Należałoby w tym momencie z
triumfem powiedzieć – a nie mówiłam. W obecnej sytuacji trudno jednak
triumfować – jak zwykle w Polsce zwycięża prywata. Co prawda, nie wiadomo
jeszcze, jak cała sprawa ostatecznie się zakończy, na chwilę obecną interes
publiczny jednak przegrywa. Moje wcześniejsze artykuły: Mały książę,
Mały książę I,
Czarne chmury,
Zachodnia Obwodnica Poznania.
W ubiegłym tygodniu wyjaśniło się
ostatecznie, co jest przyczyną nie przyznania przez Ministerstwo Finansów
pieniędzy na dokończenie Zachodniej Obwodnicy Poznania na odcinku Rokietnica -
Swadzim.
Otóż zgodnie z moimi
przewidywaniami powodem nie był brak środków w budżecie, ale niepewność co do możliwości realizacji
inwestycji. Zostało to wyartykułowane na Nadzwyczajnej Sesji Rady Gminy
Rokietnica w dniu 8 maja 2012 r. Jednoznacznie
stwierdzono, że powodem wstrzymania dofinansowania jest sprawa ewentualnego
uchylenia pozwolenia na budowę.
Nie należy się w tej sytuacji
dziwić ministrowi finansów, że nie zdecydował się na przeznaczenie środków na
budowę wnioskowanego odcinka drogi ekspresowej. W sytuacji, gdy zaległości w
infrastrukturze drogowej kraju są tak duże, a realizacja wielu inwestycji
zależy tylko od przekazania środków, blokowanie 160 mln zł byłoby negatywnie
odebrane.
Jedyne co można zarzucić władzom
w Warszawie, to to, że tak długo zwlekały z przekazaniem informacji o wstrzymaniu
finansowania. Przypuszczam, że już w chwili, gdy została uchylona decyzja o
środowiskowych uwarunkowaniach (listopad 2011 r.), zapadły wstępne decyzje o
nie przeznaczaniu środków na realizację obwodnicy. Być może czekano na decyzję
sądu administracyjnego, która jednak do dzisiaj nie zapadła. Dodatkowym
argumentem było również zaskarżenie decyzji pozwolenia na budowę. Tak więc
decydenci już od kilku miesięcy zapewne znali sytuację, mimo to ciągle dawali
nadzieję na pozytywne rozstrzygnięcie. Jest to w mojej ocenie wysoce naganne.
Poseł Waldy Dzikowski, jak sam stwierdził w jednym z wywiadów, o decyzji
wiedział wcześniej, jednak kazano mu milczeć. Sądzę, że o decyzji wiedział
znacznie wcześniej, niż to deklaruje - Głos Wielkopolski
Co w tej sytuacji winna zrobić
Gmina Rokietnica? Pole manewru jest wyjątkowo małe – jedyne co pozostaje, to
czekać na rozstrzygnięcie sądu. O ile uchylenie
pozwolenia na budowę nie będzie miało istotnego znaczenia – przepisy są w
tym przypadku dość jednoznaczne, o tyle uchylenie
decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach może odsunąć budowę o kilka lat.
Uchylenie decyzji o pozwoleniu na budowę wydłuży okres jej ponownego wydania
maksymalnie o 5-6 miesięcy.
W przypadku uchylenia decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach cała
procedura rozpocznie się od nowa. Koniczne będzie m.in. przygotowanie
nowego raportu oddziaływania na środowisko. Jednak najtrudniejsze będą konsultacje
z mieszkańcami. Jeżeli tylko jednemu mieszkańcowi udało się uchylić wydaną
kilka lat wcześniej decyzję, na podstawie której są m.in. realizowane pozostałe
odcinki obwodnicy, to wydanie nowej będzie z pewnością jeszcze trudniejsze.
Chyba że uda się w jakiś sposób przekonać tego jednego mieszkańca, żeby
odstąpił od protestu. Trzeba przyznać, że jego aspołeczna postawa jest
ewenementem w skali kraju.
Uważam więc, że władze Gminy
Rokietnica winny wstrzymać się od obecnej retoryki. Nie należy atakować
Ministerstwa Finansów, domagając się przyznania środków na budowę niepewnej
inwestycji. Ministerstwo z pewnością nie zmieni stanowiska do czasu zakończenia
procedury odwoławczej. Nie należy również podkreślać, że środki, które miały
być przyznane na budowę Obwodnicy, przekazane zostały na inwestycje w rejonie
Warszawy. Potrząsanie szabelką może przynieść skutki odwrotne od zamierzonych.
Na obecnym etapie Gmina jest jedynie petentem, który może usłyszeć, że za
zaistniałą sytuację jest sam sobie winny.
Na koniec pragnę podkreślić, że
są to jedynie przewidywania, które mogą, choć nie muszą się sprawdzić. Być może
przekonamy się już wkrótce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz