Po półrocznej przerwie ukazał się
kolejny numer nieregularnika „Szansa dla
Gminy”. Jeszcze w ubiegłym roku pismo ukazywało się co miesiąc – cóż,
trzeba było urobić opinię publiczną przed wyborami samorządowymi. W 2015 r.
jest to dopiero 3 numer czasopisma. Dlaczego ukazało się właśnie teraz, w
październiku, na 3 tygodnie przed wyborami do sejmu i senatu? Mam na ten temat
swoją teorię, ale przedstawię ją nieco później. Najpierw zajmiemy się problemami,
przedstawionymi przez redakcję.
Większość tematów była
wielokrotnie omawiana przez media oficjalne i nieoficjalne, jak również
komentowana przez mieszkańców. Nie wracałabym do nich (omawianych również przeze
mnie), gdyby nie specyficzne przedstawianie przez redakcję lokalnych problemów.
Ponieważ obecni włodarze usilnie starają
się wiele istotnych faktów wymazać ze świadomości publicznej - muszę co
rusz, powracać do tych samych spraw.
Na pierwszy ogień w najnowszym
numerze „Szansy dla Gminy” poszła oświata, a konkretnie bałagan, jaki w
ostatnim czasie w tej dziedzinie zapanował. Problemy oświaty zostały omówione w
artykule „Oświatowy galimatias”. Znamienny jest śródtytuł „Ktoś
miał problemy z planowaniem”, dotyczący m.in. rozbudowy szkoły w Dąbrówce. Autor jednak stara się nie wymieniać
winnych, bo musiałby wskazać rzeczywistych sprawców. Niestety, mimo najszczerszych chęci, winą za
zaniedbania w zakresie oświaty w Dąbrówce nie da się obciążyć wyłącznie Zofii
Dobrowolskiej. Co prawda częściowo odpowiada ona za obecną sytuację, jednak
winnych jest znacznie więcej. Była Wójt nie podjęła w odpowiednim czasie właściwych
decyzji, co skutkuje tym, że w bieżącym roku w trybie pilnym musiano przystąpić
do rozbudowy szkoły. Gdyby nie budowa nowego gimnazjum w Dopiewie oraz
nieustanne przepychanki związane z pomysłem budowy basenu przy szkole w
Dąbrówce, rozbudowę szkoły można było rozpocząć nieco wcześniej. Zofia
Dobrowolska ponosi również współodpowiedzialność jako była przewodnicząca RG w
latach 2006-2010. Reklamująca się jako menedżer oświaty, nie zauważyła
narastających problemów.
Jednak głównymi winowajcami w w/w sprawie są nie kto inny, ale były wójt
Andrzej Strażyński oraz ówczesna Rada Gminy z Leszkiem Nowaczykiem na czele.
Osiedla w Dąbrówce zaczęły powstawać na początku XXI wieku. Najpierw osiedle
Linei, a następnie zabudowa mieszkaniowa Nickla. Mniej więcej od roku 2005 wiadomo było, że w Dąbrówce musi powstać nowa
szkoła - w 2008 r. Dąbrówka liczyła 1571 osób zameldowanych. Niestety, do
końca swoich rządów w 2010 r., Andrzej Strażyński niewiele zrobił w tej
sprawie. Co więcej, w 2003 r. usiłował doprowadzić do zamknięcia szkoły przy
ul. Parkowej – uchwała nr V/42/03 z 24 lutego 2003 r. W mojej ocenie, była to
zemsta za start dyrektora tej placówki w wyborach na wójta.
Ze sprawozdań finansowych wynika,
że w 2009 r. wydano na budowę szkoły w Dąbrówce 5124,00 zł, natomiast w 2010 r.
kwota ta wyniosła 301 tys. złotych. Mimo dość komfortowych warunków – wiele
kosztów i prac związanych z przygotowaniem projektu pokrywała Linea – budowa
szkoły nie bardzo interesowała byłego wójta.
Tak więc, powstanie nowej szkoły
w Dąbrówce to przede wszystkim zasługa Zofii Dobrowolskiej. W 2011 r. Gmina
wydała na budowę szkoły 8 mln złotych, a w 2012 r. prawie 13 mln złotych.
Co już wielokrotnie podkreślałam,
oprócz w/w osób, duża część odpowiedzialności spada na Radę Gminy Dopiewo.
Najłatwiej jest za wszystko obwiniać wójta, sobie przypisując wyłącznie
sukcesy. Należy jednak przypomnieć, że wójt
jest organem wykonawczym, natomiast rada gminy to organ stanowiący i kontrolny.
Tak więc, za błędne decyzje odpowiadają oba organy. W przypadku zaniedbań
oświatowych należy również podkreślić, że 3 kadencję przewodniczącym Komisji
Oświaty RG jest radny Sławomir
Kurpiewski. Podobnie jest w przypadku budowy nieszczęsnego gimnazjum w
Dopiewie. Mimo, iż głównymi inicjatorami przedsięwzięcia byli Zofia
Dobrowolska, radny Tadeusz Bartkowiak i dyrektorka gimnazjum Ludmiła Kucharska,
to odpowiedzialność w równym stopniu spada na Radnych, a przede wszystkim na
Komisję Oświaty i jej Przewodniczącego.
Omówienie większości pozostałych
artykułów można pominąć, ponieważ tematy były wielokrotnie analizowane na
różnych forach. Ponadto autorzy tym razem starali się przedstawić problemy w
miarę obiektywnie. Interesująca jest jedynie sprawa CRK w Konarzewie i próba rozwiązania umowy na dzierżawę
pomieszczeń ze Stowarzyszeniem im. Praksedy Lemańskiej. Co prawda nie udało
mi się znaleźć bezpośrednich dowodów, ale nie wykluczone, że w konstruowaniu
umowy na wynajem pomieszczeń w 2014 r., brał udział radca prawny Michał Kublicki. Podobnie jak obecnie, pełnił tą
funkcję również w czasie kadencji Zofii Dobrowolskiej. Dlatego uważam, że obecnie
reprezentuje drugą stronę, dążącą do rozwiązania w/w umowy. To tak, jakby w
sądzie ten sam prawnik pełnił równocześnie rolę prokuratora i obrońcy. Jest to
ciekawy przypadek rozdwojenia jaźni.
Najbardziej jednak zainteresowała
mnie notatka, dotycząca wicemarszałka
województwa wielkopolskiego Wojciecha Jankowiaka, kandydata do sejmu z ramienia
PSL. W ocenie autora tekstu jest to jedyna kandydatura w okręgu poznańskim
godna uwagi. Szkoda, że argumentacja, mająca zachęcić do oddania głosu, tak
naprawdę pogrąża kandydata.
Myślę, że zareklamowanie
Wojciecha Jankowiaka, jako kandydata do sejmu, było jedynym powodem wydania
październikowego numeru „Szansy dla Gminy”. Kilkakrotnie w swoich postach
podkreślałam, że Wojciech Jankowiak
zaczyna się interesować gminą Dopiewo wyłącznie przed wyborami. Wówczas to
pojawia się wśród mieszkańców: na zebraniach sołeckich, imprezach masowych jak
dożynki, jak również udziela się w prasie lokalnej. Aby więc, po raz kolejny,
nie można było mu postawić tego zarzutu, postanowiono zareklamować jego
kandydaturę w inny sposób. Czasopismo zostało błyskawicznie rozprowadzone po
całej Gminie, a ponieważ do wyborów pozostało 3 tygodnie - inicjatorzy liczą,
że wielu mieszkańcom utrwali się wizerunek Kandydata.
Redakcja podkreśla, że
kandydatura Wojciecha Jankowiaka nie jest przypadkowa, ponieważ pełnił wiele
odpowiedzialnych funkcji publicznych w administracji rządowej i samorządowej. Ja
jednak dodam, że pełnienie wysokich
funkcji publicznych nie jest jednoznaczne z posiadaniem odpowiedniej wiedzy i
doświadczenia. Jak wiadomo w naszym kraju, istnieje grupa osób, powiązanych
partyjnie i towarzysko, które rotacyjnie wymieniają się stanowiskami. Jak to
kiedyś stwierdzono w kultowej komedii – „mój mąż jest z zawodu dyrektorem”.
Podobnie jest w administracji - synekury przeznaczone są wyłącznie dla
wybranych. Najlepszym przykładem może być, rotacja na intratnych stanowiskach
po każdych wyborach samorządowych. Najtrudniej dostać się do grupy trzymającej
władzę, ale jak już się ktoś dostanie, to koledzy nie pozwolą go skrzywdzić.
Przeciętny Kowalski, jeśli nie posiada odpowiednich koneksji, nie ma
najmniejszych szans na kierownicze stanowisko w starostwie, urzędzie
marszałkowskim czy wojewódzkim. Tym bardziej nie ma szans na funkcje starosty
czy marszałka. Jak się okazuje, od kumoterstwa i nepotyzmu nie jest wolna nawet
Najwyższa Izba Kontroli, która powinna stać na straży przestrzegania prawa.
Dlaczego więc w innych organach i instytucjach miałoby być inaczej? PSL od lat,
większości obywatelom, kojarzy się głównie z zatrudnianiem przez decydentów
członków rodzin i znajomych.
Nie mam zamiaru zarzucać
czegokolwiek Wojciechowi Jankowiakowi, jednak trudno mi uwierzyć, że pełnił
funkcje publiczne wyłącznie ze względu na posiadaną wiedzę i kompetencje. Takim
klasycznym przykładem „kompetencji”
Kandydata może być likwidacja w gminie Dopiewo połączeń kolejowych w 2013
r. Mimo, iż w Urzędzie Marszałkowskim zajmuje się sprawami kolei regionalnych,
do tego jest mieszkańcem gminy Dopiewo, nie zauważył, że pasażerom Dopiewa i Palędzia
zabrano najpopularniejsze w godzinach szczytu, połączenie z Poznaniem.
Połączenia przywrócono po 6 tygodniach, po protestach pasażerów.
Jako ciekawostkę podam, że w 2014
r. Wojciech Jankowiak na stanowisku wicemarszałka zarobił prawie 198 tys. złotych,
co daje prawie 16,5 tys. złotych miesięcznie. Jest to mniej więcej równowartość
10 minimalnych pensji. Jeżeli do tego doliczymy dodatkowe profity za publiczne
pieniądze (może być samochód, wyjazdy itd.), to wartość uposażenia jeszcze
wzrośnie. Trudno się więc dziwić, że osoby, które dostały się do grupy
uprzywilejowanej, nie zamierzają dzielić się z innymi.
Mam również wątpliwości co do rzeczywistego udziału Wojciecha
Jankowiaka w tworzeniu programów finansowanych ze środków Unii Europejskiej.
Programy, jak i wysokość środków, ustalane są w Brukseli i Warszawie. Kryteria
ich wydatkowania również są narzucane odgórnie – stąd też wiele programów,
które są zupełnie zbędne. Jeżeli rzeczywiście, jak twierdzi autor notatki,
Wojciech Jankowiak jest odpowiedzialny za tworzenie programów finansowanych
przez UE - to proszę podać jakieś szczegóły.
Na koniec autor artykułu
stwierdza, iż „nie ulega wątpliwości, że jeżeli znajdzie się [Wojciech
Jankowiak] w Parlamencie, jego rodzinna Wielkopolska na tym skorzysta”. W
związku z tym interesuje mnie, ile rodzinna Gmina skorzystała dotychczas w
wyniku pełnionych przez Kandydata funkcji w wielkopolskich organach regionalnych?
Interesują mnie również intencje,
jakimi kierują się kandydaci do sejmu i senatu, którzy nie tak dawno zostali
wybrani w wyborach samorządowych na stanowiska wójtów, prezydentów, radnych
różnych szczebli. Czy rzeczywiście kierują się wyłącznie dobrem publicznym?
Każdy z nich, startując w 2014 r., deklarował pracę na rzecz samorządów
lokalnych i to przez całą kadencję. Tymczasem już po kilku miesiącach – decyzji
o starcie do parlamentu nie podjęli przecież we wrześniu br. - walczą o kolejne
stanowiska, nie pamiętając, co obiecywali jeszcze rok temu. Czy w tej sytuacji składane obecnie
deklaracje można traktować poważnie? Przecież wyborcy oddając na nich swoje
głosy, obdarzyli ich zaufaniem. Uważam, że osoby pełniące funkcje publiczne,
uzyskane w wyniku wyborów powszechnych, przed przystąpieniem np. do wyborów do
parlamentu, powinny składać rezygnację z dotychczas pełnionych stanowisk.
Wówczas, wielu z nich z pewnością zrezygnowałoby z udziału w wyborach. Nie
wspomnę już o kosztach ponownych wyborów samorządowych, które poniesie całe
społeczeństwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz