niedziela, 29 listopada 2015

Dopiewskie smaczki (46) – linia 400 kV w Gminie, komunikacja publiczna, wykorzystanie przestrzeni publicznej



Dziś kolejna porcja tematów przedstawionych w skrócie.
Zacznijmy od planowanej linii elektroenergetycznej 400 kV, która ma przebiegać przez gminę Dopiewo. Jak widać, spór na temat wyboru trasy dotarł już do mediów ogólnokrajowych, czego dowodem był reportaż w TVP1 - link. Potwierdził on moje obawy, że część mieszkańców w dalszym ciągu podchodzi do sprawy bardzo jednostronnie.
Po raz kolejny padały te same argumenty, że linia powinna zostać poprowadzona zgodnie z I wariantem, tj. przez Dąbrowę. Argumentowano, że wzdłuż trasy, gminy wyznaczyły tereny pod działalność gospodarczą, z którymi nowa linia nie będzie kolidować. Nie jest to prawdą, ponieważ, większość korytarza na terenie Dąbrowy przebiega przez tereny mieszkaniowe – od ul. Szafirowej do ul. Polnej. Mieszkańcom tych terenów nie tak dawno zadeklarowano, że PSE rezygnuje nie tylko z zarezerwowanego przez wiele lat korytarza (stąd np. zmiany w planach zagospodarowania przestrzennego), ale również nie będzie przebudowywać istniejącej linii. Dlatego też nie dziwię się rozgoryczeniu mieszkańców Dąbrowy, którym próbuje się ponownie narzucić zaniechaną koncepcję. W Dąbrowie niektóre budynki mieszkalne oddalone są od linii 220 kV (tej, która miałaby zostać przebudowana) o ok. 80 m. W przypadku pozostałych linii 110 kV odległość ta wynosi niecałe 20 m.


W przedstawionym w TVP reportażu zastanowiło mnie kilka spraw.
Pierwsza to brak, poza Wójtem Tarnowa Podgórnego, przedstawicieli lokalnych samorządów. W tak gorącej sprawie wójtowie i burmistrzowie powinni brać czynny udział. Czyżby bali się konfrontacji ze swoimi wyborcami?

Druga sprawa, to taka, że w czasie programu nie nawiązano do spotkania przedstawicieli 10 samorządów, które miało miejsce 18 listopada w Tarnowie Podgórnym – wspomniano o nim tylko mimochodem. Nie znam szczegółów ustaleń spotkania, ale uważam, że władze samorządów lokalnych powinny postulować, przesunięcie południowego odcinka linii 400 kV w kierunku zachodnim, poza tereny zurbanizowane. Z pewnością wydłuży to co nieco korytarz przesyłowy, pozwoli jednak uniknąć ingerencji w tereny zurbanizowane. Żaden z 6 zaproponowanych wariantów takich gwarancji nie daje. W reportażu jednak ta sprawa nie została poruszona.

Trzeci temat, który narzucił mi się w związku z reportażem telewizyjnym, to aktywny udział osób, którym budowa linii w wariancie 6 w niczym nie zagraża. Jednym z aktywniejszych przeciwników budowy linii w tym wariancie, był mieszkaniec Pokrzywnicy. Miejscowość ta nie jest w żadnym wypadku zagrożona. Linia w wariancie 6 byłaby oddalona od Pokrzywnicy o przeszło 1 km, do tego oddzielona szerokim pasem lasu. Nie odmawiam nikomu prawa do wypowiadania się w temacie, jednak uważam, żeby wypowiadać się w imieniu innych, należy mieć pełną wiedzę w tym zakresie, a przede wszystkim szersze spojrzenie.

Tradycyjnie już, nie byli przygotowani do programu redaktorzy prowadzący. Sugerowanie na samym początku audycji, że linia przebiegająca w odległości 500 m od budynków stanowić będzie zagrożenie dla mieszkańców, jest wyjątkowo bulwersujące. A co mają powiedzieć mieszkańcy Dąbrowy, którzy mieszkać będą w odległości 80 m od linii?

Trzeba przyznać, że za powstały problem winę ponoszą również Polskie Sieci Elektroenergetyczne. Brak konsekwencji w rezerwowaniu terenów pod budowę linii, przygotowywanie wariantów na mapach sprzed kilkudziesięciu lat oraz najważniejszy zarzut - przerzucenie całej odpowiedzialności za wybór trasy na wykonawcę. To ostatnie jest ewidentnym przykładem tzw. umycia rąk.

Podsumowując uważam, że audycje (jak omówiona wyżej) przynoszą więcej szkody niż pożytku. Nie będę odkrywcza, jeśli stwierdzę, że spotkanie zorganizowali przeciwnicy wariantu 6 linii 400 kV, wytyczonej pomiędzy Dopiewem i Dopiewcem. Zabrakło nie tylko przedstawicieli władz samorządowych, ale i mieszkańców np. Dąbrowy. Chociaż rozumiem zaniepokojonych mieszkańców Lusówka, Jankowic, Dopiewa czy Dopiewca - to jednak uważam, że dyskusja musi toczyć się na szerszym forum i obejmować wszystkich, dla których linia energetyczna może być uciążliwa. Przypuszczam, że organizatorzy spotkania celowo nie powiadomili mieszkańców innych miejscowości. Powinien to jednak zrobić Urząd Gminy w Dopiewie – kierownik ref. planowania przestrzennego Remigiusz Hemmerling był obecny w Lusówku.
Ponadto uważam, że władze samorządowe powinny poprosić o ekspertyzę niezależnych specjalistów, którzy jednoznacznie określiliby, jakie jest oddziaływanie takiej sieci na otoczenie i jakie niesie zagrożenia. Dotychczasowe przykłady, np. z Gołusek, świadczą o totalnej niewiedzy w zakresie oddziaływania linii energetycznych na mieszkańców i środowisko. W żadnym wypadku nie powinien takiej ekspertyzy zlecać inwestor czy wykonawca, bo zostanie posądzony o stronniczość.

Drugi temat, który chcę dzisiaj poruszyć, to komunikacja publiczna w Gminie. Mimo, iż rzekome prace nad zmianami w rozkładach jazdy trwają już kilka lat, to końca nie widać. Co więcej, wprowadzone 1 października modyfikacje w znacznym stopniu utrudniły korzystanie z komunikacji wielu mieszkańcom. O wydłużeniu trasy z Dopiewa i zmniejszeniu częstotliwości, już pisałam. Obecnie Gmina próbuje dopasować rozkład jazdy dla uczniów oraz pracowników handlu. A co z pozostałymi mieszkańcami, którzy np. jadą na zakupy, do urzędu lub lekarza? W dni robocze, przed południem jest 2-godzinna przerwa w kursowaniu autobusów z Dopiewa. Pomiędzy godz. 9:15 a 11:15 - nie ma autobusu ani pociągu, który pozwoliłby dojechać do Poznania. Gdyby nie kursy Bistransu, nie byłoby w tym okresie żadnego połączenia z Poznaniem. Jednak dla kogoś, kto posiada bilet miesięczny PEKA, korzystanie z busa jest związane z dodatkowymi, niepotrzebnymi kosztami. A o sobotnich kursach busów linii 721, chyba możemy już zapomnieć.
Jak wynika z notatki na stronie Gminy, szczególnym zainteresowaniem władz cieszą się, oprócz uczniów, wyłącznie pasażerowie linii 727 z Dąbrówki i Skórzewa. Na ich potrzeby dopasowuje się kursy do miejskiej linii nr 77.
Urząd twierdzi, że wprowadzone zmiany spowodowały wzrost liczby pasażerów. Z pewnością jest to zasługa dodatkowego połączenia z Janikowem. Myślę, że liczba pasażerów byłaby jeszcze większa, gdyby uwzględniono również potrzeby mieszkańców Dopiewa, Dopiewca i Palędzia.

Aby nie było, że wszystkie wydarzenia w gminie Dopiewo oceniam negatywnie, ostatni temat dotyczy pozytywnych zmian. Zaliczam do nich, coraz większe zainteresowanie włodarzy wykorzystaniem istniejącej infrastruktury publicznej.
Od 2 listopada br. udostępniono szkolne sale sportowe w Dąbrówce i Skórzewie. Rozwiązanie takie postulowałam w poście z 31 lipca br. – link. Zamiast przeznaczać środki na kolejne obiekty, które mają świecić pustkami, należy dążyć do wykorzystania tych, które posiadamy. Trzeba przyznać, że jak na razie władze są dość wstrzemięźliwe w planowaniu nowych obiektów. Wyjątkiem są Więckowice, gdzie obecna radna/sołtys Anna Kwaśnik próbuje kontynuować gigantomanię z poprzedniej kadencji, w czasie której planowano m.in. centra rekreacji w Więckowicach, Palędziu i Dopiewcu, muszlę koncertową w Dopiewcu, salę koncertową w Dopiewie, czy stadion w Konarzewie - link. Obecnie zaniechano nawet budowy nowej świetlicy w Gołuskach – okazuje się, że stara nadaje się do użytku, trzeba tylko wyremontować dach. Jeszcze nie dawno sugerowano, że budynek ten nadaje się do rozbiórki. Może i w kwestii starej szkoły w Więckowicach nastąpi w końcu zmiana stanowiska?
Jak na razie sale w Dąbrówce i Skórzewie dostępne są tylko w soboty od 10:00 do 18:00. Nie zamierzam przesądzać, czy jest to wystarczające? – wszystko zależy od zainteresowania.

Podsumowując uważam, że jest to ruch w dobrym kierunku. Nie sztuką jest stawiać kolejne obiekty – najważniejsze jest, aby były odpowiednio wykorzystane. Swego czasu odwiedziłam wiaty biesiadne na boisku szkolnym w Więckowicach. To co rzucało się w oczy, to puszki po piwie i papiery walające się po całym terenie. Myślę, że nie o taki wizerunek obiektu chodziło pomysłodawcom.
Czekam również na informację, dotyczącą wykorzystania wyremontowanego obiektu (po „Promyku”) w Dopiewcu.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz