wtorek, 17 stycznia 2017

Komisja Rolnictwa i Ładu Przestrzennego Rady Gminy Dopiewo 16 stycznia 2017 r. – kolejne deja vu?



W dniu wczorajszym odbyło się kolejne posiedzenie Komisji Rolnictwa i Ładu Przestrzennego, na którym analizowano wnioski dotyczące opracowania planów oraz omawiano projekty planów zagospodarowania przestrzennego. Coraz częściej odnoszę wrażenie, że coś powoli zaczyna zmieniać się w pracy Rady Gminy Dopiewo. Nie wiem, czy będzie to trend trwały oraz jakimi przesłankami kierują się Radni? Czy wynika to z rzeczywistej troski o sprawy publiczne, czy jest to może spowodowane faktem, że ktoś patrzy im na ręce? A może powodem jest niepewność, co do terminu wyborów samorządowych i na wszelki wypadek postanowili wziąć się do pracy? Faktem jest, że na wczorajszej Komisji Rolnictwa tematy były dość szczegółowo omawiane.


Niestety zaangażowanie, jak na razie, nie za bardzo idzie w parze z wiedzą. Dyskusja nad poszczególnymi wnioskami była dość chaotyczna – widać dość ewidentne braki w podstawowej wiedzy w zakresie planowania przestrzennego, która to dziedzina ma kluczowe znaczenie w harmonijnym i bezpiecznym rozwoju gminy Dopiewo.
W dyskusji, co wcześniej raczej nie zdarzało się, brali udział wszyscy członkowie Komisji Rolnictwa. Ewenementem był fakt, że w posiedzeniu wziął udział również przewodniczący Rady Leszek Nowaczyk. Dotychczas unikał on udziału w posiedzeniach Komisji, zwłaszcza tematycznych. Jeżeli już uczestniczył, to w posiedzeniach wspólnych, i to częściej jako słuchacz niż uczestnik. Tym razem uczestniczył w całym posiedzeniu i co najważniejsze, brał w nim aktywny udział.

Zmieniło się również podejście urzędników, przedstawiających kolejne tematy, tj. Remigiusza Hemmerlinga i Łukasza Ślisińskiego. Poprzednio bardzo często ustawiali się w roli lobbystów osób wnioskujących o opracowanie planów zagospodarowania przestrzennego. Tym razem ograniczyli się do naświetlania tematów i odpowiadania na pytania.
To co mnie jeszcze uderzyło, to zmiana podejścia do planowania przestrzennego. Włodarze próbują patrzeć nieco szerzej na problem zagospodarowania, w sposób, który jest postulowany przeze mnie od kilku lat. Dotyczy to takich spraw jak: ochrona terenów nie przeznaczonych pod zabudowę, obejmowanie uchwałami większych obszarów, co umożliwia racjonalniejsze zaplanowanie przestrzeni. Również coraz bardziej Radni interesują się, rozbudową układów komunikacyjnych.

Przejdźmy jednak do szczegółów.
Na posiedzeniu omówiono kilka wniosków, dotyczących przystąpienia do opracowania planów oraz kilku projektów uchwał przewidzianych do uchwalenia. Omówiono również perspektywy budowy drogi wzdłuż torów, aż do ul. Grunwaldzkiej w Poznaniu. Ponieważ ten ostatni temat jest najistotniejszy dla mieszkańców gminy Dopiewo, to rozpocznę od niego.
Okazuje się, że współpraca z władzami Poznania nie układa się najlepiej. O ile budowa wiaduktu nad torami w Junikowie jest nadal aktualna, to połączenie planowanego węzła z gminą Dopiewo drogą wzdłuż torów, wisi na włosku. Poznań nie zamierza partycypować w kosztach budowy tej drogi na swoim terenie, jak i w budowie wiaduktu w ciągu ul. Kolejowej, łączącej Plewiska ze Skórzewem. Przypomnę, że na odcinku ok. 2,5 km droga wzdłuż torów, przebiegać musiałaby przez teren lub przy granicy Poznania.
Ponoć jedną z przeszkód jest koszt wykupu gruntów na terenie Poznania, który ma być astronomiczny. Nie mam takiego przekonania. Z tego, co udało mi się ustalić, teren (po którym biegłaby droga) nie jest objęty planem zagospodarowania. Z danych Geopoz wynika, że dla tego obszaru opracowywane są 3 plany zagospodarowania tj. Junikowo, os. Kwiatowe, część A, B i C - ale żaden z nich nie został jeszcze uchwalony. Do tego część gruntów po północnej stronie toru, jest własnością PKP i leży na terenie gminy Komorniki. W samym Poznaniu praktycznie tylko 1 nieruchomość zabudowana, koliduje z pasem drogi. Druga bardziej przypomina składowisko odpadów niż działkę zabudowaną.

W związku z niechętną postawą włodarzy Poznania, władze gminy Dopiewo chcą się wycofać ze współfinansowania wiaduktu w Junikowie. Nie wiem, czy jest to akurat najlepsze rozwiązanie. W takim przypadku o drodze wzdłuż torów do Poznania będzie można zapomnieć. Zakończy się ona w najlepszym wypadku na serwisówce przy S11. Ewentualne doprowadzenie jej do Skórzewa (takie propozycje padły na wczorajszym posiedzeniu), nie rozwiązuje problemu, ponieważ i tak cały ruch będzie skupiał się w Skórzewie. Innym, zaproponowanym wczoraj rozwiązaniem, jest szukanie pomocy u poznańskich posłów. W obecnej sytuacji można liczyć na pomoc przede wszystkim posłów PiS.

Po wczorajszej dyskusji odnoszę wrażenie, że Wójt Gminy po raz kolejny chce odepchnąć od siebie niewdzięczny temat, ewentualnie scedować go na innych. Należy pamiętać, że jeżeli Gmina wycofa się z budowy wiaduktu na ul. Grunwaldzkiej, to może zapomnieć o doprowadzeniu drogi do węzła Junikowo. Zamiast się obrażać na władze Poznania, należy drążyć temat do skutku. Jak widać jednak, dla niektórych jest to zadanie zbyt uciążliwe. Ponadto droga wzdłuż torów oraz wiadukt w pasie ul. Kolejowej potrzebne są nie tylko mieszkańcom gminy Dopiewo, ale i Komornik. Mam tu na myśli przede wszystkim osiedla deweloperskie w Plewiskach. Duża część mieszkańców tych osiedli korzysta z dojazdu przez Skórzewo.

Pierwszym tematem stricte związanym z planowaniem przestrzennym w gminie Dopiewo, był wniosek wykonawcy linii 400 kV, firmy IDS Energetyka, dotyczący opracowania planu dla przyszłej sieci. Są bowiem 2 drogi do uzyskania pozwolenia na budowę linii. Jedna to zastosowanie przepisów spec ustawy z 2015 r. w sprawie korytarzy przesyłowych, druga to uzyskanie pozwolenia na budowę na podstawie planu zagospodarowania przestrzennego.
Zastanawiam się dlaczego wykonawca wystąpił z takim wnioskiem? - ponieważ opracowanie planu spowoduje wydłużenie procedury uzyskania pozwolenia na budowę. W tym wypadku może chodzić o przyszłe roszczenia odszkodowawcze. Gdyby podstawą uzyskania pozwolenia na budowę była Ustawa z dnia 24 lipca 2015 r. o przygotowaniu i realizacji strategicznych inwestycji w zakresie sieci przesyłowych, to decyzję o ustaleniu lokalizacji inwestycji wydaje wojewoda. Natomiast plan zagospodarowania przestrzennego uchwala rada gminy.
Można przypuszczać, że właściciele nieruchomości, przez które przebiegać będzie linia, oprócz odszkodowania, wynikającego z w/w ustawy, mogą dochodzić również innych roszczeń. Wówczas inwestor będzie mógł część odpowiedzialności przerzucić na gminę, która uchwaliła plan zagospodarowania przestrzennego.
Są to tylko moje przypuszczenia, ponieważ nie zamierzam szczegółowo zagłębiać się w przepisy. Myślę, że tym problemem powinien zainteresować się radca prawny, którego nie zamierzam wyręczać. Podjęcie uchwały w sprawie przystąpienia do opracowania planu nie jest również na rękę urzędnikom, ponieważ czekałaby ich dodatkowa praca.

Kolejny temat dotyczył przekształcenia gruntów rolnych na tereny zabudowy mieszkaniowej w rejonie ul. Polnej w Dopiewcu i ul. Deszczowej w Dopiewie. Jak większość wniosków, składanych w ostatnim czasie, także i ten dotyczy w dużym stopniu gruntów rolnych III klasy, które przekształcić można na tereny budowlane tylko w drodze planu zagospodarowania przestrzennego. Okazuje się, że Radni coraz ostrożniej podchodzą do takich wniosków, co zresztą uważam za słuszne. Również i w tym wypadku, większość członków Komisji Rolnictwa miała zastrzeżenia – 6 głosowało przeciwko a 3 wstrzymało się od głosu. Argumentem przeciwko rozpoczęciu procedury planistycznej była m.in. obawa przed stworzeniem precedensu. W rejonie ul. Polnej w Dopiewcu są ciągle duże obszary gruntów rolnych, do tego w dużej części III klasy. Radni obawiali się, że jak raz wyrażą zgodę na opracowanie planu, to za chwilę zgłoszą się pozostali właściciele nieruchomości rolnych.
Przeciwnego zdania był, biorący udział w Komisji jako gość, przewodniczący RG Leszek Nowaczyk. Sprawiał on wrażenie lobbysty wnioskodawców. Próbował argumentować, poniekąd słusznie, że opracowanie planu pozwoli na uporządkowanie terenu pod względem komunikacyjnym. Twierdził, że w innym przypadku zagospodarowanie terenu w drodze decyzji o warunkach zabudowy, pogłębi chaos komunikacyjny. Akurat w tym przypadku nie jest to prawdą, ponieważ występowanie w tym obszarze gruntów III klasy, uniemożliwia wydanie decyzji wz i uzyskanie pozwolenia na budowę.

Kolejny wniosek dotyczył zmiany obowiązującego planu zagospodarowania w rejonie ul. Lawendowej w Palędziu. Wniosek ten omawiam w celu uczulenia właścicieli nieruchomości, żeby bardziej interesowali się tematem na etapie opracowywania planu.
Działka nr ewid. 79 w Palędziu, o powierzchni ok. 8,6 tys. m2, objęta jest planem z 2015 r., który był procedowany ponad 9 lat. Było więc wystarczająco dużo czasu, aby zainteresować się, jakie będzie przeznaczenie nieruchomości. W tej sytuacji wnioskowanie o kolejną zmianę, jest po prostu śmieszne. Należy pamiętać, że procedura jest w każdej sytuacji taka sama, niezależnie czy teren jest objęty planem, czy nie. Tak samo nie ma znaczenia, czy dotyczy to nieruchomości o powierzchni 100 m2 czy 100 ha.

Następny temat dotyczył opracowania planu dla kilku działek pomiędzy ul. Leśną i Świerkową w Dąbrowie. Tu, w moim przekonaniu, Radni wykazali się zbytnią asekuracją. Grunty te, na podstawie decyzji o warunkach zabudowy, wydanych 10 lat temu, zostały w całości podzielone na działki budowlane. Część z nich została już zabudowana. Pozostałe, wskutek zmiany przepisów, nie mogą uzyskać pozwolenia na budowę, ponieważ obejmują grunty III klasy. Uważam, że właściciele, którzy nie zdążyli uzyskać pozwoleń na budowę, mogą czuć się pokrzywdzeni i pozbawieni praw nabytych. Dlatego też Radni powinni przychylić się do wniosku a Gmina powinna przystąpić do opracowania planu, i to dla całego terenu pomiędzy ul. Leśną, Batorowską, Świerkową i rowem melioracyjnym. Dodatkowym argumentem może być fakt, że w obszarze tym zostały już wydzielone drogi wewnętrzne.
Trochę zdziwiła mnie postawa pracownika Urzędu Łukasza Ślisińskiego, który nie umiał określić, jaki jest stopień zagospodarowania wnioskowanego terenu. Czy naprawdę tak trudno urzędnikom jest przeprowadzić wizję lokalną i to szczególnie tym, którzy zawodowo zajmują się planowaniem przestrzennym? Z budynku Urzędu przy ul. Leśnej w Dopiewie do działek przy ul. Leśnej w Dąbrowie jest raptem 9,5 km.

Kolejny wniosek, który nie uzyskał akceptacji członków Komisji Rolnictwa, dotyczył terenu o powierzchni 6,7 ha pomiędzy ul. Młyńską, Kościelną i Dopiewską w Konarzewie. Mimo, iż tylko 1,8 ha to grunty III klasy, to w zupełności zgadzam się z opinią Radnych, którzy wniosek odrzucili. Jest to nieruchomość otoczona gruntami rolnymi, pozbawiona infrastruktury, do której prowadzi jedna droga o szerokości ok. 5 m. Wyznaczanie tego terenu pod zabudowę mieszkaniową, byłoby czystym szaleństwem. Lepiej w tej sytuacji (taki postulat pojawił się na wczorajszej komisji) planem objąć teren wzdłuż cieku wodnego, przepływającego w sąsiedztwie, który w Studium Gminy przewidziany jest pod ciąg ekologiczny. Część ciągu już została bezpowrotnie zniszczona przez zabudowę mieszkaniową, wdzierającą się od strony ul. Platynowej.

Ostatni temat to ponowne rozpatrzenie wniosku, dotyczącego ul. Szafirowej w Konarzewie. Poprzednio był on rozpatrywany na posiedzeniu Komisji Rolnictwa w dniu 28 listopada 2016 r. - link. Jak mi się słusznie wówczas wydawało, urzędnicy błędnie podali, że wnioskowana powierzchnia obejmuje 5 ha. Teren w rzeczywistości obejmuje 5,5 tys. m2, w większości gruntów III klasy. W dalszym ciągu uważam, że nie należy go przeznaczać pod zabudowę, a jeżeli już, to tylko część. Działki przylegają do rowu melioracyjnego i należy pozostawić wzdłuż niego pas wolny, przeznaczony na przestrzeń publiczną. Trzeba skończyć z praktyką zabudowywania każdego wolnego skrawka terenu. Czym to się kończy, można bez trudu zauważyć w Dąbrówce i Skórzewie.

Na posiedzeniu Komisji przedstawiono również projekty 4 planów, gotowych do uchwalenia. Ponieważ jednak w BiP-ie nie jest dostępna jeszcze treść uchwał, nie będę się nimi na razie zajmować. Nadmienię tylko o jednym fakcie, który pojawił się przy omawianiu projektów. Radni przy każdej uchwale pytali o powierzchnię terenów, objętych planem. Urzędnicy nie potrafili jednak podać tej informacji, ponieważ z uporem godnym lepszej sprawy, nie umieszczają jej w tekście uchwały. Zastanawia mnie, czy wynika to z bezmyślności, czy ze złośliwości, aby postawić na swoim.

Podsumowując muszę jeszcze raz podkreślić, że wzrost zainteresowania Radnych tematyką planowania przestrzennego nie idzie w parze z pogłębianiem wiedzy. W dalszym ciągu przypomina to bardziej błądzenie we mgle, niż podejmowanie racjonalnych decyzji. Zastanawia mnie również, czy nagłe zainteresowanie tematyką planistyczną ze strony przewodniczącego Leszka Nowaczyka miało charakter incydentalny, czy może jest zapowiedzią zmiany podejścia do tej problematyki. Przypomnę, że jego poprzedniczka Magda Gąsiorowska, znacznie intensywniej angażowała się w prace komisji Rady Gminy i dysponowała znacznie większą wiedzą i to pomimo, iż Radną była tylko jedną kadencję.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz