środa, 8 marca 2017

Komisja Budżetu Rady Gminy Dopiewo (1) 6 marca 2017 r. – niemoc do n-tej potęgi i szaleństwo inwestycyjne



W poniedziałek odbyło się kolejne posiedzenie Komisji Budżetu, na którym omówiono 3 tematy: nieśmiertelną sprawę przystanków i słupków drogowych na ul. Gajowej w Zakrzewie, inwestycje drogowe i kanalizacyjne oraz blaski i cienie budżetu obywatelskiego.
Tradycyjnie już najwięcej emocji, m.in. za sprawą radnego Wojciecha Dorny, wywołał temat pierwszy. O ile w większości przypadków nie zgadzam się ze stanowiskiem Radnego, to w tym temacie muszę mu przyznać całkowitą rację. Twierdzi on, że wszystkie organy administracji publicznej – Gmina, Starostwo Powiatowe, Zarząd Dróg Powiatowych – „trzęsą portkami” przed jedną osobą, która nawet nie jest mieszkańcem Zakrzewa.


Niedoszły mieszkaniec domaga się likwidacji przystanków autobusowych przy ul. Gajowej w Zakrzewie. Równocześnie doprowadził do ustawienia przed swoją posesją słupków drogowych, utrudniających ruch na ulicy. Sprawa ta toczy się od wielu lat i nie ma widoków na jej zakończenie. Tematem tym zajmował się już w 2011 r. m.in. ówczesny radny powiatu, a obecny przewodniczący RG Leszek Nowaczyk. Na posiedzeniu Komisji Komunikacji, Budownictwa i Infrastruktury Rady Powiatu Poznańskiego w dniu 17 lutego 2011 r. przedstawił ten problem uczestnikom posiedzenia. Brali w nim udział m.in. wicemarszałek Wojciech Jankowiak, starosta Jan Grabkowski, wicestarosta Tomasz Łubiński oraz dyrektor Zarządu Dróg Powiatowych Marek Borowczak. Dziwnym trafem, obecnie Leszek Nowaczyk nabrał wody w usta w tym temacie, zupełnie jakby był dla niego obcy. Właściwie nie należy się dziwić jego postawie, bo przecież nikt nie lubi przyznawać się do nie załatwionych spraw.

Sprawa w/w przystanków i słupków regularnie pojawia się na sesjach Rady Gminy: 24 października 2016 r. - link, 22 listopada 2016 r. - link, 19 grudnia 2016 r. - link, 30 stycznia 2017 r. - link. W końcu pojawiła się na posiedzeniu Komisji Budżetu, na którym obecni byli radny Wojciech Dorna oraz sołtys Zakrzewa Marian Czekalski. Trzeba przyznać, że obaj Panowie wykazują się niezwykłą wprost cierpliwością. Za to władze Powiatu wyjątkową nieudolnością.
Dotychczas wydawało mi się, że uciążliwy mieszkaniec/nie mieszkaniec (niepotrzebne skreślić), samowolnie wkopał słupki w pasie drogowym. Z dyskusji jednak wywnioskowałam, że zostały one zamontowane przez zarządcę drogi, tj. ZDP w Poznaniu, który obecnie nie wie, jak wybrnąć z tej sytuacji.
Okazało się, że do tematu włączono również Straż Gminną, która dwukrotnie została wysłana na newralgiczny przystanek, aby liczyć pasażerów wsiadających i wysiadających. Na marginesie dodam, że póki co Straż Gminna nie ma w zakresie obowiązków liczenia pasażerów, korzystających z komunikacji publicznej. W przypadku przystanków jest przewidziana jedynie kontrola ich czystości. Przypomina to działania sekretarza Gminy Macieja Kaczmarka, który jeździł cały dzień autobusem linii 727, aby sprawdzić punktualność kursów.

Jak wynika z badania, z obu przystanków (do i z Poznania) korzysta codziennie kilkadziesiąt osób. Trudno zrozumieć, po co te badania prowadzono – chyba chodziło o uzasadnienie decyzji o ich likwidacji lub przeniesieniu w inne miejsce. A wszystko to z powodu jednego pieniacza, bo inaczej tej osoby nazwać nie można.
W/w osoba zasypuje wszystkie możliwe urzędy pismami, tj. równocześnie wysyła do wiadomości wojewody, prokuratury, prasy i wielu innych instytucji. Być może to jest powodem, że władze samorządowe – gminne i powiatowe – tak „trzęsą portkami”. Trochę mnie to dziwi, bo jeżeli urzędnicy nie mają sobie nic do zarzucenia, to nie powinni zachowywać się w ten sposób.
Sprawę słupków i przystanków badała niezliczona ilość komisji, przeprowadzono wiele wizji lokalnych w terenie, tylko decyzji nikt nie potrafi podjąć.
Nie chcę się nadmiernie rozpisywać w tak błahym temacie, jednak w mojej ocenie zachowanie władz samorządowych jest wyjątkowo tchórzliwe i skandaliczne. I nie przekonały mnie (a myślę, że i pozostałych uczestników Komisji) zapewnienia zastępcy wójta Pawła Przepióry, że włodarze nie boją się uciążliwego mieszkańca. Takie podejście do tematu jest dyskwalifikujące dla władz Gminy i Powiatu.

Kolejny temat, dotyczący inwestycji komunalnych, przewidzianych do realizacji, przedstawiła kierowniczka ref. inwestycji Aleksandra Rutyna. Dla osoby niezorientowanej wniosek może być jeden – włodarze z impetem próbują nadrobić stracony w minionych latach czas i zastawszy Gminę drewnianą, chcą zostawić murowaną z pełną infrastrukturą.
Obszar inwestycji w zakresie rozbudowy kanalizacji na 2016 r. jest dość skromny, ale za to przygotowanie projektów i budowa dróg obejmuje kilkadziesiąt pozycji. Dla części inwestycji przetargi ogłoszono jeszcze w ub. roku, pozostałe mają być ogłoszone w najbliższym czasie. Łącznie w 2017 r. zbudowanych zostanie 11 ulic.

Jeszcze ambitniejsze plany są w zakresie projektowania dróg, bo obejmują 34 pozycje.
Pisałam o tym wielokrotnie, ale będę z uporem do tematu wracać, ponieważ nasuwają się ciągle te same pytania. Czy wybór inwestycji był obiektywny oraz czy Gminę stać na taki zakres zadań? W obu przypadkach odpowiedź jest negatywna.
Lista zadań dość wyraźnie świadczy, że o ich wyborze nie decydują rzeczywiste potrzeby ale grupy interesów. W niektórych przypadkach władze Gminy próbują uzasadnić wybór, w większości jednak pytania pozostają bez odpowiedzi.
Takim zadaniem, którego potrzebę realizacji na ostatniej Sesji, próbował uzasadnić wójt Adrian Napierała, jest budowa ulic: Malinowej i Wrzosowej w Palędziu. Podobno zasadniczym powodem, jest konieczność budowy dojazdu do nowego skrzydła szkoły podstawowej oraz przedszkola. Oba obiekty zlokalizowane są na początkowym odcinku ul. Malinowej – odległość od skrzyżowania z ul. Poznańską do przedszkola wynosi niecałe 400 m. Natomiast cała ul. Malinowa wraz z ul. Wrzosową, również przewidzianą do budowy, mają długość ok. 1300 m.
A przecież mieszkańcy ul. Malinowej już otrzymali od Wójta i Rady Gminy prezent w postaci budowy, w tym roku, drogi wzdłuż torów na odcinku od ul. Leśnej w Palędziu do ul. Poznańskiej w Dąbrówce. Zaznaczmy, że jest to odcinek najmniej potrzebny, ponieważ w żadnym stopniu nie poprawi warunków komunikacyjnych w Dąbrówce.

Cechą charakterystyczną obecnej kadencji jest remontowanie dróg utwardzonych, w sytuacji, gdy na swoją kolej czekają dziesiątki kilometrów dróg gruntowych. W ub. roku wyremontowano ul. Ks. A. Majcherka i Stawną w Dopiewie oraz ul. Wodną w Dopiewcu. W tym roku planuje się przygotowanie projektów remontów kolejnych utwardzonych dróg: ul. Młyńskiej w Dopiewie, ul. Kolejowej i Środkowej w Dopiewcu i ul. Leśnej w Palędziu. W przypadku Dopiewa i Dopiewca są to stare wiejskie drogi, nie posiadające wymaganych parametrów ale z nawierzchnią w dość dobrym stanie technicznym. Bez wyburzania i zajmowania części przyległych nieruchomości, nie ma możliwości poszerzenia dróg oraz budowy chodników. Postulowałam kiedyś budowę chodnika na ul. Leśnej w Palędziu, ze względu na wzmożony ruch do osiedla Linei w Dopiewcu, jednak po oddaniu do użytku drogi wzdłuż torów, ul. Leśna straci na znaczeniu i jej przebudowa nie jest konieczna.

Zastanawia również uwzględnienie w planach ul. Przemysłowej w Zakrzewie, przy której zlokalizowane są wyłącznie firmy, w tym kilka dużych jak Marmite, Terraexim, Viko Yachts czy V33 Polska. Firmy te z powodzeniem mogłyby same sfinansować budowę drogi.
Jak więc widać, lista zadań niewiele ma wspólnego z rzeczywistymi potrzebami mieszkańców.

Projekty budowy i przebudowy dróg mają być realizowane w najbliższym czasie. Przetarg na 7 projektów został ogłoszony w lutym, pozostałe zostaną opublikowane w marcu br.

Drugi podstawowy problem to, z jakich środków Gmina ma zamiar realizować te inwestycje? Dług publiczny na koniec bieżącego roku zaplanowano w wysokości prawie 78 mln złotych. Planowane zadania to z pewnością kolejne kilkadziesiąt milionów złotych. Jak się wydaje, jedynym pomysłem Wójta i jego doradcy Piotra Łożdzina na finansowanie inwestycji jest zaciąganie pożyczek i kredytów, emisja obligacji oraz sprzedaż mienia komunalnego. Z obietnic, składanych w kampanii wyborczej, że Gmina będzie pozyskiwać środki zewnętrzne ze wszystkich możliwych źródeł - jak na razie nic nie zrealizowano.

W grudniu 2016 r. Wojewoda Wielkopolski opublikował listę wniosków, w ramach Programu Rozwoju Gminnej i Powiatowej Infrastruktury Drogowej, które będą realizowane w 2017 r. Próżno jednak szukać tam gminy Dopiewo, chociaż na liście rankingowej, obejmującej drogi gminne, znalazły się 64 samorządy. Czyżby Urząd Gminy w Dopiewie nie posiadał pracownika, potrafiącego przygotować wniosek o dofinansowanie inwestycji?

Odnoszę wrażenie, że jednym ze źródeł finansowania zadań będzie sprzedaż nieruchomości gminnych. Świadczy o tym wydanie Zarządzenia Wójta nr 212/2017 z 2 marca br. w sprawie wykazu nieruchomości przeznaczonych do sprzedaży. Jednak nawet gdyby udało się sprzedać wszystkie wymienione nieruchomości, uzyskana kwota nie przekroczy 1,5 mln złotych. A to, że uda się je sprzedać, nie jest wcale takie pewne.
W wykazie sprzedaży nieruchomości znalazły się np. 3 działki zlokalizowane przy ul. Ogrodowej w Konarzewie. Sprzedawane one są już od 6 lat – do chwili obecnej ogłoszono 10 przetargów. Nie lepiej wygląda sprzedaż działek przy ul. Oliwkowej w Dąbrowie – dotychczas odbyło się 6 przetargów.
W Zarządzeniu Wójta zabrakło tzw. działek leśnych, położonych w okolicy ul. Gajowej w Zakrzewie – dotychczas ogłoszono 13 przetargów na ich sprzedaż. Prawdopodobnie z powodu tego, że Gmina zamierza zbudować drogę dojazdową do tych nieruchomości. Na razie doprowadzono do nich wodę i prąd, teraz Gmina planuje zbudować drogę. Proponuję, żeby nie zatrzymywać się wpół kroku, tylko stworzyć na przyszłym osiedlu pełną infrastrukturę wraz z kanalizacją sanitarną, odwodnieniem oraz ulicami. Drogi te posiadają nawet nazwy - jedyny problem to, że trudno je w terenie zauważyć.  Jednak może się okazać, iż koszty poniesione przez Gminę na uzbrojenie terenu będą większe niż dochody uzyskane ze sprzedaży nieruchomości.
Jakiś czas temu sugerowałam, żeby teren ten przeznaczyć na ośrodek sportowo-rekreacyjny lub zmienić plan i spróbować sprzedać cały teren deweloperowi - link1 link2. Jednak nasi włodarze, dotyczy to również byłej wójt Zofii Dobrowolskiej, postanowili zabawić się w biuro nieruchomości. Efekt jest taki, że teren ten stał się przysłowiową puszką Pandory dla samorządu gminnego.

Podsumowując, odnoszę coraz większe wrażenie, że obecne działania włodarzy mają na celu przede wszystkim zdobycie pełnej władzy w najbliższych wyborach. To, czy zamierzenia są realne oraz czy Gmina finansowo to wytrzyma? - nie ma najmniejszego znaczenia. Władze działają w takim pośpiechu, ponieważ obawiają się przedterminowych wyborów, a do tego czasu obecną politykę będzie można prowadzić. Co będzie za kilka lat, tak naprawdę nikogo z obecnych decydentów nie interesuje. Być może na fali obecnego „sukcesu” uda się załapać do organów wyższego szczebla – powiatu, województwa a nawet sejmu.

Ostatni temat przedstawiany na Komisji Budżetu, czyli budżet obywatelski, omówię przy innej okazji.

Obserwatorka I (Pierwsza)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz