czwartek, 31 lipca 2014

Odprowadzanie wód opadowych z terenu posesji



Do podjęcia tematu skłoniła mnie notatka strażnika gminnego Tomasza Strugacza, umieszczona w 15 numerze Czasu Dopiewa, dotycząca odprowadzania wód opadowych, na str. 28 - link. Szkoda, że autor ograniczył się wyłącznie do podania treści Rozporządzenia Ministra Infrastruktury w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie. Sprawa odprowadzania wód opadowych z terenu posesji nie jest ani tak jednoznaczna, ani tak prosta, jakby się autorom w/w przepisu wydawało. Grawitacyjny spływ wód opadowych jest zjawiskiem naturalnym a zabudowywanie terenów zaburza te procesy. Moim zdaniem przepisy nakazujące zatrzymywanie wody na nieruchomości są trochę absurdalne, ponieważ gdyby każdy właściciel gromadził wodę na swojej posesji, to po pewnym czasie zabrakłoby jej w rzekach.

Należy raczej rozbudowywać infrastrukturę pozwalającą na bezpieczne odprowadzanie nadmiaru wody, chroniącą przed podtopieniami.
A problem w ostatnich latach narasta i to z wielu powodów. Do czynników niezależnych zaliczyć można coraz częściej zdarzające się, przede wszystkim w okresie letnim, gwałtowne ulewy. Powodują one, że jednorazowo spada taka ilość deszczu, iż urządzenia zabezpieczające przestają spełniać swoje funkcje. Urządzenia odprowadzające wodę obliczane są na opady, zdarzające się raz na kilkadziesiąt lat a nie na powódź tysiąclecia. W takiej sytuacji nie pomogą żadne studnie chłonne oraz zbiorniki na wody opadowe – jeżeli nasza działka jest wyżej od sąsiedniej, z pewnością ją zalejemy.

Do czynników, za które odpowiadają służby gminne, to wieloletnie zaniedbania w zakresie konserwacji urządzeń odwadniających, brak nowych inwestycji jak również nie egzekwowanie od mieszkańców przepisów prawa budowlanego w zakresie odprowadzania wód.
Natomiast mieszkańcy ponoszą odpowiedzialność m.in. za niszczenie urządzeń melioracyjnych. Często jest to działanie nieświadome, w trakcie budowy – przerwany tylko w jednym miejscu dren przestaje spełniać swoją funkcję, powodując podtopienie przyległego terenu. Niekorzystne jest również zmniejszanie powierzchni biologicznie czynnej działek – pokrycie znacznej części nieruchomości kostką brukową zmniejsza możliwości chłonne gruntu, powodując zalewanie sąsiednich terenów.

Owszem, bardzo często zdarza się, że właściciele nieruchomości zmieniają ukształtowanie terenu, powodując zmianę kierunku spływu wód. Przypadki takie należy piętnować a mieszkańców zachęcać do gromadzenia wody opadowej, np. do podlewania ogrodu. Jednak w wielu sytuacjach naturalne ukształtowanie terenu jest takie, że wody opadowe z danej nieruchomości spływają na sąsiednią działkę lub na drogę. I odbywa się to bez winy i woli właściciela działki. Czy w takiej sytuacji też należy żądać od właściciela zagospodarowania wód opadowych na jego nieruchomości? Niestety, przepisy nie przewidują takiej sytuacji.
Każdy teren posiada określoną, mniejszą lub większą pojemność dla wód opadowych. Jeżeli ta pojemność zostanie przekroczona, woda zaczyna spływać na grunty przyległe. Chłonność nieruchomości można zwiększyć, budując np. studnie chłonne. Są jednak tereny, również w gminie Dopiewo, gdzie poziom wód gruntowych jest niewiele niższy od poziomu gruntu. W takiej sytuacji budowa studni chłonnej mija się z celem, jak również każda próba równomiernego rozprowadzenia wody po terenie nieruchomości skazana jest na niepowodzenie. Nie można również zmusić właściciela nieruchomości do zatrzymania wody na działce.

Tak więc uważam, że nie można w jednakowy sposób egzekwować od wszystkich mieszkańców zakazu odprowadzania wód opadowych poza teren nieruchomości. W wielu przypadkach odbywa się to niezależnie od ich woli – spływ naturalny. A nikt przy zdrowych zmysłach, nie będzie na siłę zatrzymywał wody robiąc u siebie w ogrodzie grzęzawisko lub podtapiając swój dom. Co by nie powiedzieć, to po stronie Gminy leży zarówno konserwacja, jak i rozbudowa urządzeń odwadniających. Gwałtowny rozwój terenów zabudowanych, niszczenie istniejącej infrastruktury melioracyjnej, zmniejszanie się powierzchni gruntów chłonnych, coraz gwałtowniejsze deszcze nawalne – wszystkie te czynniki wymuszają rozbudowę infrastruktury odwadniającej. Niestety, podobnie jak i w innych dziedzinach działalności samorządowej, tak i w tym przypadku zaległości w gminie Dopiewo są coraz większe. W czasie kadencji wójt Zofii Dobrowolskiej zbudowano wiele dróg bez jakiegokolwiek odwodnienia – ul. Krótka w Więckowicach, ul. Kwiatowa w Konarzewie, ul. Parkowa w Dąbrówce, ul. Polna w Dopiewcu. A bezwzględne egzekwowanie od mieszkańców zakazu odprowadzania wód opadowych na drogi lub sąsiednie nieruchomości jest nieporozumieniem. Prędzej czy później urbanizacja wymusi ze strony Gminy podjęcie działań w tym zakresie.

Na zakończenie jeszcze jedna kwestia, która mnie nurtuje. Często się zdarza, że zalewane są ulice posiadające kanalizację deszczową. Wydaje mi się, że nie zawsze winą są zbyt intensywne opady. Z doświadczenia wiem, że z konserwacją i czyszczeniem studzienek nie jest najlepiej. Niektóre studzienki przez całe lata potrafią być całkowicie zapchane, a mimo to służby porządkowe nie reagują. Na mojej ulicy istnieje kanalizacja deszczowa. Mimo, iż mieszkam już piętnaście lat, nie zdarzyło mi się zauważyć, aby studzienki były czyszczone. Być może odbywało się to w czasie mojej nieobecności. Niestety obawiam się, że prace te odbywają się zbyt rzadko. Do tego dochodzi zbyt rzadkie czyszczenie rynsztoków przy krawężnikach – każda większa ulewa spłukuje masy ziemi i śmieci do studzienek, przyspieszając ich zapychanie. Uważam, że na powstawanie podtopień składa się wiele czynników. Część z nich można stosunkowo łatwo wyeliminować, trzeba tylko chcieć. Niestety, w naszej mentalności ciągle dominuje bylejakość – czy się stoi, czy się leży, wypłata się należy.

Obserwatorka I (Pierwsza)

1 komentarz: