środa, 23 lipca 2014

Przebudowa ul. Sportowej w Skórzewie – plusy i minusy



Na stronie Biuletynu Informacji Publicznej gminy Dopiewo ukazała się informacja o przetargu na przebudowę ul. Sportowej w Skórzewie - link. Jest to z pewnością wiadomość długo oczekiwana przez mieszkańców Skórzewa, a szczególnie w/w ulicy. Jak wynika z mapy orientacyjnej, dołączonej do specyfikacji, ul. Sportowa była zabudowana w czasach, gdy nikt jeszcze nie przewidywał powstania ul. Szarotkowej, jak i sieci marketów oraz galerii przy ul. Poznańskiej.
Pomimo długiej historii, ulica ta nie znalazła się w kręgu zainteresowania byłego wójta Andrzeja Strażyńskiego – widać miał inne priorytety.
Dlatego na plus trzeba zapisać wójt Zofii Dobrowolskiej, że doprowadziła do realizacji inwestycji. Droga ta ma istotne znaczenie nie tylko dla jej mieszkańców. Przy ul. Sportowej zlokalizowany jest szybko powiększający się i licznie odwiedzany cmentarz. Stanowi ona również alternatywę, pozwalającą ominąć wąskie gardło komunikacyjne w rejonie szkoły podstawowej i kościoła, jak również poprzez ul. Szkolną umożliwia dojazd do Chaty Polskiej oraz zespołu punktów handlowo-usługowych. Pełni więc istotną rolę w układzie komunikacyjnym znacznej części Skórzewa. A mimo to była pomijana przez cały okres rządów Andrzeja Strażyńskiego.
Nie byłabym jednak sobą, gdybym nie miała kilku, moim zdaniem istotnych uwag, do projektu budowy ulicy.
Przede wszystkim należy zauważyć, że ul. Sportowa, jest jak na standardy gminy Dopiewo, wyjątkowo szeroka – w liniach rozgraniczających ma od 15 do 30 m szerokości. Widocznie powstała w czasach, kiedy pazerność na zyski ze sprzedaży gruntów budowlanych nie była tak powszechna. Co więcej, ilość samochodów była w tamtych czasach minimalna w porównaniu do chwili obecnej. Tym bardziej należy pochwalić przezorność osób, które zadecydowały o jej wytyczeniu.
Charakter przebudowy, lokalizacja, sposób zabudowy sugerują, że ul. Sportowa w Skórzewie będzie typową drogą osiedlową a nie tranzytową, jak np. ul. Szarotkowa, nie mówiąc już o ul. Kolejowej czy ul. Poznańskiej. Pewne elementy sugerują jednak, że praktyka może okazać się inna od założeń.
Wydaje mi się, że ani projektanci, ani urzędnicy nadzorujący inwestycję, atutu szerokości ul. Sportowej nie potrafili wykorzystać. Uważam, że szerokość jezdni jest wystarczająca – 6 m na całym odcinku. Jestem co prawda zwolenniczką budowy na drogach osiedlowych pieszo-jezdni, w tym wypadku jednak wydaje mi się, że chodnik powinien być oddzielony od jezdni – dojazd do cmentarza i kompleksu handlowo-usługowego „Kontra” oraz połączenie ul. Szarotkowej z ul. Kolejową powodować mogą zwiększenie natężenia ruchu.
Za słuszne uważam również zamknięcie północnego wylotu ul. Sportowej i zaadaptowanie dotychczasowego, nieformalnego połączenia z ul. Szarotkową. Dzięki takiemu rozwiązaniu ocalono fragment terenów zielonych, na których nadmiar Skórzewo nie narzeka. To tyle informacji pozytywnych. Dalszy ciąg to mniej lub bardziej uzasadnione uwagi i zastrzeżenia.
Mam wątpliwości co do lokalizacji chodnika. Na całej długości zaprojektowany chodnik biegnie bezpośrednio przy krawędzi jezdni. Zwiększa to automatycznie zagrożenie pieszych ze strony pojazdów korzystających z drogi – brak pasa buforowego. Ponieważ chodnik na całej długości oddzielony jest od działek budowlanych pasem zieleni, będzie problem z jego odśnieżaniem – część mieszkańców nie będzie poczuwać się do jego utrzymania. Ponadto przy mechanicznym odśnieżaniu ulicy będzie on dodatkowo zasypywany śniegiem zgarniętym z jezdni. Pozostawienie wolnego pasa gruntu miedzy chodnikiem a jezdnią pozwoliłoby na gromadzenie nadmiaru śniegu, tak to rozwiązano na części ul. Parkowej w Dąbrówce.
Kolejna sprawa to brak progów spowalniających – nie udało mi się znaleźć w projekcie żadnej informacji na ten temat. Obawiam się, że mimo iż ul. Sportowa jest drogą osiedlową, wielu kierowców może ją traktować jako tranzytową. Szczególnie dotyczy to osób jadących ul. Kolejową z Plewisk do Poznania. W przypadku korków przed wjazdem na ul. Poznańską, wiele osób będzie skręcać w ul. Sportową i poprzez ul. Szarotkową wjeżdżać na ul. Poznańską. Długość przejazdu w obu przypadkach jest podobna – ok. 670 m. A niestety z kulturą jazdy i przestrzeganiem przepisów drogowych jest u nas w dalszym ciągu kiepsko i trzeba będzie się liczyć ze skargami mieszkańców ul. Sportowej.
Następny temat to miejsca postojowe przy cmentarzu. Cmentarz szybko się powiększa, tym samy zwiększa się ilość osób odwiedzających zmarłych. Zaprojektowano co prawda kilka miejsc postojowych po obu stronach ulicy na wysokości cmentarza, wydaje mi się, że jest to liczba niewystarczająca. Szerokość pasa drogowego pozwala na lokalizację parkingu na całej szerokości cmentarza. Ewentualny trawnik, który w tym miejscu powstanie, z pewnością zostanie szybko rozjechany.
Kolejna sprawa to szerokość zjazdów indywidualnych. Rozporządzenie w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać drogi publiczne i ich usytuowanie stanowi, że zjazd indywidualny nie powinien być szerszy niż szerokość jezdni na drodze. Co więcej, niektóre działki, mimo niewielkiej szerokości frontu (ok. 18 m), będą miały po 2 zjazdy. Jest to, moim zdaniem, zbytnia rozrzutność ze strony Urzędu. Niestety, przepisy ustawy o drogach publicznych są w tej kwestii zbyt ogólne i pozwalają na dość luźną interpretację.
Na podstawie dotychczasowych doświadczeń, chodzi mi przede wszystkim o ul. Konarzewską w Dopiewie, mam obawy co do ukształtowania nawierzchni chodnika. Co prawda różnica między wysokością krawężnika a zjazdu jest mniejsza niż w przypadku ul. Konarzewskiej i wynosi tylko 8 cm, niemniej ze względu na ilość zjazdów istnieje ryzyko, że chodnik będzie miał urozmaiconą nawierzchnię, jak górska ścieżka. Jedną z przyczyn jest zapewne dopasowywanie wysokości zjazdu do istniejących dywaników wyjazdowych na terenie posesji. W przypadku, gdy właściciel budował zjazd na drogę na podstawie pozwolenia z podaną rzędną, należy to uwzględnić. Wiem jednak, że wiele zjazdów było w przeszłości budowanych bez stosownych zezwoleń, a w takim przypadku to właściciel nieruchomości winien dopasować się ze zjazdem do wysokości chodnika.
Ostatnią sprawą, którą chcę poruszyć, jest planowana zieleń przydrożna. Podobnie, jak w wielu przypadkach ma ona postać karykaturalną – będą to wyłącznie trawniki. Podejrzał, że ich stan będzie zależał przede wszystkim od podejścia właścicieli nieruchomości. Gmina zapewne ograniczy się do jednego lub 2 wykoszeń rocznie.
Niepokoi mnie coraz powszechniejsza rezygnacja z drzew i krzewów przy drogach – chyba w naszej Gminie zapomniano, że są to płuca miast. Wiem, iż wiele osób ma przeciwne zdanie – jesienią trzeba zbierać liście, drzewa są również utrudnieniem przy koszeniu trawników. Obowiązujące przepisy także nie sprzyjają nasadzeniom – minimalna odległość drzew od krawędzi jezdni winna wynosić 3 m, ponadto należy zachować odpowiednie odległości od urządzeń infrastruktury podziemnej. W efekcie tego powstają betonowe pustynie, w niewielkim stopniu rekompensowane przez ogródki przydomowe (obsadzone zazwyczaj rachitycznymi iglakami). Aby przekonać się, do czego taka polityka prowadzi, wystarczy przejść się w upalny dzień ścieżką pieszo-rowerową na ul. Bukowskiej w Dopiewie. Przy okazji można obejrzeć „zieleń przydrożną”, jaką były wójt Andrzej Strażyński zafundował mieszkańcom ulicy. Dla porównania proponuję przejść się ul. Cienistą na Ogrodach w Poznaniu.
Nie muszą być to drzewa okazałe, jakie sadzono w przeszłości. Obecnie na rynku dostępne są dziesiątki, jeśli nie setki gatunków niewielkich drzew ozdobnych, że wymienię klony kuliste, jarząby czy śliwy - link. Drzewa te osiągają niewielkie rozmiary, nie wymagają intensywnego przycinania, nie stanowią również wielkiego zagrożenia dla pojazdów (wbrew temu, co twierdził rajdowiec Krzysztof Hołowczyc, to część kierowców stanowi zagrożenie dla siebie i drzew - link). Mimo, iż jestem zwolenniczką gatunków rodzimych to uważam, że odstępstwa są dopuszczalne.
Prawie na całej długości planowanych chodników brak urządzeń podziemnych. Szerokość pasa drogowego pozwalała na odsunięcie chodnika o 2-3 m od krawędzi jezdni i obsadzenie powstałego wolnego pasa ziemi drzewkami i krzewami ozdobnymi. Myślę, że w kwestii zieleni przydrożnej przy inwestycjach drogowych, powinna zacząć angażować się „opoka ochrony środowiska” Urzędu Gminy w Dopiewie, doktor Ewa Brzezińska, twierdząca, że w Gminie jest prowadzona od kilku lat przemyślana polityka dotyczącą nasadzenia drzew i krzewów”. Prawdopodobnie chodzi o okres, w którym jest pracownikiem Urzędu. No chyba, że nadmiar obowiązków nie pozwala na zainteresowanie się projektami drogowymi.
Podsumowując uważam, że zarówno wśród projektantów jak i urzędników, za mało jest kreatywnego myślenia, a obowiązki służbowe traktowane są jako zło konieczne. Nawet rzemieślnik powinien wykazywać się choćby szczątkowym artyzmem. Ulicy nie buduje się na rok czy dwa, a nieprzemyślane decyzje będą ciążyć przez wiele lat.
Już jakiś czas temu wymyślono metodę twórczego rozwiązywania problemów zwaną „burzą mózgów”. Obawiam się, że do Urzędu Gminy Dopiewo ona jeszcze nie dotarła. Mam cichą nadzieję, że po wyborach coś zmieni się na lepsze. Coraz częstsze są informacje, że kolejni urzędnicy próbują opuścić tonący okręt.
P.S. Przy okazji budowy lub przebudowy ulic Gmina winna porządkować sprawy związane z bezprawnym zajęciem części nieruchomości publicznych przez właścicieli prywatnych. Temat ten dotyczy również ul. Sportowej. Jak wynika z mapy dostępnej w Internecie, obejmuje to właścicieli lub użytkowników działek nr ewid. 306/5, 309/43 i 309/60. Wydaje się, że w przypadku dwóch ostatnich nieruchomości, ogrodzenia postawione zostały w pasie drogowym. Ponieważ szerokość ulicy jest wystarczająca i nie ma potrzeby odbierania zajętej części drogi, Urząd Gminy powinien zobligować właścicieli w/w nieruchomości do jej wykupienia.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz