niedziela, 30 sierpnia 2015

Komisja Wspólna Rady Gminy Dopiewo 24 sierpnia 2015 r. (2) – wzloty i upadki, z naciskiem na upadki



Zgodnie z obietnicą dziś ciąg dalszy wniosków z Komisji Wspólnej. W trakcie posiedzenia można było zauważyć pewne pozytywy, jednak wrażenia negatywne w dalszym ciągu są dominujące.
Omawiano m.in. zmianę regulaminu GOSiR Dopiewo, który w opinii Prezesa jest już przestarzały. Nie mam odpowiedniej wiedzy, czy wszystkie proponowane zmiany są zgodne z prawem, np. kwestia odpowiedzialności użytkowników za szkody i urazy, w każdym razie jest to krok w dobrym kierunku. Mam nadzieję, że Wojewoda przed publikacją w Dzienniku Urzędowym Województwa Wielkopolskiego rzetelnie przeanalizuje zapisy regulaminu.
Szkoda, że Gmina nie spieszy się z uporządkowaniem pod względem prawnym, innych terenów użyteczności publicznej, np. placów zabaw. Temat ten był przeze mnie omawiany tutaj - link.


Przy okazji mam kolejne zastrzeżenia do placów zabaw w Dopiewie. Plac na ul. Bukowskiej przy zespole szkół czynny jest w dalszym ciągu wyłącznie od poniedziałku do piątku, mimo iż kartka przy wejściu informuje, że powinien być czynny cały tydzień. Niestety plac zabaw przy ul. Łąkowej w Dopiewie, mimo zamontowania dodatkowych urządzeń przedstawia się w dalszym ciągu skandalicznie. Widocznie jaki Sołtys/Radny, taki plac zabaw. Nowe urządzenie (pajęczą sieć) otoczono krawężnikiem, a podłoże wypełniono piaskiem. Wystarczy jednak wyjść poza krawężnik, aby stanąć na podłożu ze szlaki paleniskowej. Podłoże to jest nie tylko niebezpieczne – ostre krawędzie grudek żużla mogą powodować urazy u dzieci – wiele z nich biega po placu boso. Do tego materiał, którym wysypano tą część placu jest odpadem szkodliwym dla zdrowia – w katalogu odpadów wymieniony jest pod numerem 100101. Nie sądzę, aby wdychanie takiego pyłu było korzystne dla użytkowników placu. Pomijam fakt, że cały teren placu powinien zostać uporządkowany, a część urządzeń, jak huśtawka z opon samochodowych czy zmurszała ławka - jak najszybciej usunięta.

Dość burzliwą dyskusję wywołała po raz kolejny, przygotowana uchwała dotycząca planu zagospodarowania przestrzennego w Palędziu przy ul. Leśnej. Temat ten ciągnie się już ponad 9 lat, a wnioskodawcy chyba prędzej zejdą z tego świata, niż doczekają się jego uchwalenia. Tym razem problem dotyczy wielkości działek budowlanych, których minimalną powierzchnię ustalono na 1200 m2. Właściciele nieruchomości domagają się jej zmniejszenia do 900 m2, argumentując słusznie, że popyt na duże działki dawno już minął. Obecnie nabywcy preferują działki niewielkie, nawet o powierzchni 300-400 m2. Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego gminy Dopiewo pozwala dla wnioskowanego terenu na wydzielanie działek o minimalnej powierzchni 700 m2 – właściciele nieruchomości domagają się działek o minimalnej powierzchni 900 m2.
Cóż więc stoi na przeszkodzie, aby uczynić zadość oczekiwaniom wnioskodawców? Okazuje się, że głównym powodem jest ryzyko nadmiernego napływu nowych mieszkańców do Gminy. Wyrazicielem tych obaw stał się radny Tadeusz Bartkowiak. Czy rzeczywiście obawy Radnego są uzasadnione?
Plan obejmuje obszar ok. 16 ha. Z tego prawie 1/3 terenu, czyli ponad 5 ha już jest objęta planem zagospodarowania pod zabudowę mieszkaniową. Mimo, iż plan obowiązuje już 15 lat, teren zabudowany jest zaledwie pięcioma budynkami jednorodzinnymi. Z 5 ha zagospodarowano dotychczas ok. 1 ha. Zanim cały teren aktualnego planu zostanie zabudowany, z pewnością minie wiele lat.
Biorąc pod uwagę nowy obszar o powierzchni ok. 12 ha, objęty projektem planu, przy minimalnej powierzchni działki 1200 m2, może na nim powstać ok. 70-80 działek. Część terenu zostanie wyłączona pod drogi, z tego prawie 1 ha na drogę wzdłuż torów. Do tego część działek będzie przeznaczona pod usługi. Przy wnioskowanej minimalnej powierzchni 900 m2 - działek tych może powstać ok. 100. Tak więc, maksymalna liczba mieszkańców oscylować będzie w granicach 400-500 osób. Do tego napływ ten rozłożony będzie nawet na kilkadziesiąt lat.
Ciekawe, że radny Tadeusz Bartkowiak nie przejawiał takich obaw, związanych z przeludnieniem Gminy, gdy głosował nad kolejnymi osiedlami: Linei (sąsiadujący z omawianym terenem plan w Dopiewcu o powierzchni ok. 106 ha), Ławicy, Grzegorczyka czy Lepiko. W tamtych przypadkach liczba nowych mieszkańców była lub będzie wielokrotnie wyższa, do tego proces urbanizacji i zasiedlania następuje znacznie szybciej.

Jedynym, który poparł oczekiwania właścicieli, postulujących zmniejszenie powierzchni działek, był radny Walenty Moskalik. A radnemu Tadeuszowi Bartkowiakowi przypomnę, że on również dysponuje gruntami, z których część już została przeznaczona pod zabudowę mieszkaniową. Może ograniczanie terenów budowlanych zacznie od własnego podwórka.
Przy okazji omawiania w/w planu zaintrygowała mnie zmiana w podejściu do przestrzegania prawa przez pracowników Urzędu. Otóż kierownik referatu planowania przestrzennego stwierdził, że wprowadzenie zmian w projekcie uchwały może wymagać ponownego wyłożenia planu do publicznego wglądu – wysłano nawet stosowane zapytanie do wojewody. Czyżby pojawiła się nowa jakość w gminie Dopiewo? Dotychczas Wójt ani Rada Gminy nie przejmowali się takimi drobiazgami, jak przestrzeganie prawa – przykładem może być plan przy drodze wojewódzkiej w Więckowicach.

Kolejny temat, który podważył moją naiwna wiarę, że Radni kiedyś zdobędą minimalną wiedzę - to projekt planu terenu w rejonie ul. Akacjowej w Skórzewie. W obszarze objętym planem znajduje się działka, na której posadowiono budynek bez stosownych pozwoleń. Nowa właścicielka, która kupiła nieruchomość, nie wiedziała, że jest to samowola budowlana. Ponieważ jednak niewiedza nie zwalnia z odpowiedzialności, wystąpiła do Gminy o wydanie warunków zabudowy, równocześnie uiszczając w nadzorze budowlanym stosowną opłatę legalizacyjną. Niestety, wydawane przez wójta decyzje były uchylane przez SKO z przyczyn formalnych, a nie merytorycznych – obiekt nie narusza przepisów prawa budowlanego. Uchwalenie planu spowoduje, że właściciel będzie musiał zburzyć część budynku. Studium Gminy dopuszcza zajęcie pod zabudowę 40% powierzchni działki, natomiast obiekt przekracza tą wartość o kilka procent. W takim przypadku, ze względu na oczywiste błędy formalne, właściciel nieruchomości będzie miał prawo domagać się od Gminy odszkodowania. Zrozumienie tego faktu przerosło jednak możliwości percepcyjne niektórych Radnych. Na wysokości zadania stanął jedynie po raz kolejny radny Walenty Moskalik. Po zasięgnięciu informacji od osób z zewnątrz, przybyłych na posiedzenie Komisji, przekonał pozostałych Radnych, aby wycofali projekt planu do czasu zmiany Studium Gminy, pozwalającej na zwiększenie powierzchni zabudowy nieruchomości.

Wreszcie, być może, zostanie uchwalony plan zagospodarowania w rejonie ul. Kolejowej i Szarotkowej w Skórzewie. Pozwoli on na uratowanie tego, co jeszcze nie zostało zaprzepaszczone po roku 2004. Teren ten objęty był planem bodajże z 1994 r., który przestał obowiązywać w 2004 r. Od tego czasu rozpoczęła się dość chaotyczna zabudowa na podstawie decyzji o warunkach zabudowy. Bez planu trudno jest stworzyć ład przestrzenny, ale tego chyba nie rozumiał były wójt Andrzej Strażyński. Nie był on zainteresowany porządkowaniem terenów częściowo zurbanizowanych. Wolał przeznaczać pod zabudowę kolejne setki hektarów niezabudowanych gruntów rolnych. Pytanie tylko, dlaczego w tym przypadku zaproponowano 30% stawkę opłaty planistycznej? Jeszcze niedawno władze Gminy były bardzo łaskawe wobec niektórych inwestorów – 7% dla terenów przy drodze wojewódzkiej w Więckowicach. Przypuszczam, że egzekwowanie tej opłaty wywoła opór społeczny – tereny te już raz zostały przekształcone z gruntów rolnych na budowlane.

Radni w czasie posiedzenia Komisji Wspólnej głosowali również nad projektem uchwały dotyczącej nadania nazwy ul. Pasjonatów w Zakrzewie, stanowiącej fragment drogi serwisowej wzdłuż S11. Zaproponowano objęcie tą nazwą całej serwisówki, od ul. Piaskowej w Dąbrowie do wiaduktu w Dąbrówce. Wszystko byłoby dobrze poza tym, że droga dwukrotnie przechodzi przez Dąbrowę, dwukrotnie przez Zakrzewo oraz na pewnym odcinku przez Dąbrówkę. Zastanawia mnie, jak Urząd poradzi sobie z numeracją porządkową, czyli adresami nieruchomości. Nie sądzę, aby jakikolwiek GPS dał sobie radę z tą łamigłówką.
Równie dziwne wydaje mi się nadanie nazwy ul. Grafitowa w Skórzewie, nie drodze, ale całej działce, przeznaczonej pod zabudowę. Nazwy ulic nadaje się wyłącznie pasom drogowym, a nie terenom budowlanym. Tak w każdym razie stanowi ustawa o drogach publicznych.

Zgodnie z moim oczekiwaniem nie podjęto, żadnej próby dyskusji nad projektami uchwał dotyczących skarg na Wójta. Mimo iż, wyjaśnienia Wójta na złożone wnioski, urągały jakimkolwiek zasadom prawa czy dobrego obyczaju - Rada Gminy nie podjęła żadnej dyskusji. Tak więc należy domniemać, że Radni są pozbawieni elementarnej wiedzy w kwestii przepisów administracyjnych, albo są całkowicie podporządkowani odgórnym dyrektywom. Nie widzę w tej kadencji żadnej indywidualności, osoby potrafiącej myśleć samodzielnie.
Kuriozalnie brzmi fragment uchwały w sprawie odrzucenia skargi – druk numer 136: „Komisja uznała, że termin na przekazanie odwołania został przekroczony, ale był to jedynie termin instrukcyjny i jego niedochowanie nie wywołało żadnego uszczerbku dla skarżącej”. Art. 133 kodeksu postępowania administracyjnego w tym temacie brzmi: „organ administracji publicznej, który wydał decyzję, obowiązany jest przesłać odwołanie wraz z aktami sprawy organowi odwoławczemu w terminie siedmiu dni od dnia, w którym otrzymał odwołanie…”. Jeżeli powyższy zapis ma charakter jedynie instrukcyjny, to należy uznać, że odnosi to się do całego kodeksu postępowania administracyjnego. Wniosek, jaki w związku z tym się nasuwa, to że od widzimisię urzędnika zależy, kiedy i w jaki sposób dana sprawa zostanie załatwiona. I czy w ogóle zostanie załatwiona. Przyznam szczerze, że takiej arogancji władzy dawno nie zdarzyło mi się spotkać.

Na koniec krótko na temat wiceprzewodniczącego Rady Piotra Dziembowskiego. Jego zachowanie w czasie komisji i sesji staje się coraz bardziej bulwersujące i aroganckie, przy tym coraz częściej cechuje się niekompetencją. Sprawia wrażenie osoby całkowicie zblazowanej i nie zainteresowanej wypełnianiem swoich obowiązków. Może to uzyskanie tytułu doktora, którym afiszuje się na każdym kroku, wpłynęło na zmianę jego zachowania? Przypomnę, że tytuł taki posiada również Przewodnicząca Rady Gminy poprzedniej kadencji, jednak mało kto o tym fakcie wiedział.
Przykładem niekompetencji Piotra Dziembowskiego może być kolejny pomysł, aby nazwy ulic nadawać zaraz po uchwaleniu planu. Przypomnę więc, że nazwę ulicy można nadać drodze, która została geodezyjnie wydzielona – stan własności nie ma tu znaczenia. Drogi w nowych planach zagospodarowania mają charakter przyszłościowy i nie widzę możliwości, aby przed ich wydzieleniem nadawać nazwy. Tym bardziej, że plan może nie zostać skonsumowany, i w każdej chwili można go zmienić włącznie z układem ulic. Widocznie jednak dla Wiceprzewodniczącego jest to kolejny, nic nie znaczący szczegół.

Podsumowując odnoszę wrażenie, że Radnym z dłuższym stażem i stojącym wyżej w hierarchii, do głowy uderzyła woda sodowa. Nowicjusze są natomiast bardziej wystraszeni i podporządkowani, niż posłowie w klubach sejmowych. Jeżeli pojawią się nowe wyzwania, które stoją za progiem, obecny skład Rady gwarantuje katastrofę.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz