Tym razem zamierzam kontynuować
temat, wstępnie poruszony przeze mnie w artykule z 18 marca 2012 r. – link
Dotyczył on zmian w ustawie o czystości i porządku w gminach, które samorządy
muszą wprowadzić w życie do 1 lipca 2013 r.
Skłonił mnie do tego artykuł,
jaki pojawił się w majowym numerze Rokickich
Wiadomości – Podatek od odpadów czyli „Śmieciowa rewolucja” autorstwa
Katarzyny Lokke.
Przyznam szczerze, że po lekturze
artykułu stanęły mi włosy na głowie. Po raz kolejny stworzony został prawny
koszmarek, który jako następny pakiet pobożnych życzeń, uchwalony przez nasz
kochany sejm, skomplikuje pracę samorządów.
Otóż, jak wynika z treści
artykułu, rady gmin będą musiały
podjąć 14 (słownie: czternaście) uchwał, w tym 8 obligatoryjnych, związanych z
przepisami tylko tej jednej ustawy. Zazdroszczę równocześnie optymizmu autorce
artykułu, ponieważ w mojej ocenie nowe przepisy wygenerują przede wszystkim dodatkowe koszty, które poniosą
samorządy po wejściu nowych przepisów w życie. Bez żadnej złośliwości mogę
stwierdzić, iż przepisy zmienionej ustawy o czystości i porządku będą nie do
ogarnięcia zarówno dla władz gmin, w tym rad gminnych, jak i dla mieszkańców.
Muszę tu zwrócić honor p. Ewie Brzezińskiej. Wprowadzenie nowych przepisów w
życie wymagać będzie wiele pracy. Pytanie
tylko, czy praca przyniesie jakieś korzyści, czy będą to kolejne wyrzucone
pieniądze.
Na marginesie należy zapytać, czy zamiłowanie do czystości i porządku mieszkańców Niemiec, Austrii, Szwajcarii czy krajów skandynawskich wynika z obowiązujących przepisów, czy z mentalności i wpojonych nawyków. Obawiam się, że radykalna zmiana przepisów w Polsce nie zmieni podejścia obywateli do spraw gospodarki odpadami.
Nie zamierzam w dzisiejszym artykule
omówić wszystkich spraw związanych ze zmianą przepisów o czystości i porządku.
Jest to temat co najmniej na pracę doktorską. Chcę skupić się na art. 6k ust. 3
ustawy o czystości i porządku – rada
gminy określi niższe stawki opłaty za gospodarowanie odpadami komunalnymi,
jeżeli odpady komunalne są zbierane i odbierane w sposób selektywny.
Dotychczasowy system opłat, stosowany w gminach, przewiduje opłatę za każdy opróżniony pojemnik. Odpady segregowane odbierane są nieodpłatnie. W związku z tym, aby ograniczyć częstotliwość opróżniania pojemnika i zmniejszenia tym samym opłat, wielu mieszkańców konsekwentnie segregowało odpady, starając się, aby jak najwięcej z nich odbierane było nieodpłatnie.
Czy taka motywacja będzie również
po wprowadzeniu nowych przepisów. Należy spodziewać się, że nie. Każda rodzina
produkuje inne ilości i rodzaje odpadów. W przypadku, gdy trzeba będzie płacić
za ich odbiór, a ilości będą niewystarczające do zapełnienia pojemnika, mieszkańcy nie będą zainteresowani
segregacją. Ustawa przewiduje, że w przypadku segregacji odpadów, stawki za
odbiór odpadów niesegregowanych będą niższe. Można być pewnym, że wszyscy
mieszkańcy zadeklarują chęć segregacji. Pytanie tylko, czy Gmina będzie w
stanie sprawdzić, kto rzeczywiści segreguje odpady – obawiam się, że nie.
Pracownicy komunalni, opróżniający pojemniki z odpadami segregowanymi musieliby
każdorazowo wysypywać zawartość w celu stwierdzenia, że pojemnik zawiera
wyłącznie odpady niesegregowalne.
Wprowadzenie limitów na odpady
selektywne wydaje się absurdem. Każda rodzina może produkować inne rodzaje
odpadów i w innej ilości. W takiej sytuacji osoby, które np. nie kupują napojów
w butelkach plastikowych lub prasy drukowanej musiałyby kombinować, skąd wziąć
odpowiednią ilość odpadów selektywnych – najłatwiej byłoby zabrać sąsiadowi,
który dany rodzaj odpadu produkuje w odpowiedniej ilości.
Tak więc wstępne zapoznanie się z
nowymi przepisami nie napawa zbytnim optymizmem. Obawiam się, że półtora roku
wyznaczone na ich wprowadzenie nie wystarczy. Mam jednak nadzieję, że do 1
lipca 2013 r. zostaną wprowadzone kolejne nowelizacje, oby tylko z korzyścią
dla gmin i ich mieszkańców.
Dalsze przemyślenia postaram się
przedstawić niebawem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz