Powracam po raz kolejny do tematu
dróg gminnych, ponieważ jest to temat rzeka, która nigdy nie wysycha. Co
więcej, płynie coraz bardziej wartkim prądem.
Jak wiadomo, od pewnego czasu wójt
Adrian Napierała publikuje i konsultuje z mieszkańcami wszystkie projekty
budowy dróg gminnych. Nie dość, że
projekty przypominają dokumenty robione na kolanie, to wybór inwestycji jest
zupełnie oderwany od rzeczywistości. Nie realizuje się ważnych zadań, z punktu
widzenia potrzeb społecznych, ale wybiera się te, które mają zaspokoić
roszczenia wybranych grup i osób. Należy zapytać, dlaczego w sprawie
kolejności realizacji zadań inwestycyjnych nie prowadzi się konsultacji?
Pisałam o tym wielokrotnie i dlatego nie będę wdawać się w szczegóły.
Postępują prace przy budowie ul. Leśnej w Dąbrowie. Po ogłoszeniu
przetargu przedstawiłam swoją opinię nt. projektu, uwypuklając wątpliwości - http://blogdopiewo.blogspot.com/2018/03/to-i-owo-z-gminy-dopiewo-3-desperacja.html.
Wczoraj przeszłam cały budowany odcinek
i wątpliwości pozostały. Ulica będzie miała tylko chodnik, bez ścieżki
rowerowej. Do tego chodnik tradycyjnie ułożony został z kostki betonowej, tak
więc służyć ma tylko pieszym. Rowerzyści, deskorolkarze czy łyżworolkarze będą
musieli korzystać z jezdni, mającej tylko 5,5 m szerokości. Przypomnę, że ul. Leśna w Dąbrowie nie jest drogą
osiedlową a jedną z ważniejszych zbiorczych dróg gminnych.
O tym, że brak asfaltowych ścieżek rowerowych jest problemem, przekonałam się
wczoraj. Na ul. Bukowskiej w Dopiewie
pojawiła się grupa dzieci na łyżworolkach. Mimo, iż droga posiada chodnik i
ścieżkę rowerową, wolały korzystać z jezdni i wcale im się nie dziwię. Jazda na
rolkach, desce czy nawet na rowerze ścieżką, zbudowaną z kostki betonowej, nie
należy do przyjemności.
Należy również zauważyć, że takie
korzystanie z dróg publicznych stwarza poważne zagrożenie dla użytkowników. Dzieci zatamowały ruch samochodów a
zniecierpliwieni kierowcy zaczęli na nie trąbić. W takiej sytuacji o
wypadek bardzo łatwo.
A kto ponosi odpowiedzialność za
brak bezpieczeństwa na drogach? – w dużym stopniu władze samorządowe. W naszej
Gminie praktycznie nie buduje się ścieżek rowerowych. W obecnej kadencji
powstały tylko dwie, przy dwóch odcinkach drogi wzdłuż torów. Do tego wydaje
się, że wójt Adrian Napierała jest osobą niereformowalną – obie oczywiście
ułożone z kostki betonowej. Pomijając rowerzystów, pytam: gdzie dzieci i młodzież mogą korzystać z ruchu na świeżym powietrzu,
jeżdżąc na deskach i łyżworolkach? – w naszej gminie Dopiewo, praktycznie
nigdzie.
Jednak władza lokalna chce
pokazać, że dba o bezpieczeństwo najmłodszych. Przy szkołach w Dopiewie i Dąbrowie pojawiły się na chodnikach i jezdni
„malunki” informujące o sposobie przejścia przez ulicę. Nie wiem – śmiać
się czy płakać?
Trzeba poświęcić dłuższą chwilę,
aby odczytać namalowane znaki, natomiast kierowcy raczej nie są w stanie ich
zrozumieć.
Niewykluczone, że „bohomazy”,
które zafundowali mieszkańcom włodarze, są pokłosiem akcji rodziców, których
dzieci uczęszczają do szkoły w Dopiewie. Jesienią 2016 r., jedna z mieszkanek
zgłosiła się do Wójta z wnioskiem o budowę na ul. Bukowskiej w Dopiewie progów
zwalniających. Całą bulwersująca sprawę opisałam tutaj - http://blogdopiewo.blogspot.com/2016/11/xxiv-sesja-rady-gminy-dopiewo-21.html. Przewodniczący RG Leszek Nowaczyk, obiecał
zająć się tematem.
Od tego czasu minęły 2 lata i
zamiast progów, które faktycznie zwiększają bezpieczeństwo pieszych, pojawiły
się „malunki”, które można by potraktować jako żart, gdyby sprawa nie była tak
poważna.
Co ciekawe, na uroczystym
otwarciu przejścia pojawił się tylko wicestarosta Tomasz Łubiński.
Przewodniczący Leszek Nowaczyk, mimo iż mieszka po sąsiedzku, chyba wolał się
nie pokazywać. Przy przejściu wmontowana
została tabliczka, informująca, że pomysłodawcą i sponsorem projektu
„Autostrada do szkoły” jest Autostrada A2 i firma Strabag.
Na niektórych ulicach naszej Gminy korki stają się coraz bardziej
uciążliwe. Większość decydentów stwierdzi, że nic na to nie można poradzić,
ponieważ na drogach jest coraz więcej pojazdów. Z obserwacji powiem, że
uciążliwości te można by w pewnym stopniu zmniejszyć, gdyby niektórzy
korzystali częściej z szarych komórek.
Od początku września ulice: Poznańska, Batorowska i Kolejowa w
Skórzewie, przed godziną ósmą rano systematycznie się korkują. Autobusy
komunikacji publicznej przyjeżdżają z Dopiewa i Dąbrówki do Skórzewa w miarę
punktualnie a wyjeżdżają z niego z 15-minutowym opóźnieniem. Wynika to nie tylko
z nasilonego ruchu, ale także z powodu złej organizacji pracy niektórych osób.
Z początkiem września na rondzie
przy szkole w Skórzewie ponownie pojawił się Pan Stop. W założeniu jego
zadaniem jest bezpieczne przeprowadzanie dzieci przez przejście. Chyba jednak
pomylił się z powołaniem.
Zamiast przeprowadzać dzieci
większymi grupami, przepuszcza każde z nich pojedynczo. Wiele z nich przebiega
przez jezdnię. To powoduje, że wjazd z ul. Kolejowej na rondo praktycznie cały
czas jest zablokowany. Z tej przyczyny korki tworzą się na wszystkich ulicach w
rejonie szkoły i kościoła.
Może policjanci powinni przyjrzeć
się pracy kierującego ruchem i dokonać przeszkolenia z zasad w tym zakresie. W
ocenie kierowców to, co robi kierujący ruchem, niewiele ma wspólnego z
zapewnieniem bezpieczeństwa dzieciom.
Okresowo dodatkowe utrudnienia wprowadzają służby komunalne. W
środę 5 września pracownicy firmy odbierającej odpady komunalne rozpoczęli
pracę od ul. Poznańskiej w Skórzewie, powodując prawie całkowitą blokadę
jednego pasa ruchu. Kierowcy, chcąc wyminąć śmieciarkę, wjeżdżali na martwe strefy
i wysepki lub próbowali ominąć „zawalidrogę”, wjeżdżając w boczne uliczki. Czy tak trudno ustalić harmonogram, żeby
odpady z ul. Poznańskiej zbierane były poza godzinami szczytu ruchu?
W Dąbrówce przy szkole podstawowej oddano do użytku nową wiatę rowerową.
W założeniu miał to być element artystyczny. Niestety, w moim przekonaniu, z artyzmem nie ma ona wiele wspólnego a
jeszcze mniej z funkcjonalnością. Może władze Gminy przestaną silić się na
oryginalność i zbudują coś, co będzie miało praktyczne zastosowanie. A tego
dziwoląga, eufemistycznie zwanego wiatą rowerową - Wójt i Radni Dąbrówki
powinni podzielić na części i postawić w swoich ogródkach. Będą mieli nietypowe
miejsce dla rowerów dla swoich rodzin.
Jak było do przewidzenia, po rezygnacji z budowy ronda na ul.
Poznańskiej w Dąbrówce, Wójtowi zabrakło pomysłu, jak rozwiązać układ
komunikacyjny, aby służył wszystkim użytkownikom. O ile kierowcy nie
powinni mieć problemów z korzystaniem z nowej drogi o tyle zapomniano o
pieszych i rowerzystach. Chodnik i ścieżka rowerowa na ul. Kolejowej w Dąbrówce
kończą się ślepo i w zasadzie, nikomu nie służą. Piesi, żeby nie łamać przepisów, muszą korzystać z przejścia przy
starym odcinku ul. Kolejowej lub przy Stokrotce, nadkładając znacznie drogi.
Czyżbyśmy po raz kolejny mieli przykład podziału mieszkańców na równych i
równiejszych?
Oprócz tego należy dodać, że
kierowcy korzystający z dojazdu ul. Malinową do „brakującego” ronda przy ul.
Poznańskiej, ranno stoją w potężnym korku. A tzw. wpychanie się przed jadący
pojazd, jest na porządku dziennym. Jak mówią mieszkańcy - było źle i nadal jest źle.
Ponownie odwiedziłam parking przy
szkole w Dąbrówce. Poprzednia wizyta 4 sierpnia utwierdziła mnie, że władze Gminy mają problem z utrzymaniem
czystości i porządku w miejscach publicznych - http://blogdopiewo.blogspot.com/2018/08/gmina-dopiewo-okiem-obserwatorki-i-w.html.
Niestety, jak się raz zaniedba obowiązki, trudno potem to naprawić. Widać, że
ktoś próbował uporządkować teren parkingu ale słabo mu to wyszło. Prace
porządkowe zazwyczaj ograniczają się do użycia Roundupu, co z ekologią nie ma
nic wspólnego.
Na koniec jeszcze krótko o komunikacji publicznej. Władze wielokrotnie
udowodniły, że komunikacja autobusowa ich nie interesuje. Potwierdza się to w
dalszym ciągu, a synchronizacja komunikacji – to tylko wirtualne określenie,
nieznane w gminie Dopiewo.
Od września znacznie wzrosła
liczba pasażerów komunikacji autobusowej, natomiast podstawiane na linii 729
pojazdy są coraz mniejsze. To powoduje, że w autobusach, w godzinach porannych
i popołudniowych, panuje coraz większy tłok – szczególnie na odcinku
Dąbrowa-Poznań. Z kolei na linii 727 często spotkać można autobusy przegubowe.
No, ale jak się nie korzysta z komunikacji publicznej, to trudno zauważyć
problem. A z tego, co wiem, nie tylko włodarze ale i urzędnicy nie dojeżdżają
do pracy środkami komunikacji publicznej.
Alternatywą czasową dla linii
autobusowej 729 jest funkcjonujący prywatny bus linii 720. W/w linia nie
rozwiązuje absolutnie problemów komunikacyjnych (nie honoruje karty PEKA),
jeździ rzadko, zatem tylko czasowe. W czwartek 6 września skorzystałam z
przejazdu tą linią o godz. 20:00 na trasie z Poznania do Dopiewa. Szaleńczą
jazdę kierowca rozpoczął już na terenie Poznania, szarpiąc pojazdem - przyspieszając i hamując na zmianę w celu
wyprzedzania pojazdów. W takim stylu kontynuował jazdę całą drogę, dopuścił się
nawet wyprzedzania, jadących w jednym ciągu, samochodu osobowego i autobusu.
Większość pasażerów wysiadła na przystanku Kościół/Dopiewo – jedna z pasażerek,
stwierdziła, że nigdy więcej nie skorzysta z tego środka lokomocji i udała się
do miejsca, o którym nie będę pisała, aby nie wchodzić w jej prywatność.
Pozostali przypomnieli fakt, że w/w kierowca jakiś czas temu miał wypadek,
prywatnym samochodem na trasie Palędzie-Dopiewiec – najprawdopodobniej powodem
była przekroczona prędkość. Bodajże 2 lata temu, kierowca busa stosując metodę
prowadzenia pojazdu przyspieszaj-hamuj (nie wiem czy ten sam), doprowadził do sytuacji,
że pasażerka uległa wypadkowi. Podczas gwałtownego hamowania, zahaczyła o jakiś
element pojazdu i oskalpowała sobie palec (odrywając paznokieć ze skórą) –
przez wiele tygodni była na zwolnieniu lekarskim. Powiem krótko - pełną
odpowiedzialność na zatrudnianych kierowców busów, ponosi jej właściciel.
Na dziś to tyle. Wkrótce bliżej
zajmę się wyborami samorządowymi, tym bardziej, że pojawia się coraz więcej
informacji.
Małe uzupełnienie, dotyczące przejścia przez jezdnię dla dzieci przy szkole w Dopiewie.
OdpowiedzUsuńJak przejmują się oznakowaniem "Zebra Zbyszek" np. motocykliści, mogłam przekonać się wczoraj. W godzinach popołudniowych przejechało ulicą dwóch takich "mistrzów" kierownicy z prędkością ponad 100 km na godzinę, przy ograniczeniu do 40 km/h. Z pewnością nie byli w stanie dostrzec rysunków na jezdni, poza tym raczej ich one nie interesowały. Nie lepsi są kierujący samochodami.
Władze, tworząc takie namiastki bezpieczeństwa, coraz bardziej bardziej się kompromitują.