niedziela, 3 stycznia 2021

To i owo z gminy Dopiewo – 2021 (1) – kulawa informacja publiczna, chodnik w Gołuskach, przystanek w Konarzewie

 

Dziś, zamiast podsumowania roku 2020, kilka tematów, które zamierzałam poruszyć już wcześniej ale z braku czasu zostały pominięte. Były już przeze mnie omawiane, tyle że dość dawno i trzeba je zaktualizować.

Zacznę od informacji publicznej, która w dalszym ciągu jest kulą u nogi naszych samorządowców. Niektórzy z nich, jak przewodniczący RG Leszek Nowaczyk czy radny Jan Bąk, chcieliby cenzurowania wszystkich informacji, jak to miało miejsce w czasach PRL. Co więcej, być może oczekują autocenzurowania wypowiedzi przez innych przedstawicieli samorządu lokalnego. Wychowani w poprzedniej epoce, chyba nie potrafią dostosować się do nowych realiów.

Pokazała to ostatnia Sesja Rady Gminy, na której wspólnymi siłami próbowali uciszyć innych Radnych, m.in. Przemysława Milera i Justina Nnoroma. Wystarczy posłuchać relacji z ostatniej Sesji, począwszy od 1 godz. 17 min. Radny Jan Bąk stwierdził wprost, że po przegłosowaniu uchwały budżetowej na kolejny rok, oczekuje werbalnej pochwały dla wójta i urzędników, a nie dalszej dyskusji. W mojej ocenie, jest to klasyczny przykład zamordyzmu, stosowanego w poprzedniej epoce ale i coraz częściej, spotykanego w obecnych czasach.

Co mnie wręcz fascynuje już od lat, to to, że urzędnicy i Radni gminy Dopiewo muszą być ciągle ustawiani do pionu, inaczej zawsze zwyciężają w nich stare nawyki, nabyte w czasie kadencji zmarłego Wójta.

Takim przykładem może być sposób informowania społeczeństwa w sprawie budowy linii 400 kV Baczyna Plewiska, która poprowadzona zostanie wzdłuż autostrady A2.

Wojewoda Wielkopolski podzielił inwestycję na kilka etapów i wydaje osobne decyzje o ustaleniu lokalizacji strategicznej inwestycji w zakresie sieci przesyłowej.

Pierwsze decyzje zostały wydane w listopadzie. Niestety, Urząd Gminy opublikował jedynie obwieszczenie Wojewody i to tylko w Biuletynie Informacji Publicznej. Aby zapoznać się z treścią decyzji, trzeba było ich szukać na stronie Urzędu Wielkopolskiego. Pisałam o tym tutaj - Kolejne wysokie napięcie w gminie Dopiewo, stwierdzając równocześnie, iż jest to przykład lekceważącego traktowania mieszkańców.

Moje uwagi chyba odniosły skutek, ponieważ informacja o kolejnych decyzjach Wojewody ukazała się także na oficjalnej stronie Gminy wraz z linkami do treści decyzji.

Co więcej, obwieszczenie Wojewody ukazało się w tym samym dniu na stronach Urzędu Wojewódzkiego i Urzędu Gminy w Dopiewie. Jest to istotne ze względu na możliwość odwołania się od decyzji w ciągu 14 dni i konieczność zachowania terminu.

Niestety, nie we wszystkich tematach urzędnicy są tak skrupulatni. Już o tym pisałam, ale przypomnę, że postanowienie o wygaśnięciu wójta Adriana Napierały, wydane i opublikowane 21 grudnia br w Dzienniku Urz. Woj. Wielkopolskiego, a na stronie Gminy ukazało się dopiero 28 grudnia br.

Innym przykładem utrudniania dostępu do informacji publicznej może być ponowne skrócenie w BIP-ie listy tematów w zakładce „Najnowsze artykuły i aktualizacje”. Po interwencji jednego z Radnych, oczywiście z klubu JesteśMy na Tak -  listę dostępnych spraw wydłużono bodajże do 20, obecnie ponownie została skrócona do dziesięciu.

Innym tematem, który wałkowany jest od lat, to budowa chodnika wzdłuż drogi Palędzie-Gołuski. Sprawa ciągnie się co najmniej od 2012 r. i jak na razie nic nie wskazuje, aby miała się zakończyć w najbliższym czasie. Jak tak dalej pójdzie, to czas oczekiwania na tą inwestycję, będzie podobny jak w przypadku budowy chodnika przy ul. ks. A. Majcherka w Dopiewie (około 30 lat).

Pisałam o tym wielokrotnie - Dopiewskie drogownictwo Dopiewskie smaczki - drogi publiczne Czy w gminie dopiewo mamy xxi wiek Budżet gminy dopiewo na 2018 r. Jak się wydaje, ważniejsze były postulaty i oczekiwania „krewnych i znajomych królika” niż rzeczywiste potrzeby mieszkańców.

A chodnik, a w zasadzie ścieżka pieszo-rowerowa na w/w drodze jest dramatycznie potrzebna. Ruch samochodów jest coraz większy. Mieszkańców przy ul. Ojca M. Żelazka w Palędziu, ul. Dopiewskiej w Gołuskach a także ulicach przyległych, systematycznie przybywa.

Przybywa także osób pieszych i rowerzystów, szczególnie dzieci i młodzieży dojeżdżającej do szkół.

Jeszcze do niedawna w tej części Gminy dominowała zabudowa indywidualna jednorodzinna. Obecnie tereny te opanowali deweloperzy, którzy praktycznie w całości zabudowują kolejne ulice w Palędziu i Gołuskach. Wymienić tu można ulice: Lubczykową i Cyrkoniową w Palędziu:


Natomiast: ks. J. Laskowskiego, Kukułczą, Lubczykową, Bratkową, Szafranową i wiele innych w Gołuskach.

A jak wygląda pobocze drogi Gołuski-Palędzie, pokazują poniższe zdjęcia:






Nie są one najświeższe – zrobione zostały w ciągu 2020 r. – ale raczej nic się od tego czasu nie zmieniło.

Co więcej, niektórzy z inwestorów traktują pobocze, jak składowisko gruzu:


Na szczęście po pewnym czasie pryzma zniknęła.

Jak w tej sytuacji można mówić o minimalnym choćby bezpieczeństwie pieszych i rowerzystów?

Od kilku lat budowa chodnika (a w zasadzie przygotowanie projektu) przy drodze Palędzie-Gołuski pojawiała się w budżecie Gminy. I co roku spadała z budżetu. W 2019 r. wydano 10 tys. złotych na projekt przystanków autobusowych, którego najprawdopodobniej nie dokończono.

W budżecie Gminy na 2021 r. w/w chodnik już w ogóle został pominięty. Ciekawi mnie, co ma do powiedzenia w tej sytuacji radny Jan Bąk, który na ostatniej Sesji domagał się „werbalnych” pochwał dla twórców gminnego budżetu? Raczej tylko to, co miał do powiedzenia podczas Sesji Absolutoryjnej w 2019 r. m.in. „że każdy wybiera sobie sam miejsce zamieszania”. Zatem należy uznać, że hałas i niebezpieczne drogi to wyłącznie sprawa mieszkańców a nie włodarzy.

Zresztą brak troski o mieszkańców, to nie tylko domena Radnych Palędzia i Gołusek. Od lat ul. Ogrodowa w Dopiewie, w sąsiedztwie Chaty Polskiej, której właścicielem jest przewodniczący RG Leszek Nowaczyk, wygląda tak:


Na koniec temat mniejszego kalibru, ale pokazujący całkowity brak kompetencji urzędników. Mam tu na myśli uruchomienie przystanku na żądanie w Konarzewie przy węźle S5.

Wiadomość ta, opublikowana 30 grudnia br., przy okazji zmian w komunikacji publicznej, podana została na samym początku komunikatu.

Po raz pierwszy w/w przystanek zobaczyłam w czerwcu ub. roku - Gmina dopiewo okiem obserwatorki.

Zastanowiło mnie wówczas, po co komu przystanek w szczerym polu? Zabudowa mieszkaniowa w Konarzewie kończy się na wysokości CRK i zlokalizowany jest tam przystanek. Podobnie z drugiej strony w Chomęcicach, przystanek zlokalizowany jest przy szkole, niedaleko węzła Konarzewo. Mieszkańcy obu wsi nie mają żadnej potrzeby korzystania z nowego przystanku. Nikt nie będzie nadkładał kilkuset metrów drogi, aby uzasadnić potrzebę jego istnienia.

Co więcej, utworzenie nowego przystanku podniesie koszty podróżowania komunikacją publiczną. W przypadku korzystania z tzw. portmonetki, każdy dodatkowy przystanek to wzrost kosztu przejazdu. Podobnie jest w przypadku biletów okresowych na określoną liczbę przystanków.

Tak więc mieszkańcy, nie mając żadnej korzyści z nowego przystanku, będą ponosić większe nakłady za korzystanie z komunikacji publicznej.

No, ale jest to zapewne zbyt trudne do pojęcia dla decydentów, którzy postanowili ogłosić kolejny „sukces”.

Tym „sukcesem” nie omieszkał pochwalić się również radny Justin Nnorom na swoim profilu. W tym wypadku nie jestem do końca pewna, czy chodziło tylko o przystanek? Być może chciał poinformować mieszkańców o zmianach w komunikacji autobusowej, a ja już się czepiam. Chociaż z drugiej strony, komunikat dotyczy wyłącznie linii dojeżdżających do Konarzewa, z których mieszkańcy np. Dąbrówki raczej nie korzystają.

Dzisiejszy tekst nie wyczerpuje listy kontrowersyjnych tematów, które czekają na omówienie. Ponieważ mamy niedługo kolejny wolny dzień, być może uda mi się kontynuować analizę arogancji i bezmyślności a niewykluczone, że i złej woli lokalnych samorządowców.

 

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz