niedziela, 17 stycznia 2021

Urzędnicza patologia w gminie Dopiewo (1) 2021 r – niekompetencja, lenistwo czy zła wola, a może takie trzy w jednym?

 

Dzisiaj zajmę się tematem, do podjęcia którego sprowokował mnie wpis radnego Krzysztofa Kołodziejczyka na fb, dotyczący podejścia urzędników do swoich obowiązków oraz traktowania mieszkańców - link.  Przecieram oczy dlatego, że Radnego dziwi takie postępowanie naszych urzędników. Jest przecież mieszkańcem Gminy ładnych kilka lat, od początku jest aktywny społecznie, więc już powinien się przyzwyczaić, że to mieszkańcy są dla urzędników, a nie odwrotnie. Taka lokalna ciekawostka, która pojawiła się przede wszystkim w czasie rządów Adriana Napierały i jego zastępcy Pawła Przepióry w gminie Dopiewo.

Przy okazji pragnę przypomnieć, że o urzędniczych patologiach w naszej Gminie pisałam wielokrotnie - aby cokolwiek zmienić, trzeba by zwolnić większość z nich. Wiąże się to z koniecznością zatrudnienia nowych osób, które wcale nie gwarantują poprawy funkcjonowania gminnych urzędów. Więcej na ten temat w drugiej części tekstu.

Adrian Napierała, obejmując w 2014 r. stanowisko wójta deklarował, że stworzy kadrę urzędniczą o wysokich kompetencjach. Jak pokazała praktyka, potrzebni byli jedynie pracownicy całkowicie posłuszni, bez szemrania wykonujący wszystkie polecenia i tzw. potakiwacze. W zamian nie byli rozliczani za jakość pracy.

Mimo, iż od śmierci wójta Adriana Napierały minął już przeszło miesiąc, styl pracy Urzędu wcale się nie zmienił, co pokazuje powyższy przykład z Dąbrówki. Widocznie 6 lat „tresury” odcisnęło na urzędnikach tak duże piętno, że nie są w stanie się zmienić. Źle to świadczy o inteligencji pracujących w Urzędzie osób. Osoba w miarę inteligentna i wykształcona potrafi sobie uświadomić, że postępuje niewłaściwie. Najwidoczniej urzędnicy do tej grupy nie należą.

Przykładów patologii pojawia się ciągle cała masa. Zacznijmy od mojego ulubionego referatu planowania przestrzennego i ochrony środowiska. Niech nikogo nie dziwi używanie przeze mnie nazwisk urzędników. Są oni osobami publicznymi – lista pracowników umieszczona jest w BIP-ie, wraz z zakresem obowiązków.

Na temat kierownika referatu, Remigiusza Hemmerlinga, wypowiadałam się wielokrotnie, zatem dziś go pominę. Powiem tylko, na podstawie np. jego występów publicznych w czasie posiedzeń komisji i sesji RG, że prawdę od niego można usłyszeć wtedy, gdy się pomyli.

Pamiętne są jego wystąpienia na sesjach, gdy potrafił mieszkańców straszyć sądem - XVIII sesja rady gminy dopiewo.

Pracownicy referatu najwyraźniej starają się dorównać swojemu szefowi.

O Iwonie Brzostowskiej-Ceglarz można wiele powiedzieć ale na pewno nie to, że jest specjalistką w zakresie planowania. Ponieważ zajmuje się wydawaniem decyzji o warunkach zabudowy, tworzone przez nią „kwiatki” wychodzą na światło dzienne tylko wówczas, gdy wybuchnie afera. Tak było w przypadku myjni samochodowej na ul. Łąkowej w Dopiewie, czy zasypania stawku w Dąbrówce.

Natomiast przy ul. Niecałej w Dopiewie wydała warunki zabudowy, bez możliwości dojazdu do nieruchomości.

Mimo iż kpa ściśle określa terminy, sprawy przez nią prowadzone, potrafią toczyć się w nieskończoność, co pokazuje przykład mieszkanki Dopiewa - XXIII sesja rady gminy dopiewo.

Kolejnym gigantem w Referacie jest niewątpliwie Zbigniew Kobiela, zajmujący się wydawaniem decyzji oceny oddziaływania na środowisko. W tym przypadku nie tyle podważam jego kompetencje, co działanie w złej woli. Oto przykłady.

Informacje na temat w/w postępowań publikowane są w Biuletynie Informacji Publicznej w zakładce „Ochrona środowiska”. W zestawieniu dostępne są jedynie numery spraw, żeby znaleźć interesujący nas temat, trzeba przekopywać się przez kolejne linki. Wyszukiwarka BIP-u sprawdza się słabo lub wcale. Dodatkowo, bardzo często w soboty i niedziele dostęp do BIP-u jest utrudniany. Nie wiem, czy to przypadek czy celowe działanie osoby odpowiedzialnej?

Informacja w publikowanych obwieszczeniach, można powiedzieć, że jest więcej niż skromna. Ogranicza się do rodzaju inwestycji, numeru ewidencyjnego działki i obrębu. Nie każdy potrafi poruszać się w tych szczątkowych wiadomościach – i chyba o to chodzi. Weźmy konkretny przykład.

W dniu 31 grudnia 2020 r. opublikowano obwieszczenie o wszczęciu postępowania w sprawie wydania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach dla przedsięwzięcia polegającego na przetwarzaniu odpadów na potrzeby produkcji firmy Sonoco Sp. z o.o. na terenie działki o nr ewid. 42/24 oraz 42/34 obręb Dąbrowa.

Mało kto skojarzy, że zakład zlokalizowany jest przy dawnej ul. Bukowskiej w Dąbrowie, w odległości ok. 150 m od terenów mieszkaniowych.

Aby dowiedzieć się czegoś więcej na temat planowanej działalności, trzeba by mieć dostęp do karty informacyjnej przedsięwzięcia, która obowiązkowo musi być dołączona do wniosku. Taką kartę Urząd Gminy z pewnością otrzymał ale urzędnik nie uznał za konieczne, ją udostępnić online. Zamiast tego daje możliwość zapoznania się z aktami sprawy w budynku Urzędu, w godzinach jego urzędowania. W dobie koronawirusa jest to jawna kpina z mieszkańców.

Przy okazji nadmienię, że firma Sonoco w Dąbrowie zajmuje się produkcją opakowań z tworzyw sztucznych. Dla zainteresowanych link do tekstu, jakie konsekwencje dla cywilizacji niesie produkcja tworzyw sztucznych - https://exignorant.wordpress.com/2021/01/15/zanieczyszczenie-plastikiem-oznacza-wymarcie/

Natomiast karty informacyjne przedsięwzięcia lub raporty oddziaływania na środowisko publikowane są jedynie w głośnych sprawach, wywołujących sprzeciw społeczny, np. przy budowie asfaltowni.

Kolejną kpiną Zbigniewa Kobieli z obywateli jest informacja umieszczona w obwieszczeniu - ponieważ liczba stron postępowania przekracza 10, zawiadomienie zostało podane do publicznej wiadomości zgodnie z art. 49 kpa. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że ograniczono się wyłącznie do publikacji obwieszczenia w BIP-ie. Urzędnik zrezygnował z listownego powiadamiania bezpośrednich sąsiadów planowanej inwestycji.

Przejrzałam dostępne postępowania w sprawie decyzji środowiskowych za 2020 r. i we wszystkich przypadkach ograniczono się do w/w komunikatu o liczbie stron. I to pomimo, iż w niektórych przypadkach stroną postępowania był tylko jeden właściciel nieruchomości.

Przypomnę jeszcze skandaliczną sprawę budowy stacji paliw w Dąbrówce, gdy decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach została opublikowana w BIP-ie 17 miesięcy po jej wydaniu - W jakiej strefie działają urząd i władze gminy. A sprawa budowy asfaltowni w Dąbrówce o mało co przeszłaby nie zauważona, gdyby nie moja czujność.

Jeżeli ktoś jest zainteresowany wcześniejszą „twórczością” Zbigniewa Kobiela to zapraszam tutaj - Tragifarsy urzędniczej w gminie dopiewo ciąg dalszy.

Z informacji gminnej wynika, że Zbigniew Kobiela zajmuje się także, w ramach obowiązków służbowych, ochroną zwierząt. Jeżeli takie jest podejście urzędnika do obywateli, to strach się bać, jak traktuje zwierzęta.

Na marginesie dodam, że podobny dostęp do informacji publicznej mamy w przypadku inwestycji celu publicznego, które to prowadzi również pracownica referatu planowania przestrzennego, Magdalena Łączkowska. Tu problem z odszukaniem konkretnej sprawy jest jeszcze większy, ponieważ decyzji tych Gmina wydaje ok. 200 rocznie.

Nie wiem, z kim mieszkańcy Dąbrówki próbowali uzgadniać wydatkowanie uzyskanych środków, przeznaczonych na zieleń publiczną, która to sprawa tak zbulwersowała radnego Krzysztofa Kołodziejczyka. Niewykluczone, że chodzi o urzędniczkę doktor nauk rolniczych Ewę Hejwosz.

Jeżeli to z nią próbowano rozmawiać, to nie należało spodziewać się innej reakcji. Kilka lat temu pani Ewa Hejwosz stwierdziła, że Gmina prowadzi „przemyślaną politykę nasadzeniową” a oczekiwania mieszkańców, to tylko fanaberie. Ta Pani już dawno powinna poszukać innej pracy, ponieważ od początku zakres obowiązków w tut. Urzędzie ją przerastał – a przez lata został znacznie okrojony.

Radny Krzysztof Kołodziejczyk powinien doskonale pamiętać przebieg wydarzeń, związanych z budowa placu wypoczynkowo-rekreacyjnego przy ul. Komornickiej w Dąbrówce i już dawno pozbyć się złudzeń, że urzędnicy gminy Dopiewo zmienią swoje podejście do mieszkańców.

Na koniec zatrzymam się jeszcze przy osobie Krzysztofa Wojtkowiaka z referatu inwestycji. Z dostępnej informacji wynika, że zajmuje się on budową i utrzymaniem oświetlenia ulicznego.

W 2021 r. zaplanowano w budżecie Gminy 14 inwestycji oświetlenia ulicznego, co daje nieco ponad jedno zadanie miesięcznie. Zazwyczaj są to niewielkie zadania obejmujące 3 lub 4 lampy. Tylko 4 inwestycje mają nieco większy zakres.

Praca urzędnika w tym przypadku ogranicza się do pilotowania poszczególnych zadań. Całą pracę wykonuje najpierw biuro projektowe a następnie wykonawca robót budowlanych. To projektant jest zobowiązany przygotować całą dokumentację wraz z pozwoleniem na budowę. Część dokumentów wydaje tut. Urząd, jak decyzja o ustaleniu lokalizacji inwestycji celu publicznego, zezwolenie na zajęcie pasa drogowego, ale wykonują to inni urzędnicy. Gdy teren objęty jest planem zagospodarowania, procedura jest jeszcze bardziej uproszczona.

Krzysztof Wojtkowiak w zakresie obowiązków ma także utrzymanie oświetlenia ulicznego. Zadanie to polega wyłącznie na zgłaszaniu awarii właściwym organom. W przypadku niesprawności urządzeń należących do ENEA, uszkodzenia zgłasza się do Opalenicy.

Nowsze oświetlenie jest własnością Gminy, ale jego awaryjność jest znacznie mniejsza – nie stosuje się już napowietrznych linii kablowych a podziemne psują się niezwykle rzadko.

Dlatego sądzę, że w/w urzędnik raczej nie cierpi na nadmiar obowiązków.

Przy okazji inwestycji oświetlenia ulicznego rzucił mi się w oczy jeden fakt. Otóż projekty od lat przygotowuje ta sama firma, prowadzona przez Krzysztofa Sobiaka. Można odnieść wrażenie, że jest on na etacie Gminy.

A przecież zamówienia publiczne wymagają organizowania przetargów. W zależności od wartości i rodzaju zamówienia, mogą być stosowane różne tryby: przetarg nieograniczony, ograniczony, negocjacje z ogłoszeniem, negocjacje bez ogłoszenia, dialog konkurencyjny, zamówienia z wolnej ręki, zapytanie o cenę, licytacja elektroniczna. Dziwnym trafem w branży energetycznej wygrywa zawsze ta sama firma.

Aby Czytelnicy nie odnieśli wrażenia, iż tylko w gminie Dopiewo urzędnicy źle pracują, mały przykład „twórczości” Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Poznaniu.

W dniu 13 listopada 2020 r. wydał on opinię w sprawie wniosku, dotyczącego zagospodarowania działki nr ewid. 1044 w Skórzewie. Działka ta położona jest przy ul. Poznańskiej, pomiędzy marketami: Biedronka i Netto.

W części dotyczącej otoczenia nieruchomości stwierdzono m.in., że od strony północnej z wnioskowaną działką sąsiaduje „Hurtownia stali i metali nieżelaznych” a od strony południowej „pola uprawne”.

Nie wiem skąd autor opinii wziął te informacje. W przypadku „hurtowni” zapewne odczytał informację z mapy i zdjęcia lotniczego. Zdjęcia te bardzo często są nieaktualne i nie odzwierciedlają stanu bieżącego. Skup złomu, a nie hurtownia, już kilka lat temu została przeniesiona a w jej miejscu rozbudowała się Biedronka.

Z kolei pola uprawne po stronie południowej urzędnik musiał sobie wymyślić. Od lat teren był niezagospodarowany i zarastał drzewami. Obecnie, ze względu na planowaną budowę tzw. os. Gościnnego, „pola uprawne” wyglądają tak:


Ciąg dalszy wkrótce.

Obserwatorka I (Pierwsza)

2 komentarze:

  1. Drobne uściślenie… w moim wpisie na fb nie napisałem, że się dziwię, lecz że się wstydzę za urząd gminy. Choć być może powinienem wyrazić też zdziwienie, a właściwie pewien zawód. Sytuacja, która opisałem zadziała się bowiem w czasie, gdy obowiązki chorego wówczas wójta przejął już jego zastępca, a więc Pan Paweł Przepióra. Liczyłem, że może postara się co nieco poprawić relacje i sposób traktowania mieszkańców przez podległych sobie urzędników. Cóż, te nadzieje okazały się płonne, przynajmniej w przypadku Pana Kierownika Remigiusza Hemmerlinga. Zabrakło mu podobno czasu, a już z pewnością kultury osobistej i szacunku dla klientki. Pozdrawiam serdecznie.
    Krzysztof Kołodziejczyk - radny Gminy Dopiewo

    OdpowiedzUsuń
  2. Specjalnie napisałam "dziwi się", ponieważ szeregowy Radny nie ma żadnego wpływu na pracę urzędników, tym bardziej, jeżeli jest w opozycji. Ten "wstyd" odebrałam właśnie jako zdziwienie. Trudno wstydzić się za kogoś, kto nam w żadnym przypadku nie podlega a niewykluczone, że dostał polecenie, aby niektóre osoby lekceważyć.
    To już prędzej mieszkańcy, jako wspólnota mogą się wstydzić, że dokonali tak złego wyboru w 2018 r., stawiając na osobę, która doprowadziła do upadku zasad i norm moralnych przytłaczającej części przedstawicieli samorządu lokalnego.
    A co do Pawła Przepióry, to zgodnie z sugestiami "pawelka", zamierza kontynuować założenia programowe i organizacyjne, realizowane przez zmarłego Wójta. Dlatego reakcja urzędników była, jaka była.

    OdpowiedzUsuń