Wybory parlamentarne zakończyły
się dopiero 9 dni temu, a już słychać głosy, nawołujące do przeprowadzenia
kolejnych. Tym razem chodzi o powtórkę
wyborów samorządowych z 2014 r., które w ocenie wielu recenzentów zostały
totalnie sfałszowane - link.
Przyznam się, że dość sceptycznie, żeby nie powiedzieć negatywnie, podchodzę do
opinii, iż wybory w 2014 r. zostały sfałszowane. Przy tylu partiach,
komitetach, mężach zaufania, sfałszowanie wyborów jest niezwykle trudne –
poważyć się może na to, jedynie desperat. Niewykluczone, że mogły mieć miejsce
przypadki zafałszowania wyników, miały one jednak charakter wyłącznie
incydentalny. Polska to jednak nie Rosja
czy Białoruś, gdzie wyniki wyborów ustala się w zaciszu gabinetów.
W mojej ocenie, o czym pisałam 30
października br. - link,
na wynik wyborów w 2014 r. - dotyczy to
przede wszystkim wyników do sejmików wojewódzkich - wpłynął głównie sposób
przygotowania kart wyborczych. Wielu wyborców po prostu nie wiedziało jak
głosować. Z tego powodu było tyle głosów nieważnych, jak również niezasłużony
był sukces Polskiego Stronnictwa Ludowego – lista kandydatów PSL znalazła się
na pierwszej stronie książeczki do głosowania.
Moje stanowisko potwierdzają
ostatnie wybory do sejmu. Mimo, iż książeczka z listą kandydatów została
zaopatrzona w spis treści oraz instrukcję, w jaki sposób należy głosować, wiele
osób swój głos złożyło na spisie treści. Niestety, nie ma możliwości, aby zorganizować obowiązkowe szkolenie dla wyborców.
Należy za to wprowadzić przepisy,
regulujące sposób powoływania członków obwodowych komisji wyborczych. Ostatnie wybory do sejmu i senatu
potwierdziły, że wiele osób wchodzących w skład komisji wyborczych, nigdy tej
funkcji nie powinno pełnić. Raczej niemożliwe jest stworzenie armii stałych
członków komisji, obsługujących kolejne wybory czy referenda. Tylko w gminie
Dopiewo ostatnie wybory obsługiwało 100 członków obwodowych komisji. Jest to
większa liczba osób, niż kandydatów do Rady Gminy Dopiewo w 2014 r.
Siłą rzeczy nie da się z tego
grona wyłowić osób, które spełniają minimalne standardy. Chociaż nie jest to do
końca prawdą, ponieważ wiele z nich pełni tą funkcję dość systematycznie i
można się było zorientować, czy kwalifikują się do tej roli.
Wybory z 25 października br. po
raz kolejny potwierdziły, że część członków komisji wyborczych posiada mniejszą
wiedzę, niż niektórzy wyborcy. Jest to bardzo złe zjawisko, ponieważ do
mieszkańców idzie negatywny przekaz, że członkowie komisji wyborczych są
osobami niekompetentnymi. Negatywnie wpływa to również na opinię tych członków,
którzy rzetelnie podchodzą do swoich obowiązków.
Co prawda dla członków obwodowych
komisji wyborczych prowadzone są szkolenia. Wszyscy mogą otrzymać broszurę pod
nazwą „Wytyczne dla obwodowych komisji wyborczych”. Przypuszczam, że
część z tych osób, która broszurę zabiera ze sobą, również nie jest
zainteresowana jej treścią. Stąd potem pojawiają się takie kwiatki, że
niektórzy członkowie komisji nie potrafią wyborcom wyjaśnić najprostszych
spraw.
Myślę, że sytuację poprawiłoby
wprowadzenie egzaminów na członków komisji, choćby w formie prostych testów,
przeprowadzanych na zakończenie szkolenia. Jest to jednak problem, który
powinien zostać rozwiązany na szczeblu ustawodawcy, poprzez wprowadzenie
dodatkowych zapisów w Kodeksie Wyborczym.
Przy okazji należy również
pokreślić aspołeczną postawę części
zarządców budynków, w których odbywają się głosowania. Przykładem może być budynek szkoły podstawowej w Dopiewie,
który jest przedstawiany w informatorach wyborczych, jako nie przystosowany dla
osób niepełnosprawnych. Jest to ewidentne kłamstwo, ponieważ budynek
posiada podjazd dla wózków inwalidzkich od strony kotłowni – plac pomiędzy
szkołą i przedszkolem. Z nieoficjalnych informacji wynika, że decyzja taka jest
wynikiem postawy dyrektorki szkoły podstawowej. Dziwić się należy, że osoba ta,
o tak wybitnie aspołecznej postawie (to ona była przeciwna udostępnieniu nowego
placu zabaw przy zespole szkół przy ul. Bukowskiej w Dopiewie) w dalszym ciągu
pełni tą funkcję dyrektora szkoły. I to pomimo, iż równocześnie pobiera
emeryturę nauczycielską.
Biorąc jednak pod uwagę wyniki wyborów samorządowych w 2014 r.,
szczególnie do sejmiku wojewódzkiego, taka arogancja przestaje mnie dziwić.
Jedną z osób, które wygrały wybory do sejmiku wojewódzkiego, jest wicemarszałek Wojciech Jankowiak.
Kiedyś był bliskim sąsiadem dyrektorki szkoły. To może więc być powodem, że
dyrektorka szkoły, osiągającej obecnie najgorsze wyniki w nauczaniu na terenie
gminy Dopiewo, w dalszym ciągu pełni tą funkcję.
I chociażby z tego powodu uważam, że wybory do sejmików wojewódzkich
powinny zostać powtórzone. Jak już zauważyłam na początku, fałszerstwa wyborcze uważam za mało
prawdopodobne. Bardziej na wynik wyborów wpłynęła ignorancja i niewiedza
wyborców – karty do głosowania odegrały tu decydującą rolę.
Każdy, kto choć pobieżnie
interesuje się sprawami samorządu lokalnego, począwszy od gminy a skończywszy
na województwie zauważy, że w Wielkopolsce
istnieje grupa trzymająca władzę. Skupiona
ona jest wokół członków PO i PSL. Wybory do sejmu i senatu pozwoliły na
częściowe rozbicie tej grupy – odchodzi wojewoda wielkopolski Piotr Florek. Jednak układ ten w dalszym ciągu
funkcjonuje w ramach samorządu lokalnego. Powtórne wybory samorządowe,
choćby do sejmiku wojewódzkiego, pozwoliłyby na dalsze rozbicie tej grupy. Co
prawda w PiS-ie tak samo funkcjonują osoby ideowe, jak i wyłącznie żądne
władzy. Obok radnej Poznania Ewy Jemielity (która potrafiła zrezygnować z diety
radnej), działa Bartłomiej Wróblewski (typowy celebryta, którego interesuje
głównie blask fleszy – najczęściej reklamuje się jako zdobywca Korony Ziemi). Jednak trzeba mieć nadzieję, że chociaż w
pierwszym okresie nastąpią zmiany na lepsze.
Obecny układ władzy w Wielkopolsce działa również hamująco na wójtów i
burmistrzów. Przypuszczam, że wójt Adrian Napierała chciałby wprowadzić
więcej zmian w gminie Dopiewo. Uniemożliwia mu to jednak obecny układ –
niektóre osoby są nietykalne. Natomiast gdyby we władzach województwa odsunięto
przedstawicieli PSL i PO, z pewnością poszerzyłoby się znacznie pole manewru
dla lokalnych włodarzy.
Czy powtórzenie wyborów
samorządowych na szczeblu gminnym coś zmieniłoby? Myślę, że niewiele. Co prawda
nie mogę się tu wypowiadać w imieniu wyborców, których decyzje nieraz znacznie
różniły się od moich opinii. Jedno, co mogę stwierdzić, to fakt, że wyborcy często łapią się na chwytliwe
hasła, za którymi nic się nie kryje. W Dąbrówce np. w wyborach do Rady Gminy
Marta Jamont wygrała z Magdą Gąsiorowską, co w mojej ocenie jest sprzeczne z
logiką. Jak pokazały pierwsze miesiące VII kadencji, radna Marta Jamont nie
posiada żadnych kompetencji do sprawowania funkcji Radnej, o przewodniczącej
Komisji Rolnictwa nie wspominając. Natomiast Magda Gąsiorowska dysponuje rzetelną
wiedzą w zakresie funkcjonowania samorządu lokalnego. Udowodniła to zresztą wielokrotnie
jako Przewodnicząca Rady Gminy Dopiewo.
To samo dotyczy pozostałych
radnych piłkarzy z Dąbrówki. Z byłych kandydatów na radnych z pewnością w
cuglach wygrałby Krzysztof Kołodziejczyk. Mimo, iż nie pełni żadnej funkcji
publicznej i nie pobiera żadnych apanaży, jest aktywniejszy niż osoby, które
tego zadania się podjęły. I to nie za darmo.
Nie wiem, czy ponowne wybory zmieniłyby
układ sił w Dopiewie? Starzy mieszkańcy z zasady głosują na swoich ziomków,
niezależnie od tego, co ich kandydaci reprezentują. Natomiast osoby napływowe z
reguły na wybory nie chodzą. Wydaje im się, i słusznie, że najlepiej
bezpośrednio uderzać do włodarzy. Tym sposobem np. mieszkańcy ul. Klonowej,
Lipowej i Wierzbowej w Dopiewie otrzymali kanalizację sanitarną, mimo iż niczym
się wśród mieszkańców Gminy nie wyróżnili – no chyba, że bardziej roszczeniową postawą
i większą siłą przebicia.
Kontrkandydaci obecnych radnych
Dopiewa w większości nie reprezentowali nic więcej, niż osoby, które wygrały w
wyborach. Przyznam, że dla kilku z nich przygotowałam programy wyborcze, jednak
nie pomogły im w zdobyciu mandatów. Albo
więc programy były niewłaściwe, albo kandydaci nie zasługiwali na taki zaszczyt.
Na marginesie dodam, że pewne elementy przygotowanych przeze mnie programów
wyborczych, wykorzystywane są przez obecnych Radnych – np. budowa chodnika przy
ul. Bukowskiej w Dopiewie, od ul. Północnej do ul. Wiśniowej, chociaż chodziło
mi o budowę ścieżki pieszo-rowerowej.
Podsumowując, uważam, że ponowne przeprowadzenie wyborów do sejmików
wojewódzkich ma uzasadnienie. Potwierdziłyby się rzeczywiste preferencje
wyborcze mieszkańców oraz być może udałoby się, odsunąć najbardziej
kontrowersyjne osoby od władzy. Natomiast
na szczeblu lokalnym, nie widzę możliwości większych zmian. Jedyną osobą,
która w mojej ocenie kwalifikuje się jako kontrkandydat na stanowisko wójta
gminy Dopiewo, jest Magda Gąsiorowska. Była wójt Zofia Dobrowolska nie jest w
stanie, jakąkolwiek działalnością przyćmić błędnych i szkodliwych decyzji,
podjętych w czasie swojej kadencji. Akcje takie, jak doprowadzenie do
kompromisu w sprawie korzystania z jez. Niepruszewskiego, to tylko peryferyjne
działania, nie mające większego znaczenia dla mieszkańców gminy Dopiewo - link.
Jeżeli w dalszym ciągu marzy o politycznej karierze, powinna zwrócić się o
pomoc do osób, które dzięki niej spędziły 4 lata w cieplarnianych warunkach –
byłego sekretarza Tomasza Zwolińskiego, zastępcy wójta Tadeusza Zimnego czy
skarbnika Gminy Piotra Szmytkowskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz