niedziela, 27 czerwca 2021

XXIX Sesja Rady Gminy Dopiewo 31 maja 2021 r. (2) – przedmiotowe traktowanie mieszkańców na przykładzie pszoku w Skórzewie (petycja mieszkańców)

 

Trochę po czasie postanowiłam kontynuować sprawozdanie z przebiegu majowej Sesji Rady Gminy Dopiewo, ponieważ jest ona dobitnym przykładem, lekceważącego, żeby nie powiedzieć prostackiego, traktowania mieszkańców przez lokalnych włodarzy i urzędników. Niestety, jak pokazały wybory, większość mieszkańców w dalszym ciągu nie widzi, że są przez władze Gminy traktowani przedmiotowo i raczej w najbliższych 2 latach, nic się w tym zakresie nie zmieni.

Sprawa, która zbulwersowała nie tylko mnie, dotyczy petycji mieszkańców Skórzewa, którzy domagają się rezygnacji z budowy punktu selektywnej zbiórki odpadów komunalnych (pszok) przy ul. Leśnej w tejże miejscowości. Na temat tej inwestycji pisałam m.in. tutaj - pszok-w-skorzewie-kolejny-zapalny-punkt.

Od początku podejście do tematu przez urzędników i samorządowców pokazuje głębokie lekceważenie postulatów i oczekiwań obywateli. Zgodnie z art. 8 ust. 1 ustawy o petycjach „na stronie internetowej podmiotu rozpatrującego petycję lub urzędu go obsługującego niezwłocznie zamieszcza się informację zawierającą odwzorowanie cyfrowe (skan), datę jej złożenia…”. Petycja została złożona 26 kwietnia 2021 r., natomiast w BIP-ie Gminy opublikowano ją 31 maja 2021 r. Jeżeli dla urzędników i samorządowców gminy Dopiewo zwlekanie 35 dni z publikacją, oznacza termin „niezwłocznie”, to nie mam więcej pytań. Postępowanie takie całkowicie dyskwalifikuje władze gminy Dopiewo.

Co więcej, zanim włodarze Gminy raczyli opublikować treść petycji w BIP-ie, lokalny harcownik i pieniacz Adam Mendrala, zdążył wyśmiać mieszkańców w majowym wydaniu „Czasu Dopiewa”. Swój paszkwil opatrzył nagłówkiem „Z przymrużeniem oka”. Dał tym samym jasno do zrozumienia, że obawy mieszkańców są wydumane a oni sami nie wiedzą, czego chcą. Bo przecież sami domagali się budowy pszoku w Skórzewie. Myślę, że ten człowiek już za długo pobiera uposażenie z podatków mieszkańców, podobnie jak duża część urzędników gminnych.

Ustawa o petycjach, podobnie jak całe prawodawstwo w Polsce jest niedoskonała i pozwala na bezkarność władz wszystkich szczebli. Nie przewiduje ona np. zorganizowania konsultacji społecznych, w czasie których można by przeanalizować racje wszystkich stron. Nie pozwala również na złożenie skargi w przypadku, gdy sposób załatwienia petycji nie zadowala osób, które ją złożyły – art. 13 ust. 2 w/w ustawy. Tak więc, jest to puste prawo, mające stworzyć pozory, że obywatele mają jakiś wpływ na decyzje władz.

Mieszkańcy Skórzewa, słusznie obawiając się, że ich glos zostanie przez władze Gminy zignorowany, protest przeciwko lokalizacji pszoku postanowili kontynuować na sesji Rady Gminy. Kopię petycji otrzymał zatem przewodniczący RG Leszek Nowaczyk.

Petycja w sprawie pszoku w Skórzewie skierowana została do Wójta Gminy Dopiewo, tak więc chcąc nie chcąc (bardziej nie chcąc), tematem musiał zająć się ówczesny komisarz Zbyszko Górny. Tym bardziej, że skorzystał z tego Przewodniczący RG, uchylając się od przedstawienia swojej opinii. Sesja miała miejsce 2 tygodnie przed wyborami na Wójta Gminy Dopiewo, tak więc Zbyszko Górny temat odepchnął - podjęcie decyzji pozostawiając następcy.

W następnej kolejności przewodniczący RG Leszek Nowaczyk dopuścił do głosu autorów petycji. Szkoda, że mieszkańcy tak słabo znają prawo lokalne. Zabranie głosu i zgłoszenie jakiegokolwiek wniosku w czasie sesji rady gminy jest niezbywalnym prawem każdego mieszkańca i nie zależy od łaskawej zgody przewodniczącego rady gminy. Wynika to chociażby z Regulaminu Rady Gminy Dopiewo.

Na plus mieszkańcom, składającym petycję, należy przypisać fakt, że przyznali się do swojego przeoczenia, nie śledząc na bieżąco dokumentów publikowanych na stronie Gminy. Czegoś takiego z ust włodarzy nigdy jeszcze nie usłyszałam.

Faktem jest, że mieszkańcy przeoczyli wyłożenie do publicznego wglądu projektu planu, który umożliwia budowę pszoku przy ul. Leśnej w Skórzewie. Jednak ten fakt w żadnym wypadku nie przesądza, że ta lokalizacja musi być ostateczna i nieodwołalna. Plan miejscowy, podobnie jak Studium Gminy, można w każdej chwili zmienić. A nawet można pozostawić ten teren niezagospodarowany, obsadzając go zielenią. Do tego nie potrzeba zmiany planu.

Znając jednak podejście naszych włodarzy do spraw, związanych z zagospodarowaniem przestrzennym, bezpieczniejsza będzie zmiana Studium oraz planu zagospodarowania. Może się okazać, że teren po cichu zostanie sprzedany jakiemuś przedsiębiorcy i zamiast gminnego pszoku, powstanie prywatne składowisko odpadów. Obecne zapisy planu na to pozwalają. A wówczas to już będzie katastrofa dla okolicznych mieszkańców.

Trudno nie zgodzić się z większością argumentów przeciwko lokalizacji pszoku przy ul. Leśnej w Skórzewie, przedstawionych przez mieszkańców w petycji oraz w czasie wystąpienia na Sesji. Nie będę szczegółowo do nich się odnosić. Zwrócę uwagę tylko na jeden element, związany z komunikacją.

W jednym ze spotów wyborczych, Paweł Przepióra próbował udowodnić, że z pszoku będą korzystać wyłącznie mieszkańcy indywidualni. Odpadów nie będą mogły dowozić firmy.

Nie jest to prawdą, ponieważ zakaz ten będzie dotyczył wyłącznie nieruchomości niezamieszkałych. A w Gminie jest wiele firm, które siedziby mają w budynkach mieszkalnych. Mają tym samym podpisane umowy z Selektem i z pszoku będą mogły korzystać. Tak więc jest bardzo realne, że przez osiedle będą jeździć samochody ciężarowe z odpadami.

Ważkim argumentem może być fakt, że za budowę ulic, jak i całej infrastruktury na osiedlach, budowanych przez Spółdzielnię Ławica-Zachód, zapłacili ich mieszkańcy. Na szczęście drogi te zostały już przejęte przez Gminę i w razie ich zniszczenia przez pojazdy, dojeżdżające do pszoku, to Gmina będzie zobowiązana do prowadzenia napraw. Jednak w sytuacji, gdy nowy wójt Paweł Przepióra, złożył olbrzymią listę deklaracji inwestycyjnych, mogą się tych napraw nie doczekać.

Mieszkańcy zaproponowali kilka innych lokalizacji dla pszoku. Moim zdaniem, oprócz ul. Cisowej w Skórzewie w grę wchodzić może jeszcze teren przy oczyszczalni ścieków w Dąbrówce, oddalony od ronda Powstańców Wielkopolskich ok. 3 km. Lokalizacja pszoku w Gołuskach czy Zakrzewie mija się z celem. Skórzewo jest największą miejscowością w Gminie i w związku z tym, obiekt tego typu powinien znajdować się w sąsiedztwie wsi.

Muszę przyznać, że wypowiedzi mieszkańców były wyjątkowo ugodowe i stonowane. Nie można tego powiedzieć natomiast o stanowisku kier. ref. planowania przestrzennego Remigiuszu Hemmerlingu, który tradycyjnie okazał butę i arogancję, odrzucając zaproponowane przez mieszkańców lokalizacje.

Odrzucił m.in. pomysł utworzenia pszoku przy oczyszczalni ścieków w Dąbrówce, powołując się na konieczność jej rozbudowy. Obecna oczyszczalnia zajmuje obszar 0,88 ha. Przylegająca do niej działka 147/5 ma powierzchnię 2,1 ha. Czy rozbudowa oczyszczalni obejmie całą nieruchomość?

Ponadto, od północy oczyszczalnia graniczy z działką nr ewid. 147/3 o pow. 5,7 ha, która prawie w całości przeznaczona jest na tereny obiektów i urządzeń kanalizacji. Łącznie daje to 8,7 ha terenu na usługi komunalne, związane z utylizacją odpadów. Zatem miejsca na rozbudowę nie tylko oczyszczalni ścieków, ale i na umieszczenie tam pszoku, jest wystarczająco dużo. Przypomnę, że pszok ma zająć tylko 3 tys. m2 powierzchni. Tak więc, twierdzenia R. Hemmerlinga można potraktować jako matactwo.

Kłamstwem jest również twierdzenie kierownika Hemmerlinga, że Gmina nie posiada nieruchomości w rejonie ul. Cisowej w Skórzewie – wystarczy rzut oka na mapę. Tu musiał dodatkowo zmanipulować wypowiedź, mówiąc o jakichś działkach przy ul. Malwowej. Na ul. Cisowej, zwarty kompleks gminnych działek, wyłączając drogi, obejmuje powierzchnię 1,3 ha a więc 4-krotnie więcej, niż potrzeba na lokalizację pszoku. Widoczne na mapie obiekty, to bardziej ruiny, nadające się tylko do rozbiórki.

Poniżej mapka, obejmująca rejon ul. Cisowej w Skórzewie. Na zielono zaznaczono działki gminne:

A już wypowiedź Remigiusza Hemmerlinga, dotycząca procedur i przestrzegania regulaminów, budzi pusty śmiech. Jak to wygląda w gminie Dopiewo, mogliśmy się nieraz przekonać, choćby na przykładzie stacji paliw w Dąbrówce. Urzędnik rozbawił mnie wypowiedzią, że w przypadku wydawania decyzji środowiskowej, niezbędnej w przypadku takich inwestycji, może zastosować rozszerzoną procedurę. Nie wiem, co miał na myśli, ponieważ ustawa o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko - jednoznacznie określa prawa mieszkańców. Czyżby w drodze wyjątku zamierzał uwzględnić obowiązujące przepisy?

Raczej żenująco wypadły pretensje R. Hemmerlinga wobec mieszkańców, że nie zareagowali na etapie zmiany Studium czy opracowywania planu. W ostatnich latach, czyli od czasu, gdy Remigiusz Hemmerling został kierownikiem referatu, informacja na temat Studium czy planów zagospodarowania jest tak publikowana, żeby była jak najmniej dostępna.

Dopiero od ub. roku, dzięki nowym przepisom, urzędnicy zobowiązani są do publikacji projektów uchwał. Wcześniej, gdy ktoś chciał się zapoznać z ich treścią musiał fatygować się do Urzędu.

Jeszcze kilkanaście lat temu, w dawnych złych czasach, komunikaty o wyłożeniu planów do publicznego wglądu, publikowane były w ówczesnym „Echu Dopiewa” i „Gazecie Wyborczej”. Do tego wysyłane były do sołtysów, którzy mieli obowiązek umieszczać je na tablicach ogłoszeń. Dodatkowo osoby, których nieruchomości były objęte projektem planu (oczywiście, jeżeli nie było ich zbyt wiele), były indywidualnie informowane listownie.

A jak wygląda to dziś? Czy poza BIP-em komunikaty są w jakikolwiek inny sposób publikowane, tak, aby dotarły do zainteresowanych? Jeżeli urzędnicy stosują inne sposoby informacji, to proszę o potwierdzenie. Ja, poza BIP-em, nigdzie tych komunikatów nie zauważyłam. W moim przekonaniu, kierownik Remigiusz Hemmerling nie spełnia minimalnych standardów pracownika samorządowego i już dawno, powinien przestać pełnić tą funkcję.

Na koniec, z radnych Gminy tylko Leszek Nowaczyk zabrał głos, jak zwykle próbując odwrócić "kota ogonem". Zarzucił on mieszkańcom rozsiewanie nieprawdziwych informacji, m.in. że przy ul. Leśnej w Skórzewie powstanie wysypisko śmieci. Jest to normalne, że informacja, przekazywana ustnie, z czasem ulega zniekształceniu i robienie z tego problemu, jest przykładem małostkowości Przewodniczącego. A tak poza tym, nie powiedział nic konkretnego.

Dziwi mnie milczenie Radnych Skórzewa, których jest przecież sześcioro i wszyscy uczestniczyli w posiedzeniu. Czyżby byli tak tchórzliwi i nie chcieli się nikomu narazić? Przypomnę, że zostali wybrani przez mieszkańców i to ich powinni reprezentować. Jak widać, żaden z nich nie dorósł do pełnienia tej funkcji.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz