Radni obecnej kadencji
przyzwyczaili nas, że sesje prowadzone są w ekspresowym tempie, a wątpliwości i
zapytania, jeżeli nawet się pojawiają, dotyczą zazwyczaj spraw błahych i
drugorzędnych. Tym niemniej, na każdym posiedzeniu pojawiają się perełki,
którym warto poświęcić uwagę.
Zacznijmy od przewodniczącego RG Leszka Nowaczyka. Pomimo, iż nie brał on
udziału w posiedzeniu Komisji Wspólnej 19 października br., a na sesji
głosowano 18 uchwał, nie miał żadnych pytań do przedstawionych projektów
dokumentów, bądź co bądź, stanowiących prawo lokalne. Tym samym jest całkowitym przeciwieństwem swojej poprzedniczki, Magdy
Gąsiorowskiej, która potrafiła drążyć poszczególne tematy do całkowitego
wyjaśnienia. Przewodniczący RG Leszek Nowaczyk sprawia wrażenie bardziej
spikera, relacjonującego na sucho wydarzenia, niż osoby odpowiedzialnej za
stanowienie prawa.
Co więcej, odnoszę wrażenie, że
udział w posiedzeniach sprawia mu wyraźną przykrość i chciałby tą nierówną walkę
jak najszybciej zakończyć – wczorajsza sesja trwała raptem 1 godz. 45 minut. Nie po raz pierwszy udało mu się pominąć
punkt programu sesji i przeskoczyć do kolejnego. Tak było i tym razem –
zamiast, zgodnie z programem sesji, przedstawić projekt uchwały dotyczący
programu profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych, przeszedł do
następnej uchwały, dotyczącej wspierania rodziny.
Na marginesie pragnę zauważyć, że
bycie radnym nie jest obowiązkowe, a rezygnacja z tej funkcji nie wiąże się z
żadnymi sankcjami. Jeżeli kogoś ta rola przerasta, zawsze może złożyć mandat.
Kolejna sprawa to przedstawianie
projektów uchwał. Przewodniczący RG, a
właściwie spiker, nawet nie odczytuje tytułów kolejnych uchwał, ograniczając
się do informacji, czego ona dotyczy. Radni mają przed sobą wydrukowane
projekty uchwał i mogą się zorientować, jaki temat jest akurat omawiany. Co
prawda tytuły uchwał są wyświetlane na ekranie, ale dla osób, które próbują
przesłuchać nagranie z posiedzenia, może to stanowić problem. Urzędnicy, którzy
omawiają kolejne projekty, najczęściej ograniczają się do stwierdzenia, że
projekt był omawiany na komisji i wnioskują o podjęcie uchwały. Nieśmiało
pragnę przypomnieć, że Radni podejmują
uchwały w imieniu wyborców i mieszkańców, a nie swoim własnym.
Nie zawiedli mnie również
pozostali Radni gminy Dopiewo. Podobnie jak na Komisji Wspólnej 19 października
br., skupili się ponownie na temacie
planu zagospodarowania przestrzennego w miejscowości Palędzie - link.
Jak i na posiedzeniu Komisji, tak i wczoraj prym wiedli radni Mariusz Ostrowski i Piotr Strażyński. Pierwszy ponownie
wałkował sprawę, dlaczego w planie zapisano ograniczenia dotyczące kolorystyki
elewacji budynków, drugi usiłował dociec, dlaczego plan nie dopuszcza pełnych,
betonowych ogrodzeń. Odnoszę wrażenie, że Radni za wszelką cenę próbują
zaistnieć, ale mam wątpliwości, czy zdają sobie sprawę, że popadają w
śmieszność. Radny Mariusz Ostrowski nie mógł zrozumieć, z czego wynika wymóg,
iż 80% powierzchni elewacji powinno być utrzymane w kolorze pastelowym. Otóż
wynika to tylko i wyłącznie z ustaleń planu zagospodarowania przestrzennego. Po
to opracowuje się plan, aby takie elementy można było uwzględnić. Podobnych
zapisów nie zawiera żadna ustawa ani rozporządzenie – są to szczegóły określane
w prawie lokalnym.
W/w dylematy i wątpliwości
Radnych wzburzyły nawet wójta Adriana Napierałę. Stwierdził on, że
Urząd próbuje tworzyć ład przestrzenny, a Radni chcą dopuszczać pełną
dowolność.
Po raz kolejny zdziwiła mnie uchwała, dotycząca nazwy ulicy. Chodzi
o ul. Pod Platanami w miejscowości
Drwęsa. Przy w/w ulicy zlokalizowane są raptem 4 działki. Z tego dwie, to
działki narożnikowe, położone na styku ul. Orzechowej i Pod Platanami. De facto,
nadano więc nazwę ulicy dla dwóch nieruchomości. Jaki jest sens nadawania
odrębnych nazw dla tak małych fragmentów dróg? – ul. Pod Platanami ma „aż” 37 m długości. Taka mozaika
nazw, z pewnością będzie stanowiła poważny problem w przypadku np. dojazdu służb
ratunkowych, kurierów itp. Należy zauważyć, że nieruchomości przy ul. Pod
Platanami mają już numerację, odnoszącą się do ul. Orzechowej.
Ul. Pod Platanami stanowi
własność prywatną i zgodnie z przepisami właściciel drogi musi wyrazić zgodę na
nadanie nazwy. W tym wypadku to właściciel wystąpił o jej nadanie. Jednak
ostatni głos należy do rady gminy, która nie musi się zgodzić na proponowana
nazwę. Szkoda, że Radni gminy Dopiewo podobną łaskawością nie wykazali się w
przypadku ul. Terenowej w Zborowie, przy której zlokalizowanych jest
kilkanaście nieruchomości.
Najciekawszą częścią XII sesji okazały się wolne głosy. Tu Radni
mogli wykazać się swoją wiedzą i kompetencjami. Niestety, po raz kolejny część
z nich nie poradziła sobie z problemem. Jednak tym razem na wysokości zadania
stanął przewodniczący Leszek Nowaczyk. Nie wiem, czy czytał moje wnioski sprzed
kilku miesięcy, dotyczące faktu, że Radni
zbyt często na sesji poruszają tematy, którymi powinni zająć się sami, lub
które winni zgłaszać w UG.
Sytuacja taka miała miejsce po
zgłoszeniu przez radnego Krzysztofa
Dornę, że w szkole podstawowej w Dąbrowie brak pojemników na odpady. Co
ciekawe, Radny jest pracownikiem w/w szkoły – jaką funkcję pełni, nie
poinformował. Wydaje mi się, takie stanowisko zajął także Przewodniczący RG, że
zabezpieczenie odpowiedniej ilości
pojemników na odpady jest zadaniem dyrekcji szkoły, a nie Wójta. Zgłaszanie
takich problemów na sesji naprawdę świadczy o braku kompetencji Radnego. W tym
wypadku Leszek Nowaczyk zareagował prawidłowo stwierdzając, iż problem braku
pojemników na odpady nie powinien być omawiany na sesji.
Natomiast radna Skórzewa, Mariola Walich, ma z kolei problem z opadającymi
liśćmi z drzew przy ul. Poznańskiej. Zastanawia się, kto będzie ponosił
odpowiedzialność, jeżeli pieszy na tych liściach się poślizgnie. To może od
razu wyciąć wszystkie drzewa w całym Skórzewie, łącznie z drzewami iglastymi, z
których igły też z czasem opadają. Zabieg taki należy wykonać również na
przyległych nieruchomościach – do mojej działki, nawet przy niewielkim wietrze,
dolatują liście z drzew odległych o 100-200 m.
Wszystkich jednak pobił radny Dopiewa, Ryszard Pawelec.
Wnioskował on mianowicie o „poprawienie” przystanku przy ul. Poznańskiej w
Dąbrówce. Stwierdził m.in., że autobus jadący w kierunku Poznania, zatrzymujący
się na przystanku powoduje, że jadące za nim samochody, stające w korku na
torach kolejowych, zostają zablokowane przez opuszczane rogatki.
Otóż, zgodnie z art. 28 ust. 3
pkt 2 kodeksu drogowego, „kierującemu pojazdem zabrania się wjeżdżania
na przejazd, jeżeli po drugiej stronie przejazdu nie ma miejsca do
kontynuowania jazdy”. Zdaję sobie sprawę, że wielu kierowców nie zna
tego przepisu lub go zwyczajnie lekceważy. Jednak publiczne przyznawanie się do
takiej ignorancji, jest już totalnym przegięciem. Myślę, że radnemu Ryszardowi
Pawelcowi, skądinąd kierowcy z wieloletnim stażem, przydałby się ponowny kurs
prawa jazdy wraz z egzaminem. Sprawna zmiana biegów i umiejętność posługiwania
się pedałami sprzęgła, gazu i hamulca to nie wszystko. Kierowca nie znający przepisów, stanowi realne zagrożenie dla innych
uczestników ruchu drogowego.
Podsumowując, muszę stwierdzić,
że mimo iż sesje mogą wydawać się dla
postronnych obserwatorów nudne, pozwalają jednak ocenić poziom, jaki
reprezentują nasi lokalni przedstawiciele. Obawiam się, że do końca
kadencji niewiele się w tej materii zmieni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz