest zbyt mała, aby była miarodajna. Widać dla obecnych włodarzy
1,8% opinii jest wystarczająca, do wprowadzenia zmian.
Z artykułu dowiadujemy się, że
większość ankiet, ok. 97,5%, została wysłana drogą elektroniczną. Wynika z
tego, że duża część społeczeństwa została wyłączona z możliwości wypowiedzenia
się w sprawie zmian. Jak wiadomo, nawet niektórzy Radni, delikatnie mówiąc, są
na bakier z Internetem. Wygląda na to, że osoby te zostały ukarane za
nienadążanie za zmianami.
Propozycje przedstawione przez władze Gminy, świadczą o wyjątkowym
faworyzowaniu mieszkańców Dąbrówki i Skórzewa. W zasadzie nie ma w tym nic
dziwnego – stanowią oni łącznie ok. 43,5% mieszkańców Gminy. Do złudzenia
przypomina to jednak działania wójta gminy Rokietnica, który szczególnymi
względami darzył mieszkańców jednego z osiedli, kosztem innych miejscowości.
Tak więc zgodnie z założeniami, po
wprowadzeniu zmian, w najlepszej sytuacji znajdą się mieszkańcy Dąbrówki. Do
dyspozycji będą mieć pociąg, dowożący ich na Junikowo, Górczyn i do centrum
Poznania. Oprócz tego dwie linie autobusowe – na Junikowo, i na Ogrody. Nie
dość tego, znacznie zwiększy się ilość kursów.
Na zmianie skorzystają również
mieszkańcy Skórzewa, którzy bezpośrednim kursem będą mogli dojechać do pętli na
Junikowie. A co z mieszkańcami innych miejscowości: Dopiewa, Dopiewca,
Zakrzewa, części Dąbrowy i Palędzia?
Otóż w mojej ocenie najwięcej
stracą na tym mieszkańcy Dopiewca i Dopiewa, dojeżdżający na Ogrody. O ile
osoby z Dopiewa mają jeszcze do wyboru kolej, Dopiewiec skazany jest wyłącznie
na autobusy. Nie dość, że do dyspozycji będzie wyłącznie długa trasa przez
Zakrzewo, to zmniejszy się liczba kursów z obecnych 21 do 18. Do tego bez
przesiadki dojazd będzie możliwy tylko na Ogrody. Autorzy artykułu zmiany przedstawili w wyjątkowo pokrętny sposób.
Na zmianach teoretycznie
skorzystają również mieszkańcy Zakrzewa i części Dąbrowy, ponieważ będą mieć do
dyspozycji 18 kursów, zamiast obecnych 13. Jednak w dalszym ciągu chcąc
dojechać na Junikowo, będą musieli się przesiadać.
Zapomniano zupełnie o
mieszkańcach Więckowic, którzy chcąc skorzystać z komunikacji gminnej, muszą
dojeżdżać do Dopiewa. W przypadku dojazdu do Poznania – najczęstszy kierunek - muszą
korzystać ze znacznie droższej komunikacji zewnętrznej.
Jak więc widać, zmiany w
komunikacji publicznej ewidentnie przygotowywane są pod przyszłe wybory
samorządowe. Skorzystają te
miejscowości, gdzie jest największy elektorat.
Interesujące zestawienie znaleźć
można na 22 stronie lipcowo-sierpniowego numeru „Czasu Dopiewa”. Otóż w komunikacie dotyczącym podłączania się do
kanalizacji sanitarnej, już po raz kolejny, ukazała się pogróżka, że w
przypadku nie podłączenia się, Straż Gminna jest uprawniona do nałożenia
mandatu.
Równocześnie w tabelce poniżej, wymieniającej gminne inwestycje, znalazła się
pozycja dotycząca budowy przyłączy kanalizacji sanitarnej. Autorzy zestawienia
pominęli drobny szczegół – były to
przyłącza do prywatnych nieruchomości, zrealizowane za publiczne pieniądze.
Sprawa dotyczy 2 przyłączy w Skórzewie przy ul. Batorowskiej oraz jednego w
Dopiewie przy ul. Tysiąclecia. Czyżby w gminie Dopiewo mieszkańcy dzielili się
na równych i równiejszych?
Sama tabelka z zestawieniem
inwestycji gminnych to również swoiste kuriozum. Obecne władze najwyraźniej skorzystały z pomysłu byłego z-cy wójta
Tadeusza Zimnego. W tabeli umieszczone zostały obok siebie inwestycje
fizycznie realizowane, jak i projekty techniczne. Jest to metoda stosowana w
poprzedniej kadencji – każda inwestycja
była liczona podwójnie: osobno jako projekt i osobno realizacja.
Przygotowanie projektu nie daje żadnej gwarancji, że inwestycja zostanie
zrealizowana. Wielokrotnie można się było o tym przekonać.
Ponadto niektóre inwestycje są dość problematyczne – czy koszenie trawy
przy stawie w Palędziu można potraktować jako inwestycję kubaturową?
Na koniec krótko jeszcze o wynikach egzaminów w gimnazjach. Jak zapewne
większość Czytelników wie, wyniki egzaminów w gimnazjum w Skórzewie były
znacznie lepsze niż w Dopiewie. W przypadku nauczania języka angielskiego obie
szkoły, dzieli przepaść. Jednak z pewnych względów komuś zależy na
udowodnieniu, że gimnazjum w Dopiewie wcale nie jest gorsze od skórzewskiego, a
może nawet lepsze.
Posłużono się w tym celu tzw. wskaźnikiem EWD, określającym
efektywność szkoły. W skrócie polega to na tym, że oblicza się różnicę poziomu
wykształcenia uczniów w momencie rozpoczęciu nauki w szkole, a wynikami
absolwentów. Ma to na celu udowodnienie, że szkoła, mimo iż wyniki gimnazjalne ma
bardzo słabe - tak naprawdę jest dobra.
Bardzo trudno jest zweryfikować dane, na podstawie których dokonano
obliczeń. Jak wiadomo, nie wszyscy uczniowie szkoły podstawowej w danej
miejscowości automatycznie przechodzą do jednego gimnazjum. Ponadto część
uczniów przychodzi ze szkół z innych miejscowości. Szkoła podstawowa w Dopiewie
wyniki testów ma słabe, ale np. szkoły w Więckowicach i Konarzewie, z których
uczniowie również przechodzą do gimnazjum w Dopiewie, mogą pochwalić się
znacznie lepszymi osiągnięciami. Pole do manipulacji jest duże, a możliwości
weryfikacji niewielkie.
Przy zastosowaniu tej metody najlepsze będą te szkoły, które będą
przyjmować analfabetów, a wypuszczać absolwentów z umiejętnością czytania i
pisania – ponieważ uzyskają najwyższą efektywność.
Bardzo wątpliwe, aby kiedykolwiek
kryteria te były stosowane przy naborze do szkół ponad gimnazjalnych. Z
pewnością zawsze podstawą będą twarde i jednoznacznie określające poziom
wykształcenia, wyniki egzaminu końcowego.
Obliczanie efektywności gimnazjów
jest metodyką propagowaną przez instytucje unijne, co też budzi moje
zastrzeżenia i obawy. Urzędnicy w Brukseli niejednokrotnie wykazywali się
swoistą inwencją, jak: pomysły prostowania ogórków, obliczania krzywizny
banana, zaliczaniem ślimaków do ryb czy traktowanie marchewki jako owocu. Uważam,
że wskaźnik EWD ma służyć do poprawy
samopoczucia w tych szkołach, które odbiegają poziomem od innych.
W przypadku gminy Dopiewo
szerokie omówienie tego tematu ma jeszcze inny cel. Chodzi o przygotowanie rodziców do zmiany obwodów szkolnych i
przekonanie ich, że gimnazjum w Dopiewie nie jest takie złe, a może nawet
lepsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz