sobota, 8 sierpnia 2015

Czy w gminie Dopiewo funkcjonuje system demokracji powszechnej?


Aby odpowiedzieć pozytywnie na to proste, zdawałoby się pytanie, trzeba wykazać się wyjątkowo dużą dozą wyobraźni i samozaparcia. Jak na razie, w mojej ocenie, obecną demokrację w Gminie z powodzeniem można umieścić pomiędzy systemem demokratycznym starożytnych Aten a tzw. demokracją socjalistyczną. W starożytnej Grecji prawa obywatelskie przysługiwały tylko mężczyznom, i to tylko mającym status obywatela. Mimo wszystko była to dość znacząca część społeczeństwa. W demokracji socjalistycznej prawa obywatelskie teoretycznie przysługiwały wszystkim mieszkańcom, jednak decydujący głos mieli I sekretarze poszczególnych szczebli. W rozumieniu naszych włodarzy, prawa obywatelskie przysługują chyba wyłącznie jednostkom, przede wszystkim Wójtowi Gminy oraz Przewodniczącemu Rady Gminy. Pozostali wybrańcy narodu, czyli Rada Gminy oraz najbliżsi współpracownicy Wójta, pełnią wyłącznie rolę wykonawców. Tak więc, obecnej demokracji w gminie Dopiewo bliżej do standardów demokracji socjalistycznej niż starożytnej Grecji. Dotychczasowe działania dość wyraźnie wskazują, że władze Gminy chcą wprowadzić zasadę, wyznawaną przez jednego z nieżyjących wodzów narodu - „władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy”.


O tym, że standardy demokratyczne w gminie Dopiewo odbiegają od obowiązujących norm prawnych, wiadomo było mi od dawna. Omijanie prawa czy działania wbrew woli mieszkańców, stosowane były również w poprzednich kadencjach. Jednak uważam, że zjawisko to nasiliło się po wyborach samorządowych w 2014 r.
O tym, jak daleko nam do faktycznej demokracji uświadomiło mi, dopiero złożenie protestu wyborczego w sprawie wyborów sołeckich w Dopiewie. Okazuje się, że wyegzekwowanie podstawowych praw, należących się każdemu mieszkańcowi jak psu zupa, wymaga nadludzkiego wysiłku, wiedzy, cierpliwości i uporu.
Od złożenia 3 kwietnia br. pierwszego pisma, w sprawie wyborów sołeckich, minęły już 4 miesiące. W tym czasie osoba skarżąca wystosowała łącznie 23 (słownie: dwadzieścia trzy) pisma: protesty, skargi, doniesienia, wezwania, podania, sprostowania czy oświadczenia. Średnia objętość każdego z pism to 2 lub 3 strony formatu A4. Wydawać by się mogło, że taka ilość korespondencji powinna już dawno skutkować, nie tylko zakończeniem sprawy, ale i korektą obowiązującego prawa. Okazuje się jednak, że to dopiero początek.

Po 23 pismach udało się jak na razie załatwić 2 tematy:
- Władze Gminy przyznały mieszkańcom prawo do składania protestów wyborczych,
- Rada Gminy uznała się za władną do rozstrzygania protestów.
Jeżeli komuś wydaje się, że nasi włodarze doszli do takich wniosków, analizując obowiązujące prawo - to jest w błędzie. Do takiego przekonania zmusiła ich opinia Wojewody Wielkopolskiego, czego nawet nie próbują ukrywać. Wynika to dość wyraźnie w uzasadnieniu do uchwały w sprawie odrzucenia protestu wyborczego. Obecnie jednak widać, że Urząd Wojewódzki zaczyna coraz bardziej skłaniać się do stanowiska władz Gminy, ignorując obowiązujące prawo. Świadczyć o tym może opinia wydana 23 lipca br., sugerująca, że uchwała nie zawiera uchybień prawnych. Opinia ta została przesłana skarżącej, mimo iż ona o nią nie występowała.

Na szczęście oprócz wojewody funkcjonują w naszym kraju jeszcze inne organy i instytucje. Kilka dni temu wpłynęła do skarżącej oraz Rady Gminy opinia Rzecznika Praw Obywatelskich. Stanowisko RPO jest jednoznaczne i nie pozostawia Radzie Gminy żadnej możliwości na manipulację. Rzecznik Praw Obywatelskich stwierdził m.in., że „instytucja protestów wyborczych…, jest zabezpieczeniem prawa wyborczego obywateli”. Potwierdza to również Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdzając, „że istnienie systemu skutecznego badania skarg indywidualnych i odwołań w sprawach wyborczych jest jedną z podstawowych gwarancji wolnych i rzetelnych wyborów”. Co więcej, złożona przez protestującą skarga do RPO spowodowała, że „rozważane jest podjęcie przez Rzecznika działań na poziomie generalnym, w celu zwrócenia uwagi na szeroki, ogólnopolski aspekt przedstawionego problemu”. Jak pokazuje historia, czasem jednostka może zmienić jej bieg.
Myślę, że w tej sytuacji należałoby oczekiwać oświadczenia wiceprzewodniczącego RG Wojciecha Dorny, który nie tak dawno stwierdził, że „Rada Gminy nie jest organem uprawnionym do badania prawidłowości przebiegu wyborów sołeckich”.

Tak więc, mimo iż udało się naszych włodarzy zmusić do zajęcia się skargami i protestami, to wyłonił się kolejny problem – sposób ich rozpatrywania. Muszę przyznać, że w tym zakresie nic się nie zmieniło na lepsze. Skargi i protesty (jak dawniej) traktowane są jako zło konieczne, a osoby je składające jako działające na szkodę władz. Doskonale widać to było na posiedzeniach Komisji Rewizyjnej 1 i 29 czerwca br. W pierwszym z nich brał udział wójt Adrian Napierała, który wykazał się wyjątkową arogancją i wręcz agresją wobec skarżącej oraz mieszkańca Gminy, który ośmielił się zabrać głos, a co najgorsze, odważył się mieć odmienne zdanie. Drugie posiedzenie Komisji Rewizyjnej bardziej przypominało hucpę i totalną nagonkę na skarżącą, nie mającą nic wspólnego z merytoryczną dyskusją. Na posiedzenie ściągnięto (bo nie sądzę, żeby brali udział z własnej woli) wszystkich członków komisji skrutacyjnej, powołanej w czasie zebrania sołeckiego. Mam nieodparte wrażenie, że osobom tym zrobiono intensywne pranie mózgów, aby przedstawić skarżącą w jak najgorszym świetle.

Jak na razie, skarżąca nie zamierza odpuścić. Złożyła kolejne 4 skargi oraz 2 wezwania do usunięcia naruszenia prawa. Część z nich będzie rozpatrywana na posiedzeniu Komisji Rewizyjnej 19 sierpnia br. Zobaczymy, jak z tego zadania wywiąże się przewodnicząca komisji Anna Kwaśnik. W mojej ocenie, jak na razie, zupełnie się z tej roli nie wywiązuje. Przypuszczam, że obejmując funkcję nie zdawała sobie sprawy z tego, co ją czeka. Zazwyczaj Komisja Rewizyjna zajmuje się analizą wykonania budżetu rocznego i wydawaniem opinii w sprawie absolutorium dla wójta, co w obecnej kadencji miało być formalnością. A Przewodnicząca, w roli osoby rozpatrującej skargi na wójta, jak na razie radzi sobie słabo. Przypuszczam, że działa zgodnie z zaleceniami i wskazówkami, udzielanymi przez włodarzy Gminy. Czy to wystarczy? - czas pokaże.

W mojej ocenie, w obecnej sytuacji, egzekwowanie praw obywatelskich w pojedynkę, wymaga niezwykłego samozaparcia. Gdyby władzom Gminy dać uprawnienia ustawodawcze i zwiększyć jej suwerenność, z pewnością wkrótce powstałaby satrapia na wzór państw Azji Środkowej, powstałych po upadku Związku Radzieckiego. Duża w tym „zasługa” bierności społecznej. Mieszkańcy potrafią upomnieć się o swoje prawa, jeżeli problem dotyczy ich osobiście. W sprawach ogólnych panuje powszechny marazm i brak zainteresowania. Do tego dochodzi też polityka obecnych władz, które starają się wszelkimi sposobami, aby jak najmniej informacji docierało do opinii publicznej. Większość spraw jest omawiana na komisjach Rady Gminy – ostatnio radny Piotr Dziembowski zaproponował (pytanie czy była to jego inicjatywa?) omawianie sprawozdania Wójta na komisjach wspólnych. Może wolne głosy i wnioski oraz zapytania sołtysów również należałoby przenieść na posiedzenia komisji? Na komisjach nie pojawia się nikt z mieszkańców. Wyjątkiem była Komisja Rolnictwa omawiająca temat motorówek na jez. Niepruszewskim, i to dopiero drugie posiedzenie. Na pierwszym spotkaniu pojawił się jedynie Filantrop ze swoimi zwolennikami. Brak nagrań i protokołów z komisji to dodatkowa zaleta – wszystkie niewygodne tematy można zamieść pod dywan. Na sesjach pozostanie wyłącznie jednogłośne przegłosowywanie uchwał.

Obecnie Wójt również działa w coraz większej konspiracji. Dotyczy to np. sposobu finansowania imprez gminnych jak: Dni Gminy Dopiewo, koncerty itp. Na plakatach Gmina oraz jednostki organizacyjne wymieniane są coraz częściej jako organizatorzy, a nie sponsorzy. Również coraz ciekawsze są sprawy związane z polityką kadrową. W dniu 5 czerwca br. Wójt podpisał umowę z kolejnym radcą prawnym na świadczenie obsługi prawnej – czyżby obecny radca nie dawał sobie rady? Bo jak ćwierkają wróble, Gmina na razie przegrywa wszystkie sprawy związane z CRK Konarzewo oraz Stowarzyszeniem Praksedy Lemańskiej.
Natomiast w lipcu br. zatrudniony został pracownik do Urzędu, którego zadaniem będzie przygotowywanie projektów decyzji o warunkach zabudowy, mimo, iż od 7 stycznia br. obowiązuje umowa z urbanistką Magdaleną Kalinowską na tego typu usługi.
Wnikliwy obserwator (wymaga to jednak sporo czasu i wysiłku) może zauważyć, że działania władz Gminy coraz częściej rozmijają się z wyborczymi deklaracjami. Coraz częściej mamy do czynienia z działaniami zakulisowymi, naginaniem lub wręcz łamaniem prawa. Niewiele ma to wspólnego z prawdziwą demokracją.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz