Wczorajsze posiedzenie wspólne
komisji RG Dopiewo potwierdza moje przekonanie, że w dzisiejszym świecie liczą
się tylko pieniądze i władza, a dobro publiczne jest traktowane wyłącznie jako
listek figowy, usprawiedliwiający podejmowane decyzje. Niestety, duży jest w
tym udział społeczeństwa, które samo się o to prosi. Przejdźmy jednak do
szczegółów.
Na posiedzeniu pojawili się przedstawiciele IDS
Energetyka, firmy, która będzie budować linię najwyższych napięć 2x400 kV
Piła-Plewiska. Wykonawcy bardzo zależy, żeby Gmina przystąpiła do
opracowania planu zagospodarowania dla tej linii. Powołali się przy tym na
argument, że już 3 gminy rozpoczęły procedurę opracowania planu. Dlaczego
wykonawcy tak bardzo na tym zależy?
Przecież opracowanie i uchwalenie planu trwa około 1 roku, a umowa z
PSE wyznacza termin zakończenia inwestycji, którego wykonawca może nie być w
stanie dotrzymać. Oczekiwanie na uchwalenie planów znacząco skróci czas,
który pozostanie na realizację inwestycji. A przecież inwestor dysponuje
odpowiednim narzędziem w postaci tzw. ustawy o korytarzach przesyłowych, która
pozwala na budowę bez względu na lokalne uwarunkowania. Może brzmi to jak
teoria spiskowa, ale podejrzewam, że
chodzi tu przede wszystkim o przerzucenie roszczeń odszkodowawczych na
samorządy.
Art. 36 ust. 1 ustawy o planowaniu
i zagospodarowaniu przestrzennym stanowi, że „Jeżeli, w związku z uchwaleniem
planu miejscowego albo jego zmianą, korzystanie z nieruchomości lub jej części
w dotychczasowy sposób lub zgodny z dotychczasowym przeznaczeniem stało się
niemożliwe bądź istotnie ograniczone, właściciel albo użytkownik wieczysty
nieruchomości może, z zastrzeżeniem ust. 2, żądać od gminy:
1) odszkodowania za poniesioną
rzeczywistą szkodę albo
2) wykupienia nieruchomości lub
jej części.”
Najistotniejszy jest tu zapis, że
właściciel nieruchomości od Gminy, a nie inwestora, ma prawo domagać się
odszkodowania. Szkoda, że Kierownik
Referatu Planowania Przestrzennego, w trakcie referowania tematu, tego
szczegółu nie zauważył. Owszem, również obecnie użytkowanie gruntów wzdłuż
istniejących linii, przebiegających przez Dąbrowę jest ograniczone, ale nie
wynika ono z obowiązujących planów zagospodarowania przestrzennego.
Sankcjonowały one jedynie sytuację, jaka zaistniała znacznie wcześniej.
Linia 2x400 kV na terenie gminy
Dopiewo będzie miała ok. 5,52
km długości, to przy szerokości pasa ochronnego 70 m, daje 38,64 ha gruntów
wyłączonych z użytkowania. O odszkodowanie za taki areał będą mieli prawo
wystąpić właściciele nieruchomości. Należy oczekiwać, że o odszkodowanie
wystąpią również właściciele gruntów leżących poza strefą ochronną. Trudno
nawet wyobrazić sobie, jakie sumy odszkodowań wchodzą w tej sytuacji w grę.
Jako przykład czarnego humoru
można potraktować informację, przekazaną przez przedstawiciela IDS Energetyka,
że w Dąbrowie w dalszym ciągu prowadzone będą konsultacje, dotyczące
lokalizacji i wysokości słupów energetycznych. Zapomniał on wspomnieć, że
konsultowany będzie również kolor słupów, o czym swego czasu z dumą wspominał
poseł Bartłomiej Wróblewski.
Kolejnym, omawianym na
posiedzeniu tematem, był projekt uchwały
w sprawie powołania funduszu sołeckiego. Tu zarówno Rada, jak i Urząd Gminy
wykazały się wyjątkową zgodnością. Wszyscy,
jak jeden mąż, są przeciwko uchwaleniu tego funduszu. Jako argument służyć
miał fakt, że zadania lokalne realizowane są na wiele innych sposobów – środki
sołeckie, budżet obywatelski.
Sądzę, że pierwszym, głównym powodem jest to, że o przeznaczeniu funduszu
sołeckiego decyduje zebranie wiejskie w drodze uchwały, czyli mieszkańcy
danego sołectwa. Wynika to jednoznacznie z art. 5 ust. 2 ustawy o funduszach
sołeckich.
W przypadku środków sołeckich zazwyczaj decyzję podejmuje sołtys,
często nawet nie konsultując tego z radą sołecką. Mieszkańcy raczej nie mają w
tym wypadku nic do powiedzenia. A w gminie Dopiewo sołtysi nie mają zamiaru
przekazywać władzy mieszkańcom uważając, że oni wiedzą najlepiej, jakie są
potrzeby.
Drugim powodem może być fakt, że sołtysi i urzędnicy panicznie boją się
dodatkowej pracy. Wniosek w sprawie przeznaczenia funduszu sołeckiego
wymaga nieco więcej pracy i to nie tylko od Urzędu.
Przedstawiony na wczorajszej
komisji projekt uchwały dotyczy 2018 r., tak więc o funduszu sołeckim w obecnej
kadencji można zapomnieć.
Kolejny temat, który wzbudził we
mnie najwięcej wątpliwości, dotyczył projektu
uchwały w sprawie przystąpienia do opracowania planu zagospodarowania terenu w
Lisówkach. Jest to rozległy obszar o powierzchni ok. 47 ha, zlokalizowany pomiędzy
ul. Trzcielińską a drogą do DPS Lisówki, wzdłuż ul. Źródlanej. Podjęcie tej
uchwały na najbliższej sesji będzie dowodem, że obecni włodarze kroczą tą samą
ścieżką, co poprzednicy, tzn. że głównym celem planowania przestrzennego w
gminie Dopiewo jest zaspokajanie interesów prywatnych.
Pierwszym symptomem, że coś jest
na rzeczy to fakt, że projekt uchwały
nie był omawiany na posiedzeniu Komisji Rolnictwa i Ładu Przestrzennego 6
lutego 2017 r. Owszem, temat przedyskutowano w czasie Komisji 28 listopada 2016
r., ale wówczas analizowano tylko wniosek inwestora, dotyczący 15 ha - link.
Projekt uchwały natomiast dotyczy terenu 3-krotnie większego, do tego w
większości obejmującego zabudowę mieszkaniową.
Tu muszę trochę pospekulować.
Otóż z moich obserwacji wynika, że w gminie Dopiewo, grupa trzymająca władzę
liczy kilka osób. Ponieważ do tej grupy nie należą członkowie Komisji Rolnictwa
i Ładu Przestrzennego, dlatego nie można im było powierzyć tak ważnej sprawy,
jak omówienie i przegłosowanie projektu uchwały planu w Lisówkach. Potwierdziło
się to zresztą w trakcie wczorajszego głosowania. Z 9 członków Komisji
Rolnictwa tylko 4 głosowało za podjęciem uchwały, natomiast 5 wstrzymało się od
głosu. W Komisji Oświaty jedna osoba wstrzymała się od głosu, a w Komisji Budżetu
dwie. Wynika z tego, że członkowie
Komisji Rolnictwa w większości kierują się racjonalnymi przesłankami, tj. w
coraz większym stopniu dobrem Gminy i jej mieszkańców. Natomiast grupa
trzymająca władzę ma zupełnie inne cele – jakie, można się tylko domyślać.
Wnioskodawcą, postulującym opracowanie planu zagospodarowania dla w/w
terenu jest firma Ajax. Ze złożonych przez nią deklaracji wynika, że
głównym celem jest stworzenie ośrodka jeździeckiego, służącego m.in. do
hipoterapii wraz z kompleksem hotelowym. Funkcja mieszkaniowa, i to tylko
zabudowa rezydencjalna, ma być jedynie dodatkiem.
W Studium Gminy większość tego
terenu (ponad 30 ha)
przeznaczona jest pod zabudowę mieszkaniową rezydencjalną, ok. 3 ha pod zabudowę
mieszkaniowo-usługową, natomiast ok. 10 ha na grunty rolne oraz tereny leśne.
Powiem szczerze, że nie bardzo
wierzę w deklaracje inwestorów, którzy nota bene uczestniczyli we wczorajszym
posiedzeniu. Przedsiębiorca, kierujący się altruizmem i podejmujący
bezinteresowne działania na rzecz dobra publicznego, to gatunek nie występujący
w przyrodzie. Tak samo, jak ośrodek jeździecki, tak i tereny zabudowy
mieszkaniowej muszą przynieść określone zyski. Ponieważ terenów mieszkaniowych w gminie Dopiewo jest aż za dużo, uwagę
Radnych oraz opinii publicznej należało skierować na funkcję dodatkową, jaką
miałby być ośrodek jeździecki.
Jednak z analizy ustaleń Studium nie bardzo wynika, że lokalizacja
ośrodka jeździeckiego w tamtym rejonie jest możliwa. Przewiduje ono
pozostawienie części terenu jako gruntów rolnych, natomiast w/w ośrodek to
funkcja rekreacyjno-sportowo-wypoczynkowa.
Kierownik Referatu Planowania
Przestrzennego próbował uzasadnić wniosek inwestora twierdząc, że pozostawiony
grunt rolny ma służyć migracji zwierząt i został wyznaczony zgodnie z
zaleceniami Zarządu Lasów Państwowych. Jednak z tego co pamiętam, w tym miejscu
przewidziane zostały tereny jeździeckie. Zazwyczaj taki obszar jest ogrodzony,
więc twierdzenie, że będzie służył migracji zwierząt, to fikcja – co najwyżej
posłuży dla migracji gryzoni lub ptaków.
Przedstawiciele Urzędu oraz
inwestora podkreślali, że teren przeznaczony pod zabudowę będzie miał charakter
rezydencjalny, z działkami o powierzchni co najmniej 2500 m2. O tym jak łatwo
obejść takie ograniczenia, może świadczyć przykład działki siedliskowej w
Zborowie. Warunki zabudowy pozwalały na działce o powierzchni 1 ha na lokalizację 1
(słownie: jednego) budynku mieszkalnego. Również pozwolenie na budowę
umożliwiało budowę 1 budynku. Obiekt został jednak tak zaprojektowany, że
zaistniała możliwość podzielenia go na fragmenty wraz z wydzieleniem mniejszych
działek. Obecnie na nieruchomości funkcjonuje 6 budynków mieszkalnych oraz 8
działek o powierzchni od 650
m2 do 2600
m2 – dla zainteresowanych: działki nr ewid. 35/22 do
35/29 w obrębie Zborowo. Ustalenia planu, narzucające minimalną powierzchnię
nieruchomości, nie są żadną przeszkodą w dalszych podziałach. Wystarczy
wystąpić do sądu o zniesienie współwłasności, a ten dokona podziałów
niezależnie od zapisów planu miejscowego.
O tym, że coś jest na rzeczy i
pewnym czynnikom bardzo zależy na podjęciu uchwały, świadczyć mogło również zachowanie
radnego Sławomira Kurpiewskiego,
prowadzącego wczorajsze posiedzenie. Widać
było, że próbował Radnych hamować w zadawaniu pytań i dążył do jak najszybszego
przegłosowania uchwały, twierdząc m.in. że na tym etapie jeszcze nic nie jest
przesądzone. W związku z tym nasuwa się uzasadnione pytanie, jakimi
przesłankami kieruje się Radny, przekonując swoich kolegów do podjęcia uchwały,
nie mającej żadnego racjonalnego uzasadnienia? Brak dojazdu i uzbrojenia oraz
sąsiedztwo ostatnich, jeszcze nie zdewastowanych terenów Gminy - to główne
przesłanki przeciwko podjęciu uchwały. Szkoda tylko, że Radni, którzy są
przeciwni podjęciu uchwały, nie potrafią głośno o tym mówić. Nurtuje mnie
jeszcze jedno pytanie – czy radny Sławomir Kurpiewski weźmie udział w głosowaniu
nad uchwaleniem w/w planu (mam na myśli uchwałę o zatwierdzeniu, a nie o
przystąpieniu)?
Na uwagę zasługuje również
postawa radnego Mariusza Ostrowskiego, który w kwestii budowy linii 400 kV już
nie ma nic do powiedzenia (przebiegać ona będzie przez jego okręg wyborczy),
natomiast entuzjastycznie podszedł do planu zagospodarowania w Lisówkach.
Na posiedzeniu Radni podejmowali
również stanowisko w sprawie projektu „Programu ochrony powietrza dla strefy
wielkopolskiej w zakresie pyłu PM10, PM2,5 oraz B(a)P”, ale jest to
temat na odrębny post, dlatego nie będę go rozwijać. Powiem tylko, że program
ten nie ma nic wspólnego z racjonalną próbą rozwiązania problemu, ale kojarzy
się raczej z histerycznym podejściem, jakie zapanowało w ostatnich tygodniach w
Polsce i jest klasycznym przykładem zachowań stadnych ludzkiej populacji. W/w
dokument również budzi zastrzeżenia - ze względu na stronę merytoryczną oraz
błędy - i sprawia wrażenie, że był przygotowany na kolanie. Dla przykładu,
zgodnie z danymi Urzędu Statystycznego gęstość zaludnienia w woj. wielkopolskim
wynosi 116 osób/km2, natomiast według autorów Programu 172 osoby/km2. Nurtuje
mnie pytanie, ile Urząd Marszałkowski zapłacił za przygotowanie tego dokumentu?
Na koniec małe spostrzeżenie. W ostatnim czasie, we wszystkich
posiedzeniach Komisji Rady Gminy, bierze udział przewodniczący Leszek Nowaczyk,
mimo iż nie jest członkiem żadnej z nich. Praktycznie również nie udziela się w
czasie Komisji, mimo iż ma takie prawo, pełniąc głównie rolę słuchacza. Zastanawia
mnie, czy jego udział ma charakter nadzoru nad pracą Rady, czy może bardziej
chodzi o poszerzenie wiedzy nt. zasad funkcjonowania samorządu. Jeżeli ma
miejsce ta druga sytuacja, to wydaje mi się, że Przewodniczący trochę późno
wziął się do nauki. Jest radnym już 7 kadencję (1 kadencję był radnym
powiatu) i wiedzę nt. przepisów, dotyczących pracy samorządu terytorialnego
powinien mieć opanowaną do perfekcji. Po raz kolejny muszę tu przywołać
przykład Magdy Gąsiorowskiej, która maksymalnie angażowała się w działania Rady
Gminy. Do tego, mimo iż funkcję radnej i przewodniczącej pełniła tylko jedną
kadencję, zdążyła posiąść olbrzymią wiedzę w tym zakresie. Natomiast Leszek
Nowaczyk, jako Przewodniczący, od początku kadencji pełni wyłącznie funkcję
spikera, nie włączając się do żadnych merytorycznych dyskusji. Odnoszę
wrażenie, że funkcję przewodniczącego Rady Gminy uzyskał nie ze względu na
posiadane kompetencje. Wnioski pozostawiam Czytelnikom.
P.S. Opracowanie planu zagospodarowania przestrzennego w Lisówkach może mieć jeszcze inny cel - obejście przepisów ograniczających obrót gruntami rolnymi. Obecnie podmiot, nie prowadzący działalności rolniczej, nie może takiego gruntu nabyć.
OdpowiedzUsuń