wtorek, 1 lipca 2014

Kolejne nie udzielenie absolutorium wójt Zofii Dobrowolskiej (1) – sytuacja bez precedensu?



Kolejna, ostatnia już w tej kadencji sesja absolutoryjna, za nami. Kto nie był, niech żałuje, myślę że była ciekawsza od niejednego meczu na Mundialu. Wątków jest na kilka felietonów – dziś skupię się na dwóch. Dla formalności tylko przypomnę, bo chyba już wszyscy wiedzą, że wójt Zofia Dobrowolska po raz drugi z kolei nie otrzymała absolutorium. Zastanawiam się, czy miał miejsce w Polsce podobny przypadek? Nie udzielenie absolutorium ma znaczenie bardziej propagandowe niż praktyczne, pozwala jednak mieszkańcom na wyrobienie sobie własnego zdania w ocenie władz Gminy. Ma to duże znaczenie ze względu na zbliżające się wybory.

W zasadzie moje oczekiwania, dotyczące głosowania w sprawie absolutorium, prawie w całości potwierdziły się - większość Radnych głosowała podobnie, jak w poprzednich 2 latach. Z jedną istotną różnicą – znacznie więcej Radnych wstrzymało się od głosu lub nie wzięło udziału w sesji. Tym samym w zasadzie zdyskwalifikowali sami siebie, jako wiarygodni przedstawiciele mieszkańców. Ale o tym za chwilę.

Muszę powiedzieć, że układ sił niewiele się zmienił w porównaniu z początkiem obecnej kadencji. Obóz przeciwników wójt Zofii Dobrowolskiej cały czas jest w mniejszości, a nawet się skurczył, ponieważ radny Piotr Dziembowski, wstrzymując się od głosu, nieoficjalnie przeszedł do obozu Wójta. Tym samym potwierdziły się przypuszczenia, że zrobił to dla własnej korzyści (nieoficjalnie mówi się, że próbuje wydać książkę za publiczne pieniądze).
Wbrew pozorom, na sesji absolutoryjnej uwidoczniła się przewaga zwolenników Zofii Dobrowolskiej. Sugestia taka może się wydawać absurdalna w sytuacji nie udzielenia absolutorium, uważam jednak, że jest słuszna. Sześciu Radnych, mimo iż popierają obecnego Wójta, nie chce się z tym afiszować. Są to osoby, które nie wzięły udziału w sesji oraz Radni, którzy wstrzymali się od głosu. Przypuszczam, że jednym z głównym powodów jest coraz silniejszy głos opinii publicznej, z którym muszą się liczyć.

Najgorsze wrażenie zrobili na mnie Radni, którzy nie pojawili się na sesji, a są to Ewa Grycza, Ryszard Pawelec, Wojciech Dorna i Wojciech Szalbierz. Dwie pierwsze osoby prawdopodobnie nie będą już kandydować w najbliższych wyborach, więc nie zamierzam ich oceniać. Największe pretensje można mieć do radnych: Wojciecha Dorny i Wojciecha Szalbierza. Ich nieobecność odbieram jako przejaw tchórzostwa – prawdopodobnie przedstawią jakieś mniej lub bardziej wiarygodne usprawiedliwienie swojej nieobecności. Należy przypomnieć, że radny Wojciech Szalbierz jest przewodniczącym Komisji Budżetu. Na początku kadencji w jego osobie upatrywałam nowej jakości radnego, który może być drogowskazem w sprawach budżetowych dla wielu radnych. Część z nich systematycznie jest nie przygotowana do sesji, bo nie potrafi zrozumieć tematów. Na temat postawy radnego Wojciecha Dorny nie znajduję w swoim słownictwie określenia. Był on nieobecny na sesjach absolutoryjnych w 2012, 2013 i oczywiście w 2014 r. Dodam tylko, że radny Wojciech Dorna jest członkiem Komisji Rewizyjnej i Komisji Budżetu. Niestety, jego zachowanie świadczy o braku kręgosłupa moralnego oraz przedkładaniu własnych korzyści ponad dobro Gminy. Uważam, że takie osoby nie powinny reprezentować wyborców we władzach Gminy.

Podobnego zdania jestem również w przypadku Radnych, którzy wstrzymali się od głosu, tj. Piotra Dziembowskiego, Tadeusza Bartkowiaka, Walentego Moskalika i Małgorzaty Wachowiak-Kawy. Wieść gminna niesie, że część z nich powiązana jest różnego rodzaju układami z Wójtem. Nie chcąc narazić się na gniew Wójta i pretensja ze strony mieszkańców, wolą nie afiszować się ze swoim stanowiskiem. Uważam, że takie osoby również nie powinny reprezentować wyborców w Radzie Gminy.
Mimo, iż nie zgadzam się z ich stanowiskiem, szanuję troje Radnych, którzy zagłosowali za udzieleniem absolutorium. W tym przypadku trzeba docenić odwagę cywilną. Radna Marta Jamont próbowała nawet uzasadnić swoją decyzję, Natomiast radny Henryk Kapciński chciał nie dopuścić do głosowania, wnioskując o przerwanie obrad.

W dniu dzisiejszym nie zamierzam przedstawiać swoich kandydatów do Rady, wymieniam jedynie osoby, które moim zdaniem w Radzie nie powinny się znaleźć. Nie tylko zresztą w Radzie, nie widzę dla nich miejsca również na innych istotnych stanowiskach. Skądinąd wiadomo, że radny Piotr Dziembowski ma ambicje zostania wójtem. Nieobecność lub wstrzymywanie się od głosu jest najgorszym możliwym wyborem. Oznacza to, że Radny nie ma własnego zdania i poprze tego, który zaproponuje mu największe korzyści. Można domniemać, jednak aby nie narazić się mieszkańcom, poparcia będzie udzielał nieoficjalnie.

Nawet w czasie głosowania nad wotum zaufania dla rządu Tuska nie było w Sejmie głosów wstrzymujących się.

Druga sprawa, którą chcę omówić, to wtargnięcie na sesję Rady Gminy, rodziców i opiekunów osób niepełnosprawnych ze Stowarzyszenia im. Praksedy Lemańskiej. Odnoszę wrażenie, że akcja ta była przygotowana i uzgodniona z niektórymi osobami obecnymi na sesji, i to po stronie Urzędu, jak i Rady Gminy. Świadczy o tym dzisiejsza informacja w Głosie Wielkopolskim - link. Pismo do Starosty Poznańskiego w sprawie zgody na prowadzenie zajęć w CRK w Konarzewie, zostało złożone w poniedziałek 30 czerwca, z pewnością przed wizytą na sesji Rady Gminy. Prawdopodobnie chodziło wyłącznie o wywołanie zamieszania. Sesje śledzone są przez media publiczne (TV Leszno, Radio Merkury oraz Puls Gminy) i odpowiednio negatywny przekaz miał pójść w świat. Oczywiście tym złym miała być Rada Gminy. Chyba jednak akcja nie do końca się udała.
Najbardziej przykry w tym wszystkim jest fakt, że do realizacji własnych celów wykorzystuje się osoby niepełnosprawne. I nie mam tu pretensji do osób, które przyszły na sesję (głównie byli to opiekunowie, ale i część niepełnosprawnych) ale do inicjatorów całej akcji. Wydaje się, że osobom, które przyszły na sesję, przeprowadzono intensywne pranie mózgu. Z wypowiedzi można było wywnioskować, że za wszystkie nieszczęścia osób niepełnosprawnych odpowiedzialni są radni „pawelek” i „fox”. Również złożone na ręce Wójta, a później Przewodniczącej Rady Gminy pismo było tylko listą nieuzasadnionych merytorycznie żalów, tym bardziej, że Rada nie jest organem właściwym w tej sprawie.

Słowa uznania należą się w tym przypadku przede wszystkim przewodniczącej RG Magdzie Gąsiorowskiej, która potrafiła zachować zimną krew i wytłumaczyć (mimo iż w pierwszej chwili wydawało się to niemożliwe), jak powinni postąpić opiekunowie niepełnosprawnych, aby przedstawić władzom Gminy swoje postulaty.

Ponieważ w czasie dyskusji nie padły nazwiska inicjatorów akcji, również powstrzymam się od ich wymieniania. Kto jednak śledzi temat na bieżąco, bez trudu odgadnie, kogo mam na myśli. Wydaje mi się, że wczorajsza akcja była aktem desperacji. Niestety, Zarząd Stowarzyszenia im. Praksedy Lemańskiej robi wszystko, aby wyrobić sobie jak najgorszą opinię, zarówno wśród mieszkańców, jak i organów zarządzających. O złej woli Zarządu świadczy chociażby informacja z Głosu, że przeprowadzka Stowarzyszenia do nowych pomieszczeń nastąpiła przed uzyskaniem opinii Starosty (w przeciwieństwie do „Promyka”), który z mocy ustawy o samorządzie powiatowym jest odpowiedzialny za wspieranie osób niepełnosprawnych. Obecna akcja Stowarzyszenia ma na celu wymuszenie korzystnej dla siebie decyzji Starosty, mimo ewidentnego naruszenia prawa. Zastanawiam się czy w tej sytuacji nie należałoby podjąć kroków, zmierzających do likwidacji Stowarzyszenia a podopiecznych przenieść do „Promyka”? Myślę, że zyskałaby na tym nie tylko Gmina, ale przede wszystkim podopieczni. Bo to ich dobro winno być stawiane na pierwszym miejscu. Póki co wykorzystywani są jako mięso armatnie do prywatnych rozgrywek.

Na marginesie dodam, że wydaje mi się mało prawdopodobne, aby Starosta nie wysłał do wiadomości Wójta Gminy pisma informującego o zastrzeżeniach wobec warunków lokalowych – Zofia Dobrowolska twierdziła, że takiego pisma nie otrzymała. Gmina jest właścicielem oraz administratorem obiektu i z pewnością została przez Starostwo potraktowana jako strona w sprawie.
P.S. Okazuje się, że wójt Zofia Dobrowolska nie jest osamotniona - link
Ciąg dalszy dostępny jest pod adresami - link1 i link2

Obserwatorka I (Pierwsza)

2 komentarze:

  1. Są jednak lepsi od Zosi
    http://www.gk24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20140630/POWIAT01/140639967
    Tylko Ilu włodarzy dostało także opinię RIO o nieudzielenie absolutorium 2 razy z rzędu? I kiedy pojawi się w UG Dopiewo dość kompleksowa kontrola RIO, bo chyba czas najwyższy na audyt wewnętrzny końcowy (początkowy został opublikowany 3 lata po wytworzeniu)?
    Tak naprawdę to tylko opinia RIO mówi o zasadności nieudzielenia absolutorium. Rada podejmuje decyzje polityczne. W przypadku Dopiewa i tak zgodnie z zasadą Paretto większość nic nie rozumie.

    Stwierdzam, że gdyby nie Przestacki, to komisja wiele by nie wymyśliła. Facet ma jaja i to formatu XXXXL. Należy mu się za to SZACUN.
    Co do reszty radnych (w tym śpiącego wiceprzewodniczącego) wypowiem się w podsumowaniu kadencji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na niektórych sprzedajnych gamoni to nawet klawiatury szkoda. Wstrzymują się bo córka w OPS-ie, trochę gruntu pozostało do przekszałcenia i innych podobnych przyczyn. Maila nie potrafią obsłużyc, ale zamiana własnych gruntów rolnych na działki idzie im zdecydowanie lepiej. Gdy już to zrobią stają orędownikami ochrony gruntów rolnych.
    Piszesz wacpani Dziembowski kandydatem na Wójta?
    Moim zdaniem z wieloletniego przesiadywania okrakiem na barykadzie może wyjśc raczej jajecznica. Na wypadek gdybym się pomylił mam drugi scenariusz. Po zostaniu Wójtem zleca sobie napisanie książki. Na 4 lata zamyka się w gabinecie i pisze poradnik politycznego kunktatorstwa "Jak byc w opozycji do samego siebie". Jeżeli komuś to opowiada, to ma wymarzonego kandydata.
    Chciałbym sprostowac, że to nie ja stoję za faktem spóźnienia się z wnioskiem o przeniesienie siedziby WTZ o parę miesięcy. To nie ja nie wywiązuję się z umów i wyłudzam publiczne środki. Tę sprawę musi rozstrzygnąc Starostwo, a moim skromnym zdaniem mając takie dowody
    jakimi dysponowało, mogło to zrobic kilka lat wcześniej. W każdym wypadku musi zostac zapewniona właściwa opieka dla niepełnosprawnych,także psychologiczna. Dotyczy to również ich rodzin,które przez wiele lat były manipulowane i podawano im nieprawdziwe informacje np.co do finansowania WTZ. Nie jestem w żaden sposób związany z Promykiem, ale nie jestem ślepy i widzę różnice. Jedni mogą publikowac sprawozdania na czas, drudzy dopiero jak ministerstwo im nakaże. Podobnie jest z publikacją Statutu i innymi sprawami. Na spotkaniu
    wiejskim (chyba w Dopiewie) Dobrowolska deprecjonowała Promyka mówiąc, że to takie stowarzyszenie, które jest zarejestrowane w jakimś prywatnym domu. Ja po raz kolejny się pytam:na jakiej podstawie siedziba
    Praksedy jest na Poznańskiej 19, w Konarzewie? Znana mi umowa mówi
    o siedzibie WTZ, a nie stowarzyszeń.

    OdpowiedzUsuń