sobota, 12 września 2015

Komisja Wspólna Rady Gminy Dopiewo zaplanowana na 21 września 2015 (1) – dokąd podążają nasi włodarze?



Dotychczas moje relacje dotyczyły wniosków, jakie nasuwały mi się po posiedzeniach komisji RG. Tym razem zamierzam uprzedzić fakty i odnieść się do projektów uchwał, które mają być omówione na Komisji Wspólnej 21 września br. i przegłosowane na najbliższej sesji 28 września br. Jak zwykle najwięcej uwagi poświęcę planom zagospodarowania przestrzennego. Polityka władz Gminy w tym zakresie, w mojej ocenie, jest jedną z najważniejszych. Może przynieść wiele pożytku, ale niewłaściwe decyzje powodują, nieodwracalne szkody.

Ostatnie posiedzenie Komisji Rolnictwa 26 sierpnia br. dało nadzieję, że ktoś w Gminie zaczyna myśleć.
Przy omawianiu wniosku, dotyczącego opracowania planu zagospodarowania w Lisówkach, urzędnicy gminni stwierdzili, iż przy opracowywaniu zmian Studium Uwarunkowań i Kierunków Zagospodarowania Przestrzennego Gminy Dopiewo, rozważane jest zmniejszenie powierzchni terenów przewidzianych pod budownictwo mieszkaniowe. Wniosek taki został poparty przez większość członków Komisji Rolnictwa, w tym przewodniczącą Martę Jamont. Wyglądało na to, że włodarze zrozumieli, iż tworzenie kolejnych terenów pod zabudowę, jest drogą do nikąd. Brak infrastruktury, spadający popyt na nieruchomości, zmiany klimatyczne, wdrażane tendencje do ograniczania rozszerzania się terenów mieszkaniowych i wiele innych czynników - nakazują wstrzemięźliwość w dalszej urbanizacji. Jak się okazuje, radość jednak była przedwczesna. Świadczy o tym opublikowany program Komisji Wspólnej oraz najbliższej sesji RG.

Bogaty program obejmuje m.in. 6 uchwał, dotyczących przystąpienia do kolejnych planów zagospodarowania przestrzennego. Generalnie jest to właściwy kierunek – większy teren Gminy objęty planami, to mniejsza możliwość powstawania chaosu przestrzennego. Jednak jak już pisałam wielokrotnie, aby tak się stało, Studium Gminy powinno zostać tak zmienione, aby uwzględniało rzeczywiste potrzeby i uwarunkowania, a nie głównie oczekiwania prywatnych inwestorów.
Niestety, jak się okazuje, uwagi przedstawiane przez urzędników w czasie Komisji Rolnictwa, postulujące zmniejszenie powierzchni terenów budowlanych w Gminie, nijak się mają do rzeczywistości. Takim przykładem jest projekt uchwały dla terenów wzdłuż drogi powiatowej w miejscowości Trzcielin - link . Projektem objęto aż 134 ha, co jest ewenementem w historii planowania przestrzennego w gminie Dopiewo. Tak dużego terenu nie obejmował dotychczas żaden inny plan. Myślę, że zabieg ten miał na celu ukrycie prawdziwych intencji wnioskodawców.
Większość tego terenu to grunty rolne, przez które przebiegać będzie fragment drogi ekspresowej S5. Jednak część obszaru, o powierzchni ok. 18 ha, w Studium przewidziana jest pod zabudowę mieszkaniową o charakterze rezydencjalnym - działki nr ewid. 175/9 do 175/30. Mam właściwie całkowitą pewność, że wywołanie planu ma na celu właśnie zabezpieczenie tego terenu na cele budowlane, a pozostały obszar jest tylko przykrywką maskującą prawdziwe intencje pomysłodawców. Przypuszczenia takie są tym bardziej zasadne, że tylko w obszarze, przeznaczonym w Studium pod zabudowę mieszkaniową rezydencjalną, trwają podziały geodezyjne. Wydzielone zostały drogi dojazdowe oraz działki o powierzchni 0,5 ha i większej. Zgodnie z zapisami Studium Gminy, minimalna wielkość działek w tym terenie wynosi 2500 m2, a wydzielenie ich w gruntach rolnych, na podstawie ustawy o gospodarce nieruchomościami, jest niemożliwe. Aby to umożliwić, konieczne jest wydanie decyzji o warunkach zabudowy albo uchwalenie planu.

Czy przeznaczenie w tym rejonie prawie 20 ha pod zabudowę mieszkaniową ma sens? – w moim przekonaniu nie. Część gminy Dopiewo na południe od Trzcielina i Konarzewa to tereny wyłącznie rolnicze, graniczące z Wielkopolskim Parkiem Narodowy. Część obszaru znajduje się w otulinie Parku. Brak tu, poza jedyną utwardzoną drogą do Stęszewa, oraz ujęciem wody w Joance, jakiejkolwiek infrastruktury komunalnej. Wyznaczenie, niemal w środku tego terenu, 20 ha pod zabudowę mieszkaniową, nie ma żadnego uzasadnienia ekonomicznego, społecznego czy przestrzennego. Należy dodać, że w odległości 150 m od wschodniej części tego terenu przebiegać będzie droga ekspresowa S5, a około 450 m w kierunku południowym planowana jest budowa fermy drobiu. Po prostu, właściciel nieruchomości został potraktowany przez władze Gminy w sposób szczególny. Potwierdza to m.in. załącznik nr 3 do Studium Gminy, dotyczący sposobu rozpatrzenia uwag. Natomiast wiele wniosków o zmianę gruntów rolnych na budowlane na terenie Trzcielina, zostało odrzuconych - link.

Nie udało mi się ustalić, który z poprzednich wójtów był tak łaskawy dla właściciela nieruchomości. Cieszy się on jednak również szczególnymi względami obecnych władz Gminy. Mam tylko nadzieję, że Rada Gminy podejdzie do tematu w sposób rzeczowy – zmiana w Studium gruntów budowlanych z powrotem na rolne, nie powinna grozić roszczeniami odszkodowawczymi – Studium Gminy nie jest przepisem prawa lokalnego. Być może władze Gminy jeszcze sobie tego nie uświadamiają, ale w najbliższych latach zaczną zmieniać się priorytety gospodarcze – woda, żywność i energia elektryczna to podstawa funkcjonowania społeczeństwa. Liczę tu na radnego Tadeusza Bartkowiaka, który w ostatnim czasie stał się czołowym obrońcą gruntów rolnych, za co należy mu się szacunek.
Jeżeli jednak RG po raz kolejny się ugnie, to pozostaje mieć nadzieję, że teren nie zostanie zagospodarowany. Malejący popyt na działki rezydencjalne, a także brak infrastruktury, może być powodem, że grunt będzie użytkowany w dalszym ciągu wyłącznie rolniczo. Przykładem może być teren w Lisówkach, dla którego plan zagospodarowania został uchwalony w 2001 r. Po czternastu latach, na 80 utworzonych działek budowlanych, tylko 13 zostało zagospodarowanych.
Jak podają polscy urbaniści, w naszym kraju ilość przekształconych gruntów pozwala na osiedlenie ok. 300 mln osób. To tyle, ile liczą Stany Zjednoczone. Jeżeli wartość ta jest przesadzona, to niewiele. W naszej gminie funkcjonujące grunty budowlane umożliwiają zasiedlenie dla 70 tys. mieszkańców. Jaki w tej sytuacji jest sens tworzenia kolejnych terenów budowlanych?
Pozostaje również kwestia klasy gruntów objętych zabudową mieszkaniową. W projekcie uchwały nic na ten temat nie wspomniano. Przypuszczam, że są to grunty co najmniej IV klasy – na terenie Trzcielina przeważają gleby o wysokiej wartości bonitacyjnej.
W ostatnim czasie osoby przygotowujące projekty uchwał o przystąpieniu do opracowania planu, stosują następującą formułkę – „opracowanie przedmiotowego planu zagospodarowania przestrzennego pozwoli na określenie szczegółowych zasad zagospodarowania terenu w oparciu o zasadę zrównoważonego rozwoju”. Zastanawia mnie, czy autorzy rozumieją znaczenie „zasady zrównoważonego rozwoju”? Dawniej pisano wprost, że uchwała zostaje podjęta na wniosek właścicieli nieruchomości - link. Jak widać czasy się zmieniają i znaczenie określenia „zrównoważony rozwój” również.

Temat trochę mi się rozwinął, więc jeszcze krótko 2 sprawy.
Pierwszy temat to projekt planu dla Dopiewa i Konarzewalink. Nurtuje mnie problem, dlaczego do opracowania włączono działkę nr ewid. 520/6 w Dopiewie. Nie ma ona żadnego połączenia z pozostałym terenem – oddziela ją autostrada. W studium przewidziano aktywizację gospodarczą, natomiast kształt i wielkość nieruchomości uniemożliwia sensowne zagospodarowanie. Na tym fragmencie ul. Konarzewska w Dopiewie, przy której działka jest zlokalizowana, jest ulicą tylko z nazwy. Brak nawierzchni drogi, brak uzbrojenia (do najbliższej sieci wodociągowej czy kanalizacyjnej jest przeszło 1 km odległości). Można tam zorganizować co najwyżej składowisko odpadów na świeżym powietrzu. Czyżby inwestor chciał połączyć w/w działkę z pozostałym terenem wiaduktem nad, lub tunelem pod autostradą?
Istnieje jednak inna opcja. Być może są to grunty rolne III klasy, i aby uzyskać zgodę ministra na przekształcenie, władze Gminy mają zamiar występować z wnioskami, dotyczącymi niewielkich obszarów, licząc na łatwiejsze przepchnięcie? Grunty III klasy w dużych areałach coraz trudniej przekształcać na tereny budowlane, natomiast uzyskanie zgody dla działki o pow. 0,8 ha nie powinno nastręczać problemów.

Ostatnia sprawa, którą zamierzam poruszyć, może wydawać się błaha. Otóż we wszystkich projektach, dotyczących opracowania planów, urzędnicy zastosowali formułkę – „przystąpienie do sporządzenia planu”. Otóż w kilku przypadkach – Zborowo, Skórzewo – uchwała dotyczy zmiany obowiązującego planu. Ktoś może powiedzieć, że nie ma to znaczenia, ponieważ procedura jest taka sama, jak w przypadku terenu nie objętego dotychczas planem. Jednak wbrew pozorom ma to znaczenie przy ustalaniu stawki i naliczaniu opłaty planistycznej. Opłatę planistyczną nalicza się tylko raz i to w ciągu 5 lat od wejścia w życie pierwszego planu miejscowego. W przypadku uchwały dla terenu nie objętego dotychczas planem, wysokość stawki procentowej ma znaczenie, ponieważ uchwalenie planu zazwyczaj powoduje wzrost wartości nieruchomości – wyjątkiem jest przeznaczenie nieruchomości na cele rolnicze bez prawa zabudowy.
W przypadku zmiany obowiązującego planu:
- wartość nieruchomości nie wzrasta albo wzrasta w niewielkim stopniu,
- od uchwalenia poprzedniego planu zazwyczaj mija więcej niż 5 lat i opłaty nie można już naliczyć.
W wymienionych wyżej przykładach plan w Skórzewie uchwalony został w 2001 r., natomiast plan w Zborowie w 2000 r. Ponadto ten ostatni obejmuje grunty gminne i naliczenie opłaty przez Gminę samej sobie, byłoby bezsensowne. Niestety, ustawodawca nie przewidział takich wyjątków i w każdej uchwale, dotyczącej planu miejscowego, stawka opłaty planistycznej musi zostać podana. Dlatego uważam, że jest różnica pomiędzy „sporządzeniem” a „zmianą” planu miejscowego.

Podsumowując, można zauważyć, że władze Gminy robią na przemian krok w przód oraz 2 w tył. Z pewnością będę z uwagą śledzić działania RG na polu planowania przestrzennego, tym bardziej, że udało mi się zaobserwować pewną tendencję. Otóż, po każdym komentarzu z mojej strony, podejmowane są decyzje całkowicie odwrotne do mojego stanowiska, nawet jeżeli w oczywisty sposób są błędne i przyniosą wymierne szkody. Zupełnie, jakby decydenci chcieli zrobić mi na złość i pokazać, kto tu rządzi. W to, że władza nie czyta mojego bloga, nie wierzą nawet dzieci w przedszkolu. Jednak takie działanie decydentów jest nie tylko dziecinne, ale wręcz szkodliwe. W wielu przypadkach można to potraktować, jako działanie na szkodę interesu publicznego.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz